Jak sobie pościelesz…
Projekt ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce budzi emocje. Jednak zarówno zwolennikom, jak i adwersarzom proponowanych zmian z pewnością zależy na rozwoju szkolnictwa wyższego. Autorzy głosów krytycznych obawiają się głównie o stabilność systemu, niezrównoważony jego rozwój oraz możliwość naruszenia natury instytucji akademickich. Problem w tym, że założenie, iż środowisko akademickie tworzy system autopoietyczny, który ma zdolność samoodnowy i samotworzenia bez bodźców z zewnątrz, nie sprawdza się. Dominuje bowiem przyzwolenie na zmiany, jeśli one nas nie dotyczą.
Znaczna część środowiska akademickiego przyjęła postawę: poczekamy, zobaczymy, czy ustawa wejdzie w życie, czy nie, a jeśli tak, to w jakim kształcie, a wtedy się do jej wymogów dostosujemy. Odrzucam ją, gdyż to jest przejaw konformizmu lub nazywając rzecz po imieniu – wygodnictwa, które powinno być obce naukowcom. To smutna konstatacja. Gdyby przeprowadzić wśród nich referendum nad projektem ustawy, wynik byłby z pewnością taki sam jak w przypadku, gdyby pytać społeczeństwo o opinię na temat podwyższenia podatków. Na szczęście, jak w 2008 r. pisał prof. Henryk Samsonowicz: „Nauka nie znosi demokracji. Nie pars maior ma rację, lecz pars sanior ”.
Proces dojścia do obecnego projektu ustawy stwarzał możliwość angażowania się środowiska akademickiego w jego tworzenie. W trakcie debat nad przyszłością szkolnictwa wyższego prowadzonych podczas konferencji programowych Narodowego Kongresu Nauki, na łamach prasy, a także w mediach, również społecznościowych, była możliwość przedstawiania uwag oraz prezentowania opinii na temat tworzonego prawa. Nie powstawało ono „pod stołem” czy też wyłącznie w zaciszu ministerialnych gabinetów, lecz przy otwartej kurtynie. Niezależnie od tego, jaki byłby projekt nowego prawa dotyczącego systemu szkolnictwa wyższego, każdej z jego instytucji i każdego z nas – uczonych, z góry przyjęto założenie, że nie będzie możliwe zadowolenia wszystkich członków wspólnoty akademickiej. Ustawa w wersji przesłanej do prac parlamentarnych ewoluowała i w wielu miejscach różni się od projektu zaprezentowanego podczas NKN. Ostateczne rozstrzygnięcia dotyczące poszczególnych zapisów ustawy należały do władz naszego ministerstwa i trudno, aby było inaczej. Trzeba przyznać, że uwzględnia wiele uwag zgłaszanych do pierwotnej wersji projektu.
Wokół dyskusji nad projektem ustawy narosło wile mitów. Oto kilka z nich:
Mit pierwszy – przekonanie, że lobby polityczno-biznesowe zdominuje rady uczelni, a przecież radę wybiera senat. Jeśli senat strzeli sobie w kolano, środowisko będzie na tym cierpieć, ale jestem przekonany, że do tego nie dojdzie.
Mit drugi – przekonanie, że zlikwidowane zostaną wydziały, a przecież strukturę uczelni określi statut, uchwalany przez senat. A zatem wszystko w rękach, a raczej głowach, osób zaangażowanych w opracowywanie nowych statutów oraz senatorów.
Mit trzeci – obawa, że uniwersytety, które nie będą spełniały wymogów ustawy, staną się akademiami, a w projekcie znajdziemy zapis, że wymogi te będą dotyczyły wyłącznie nowo tworzonych uczelni. Swoją drogą rozumiem przywiązanie do tradycji, ale zastanawia mnie przywiązanie do szyldów, które jeszcze nie pokryły się patyną.
Mit czwarty – uczelnie regionalne stracą uprawnienia do nadawania stopni naukowych. Dotyczy to jedynie dyscyplin, które w wyniku ewaluacji za lata 2017-2020 nie uzyskają kategorii A+ lub A lub B+ i odejście od minimum kadrowego przy nadawaniu uprawnień akademickich. Przyznam, że nie rozumiem, co w tym złego.
Mit piąty – władza rektora będzie nieograniczona. Rektora wybierają elektorzy spośród kandydatów wskazanych przez radę uczelni i zaopiniowanych przez senat, chyba, że w statucie powierzy się tę rolę radzie uczelni. Prognozuję, że liczba uczelni, które przyjmą to ostatnie rozwiązanie, będzie taka sama, jak w przypadku możliwości wybierania rektorów w drodze konkursu, co dopuszcza obecna ustawa.
W projekcie ustawy zaproponowano znaczące poszerzenie autonomii szkół wyższych, a istotne regulacje dotyczące organizacji i funkcjonowania uczelni będą zapisane w statutach. Chciałoby się podsumować: jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz.