Ekslibrisy pod ochroną

Michał Janeczek

Wśród wielu problemów, a nawet zasadzek, jakie czyhają na naukowców piszących swe prace, są i te związane z prawami autorskimi. Odczuwam to na własnej skórze, a ponieważ z niektórymi zapisami prawa się nie zgadzam, przeto chciałbym napisać o tym kilka słów. Przygotowuję do druku publikację zatytułowaną Księga leszczyńskiego ekslibrisu. Z grubsza chodzi w niej o wyszczególnienie wszystkich właścicieli prywatnych i instytucjonalnych, którzy dorobili się swego ekslibrisu. Mozolne kompletowanie materiałów graficznych trwa już od stycznia. Zacząłem od wypisów z bibliografii i katalogów, które towarzyszyły wystawom i konkursom organizowanym szczególnie licznie w czasach Polski Ludowej. Tym sposobem ustaliłem około 140 ekslibrisów należących do właścicieli z Leszna. Za sprawą poczty pantoflowej zdołałem dotrzeć do kolejnych 60 księgoznaków. Ostatnim krokiem było ogłoszenie w prasie lokalnej, tym sposobem dowiedziałem się o kilku ciekawych ekslibrisach.

Aby nie zatrzymywać się jedynie przy suchych opisach bibliograficznych, pomyślałem, że warto by zilustrować każdy opis miniaturową fotografią eksponatu. Dopiero wówczas publikacja stałaby się atrakcyjna wizualnie. Rozpocząłem więc szukanie leszczyńskich ekslibrisów, by móc je zeskanować, a następnie wykorzystać w swej pracy. Okazuje się, że w Lesznie niewiele tego zostało, więc kwerendą objąłem liczne biblioteki, muzea, archiwa w całej Polsce. Dotarłem do 90% ekslibrisów. Pozostałe 10% to prace amatorów, którzy nie przywiązywali wagi do swego dorobku i pozbyli się go lub mają trudności z jego odszukaniem.

Z większością ekslibrisów nie ma problemu – otrzymałem ustną zgodę ich twórców lub spadkobierców (bo wielu artystów już nie żyje) na zreprodukowanie w książce. Nie wiem natomiast, co zrobić w sytuacji, kiedy grafikę pozyskałem z biblioteki, lecz bez zgody na wykorzystanie w publikacji. Nie jestem w stanie dotrzeć do wszystkich osób dysponujących prawami autorskimi, szczególnie teraz, gdy w życie weszły przepisy RODO i ludzie boją się udostępniać numery telefonów osobom postronnym.

I właśnie w tym momencie zaczęły się moje wątpliwości dotyczące prawa autorskiego. Własność intelektualna i artystyczna jest chroniona, to bardzo dobrze, ale czy wszystko podlega tym samym zapisom? Nikogo przecież nie okradam ani niczego sobie nie przywłaszczam, gdy umieszczam w książce skan ekslibrisu pod poprawnie sporządzonym opisem, gdzie rzetelnie podaję prawdziwe nazwisko artysty. Rozumiem, że nie wolno robić kopii ekslibrisu w złej wierze, np. aby go rozpowszechniać jako oryginalną grafikę, czerpiąc z tego określony zysk. Ale w przypadku takim jak mój ekslibris w kontekście informacji zawartych w książce zupełnie zmienia swoje znaczenie – traci walor artystyczny na rzecz ilustracyjnego. Dodam jeszcze i to, że książka w pewnym sensie reklamuje danego twórcę i jego możliwości artystyczne, co może spowodować wzrost zainteresowania jego dorobkiem. A to chyba dobrze, prawda?

Zupełnie inną naturę ma piśmiennictwo, a zupełnie inną – sztuka (w tym grafika). Cytowanie fragmentów publikacji innych autorów jest dozwolone. Czemu więc na zasadzie cytatu nie mogę umieścić czyjejś grafiki? Ktoś powie: całej książki pan nie cytuje. Tak, ale umieszczenie fragmentu ekslibrisu mija się z celem. A teraz wyobraźcie sobie Państwo książkę Nowoczesny drzeworyt polski Marii Grońskiej bez połowy ilustracji, bo nie uzyskała zgody na ich reprodukcję…

Publikacja naukowa jest szczególnym rodzajem wydawnictwa. Przeważnie jej autor nie zarobi na książce nic lub prawie nic. A jednak podejmuję wysiłek, za darmo, by zebrać w jednym miejscu bardzo rozproszony dorobek wielu twórców i w ten sposób zachować pamięć o ekslibrisach leszczyńskich. Jestem przekonany, że wszyscy twórcy wyraziliby zgodę na umieszczenie ich dorobku w książce, gdybym miał możliwość dotarcia do nich. Wiem to z doświadczenia i kontaktu z tymi, których miałem przyjemność odwiedzić. Biblioteki muszą respektować prawo, to zrozumiałe, ale jednocześnie złe prawo bardzo utrudnia mi pracę nad tym wydawnictwem. A może jest sposób, by te przepisy nie dyskwalifikowały mojej roboty? Jeśli ktoś może mi coś doradzić, to uprzejmie proszę o kontakt: bibliooverkill@wp.pl.

Dr Michał Janeczek jest pracownikiem Biblioteki Uczelnianej PWSZ w Lesznie.