×

Serwis forumakademickie.pl wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z naszej strony wyrażasz zgodę na wykorzystanie plików cookies w celach statystycznych. Jeżeli nie wyrażasz zgody - zmień ustawienia swojej przeglądarki internetowej.

Konstytucja dla Nauki

Badawcze i regionalne?

Jeden z najczęściej podnoszonych zarzutów w dyskusji nad projektem ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce dotyczył marginalizacji uczelni regionalnych, które jakoby miały paść ofiarą skierowania środków na naukę do dużych uczelni badawczych czy też metropolitalnych. Nie zauważyłem, aby ktokolwiek z podnoszących ten zarzut wskazał konkretne zapisy ustawy, które mogłyby o tym świadczyć. Jednak coś jest na rzeczy, a świadczy o tym konstrukcja konkursów „Inicjatywa doskonałości – uczelnia badawcza” oraz „Regionalna inicjatywa doskonałości”.

Zanim do tego przejdę, chcę zwrócić uwagę na brak precyzji terminologicznej w tej dyskusji. Które uczelnie są regionalnymi? Samo określenie wskazywałoby na kryterium geograficzne i liczbę mieszkańców. A jeśli tak, to które miasta uznamy za wielkie? Czy wystarczy 300, czy 400 tys. mieszkańców, a może aż 500? Jeśli 500, to dużymi będą tylko Warszawa, Kraków, Łódź, Wrocław i Poznań. Jeśli 400 to do zestawu dojdą nam Gdańsk i Szczecin. Jeśli 300 – Lublin i Bydgoszcz. Białystok ma niemal 300 tys. Czy jest dużym miastem, czy już „regionalnym”? No i jak przeciwstawiać uczelnie regionalne badawczym, skoro oba kryteria należą do odmiennych porządków? A co z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika w Toruniu? Niby miasto średniej wielkości, „regionalne”, ale uniwersytet jeden z najlepszych w kraju (może piąty, gdyby sugerować się wynikami rankingu Perspektyw i pozyskiwaniem grantów z NCN). Zatem lepiej będzie stosować terminologię, którą proponuje min. Piotr Muller (wywiad na str. 26): uczelnie badawcze i naukowo-dydaktyczne. Tak będzie jaśniej, choć w kontekście zasad konkursów i to budzi wątpliwość.

Informacje o konkursach „Inicjatywa doskonałości – uczelnia badawcza” oraz „Regionalna inicjatywa doskonałości” i zawarte są w ustawie wprowadzającej Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce oraz w treści samej ustawy. Wymogi dla pierwszego konkursu, który ma zostać ogłoszony jeszcze w 2019 r., a zatem przed ewaluacją 2021, są odmienne od tych, które muszą spełniać uczelnie w drugim konkursie, już po ewaluacji. Zatem aby uczelnia mogła stanąć do IDUB w 2019 r., co najmniej połowa jej jednostek organizacyjnych musi posiadać kategorię naukową A+ i A, a podstawowe jednostki muszą posiadać uprawnienia do nadawania stopnia doktora habilitowanego w co najmniej 4 dziedzinach albo co najmniej 2/3 jednostek ma posiadać kategorię naukową A+ i A, a podstawowe jednostki muszą posiadać uprawnienia do habilitowania w 3 dziedzinach. Do tego żadna jednostka nie może posiadać kategorii C, a uczelnia żadnej negatywnej oceny programowej.

Do kolejnego konkursu IDUB mogą stanąć uczelnie, które prowadzą badania i zostały ewaluowane w co najmniej 6 dyscyplinach, posiadają kategorię naukową A+ albo A w co najmniej połowie uprawianych dyscyplin, a żadna z nich nie została oceniona na B i C oraz prowadzą szkołę doktorską i nie posiadają negatywnej oceny programowej. Zrobiono pewien wyjątek – dla uczelni medycznych, co może zwiększyć liczbę szkół wyższych uprawnionych do udziału w IDUB.

Do konkursu RID – ma być ogłoszony do połowy 2022 r. – mogą stanąć uczelnie, które posiadają kategorię naukową A+, A albo B+ we wskazanych w regulaminie dyscyplinach, a nie posiadają kategorii naukowej C w żadnej z dyscyplin zawierających się w „konkursowej” dla regionu grupie, a także prowadzą szkołę doktorską. Zasadniczym ograniczeniem są pozostałe warunki, czyli: podział na regiony, nie więcej niż 3 dyscypliny w regionie, w każdej z dyscyplin lub grup dyscyplin finansowanie może otrzymywać nie więcej niż jedna uczelnia, ta sama uczelnia może otrzymywać środki finansowe w nie więcej niż 2 dyscyplinach lub grupach dyscyplin.

Kwoty, jakie będą mogły otrzymać wszystkie – to słowo jest ważne – uczelnie biorące udział w IDUB, są niepomiernie większe od tych, które trafią do uczelni naukowo-dydaktycznych w konkursie RID. Co więcej, tylko nieliczne uczelnie „regionalne” zdobędą te relatywnie niewielkie pieniądze, bowiem w dziesięciu regionach zwycięży tylko 30 projektów, a – wg informacji MNiSW – uczelni, które mogą brać w nim udział, jest 73 (wg oceny z 2017/18 r.). Tu zatem rysuje się zasadniczy podział. Około 20 uczelni, które – też wg MNiSW – będą mogły uczestniczyć w pierwszym konkursie IDUB, dostanie kilkaset milionów złotych (zapewne chodzi o 400 mln zł na 7 lat). Dziesięć zwycięskich aż ponad 10% ich obecnej subwencji, czyli w niektórych przypadkach będzie to kilkadziesiąt milionów złotych. Np. Uniwersytet Warszawski, gdyby uzyskał status uniwersytetu badawczego, miałby szansę dostać ponad 60 mln zł (zależy od tego jak zostanie naliczona subwencja). To suma najpewniej porównywalna do tej, o którą mogą walczyć wszystkie uczelnie naukowo-dydaktyczne w konkursie RID. Do tego uczelnie, które wezmą udział w IDUB, ale nie wygrają, dostaną po 2% swojej subwencji. Tu rysuje się podział. Dwadzieścia dużych i dobrych uczelni dostanie bardzo dużo, a ci bardzo dobrzy, ale mniejsi mogą nie dostać nic. „Klinicznym” przykładem jest Politechnika Lubelska – uczelnia, której jednostki uzyskały kat. 1A+, 3A i 2B. Nie spełnia ona jednak – jako uczelnia techniczna, specjalistyczna – jednego kryterium udziału w IDUB: nie ma uprawnień habilitacyjnych w odpowiedniej liczbie dziedzin. To ją wyłącza z IDUB, a zwycięstwo w RID nie jest wcale pewne.

Dlaczego o tym wspominam? Można się zgodzić z tezą min. Piotra Mullera, wyrażoną w wywiadzie, że podziały na uczelnie dobre i słabsze są naturalne. Jednak niektóre nieduże uczelnie ze średnich miejscowości też mogą mieć charakter badawczych, a kryteria uzyskania środków z IDUB wykluczają je z IBUD i możliwości stanięcia w szranki z uczelniami o nieznacznie słabszych wynikach, ale dużymi, z wieloma dyscyplinami i dziedzinami, które niejako naturalnie – bo z dużych miast – mają większe szanse na wielkie pieniądze. W konkursie IDUB wyraźnie preferowane są uczelnie duże, wielodyscyplinowe. Takie jak Politechnika Lubelska, specjalistyczne, bardzo dobre, dynamicznie się rozwijające, niestety, dostaną po uszach.

Piotr Kieraciński