Jak w Formule 1
Tegoroczny Shell Eco Marathon w londyńskim Parku Olimpijskim to dla nas prawie jak Mistrzostwa Świata. Do tej pory startowaliśmy z Hydrosem w zawodach czellendżerowych, które były swego rodzaju kwalifikacją do głównej imprezy. Pomyślnie przeszliśmy kontrolę techniczną i bezpieczeństwa oraz test jazdy na torze. Osiągnięty tam wynik 280 km/kWh spełnia kryteria efektywności pojazdu pod kątem zużycia energii. W ten sposób dostaliśmy przepustkę do prawdziwego egzaminu, który wieńczy blisko cztery lata prac. Zespół zajął w swojej klasie 6 miejsce, osiągając 350 km/m3 wodoru, co można przeliczyć na 930 km na litrze benzyny.
Plan był ambitny – skonstruować pojazd wyposażony w napęd wodorowy. Pod względem zużycia energii to paliwo bardziej wydajne niż źródła stałe. Zaczynaliśmy jednak od prostego silnika elektrycznego, stanowiącego podstawę prototypu. Już w rok po debiucie baterię litowo-jonową zastąpiliśmy ogniwem paliwowym PEM, które zamienia wodór na prąd elektryczny, ten przekazywany jest na układ napędowy, zaś woda stanowi ekologiczny „odpad”. Tak przeszliśmy na zasilanie wodorowe, choć wciąż jest to pojazd elektryczny. Jego obudowa wykonana jest z lekkiego włókna węglowego, co nie tylko zmniejsza jego masę, ale także obniża zużycie paliwa. Równie ważne jest dla nas maksymalne zminimalizowanie strat energii. Dlatego zainstalowaliśmy superkondensatorowy bufor energii, który umożliwia start na pełnej mocy, a przed tegoroczną edycją poprawiliśmy dodatkowo układ hamulcowy, przekładnię mechaniczną, zastosowaliśmy też nowe, lepsze ogniwo. Właściwie ulepszamy pojazd non stop.
Wszystkie elementy konstrukcji, podobnie jak sposób dostarczenia energii, opracowaliśmy i zaprojektowaliśmy sami pod opieką dr. inż. Piotra Jaklińskiego i dr. hab. inż. Jacka Czarnigowskiego w Studenckim Kole Naukowym „Napędy Lotnicze”. Poradziliśmy sobie też z utrzymaniem szczelności układu wodorowego, co innym konstruktorom w dalszym ciągu nastręcza sporo problemów. Nic więc dziwnego, że klasa pojazdów wodorowych, w której startujemy, choć bardziej prestiżowa, jest jednocześnie słabiej obsadzona podczas zawodów.
Maksymalna prędkość, jaką osiąga nasz trójkołowiec, to 50 km/h, ale w Shell Eco Marathon trzeba przejechać 10 km w nie więcej niż pół godziny. Stąd średnia prędkość Hydrosa na trasie toru wyścigowego to zaledwie 25 km/h. Niewielka, ale w pozycji leżącej, a w takiej prowadzi się pojazd, robi wrażenie. Jest tak, jakby jechało się bolidem Formuły 1.