Wznowiona habilitacja we Wrocławiu
W ostatnich dwóch latach Prezydium Centralnej Komisji zajmowało się wielokrotnie sprawą habilitacji dr. inż. Arkadiusza Antończaka z 2015 r. Chodzi o naruszenia etyczne, które najczęściej pojawiają się wtedy, gdy habilitant jest na siłę forsowany przez radę wydziału wbrew stanowisku komisji habilitacyjnej.
A. Antończak dziś jest 47-letnim profesorem uczelnianym w Katedrze Teorii Pola, Układów Elektronicznych i Optoelektroniki (kierownik: prof. Krzysztof M. Abramski) Instytutu Telekomunikacji, Teleinformatyki i Akustyki Wydziału Elektroniki Politechniki Wrocławskiej, gdzie pracuje od 1998 r. Studia skończył w 1996 r., dyplom otrzymał z wyróżnieniem na kierunku elektronika i telekomunikacja, zaś doktorat pt. Szybkie pętle fazowe w laserowej telekomunikacji koherentnej obronił w roku 2002 w specjalności telekomunikacja (promotor: prof. Krzysztof M. Abramski). Postępowanie habilitacyjne wszczęto w styczniu 2015 r. w specjalności elektronika, a w kwietniu powołano komisję habilitacyjną. Przewodniczył jej prof. Antoni Rogalski (WAT), sekretarzem komisji został dr hab. inż. Józef Borkowski, prof. PWr, członkami byli: prof. Jan Dorosz i prof. Andrzej Zając (obaj z Politechniki Białostockiej). Na recenzentów powołano: prof. Romana Dygdałę (UKW w Bydgoszczy), prof. Michała Malinowskiego (PW) oraz prof. zw. Jerzego Mizeraczyka (Akademia Morska w Gdyni).
W obszernym autoreferacie habilitant wskazał, że jego znaczącym wkładem w rozwój dyscypliny naukowej elektronika jest monotematyczny cykl publikacji. Składa się on z monografii Wybrane zagadnienia z laserowej modyfikacji materiałów wydanej w 2014 r. przez Wydawnictwo Politechniki Wrocławskiej oraz 13 kilkuautorskich artykułów w języku angielskim opublikowanych w czasopismach z listy filadelfijskiej. W ponad połowie publikacji udział dr. Antończaka oscylował w granicach 40-50% i, jak sprawdziłem, był rzetelnie wyliczony i zgodny z oświadczeniami współautorów. W pięciu pracach był pierwszym autorem, a jego udział w czterech z nich wynosił 70-85%. Do dorobku naukowego należy zaliczyć jeszcze 11 artykułów w czasopismach międzynarodowych z IF oraz 41 wystąpień na międzynarodowych konferencjach – referaty wydrukowano w czasopismach recenzowanych z bazy JCR. Ma też kilkanaście wieloautorskich patentów. Sumaryczny impact factor publikacji wyniósł 46,7 oraz 662 pkt MNiSW. Kilkadziesiąt cytowań dało indeks H = 3, przy czym większość prac wydrukowano dopiero w ostatnich 2-4 latach. Dzisiaj liczba tych cytowań wzrosła już do 250.
Opinia recenzentów
Prof. Michał Malinowski z Instytutu Mikroelektroniki i Optoelektroniki PW stwierdził, że prace badawcze habilitanta są ściśle powiązane z techniką laserową i obejmują kilka obszarów: fotoniczne metody pomiarowe, mikrolasery na ciele stałym, lasery światłowodowe, stabilizacja częstotliwości promieniowania laserowego oraz zagadnienia oddziaływania promieniowania laserowego z materią i opracowania nowych technologii obróbki materiałów. Wysoko ocenił jego dorobek publikacyjny, udział w projektach badawczych, aktywność patentową, działalność dydaktyczną i działalność organizatorską. Uznał, że osiągnięcia te spełniają kryteria pozytywnej oceny habilitanta, który jest uznanym ekspertem w zakresie wpływu promieniowania laserowego na różne materiały, w tym struktury mechaniczne, elektroniczne i fotoniczne. Wnioskował o nadanie mu stopnia doktora habilitowanego w dziedzinie nauk technicznych w dyscyplinie „elektronika”.
