Etatyzm

Piotr Hübner

Józef Dietl w mowie inauguracyjnej na Uniwersytecie Jagiellońskim (10 X 1861) wskazywał: „samowładztwo państwa, rozprzestrzeniając coraz bardziej zakres swojej potęgi, uchylając ile można zbiorowe indywidualności i zlewając je w jedno polityczne ciało, państwem absolutnem zwane, owładnęło (…) i uniwersytety, zmieniło je na instytucje rządowe, a tem samem pozbawiło autonomji, tej, która uniwersytetom, jako samoistnym instytucjom niegdyś przysługiwała”. Mimo aspiracji władz państwowych utrzymało się w XIX wieku przekonanie, że statuty szkół akademickich (zwane wtedy ustawami) są symbolem partykularnej autonomii. Był to nie tylko symbol, ale i realna podstawa codziennego działania w autonomicznie określonych granicach. W skali państwa pojawiały się zbiorcze regulacje szkolne, jednak tylko wybranych zagadnień mieszczących się w domenie władzy państwowej. Praktyka prowadziła do koncepcji autonomii oktrojowanej, nadanej pozaparlamentarną wolą władcy, nie zaś wynikającej z istoty akademickości. Miarą autonomii był nie tylko realizowany stopień swobód organizatorskich, czyli autonomia organizacyjna, ale i zróżnicowanie tożsamości szkół akademickich powiązane z lokalną tradycją. Autonomia organizacyjna była instytucjonalnym odpowiednikiem idei wolności nauki. Ta idea z natury rzeczy miała wymiar osobowy. Związek obu scharakteryzował Hugo Steinhaus (Wspomnienia i zapiski , Londyn 1992): „Autonomia szkół akademickich była możliwa tylko dlatego, że profesor, który nie miał zwierzchników, musiał być swoim własnym przełożonym – jeżeli był dostatecznie inteligentny, żeby zrozumieć obligację nałożoną przez tę sytuację, był sam dla siebie nieubłagany. Uniwersytet złożony z takich profesorów zdobywał sobie prestiż u studentów, imponował narodowi i miał szacunek rządu”.

Statut szkoły akademickiej wynikał z uprawnień akademickich jako konstytutywna jej podstawa. Był aktem prawa wewnętrznego noszącym w XIX wieku miano ustawy. Celem statutu było „wyeliminowanie dowolności w zakresie organizacji i funkcjonowania określonych jednostek organizacyjnych” (Paulina Matyjas-Łysakowska, Statut szkoły wyższej jako źródło prawa pracy , 2016). Była to regulacja prawa materialnego, a nie sposobu procedowania, co umieszczano w regulaminach. Statut w zakładach administracyjnych miał ściśle normatywną formę i treść. Wynikał z tradycji korporacyjnych, miał jednak charakter umowny w efekcie procesu konsultacji projektu, przygotowywanego najczęściej przez fakultet obojga praw. Dopiero zatwierdzenie statutu przez władze ministerialne nadawało mu charakter obowiązującego aktu normatywnego. Gdy pojawiły się jednolite ustawy parlamentarne dotyczące szkół akademickich, „materia statutowa” uległa zawężeniu.

W lutym 1922 roku Stefan Surzycki przygotował projekt nowelizacji ustawy o szkołach akademickich. Proponował przede wszystkim doprecyzowanie artykułu 1 poprzez wprowadzenie zapisu, iż samorząd szkół akademickich obejmuje „a) w zakresie naukowym: 1. Prawo ustalania i wprowadzania programu naukowego dla poszczególnych studjów. 2. Prawo powoływania wszelkich pracowników, uznanych przez właściwe władze akademickie za odpowiednich na dane stanowisko. 3. Prawo nadawania stopni naukowych i zawodowych oraz godności akademickich. b) w zakresie budżetowym (finansowym): 1. Prawo zarządzania swoim majątkiem, udzielonym czy to przez Sejm, czy przez osoby prywatne w drodze fundacyj czy też w innej drodze (…). 2. Prawo rozporządzania poszczególnemi sumami w ramach budżetu samodzielnie opracowanego, zatwierdzonego przez Ministerstwo WRiOP i uchwalonego przez Sejm. 3. Prawo urządzenia i samodzielnego prowadzenia własnej rachunkowości pod ogólną kontrolą państwową. c) w zakresie administracyjnym: 1. Prawo samodzielnej administracji wszelkich zakładów i instytucyj akademickich”.

