×

Serwis forumakademickie.pl wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z naszej strony wyrażasz zgodę na wykorzystanie plików cookies w celach statystycznych. Jeżeli nie wyrażasz zgody - zmień ustawienia swojej przeglądarki internetowej.

„PAUza” odniosła sukces

Prof. Andrzej Białas, prezes Polskiej Akademii Umiejętności, twórca i redaktor naczelny „PAUzy Akademickiej”, tygodnika Polskiej Akademii Umiejętności, opowiada o czasopiśmie z okazji jego dziesięciolecia.

Pomysł powstał w wyniku moich rozmów z redaktorem Marianem Nowym, który od pewnego czasu „męczył” mnie sugestią utworzenia czasopisma PAU. Opierałem się temu dość długo, ponieważ zdawałem sobie sprawę, że PAU nie ma wystarczających środków, aby podjąć się takiego przedsięwzięcia. W pewnym momencie nagle mnie oświeciło, że można to zrobić przy minimalnych kosztach, korzystając z internetu. Był to rok 2008. Od tego momentu sprawa ruszyła.

Istniały dwa dość oczywiste powody: Po pierwsze chodziło o to, aby dyskusje na temat nauki i jej roli w społeczeństwie prowadzone w kręgu PAU przenieść na forum opinii środowiska akademickiego. Mieliśmy również na myśli zaprezentowanie PAU szerszej publiczności. Było to o tyle ważne, że w okresie PRL-u, czyli do 1989 roku, PAU została zmuszona do zaprzestania wszelkiej działalności. W tym sensie znikła z przestrzeni publicznej na niemal 40 lat. A przecież nie ma lepszego sposobu na przypomnienie o swoim istnieniu, niż pojawienie się w mediach. Staramy się jednak bardzo, aby „PAUza” nie stała się pismem „dworskim”, relacjonującym głównie wydarzenia w Akademii i wypełnionym zdjęciami prezesa, lecz stała się forum dyskusyjnym, gdzie można wymieniać poglądy na sprawy poruszające całe środowisko akademickie. Krótko mówiąc, nie jest to reklama PAU, a jeżeli już, to bardzo pośrednia.

Na początku „PAUzę” tworzyliśmy po prostu wspólnie z redaktorem Nowym. Następnie nawiązałem kontakt z p. redaktor Magdaleną Bajer, którą poznałem wcześniej przy okazji wywiadu, jaki zechciała ze mną przeprowadzić. Potem dołączył do nas dr Andrzej Kobos.

Idąc za sugestią Michała Rusinka, zdecydowaliśmy umieścić w tytule PAU. W tej sytuacji „PAUza” była niemal oczywistym wyborem. Okazało się jednak, że pismo o tym tytule już istnieje. Wobec tego dodaliśmy słowo „akademicka”.

Tak, pamiętam, zwłaszcza że oglądałem go niedawno z okazji wydawania numeru jubileuszowego. Był to bardzo dobry start: od razu zdobyliśmy znakomitych autorów.

Pamiętam restrykcyjne zalecenia dla autorów. Wydaje mi się, że dziś nie są już ściśle przestrzegane.

Restrykcje dotyczą przede wszystkim długości tekstu. Wynika to z (niezdrowej?) ambicji, aby nas czytano. Dzisiaj czasy są takie, że ludzie nie mają ani czasu, ani ochoty czytać długich tekstów, w każdym razie nie w internecie. Można nad tym ubolewać, ale ja akurat uważam, że to raczej pozytywna cecha współczesności. Ponadto dobrze wiadomo, że skrócenie tekstu zazwyczaj go poprawia. To oczywiście wymaga od autora zwiększonego wysiłku i dyscypliny, ale jest zwykle korzystne dla tekstu, a przynajmniej dla czytelnika. Wiemy zaś przecież, że „miarą mowy nie jest mówca, lecz słuchacz”.

To był również powód, dla którego upierałem się, aby wydawać tygodnik, a nie miesięcznik (jak np. większość czasopism uczelnianych). Miesięcznik, niejako z natury rzeczy, musi tolerować dłuższe, „poważne” teksty, a nawet o nie zabiegać. Co prawda wydawanie tygodnika to życie w ciągłym stresie, ale myślę, że warto.

Dla redakcji ideałem byłoby, aby każdy tekst mieścił się na jednej stronie „PAUzy”, co wymaga ok. 6 tys. znaków (ze spacjami). Ułatwia to bowiem znacznie pracę przy składzie.

Wymagania te są, jak się okazuje, niezwykle trudne do spełnienia. Zwłaszcza dla humanistów, którzy zazwyczaj uważają za konieczne każdy problem oświetlić ze wszystkich stron, co rzecz jasna wymaga dłuższych wywodów. Stąd jesteśmy czasem (niestety coraz częściej) zmuszeni do zaakceptowania tekstów dłuższych. Trudno przecież zrezygnować z tekstu wybitnego człowieka, który uważa, że powinien wszystko powiedzieć w jednym artykule. W takich sytuacjach staram się przekonywać, że lepiej tekst podzielić na dwie lub trzy części. Ale to nie zawsze działa. Staramy się propagować zasadę: jeden tekst – jeden problem.

Jestem człowiekiem, który ma wielkie trudności z planowaniem czegokolwiek. Pocieszam się znanym powiedzeniem, że Pan Bóg najgłośniej śmieje się z ludzkich planów. Więc na początku nie stawialiśmy sobie żadnych zadań poza tym, żeby zaistnieć. Nie było w ogóle jasne, czym ma być nasz tygodnik, wiadomo było tylko, że będzie zawierał głównie opinie i komentarze. Od początku bowiem rozumieliśmy, że nie jesteśmy w stanie dostarczać czytelnikom informacji o aktualnych odkryciach naukowych, nie mając na to ani sił, ani środków. Zresztą są znacznie lepsze, kompetentne czasopisma, które wypełniają ten obszar.

W rezultacie nie mamy żadnej ustalonej polityki redakcyjnej. Staramy się jedynie, aby zamieszczane teksty były merytorycznie i językowo poprawne, a zwłaszcza, żeby były ciekawe. Parafrazując Woltera, powiem, że każdy rodzaj dziennikarstwa jest dobry, z wyjątkiem nudnego. Dbamy też, aby nie odbiegały one od norm akceptowanych przez ludzi kulturalnych. Jesteśmy przecież wizytówką znakomitej instytucji o dwustuletniej tradycji. Unikamy więc zbyt brutalnych, obraźliwych polemik.

Zakończę nieskromnie: biorąc pod uwagę te bardzo ostre warunki brzegowe, „PAUza” odniosła niespodziewany sukces. Mamy kilka tysięcy stałych odbiorców, niektóre nasze teksty wzbudziły lawinę reakcji czytelników, inne pozwoliły nagłośnić bulwersujące sprawy, które prawdopodobnie bez „PAUzy” nigdy nie dotarłyby do opinii publicznej. I to wszystko metodami niemal całkowicie amatorskimi i z minimalnymi kosztami (w „PAUzie” nie ma honorariów autorskich). To oczywiście pokazuje przede wszystkim siłę nowoczesnych środków komunikacji. Ale też siłę środowiska pozostającego w kręgu oddziaływania Polskiej Akademii Umiejętności.

Rozmawiał Piotr Kieraciński