Prof. Roman Dygdała w krótkiej trzystronicowej recenzji (ale małym drukiem) pozytywnie ocenił monografię habilitacyjną, której autor w rozdziale 5 i 6 przedstawił „jądro habilitacji” – zastosowanie promieniowania laserowego do kolorowego znakowania tytanu oraz stali nierdzewnej, laserowej obróbki polimerów oraz laserowego wytwarzania struktur przewodzących. Omówiono te zagadnienia na podstawie własnych prac z odwołaniem do 373 pozycji literaturowych. Zdaniem recenzenta, w pracy są pewne luki i żeby część fragmentów monografii pojąć, trzeba sięgnąć do danych literaturowych, ale mimo to praca jest ważną pozycją służącą do zrozumienia oddziaływań promieniowania laserowego z materiałem stałym. Ponieważ dorobek naukowy jest wystarczający, habilitanta należy dopuścić do dalszego procedowania przewodu habilitacyjnego.
Trzeci recenzent, prof. Jerzy Mizeraczyk z Katedry Elektroniki Morskiej Wydziału Elektrycznego AM w Gdyni, ocenił z uznaniem dorobek habilitanta i stwierdził, że „doskonale opanował [on] kierowanie zespołem naukowym, umiejętnie i właściwie dobierał i posługiwał się metodami diagnostycznymi. Szeroki zakres tematyki badawczej Kandydata świadczy o jego interdyscyplinarnej wiedzy. Jego prace mają znaczenie zarówno naukowe jak i utylitarne. (...) Osiągniecia naukowe są oryginalne i stanowią znaczny wkład do rozwoju dyscypliny naukowej elektronika, w szczególności techniki laserowej. Jego działalność naukowa jest bardzo szeroka i zauważalna zarówno merytorycznie jak i publikacyjnie”. Habilitant ma też znaczne osiągnięcia dydaktyczne, dlatego zdaniem recenzenta spełnia wymogi do otrzymania stopnia doktora habilitowanego.
Wszystkie pozytywne recenzje przyszły przed wakacjami 2015 r. i wydawało się, że wyznaczone na 25 września 2015 r. posiedzenie Komisji Habilitacyjnej (dalej KH) będzie miłą formalnością. Jednak na początku września prof. Antoni Rogalski otrzymał pismo od prof. Andrzeja Zająca, członka KH, który poprosił o spotkanie komisji z habilitantem, gdyż w dokumentacji postępowania są niejasne sprawy, które wymagają uszczegółowienia. W zbiorze monotematycznych publikacji będących podstawą osiągnięcia naukowego habilitant jest w większości drugim, a nawet czwartym autorem, za wyjątkiem monografii. W tej jednak – wydanej jako samodzielne dzieło – znajdują się fragmenty jego wieloautorskich publikacji. Większość z nich ukazała się w czasopismach z dyscypliny inżynieria materiałowa, a habilitacja ma być z elektroniki. Ten formalny wniosek poparło dwóch innych członków KH.
Problem publikacji wieloautorskich
W posiedzeniu komisji habilitacyjnej, które się odbyło na 23. piętrze Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie i trwało prawie pięć godzin, wzięli udział wszyscy jej członkowie. Stwierdzili oni, że zapoznali się z całą dokumentacją przewodu. Jak się domyślam, były tam również trzystronicowe uwagi autorstwa prof. Andrzeja Zająca, członka KH, datowane na 25 września 2015 r., w których zwrócił uwagę, że z 13 publikacji, na podstawie których powstała monografia, 8 wydano w 2013 r., dwie złożono do druku w 2014 r., a dwie ukazały się w roku 2015. Aż 11 z nich wydrukowano w czasopismach nienależących do dyscypliny elektronika, zaś kandydat był pierwszym autorem tylko w 5 pracach. Prof. Zając podkreślił też, iż w monografii odnalazł kilkanaście obszernych przedruków, które pochodzą z prac wieloautorskich, w których habilitant nie jest pierwszym autorem. Następnie przewodniczący, prof. A. Rogalski, omówił przyczyny zaproszenia dr. inż. Arkadiusza Antończaka. Stwierdził, że celem rozmowy będzie uzasadnienie przez habilitanta, że przedstawiony cykl powiązanych tematycznie publikacji dotyczy dyscypliny elektronika, zdefiniowanie jego wkładu w jej rozwój oraz wyjaśnienie merytorycznego i formalnego stopnia pokrywania się tekstu cyklu wieloautorskich publikacji z przedłożoną monografią.