Ostatni z wymienionych zakresów dał z czasem podstawę do rozróżnienia samorządności normodawczej oraz samorządności decyzyjnej. Pierwszy z wyróżnionych zakresów dał podstawę do przedmiotowego rozróżnienia autonomii merytorycznej oraz autonomii gospodarczej.

Już 13 grudnia 1926 roku kierownik MWRiOP Kazimierz Bartel zapowiadał w czasie posiedzenia sejmowej Komisji Oświatowej ograniczenie autonomii uczelni w sferze gospodarczej. Mieli się pojawić dyrektorzy administracyjni uczelni, powiązani z ministerstwem. Bartel przeciwny był uprawnieniom rad wydziałowych do stosowania przy zapisach na uczelnie zasady numerus clausus . Pojawiały się pogłoski o noweli do ustawy o szkołach akademickich wprowadzające prawo usuwania profesorów z katedry bądź przenoszenia ich do innej uczelni. Symboliczne znaczenie miała budowa gmachu dla Ministerstwa WRiOP kosztem 6 mln zł, otwartego 19 grudnia 1930 roku (do tego czasu urzędnicy pracowali w ośmiu wynajmowanych kamienicach warszawskich).

Narastające przejawy etatyzmu szczególnie dotyczyły szkół akademickich – niemal wszystkie należały do domeny państwowej. W ramach polityki etatyzmu i sanacji, minister WRiOP Janusz Jędrzejewicz przeforsował nową ustawę o szkołach akademickich, przegłosowaną w Sejmie 15 marca 1933 roku. W oficjalnym uzasadnieniu wyjaśniano przesłanki, sięgano po krytykę poprzedniej, z 13 lipca 1920 roku, która „stworzyła ze szkoły akademickiej zamkniętą w sobie, oderwaną od całości Państwa i społeczeństwa jednostkę. Ten stan rzeczy, dzisiaj, gdy wszystko w życiu Państwa i społeczeństwa jest ze sobą powiązane, gdy drobne drgnienie w jednej komórce nieuchronnie prowadzi za sobą w komórkach innych ruchy, mogące w pewnych warunkach stać się groźnemi dla dobra lub bezpieczeństwa całości, utrzymać się długo nie dał. Chiński mur, jakim ta ustawa otoczyła szkoły akademickie, począł się wkrótce kruszyć pod wpływem konieczności państwowych i życiowych”.

Mimo likwidacji dawnej autonomii szkół akademickich – a nawet wydzielonej kategorii tych szkół – teoretycznie zachowana została odrębność szkół wyższych, co ujawniło się po upadku systemu rządów komunistycznych. Paradoksalnie wyróżnienie autonomiczne przeniesione zostało formalnie na ogół szkół wyższych. Jak stwierdza Agnieszka Bednarczyk-Płachta (Status szkoły wyższej jako podmiotu administracji publicznej , 2016), szkoły wyższe wyróżnia „rodzaj wykonywanego zadania publicznego, a nie status prawny”. Są to „podmioty zewnętrzne względem organów administracji publicznej, niepowiązane z nią hierarchicznie i organizacyjnie, co uniemożliwia utożsamianie ich organów z organami administracyjnymi”. Oddziaływania ministerialne wobec szkół wyższych „charakteryzują się zastąpieniem funkcji kierownictwa, która jest znamienną dla zakładów administracyjnych funkcją nadzoru i kontroli”. Nadzór nad uczelniami ma „charakter nadzoru państwowego, a nie organizacyjnego i dotyczy badania zgodności z prawem działań uczelni”. Funkcja kontroli stanowi „wstępny etap postępowania nadzorczego”. Środki nadzoru i kontroli mogą mieć charakter korygujący (władczy) bądź informacyjno-doradczy. Obejmują obowiązek uczelni do przedkładania corocznie sprawozdań z działalności, przedkładania aktów prawa wewnętrznego oraz planu rzeczowo-finansowego, wszystko w celu zdobycia informacji przez ministra i, ewentualnie, podjęcia przez niego interwencji. Kompetencje ministerialne wynikają z uznania – od czasów reform absolutyzmu oświeconego – kształcenia szkolnego na każdym poziomie za zadanie publiczne. Państwo wyznacza zadania publiczne poprzez ustawy „bez hierarchicznej ingerencji w ich sprawy wewnętrzne”. Nadal występuje widoczny brak transparentności obowiązujących przepisów z zakresu szkolnictwa wyższego. Ten brak dotyczy nawet ułomnego stosowania kategorii autonomii uczelni, co służy biurokracji. ?