W czołówce nie przez przypadek

Mariusz Karwowski

Rzadko kiedy tak dalekie rzuty zdarzają się już w inauguracyjnej serii. Zazwyczaj na początku zawodniczki oswajają się z czterokilogramowym młotem, z otoczonym ochronną siatką kołem, w którym wykonywać będą obroty, z atmosferą na stadionie. Żadna nie chce już na wstępie odkrywać wszystkich kart. Wynik osiągnięty już w pierwszej próbie Mistrzostw Świata w Londynie – 74,76 metra – musiał więc zrobić wrażenie na rywalkach. Spotęgowane, gdy okazało się, że odległość ta pozwoliła na zajęcie najniższego stopnia podium. Powtórka z mocnego rozpoczęcia rywalizacji kilka tygodni później na Uniwersjadzie w Tajpej dała jeszcze lepszy efekt: złoty medal z rekordem życiowym (76,85 m). Egzaminy sportowe zostały tym samym zaliczone w imponującym stylu, dlatego do właściwej sesji na Wydziale Prawa i Administracji UMCS Malwina Kopron mogła podejść już jako najjaśniej obecnie świecąca gwiazda uczelnianego klubu AZS.

– Jestem wprawdzie dopiero u progu swojej kariery, ale mam świadomość, że nie będzie ona trwała wiecznie. Dlatego tak ważne dla mnie są studia, choć w przypadku uprawiania sportu na tak wysokim poziomie nie jest to zadanie łatwe. Moim planem B na życie „po sporcie” są służby mundurowe, stąd kierunek bezpieczeństwo wewnętrzne. UMCS to już moja trzecia uczelnia, wcześniej były poznańskie: Politechnika i AWF. Jestem ogromnie wdzięczna władzom uniwersytetu za wsparcie, wykładowcom za wyrozumiałość, a kolegom z roku za pomoc w nadrabianiu zaległości. Mam tu naprawdę komfortowe warunki – podkreśla utalentowana młociarka, która w czasie ostatnich wakacji przebojem wdarła się do światowej elity.

Bilans trzech kadencji

Starania o puławiankę trwały już od dłuższego czasu. Dopiero rezygnacja ze współpracy z dotychczasowym trenerem i powrót w rodzinne strony sprawiły, że przychylnie spojrzała na ofertę lubelskiego klubu. Nie bez znaczenia był też fakt, że zorganizowano środki dla jej nowego szkoleniowca, którym jest… dziadek Malwiny – Witold. Tym sposobem od stycznia tego roku jest zawodniczką AZS UMCS. To nie pierwszy tak spektakularny transfer. Pod biało-zielone skrzydła trafiali wcześniej m.in. Kinga Kołosińska (w parze z Moniką Brzostek grała w turnieju siatkówki plażowej na igrzyskach w Rio de Janeiro), lekkoatleci Rafał Fedaczyński (chód) i Andrzej Jaros (biegi), a także czołowi polscy pływacy Konrad Czerniak i Jan Świtkowski. Wielce prawdopodobne, że pozyskanie tych sportowców nie byłoby możliwe, gdyby nie zmiany, jakie na przestrzeni ostatnich lat zaszły w klubie z ulicy Langiewicza. Jeszcze na początku tej dekady sytuacja nie wyglądała tak różowo: ledwie 387 członków, sekcji jak na lekarstwo, stan infrastruktury przygnębiający, a wielkie nazwiska pozostawały jedynie w sferze marzeń. Trzeba było czasu i ogromnej determinacji, by z tej stagnacji AZS UMCS wyrwać. Choć trudno uwierzyć w tak radykalną przemianę, dzisiaj klub jest prawdziwą wizytówką uczelni.