Po dyskusji zaproszono dr. inż. Antończaka, który wyjaśniał i odpowiadał na pytania członków KH. Ku ich zaskoczeniu, odpowiedzi były niemerytoryczne, niespójne i emocjonalne. Nie wyjaśnił on, dlaczego zabiega o habilitację w elektronice i nie określił merytorycznie swojego wkładu do tej dyscypliny. Po zakończeniu rozmowy i wyjściu habilitanta recenzenci omówili swoje recenzje. Komisja stwierdziła, że dr inż. A. Antończak nie przekonał jej członków, że przedłożony cykl publikacji dotyczy dyscypliny elektronika. Nie zdefiniował też własnego wkładu w jej rozwój ani nie wyjaśnił zapożyczeń z treści cyklu wieloautorskich publikacji występujących w przedłożonej, jednoautorskiej monografii. Z tego powodu komisja odmówiła poparcia wniosku o nadanie stopnia doktora habilitowanego. Sześciu członków głosowało „tak”, jeden się wstrzymał. W trzystronicowym, pisemnym uzasadnieniu podkreślono, że aczkolwiek dorobek naukowy, organizacyjny i dydaktyczny habilitanta został pozytywnie oceniony przez recenzentów i spełnia wymogi ustawowe, to jednak cykl 14 publikacji wskazanych jako osiągnięcie naukowe nie wchodzi w zakres dyscypliny elektronika.
Należy tutaj dodać, że po prawie dziewięciu miesiącach (czerwiec – lipiec 2016 r.) dwóch recenzentów (profesorowie Dygdała i Malinowski) złożyło na ręce prof. Rogalskiego krótkie wyjaśnienie, tłumacząc przyczynę zmiany ich stanowiska z pozytywnego w recenzji na negatywne w głosowaniu. Również prof. Zając uszczegółowił i rozwinął swoje uwagi do dziewięciu stron tekstu.
Zgodnie z dobrą wiedzą
Posiedzenie RW Elektroniki PWr (dziekanem był wtedy prof. Jan Zarzycki, kierownik Katedry Przetwarzania Sygnałów) odbyło się 28 października 2015 r. Nie zaproszono na nie przewodniczącego KH ani członków spoza wydziału, w tym recenzentów. Był na nim tylko sekretarz KH, dr hab. J. Borkowski. Członkiem tej RW jest prof. Tadeusz Więckowski, rektor Politechniki Wrocławskiej w latach 2008-2016. Jest on kierownikiem Katedry Telekomunikacji i Teleinformatyki.
Procedowanie głosowania RW nad wnioskiem dotyczącym habilitacji dr. inż. Arkadiusza Antończaka (pkt 3 posiedzenia) pewnie i spokojnie prowadził dziekan Zarzycki. Członkowie Rady wcześniej otrzymali wszystkie materiały, w tym recenzje habilitacyjne, autoreferat i protokół z uzasadnieniem stanowiska KH. Po przeczytaniu przez sekretarza KH, dr. hab. J. Borkowskiego, uchwały wnioskującej o odmowę nadania stopnia jako pierwszy w dyskusji zabrał głos rektor Więckowski. Zanegował on stanowisko KH, która nie wiadomo dlaczego wezwała na rozmowę habilitanta, czym, jego zdaniem, powinni zająć się prawnicy. Dalej stwierdził, że w uzasadnieniu, które jest zbyt krótkie i mało szczegółowe („powinno mieć kilkadziesiąt stron”), niepoważnie potraktowano RW, która ma być tylko „maszynką do głosowania”. Stwierdził, że „ta sprawa tak się nie skończy dla tej komisji” i będzie o tym rozmawiał z Centralną Komisją. On osobiście, po przeczytaniu trzech pozytywnych recenzji i krótkim, niewystarczającym, trzystronicowym uzasadnieniu negatywnego stanowiska KH, będzie zdecydowanie głosował za nadaniem stopnia. Kolejny dyskutant, prof. K. Tchoń, poprosił o przeczytanie konkluzji recenzji. Prof. A. Kucharski zapytał, dlaczego wezwano habilitanta na rozmowę, co w odpowiedzi spokojnie wyjaśnił sekretarz KH. Głos zabrał też prof. K. Abramski, kierownik Katedry i szef dr. Antończaka, który przedstawił jego osiągniecia naukowe i stwierdził, że to on namówił habilitanta do napisania monografii podsumowującej wyniki 13 prac. W jego opinii były tam powołania bibliograficzne, tak jak to zwyczajowo się stosuje, zaś habilitant był wiodącym współautorem większości tych prac. Zabrało głos jeszcze kilku profesorów, w tym prof. Ewaryst Rafajłowicz, który argumentował, że dyscyplina elektronika została wybrana prawidłowo, bo większość publikacji dotyczy tej dyscypliny, a wkład habilitanta jest istotny, zaś interdyscyplinarność staje się obecnie oczywistością. Przed głosowaniem dziekan Zarzycki poinformował radę, że przepisy wymagają, aby zagłosowano zgodnie z wnioskiem KH nad odmową nadania stopnia, zaś przegłosowanie nadania może mieć konsekwencje dla rady, np. może skutkować odebraniem jej przez CK prawa do habilitowania. Przerwał mu rektor Więckowski, zachęcając RW do głosowania zgodnie z dobrą wiedzą, a nie wnioskiem KH. Zażądał zakończenia dyskusji o ustawach. Co do ewentualnej kontroli z CK, to jego zdaniem dotyczy ona tylko zgodności z przepisami i Radzie Wydziału nic nie grozi. W głosowaniu tajnym 33 osoby głosowały za nadaniem stopnia, 6 przeciwko, a 2 się wstrzymały.
Konsekwencje głosowania
Habilitacja w końcu przeszła prawie bezproblemowo i wydawało się, że w Warszawie sprawa została zapomniana. Jednak w połowie marca 2016 r. do Prezydium CK wpłynęło pismo prof. Antoniego Rogalskiego, członka rzeczywistego PAN, członka Prezydium PAN i dziekana Wydziału IV Techniki PAN, który z pozycji byłego przewodniczącego KH opisał przewód habilitacyjny dr. inż. A. Antończaka. Podkreślił, że KH uznała, iż habilitacja błędnie była procedowana w dyscyplinie elektronika, a powinna być rozpatrywana w dyscyplinie inżynieria materiałowa. Ocenił, że habilitant z naruszeniem etyki (w oryginale pojawiło się określenie „znamiona plagiatu”) wykorzystał w swej monografii prace wieloautorskie, których był współautorem, oraz że jego główny dorobek powstał zaledwie w ciągu dwóch lat i jest niedojrzały (mała liczba cytowań). Wbrew negatywnemu stanowisku KH, RW Elektroniki PWr przyznała stopień doktora habilitowanego, zaś rektor Politechniki Wrocławskiej prof. Tadeusz Więckowski zabrał jako pierwszy głos i negował stanowisko KH, co zapewne miało wpływ na głosowanie.
Po wakacjach Centralna Komisja poprosiła prof. Wojciecha Przetakiewicza, członka CK z Akademii Morskiej w Szczecinie, o wykonanie oceny tego postępowania habilitacyjnego. 30 listopada 2016 r. na 8 stronach opinii superrecenzent potwierdził, że Komisja ds. Rozwoju Kadry Naukowej RW Elektroniki PWr (kierownik: prof. Ewaryst Rafajłowicz) świadomie lub wskutek niestaranności w działaniu wprowadziła RW w błąd, kwalifikując osiągnięcie naukowe dr. Antończaka do elektroniki, podczas gdy mieści się ono w dyscyplinie inżynieria materiałowa. Z kolei RW zignorowała stanowisko KH, zaś dziekan wydziału, prof. J. Zarzycki, nie zaprosił członków komisji na posiedzenie, gdzie debatowano nad nadaniem stopnia, mimo że miał świadomość, iż sprawa jest kontrowersyjna. Poważne zastrzeżenia budzi dyskusja na RW, która stanowiła frontalny atak na KH i jej uchwałę o nienadawaniu stopnia. Uchwała RW została podjęta z naruszeniem prawa, bowiem nie poddano pod głosowanie wniosku KH. Taki sposób procedowania wymusił swoją interwencją rektor T. Więckowski. Protokół z posiedzenia RW przygotowano nierzetelnie, gdyż jego treść jest niezgodna z nagraniem na nośniku audio. Złagodzono lub pominięto wypowiedzi rektora, nakłaniające do lekceważenia ustawy. Na koniec prof. Przetakiewcz ocenił, iż dr Antończak, opracowując jednoautorską monografię naukową, zaliczył w niej do własnych osiągnięć wyniki innych osób, swoich współautorów, co jest nierzetelne. Konkludując, recenzent stwierdził, iż istnieją uzasadnione przesłanki do wznowienia przewodu habilitacyjnego.
Drugi opiniodawca, prof. Janusz Gajda z Katedry Metrologii i Elektroniki AGH w Krakowie, przesłał swoją opinię z 18 kwietnia 2016 r., napisaną w formie odpowiedzi na pytania CK. Uznał on, że dr Arkadiusz Antończak przypisał sobie autorstwo istotnego fragmentu cudzego utworu w swojej monografii, napisanej na podstawie 13 prac, których był współautorem. Wniosek ten został oparty na trzystronicowej analizie rozdziałów monografii, do których wykorzystano 11 prac wieloautorskich. Prof. Gajda napisał, że „sformułowania używane przez autora monografii wywołują u czytelnika wrażenie, że jest on jedynym autorem prezentowanych wyników badań”, bowiem pisał on w pierwszej osobie, natomiast wyniki, które przedstawia, pochodzą z prac wieloautorskich.
Komentując tę opinię muszę stwierdzić, że jest ona krzywdząca dla habilitanta, gdyż z punktu widzenia prawa autorskiego miał on prawo powołać się na prace, których był współautorem. To nie jest naruszenie prawa autorskiego, czyli to nie jest plagiat. Do wszystkich „przejętych” danych, o których habilitant pisał: „wykonałem”, „zrobiłem”, „prezentuję” itp. są odnośniki bibliograficzne. Zgodzić się można z tym, że opisując wyniki dr Antończak powinien rzadziej operować opisem w pierwszej osobie, ale taka niekiedy jest maniera młodych naukowców. Dla czytelników monografii i recenzentów było jasne, że referuje on wyniki i odnosi się do swoich prac wieloautorskich.
Nie zgadzam się także z drugim wnioskiem prof. Gajdy, że napisanie monografii podsumowującej wyniki prac wieloautorskich, których był współautorem, „zwiększyło objętość jego dorobku publikacyjnego” i wywołało u czytelnika błędną ocenę co do autorstwa zawartych w niej wyników badań (przypisanie sobie cudzego ustalenia naukowego). Nawet jeśli podajemy tylko pod swoim nazwiskiem wyniki badań z prac multiautorskich, których jesteśmy współautorami, to zgodnie z prawem autorskim jest to już nasze ustalenie naukowe. Habilitant w swoim tekście wyraźnie się powołał na te publikacje multiautorskie i rzetelnie wyliczył, co zrobił w każdej pracy, podając swój udział procentowy zweryfikowany przez współautorów. To nie powinna być przesłanka wznowienia jego postępowania.
Monografia w języku polskim powstała przede wszystkim na potrzeby przewodu habilitacyjnego i poza trudem napisania nie daje autorowi żadnych specjalnych bonusów, bo punktów „ministerialnych” można za nią dostać niewiele. W przeciwieństwie do niej wszystkie prawie publikacje dr. Antończaka są w języku angielskim i opublikowano je w czasopismach z listy filadelfijskiej. To właśnie te publikacje są widoczne dla naukowców z całego świata, mają wpływ (impact factor ) i z czasem obrastają cytowaniami.
Trzecie pytanie CK dotyczyło tego, czy argumenty merytoryczne, które padły w dyskusji na RW Elektroniki, wskazują że sprawa była rozpatrywana z należytą starannością. Zdaniem recenzenta, takiej staranności nie było. Dyskusja skupiła się na negatywnej opinii KH, ale nie dyskutowano rzetelnie poszczególnych argumentów komisji. Członków spoza wydziału nie zaproszono na posiedzenie. Celowo i tendencyjnie zmodyfikowano treść protokołu, a pierwsza wypowiedź w dyskusji należała do rektora T. Więckowskiego, co można odebrać jako próbę wywarcia presji na RW.
W kolejnej odpowiedzi prof. Gajda potwierdził, że osiągnięcie naukowe habilitanta zostało błędnie zakwalifikowane do elektroniki, a podejmując uchwałę o nadaniu stopnia w tej dyscyplinie, RW Elektroniki przekroczyła swoje uprawnienia. Z tego powodu CK powinna podjąć tam działania kontrolne.
W ostatniej odpowiedzi recenzent uznał, że działania prof. E. Rafajłowicza (chodziło o nagłą podmianę recenzenta wydziałowego) oraz wypowiedzi prof. T. Więckowskiego powinny być ocenione z punktu widzenia etycznego przez Komisję ds. Etyki w Nauce PAN. Ponadto obaj profesorowie powinni być odsunięci od pełnienia obowiązków w postępowaniach dotyczących rozwoju kadry naukowej do czasu zakończenia postępowania wyjaśniającego w tej sprawie.
Prezydium CK na posiedzeniu 29 stycznia 2018 r. wznowiło postępowanie w przewodzie habilitacyjnym dr. hab. Arkadiusza Antończaka i przeniosło je do RW Elektrotechniki, Elektroniki, Informatyki i Automatyki PŁ. Jest to ta sama jednostka, do której przekazano na początku roku sprawę doktoratu p. Witolda Głowacza z AGH (czyt. w FA 1 i 2/2018).
W uzasadnieniu napisano, że stopień nadano na podstawie dorobku powstałego z naruszeniem prawa, w tym praw autorskich lub dobrych obyczajów w nauce, co w mojej opinii jest niezgodne z faktami. Podniesiono też, że osiągnięcia naukowe zostały błędnie zakwalifikowane przez Komisję RW ds. Rozwoju Kadry Naukowej do dyscypliny elektronika w sposób świadomy lub w efekcie niestaranności, zaś RW Elektroniki PWr przekroczyła swoje uprawnienia. Jej dziekan, pod wpływem presji jednego z członków RW, poddał pod głosowanie złą w treści uchwałę.
Poproszony o komentarz dr Antończak energicznie zaprzeczył jakimkolwiek zarzutom o plagiat i stwierdził, że każde zapożyczenie z własnego współautorskiego tekstu opatrzył stosownym przepisem. Ma on nadzieję, że prowadzone postępowanie wznowieniowe rozwieje wszelkie wątpliwości i na razie nie będzie udzielał żadnych wyjaśnień.
Do sprawy powrócimy.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.
Dla zainteresowanych powyższym artykułem zwracam uwagę, ze w czerwcowym numerze FA jest polemika prof. Wojciecha Przetakiewicza, członka CK (Kłopoty z cyklem publikacji), a pod nią uwagi osób "wywołanych". W numerze lipcowo-sierpniowym dalsze wypowiedzi...
Dr inż. Arkadiusz Antończak stał się mimowolną ofiarą znacznie głębszego konfliktu z kategorii walki o władzę i wpływy. Źródłem tego konfliktu jest osobo profesora ani razu nie wymieniona z nazwiska w treści artykułu, co może sugerować , że jest ukrytym inspiratorem tego artykułu. Ciekawe, że w środowisku naukowym znajdą się zawsze osoby gotowe do wysługiwania się w najbardziej brudnych akcjach. Można, na zamówienie, bezpodstawnie i bezkarnie pozbawić kogoś dobrego imienia i rzucać najcięższe oskarżenia.
Z bardzo uczciwej praktyki, dopisywania do artykułów wszystkich uczestników badań, zwłaszcza studentów, uczyniono pretekst do podważania uczciwości kierującego badaniami. Wielu tych studentów, dzięki uczestnictwu w tych badaniach i umieszczeniu jako współautorzy artykułów poczuło się dowartościowanych i podjęło trudy kariery naukowej.