– Ciężko pracujemy na dobrą opinię w środowisku. Początki były trudne, ale obecnie chyba faktycznie jesteśmy dla sportowców sporym magnesem, zwłaszcza że duże możliwości daje też nasz uniwersytet. Przy wyczynowym uprawianiu jakiejkolwiek dyscypliny, gdy wyjazdy na zgrupowania, mecze, treningi potrafią zabrać nawet 200 dni w roku, szalenie trudne jest zaliczanie zajęć dydaktycznych. Nie wszystkie AWF-y dają na to zgodę, a na UMCS połączenie sportu na wysokim poziomie i studiów jest realną opcją – zauważa prezes AZS UMCS Dariusz Gaweł, który kilka tygodni temu, w diametralnie odmiennych nastrojach aniżeli wtedy, gdy obejmował fotel, zamknął swoją trzecią już kadencję.

Przez ten okres solidnie wzmocniono nie tylko fundamenty organizacyjne – udało się spłacić pozostawione przez poprzedników zadłużenie, klub stał się płatnikiem VAT, stworzono nowe biuro z prawdziwego zdarzenia – ale przede wszystkim sportowe. Dzisiaj składki opłaca regularnie ponad 1300 osób, które mogą trenować w aż 35 sekcjach. Pod względem liczby członków to czwarty AZS w kraju. Trenerzy – jest ich w klubie pół setki – zwracają uwagę na jeszcze jeden, ważny z ich szkoleniowego punktu widzenia, aspekt.

– Zdecydowanie poprawiła się komunikacja na linii klub – poszczególne sekcje. Daje się odczuć przede wszystkim przyjazną atmosferę, która nie pozostaje bez wpływu na funkcjonowanie sekcji. Dla nas sport i przy tym czerpanie radości z tego, co robimy, są najważniejsze. Nikt nie nakłada na nas zbędnej presji, za to dostajemy pełne wsparcie, zarówno ze strony rektora, jak i prezesów: interesują się na bieżąco wynikami, przychodzą na mecze, w razie niepowodzeń znajdują czas, by się spotkać i spokojnie porozmawiać – opisuje sytuację Patryk Maliszewski, trener piłki ręcznej.

Wyczyn na uniwersytecie

Szczypiorniak to jedna z tych dyscyplin, które w strukturze AZS UMCS można uprawiać zarówno na poziomie akademickim, jak i wyczynowo. Liczbę tych ostatnich sekcji, trochę wbrew sceptykom, udało się w ostatnich latach zwiększyć do dziesięciu, z czego trzy – lekka atletyka, koszykówka kobiet i tenis stołowy kobiet – mają zespoły w najwyższych klasach rozgrywkowych. Sens ich istnienia w akademickim klubie – wśród lubelskich uczelni to ewenement – od lat budzi jednak emocje. W trakcie ostatniej kampanii w wyborach rektora UMCS kwestia ta stała się jedną z kluczowych dzielących kandydatów.

– Trzeba spojrzeć na to jak na znakomitą promocję uczelni. W sezonie 2016/2017 drużyna koszykarek, która rok wcześniej zdobyła Puchar Polski, wygenerowała ekwiwalent medialny w kwocie 14 mln zł. Tyle uczelnia musiałaby wydać na reklamę, gdyby chciała promować się w Internecie, radiu, prasie czy telewizji. To blisko trzykrotność budżetu naszego całego klubu – odpiera zarzuty prezes Gaweł.

Nie tylko koszykarki dbają o prestiż klubu. Pływacy w krajowym czempionacie okazali się bezkonkurencyjni, zaś lekkoatleci sięgnęli po wicemistrzostwo Polski. Niemałych powodów do dumy dostarczają też sekcje akademickie. W ostatniej edycji Akademickich Mistrzostw Polski azetesiacy z UMCS zajęli 6. miejsce w klasyfikacji generalnej i 2. wśród uniwersytetów. Tak wysoko uczelnia nigdy wcześniej nie była. Najwartościowszy rezultat osiągnęły piłkarki ręczne, które na turnieju w Warszawie sięgnęły po złoty medal. Na podium AMP stanęły również zawodniczki startujące w biegach przełajowych (srebro) oraz lekkoatletki, pływacy i snowboardzistki (brązowe medale). Brąz Akademickich Mistrzostw Europy zdobyli w węgierskim Miszkolcu koszykarze.

Przy tylu sukcesach i tak wielu sekcjach doprawdy nie sposób wyobrazić sobie dzielenia finansowego tortu. W AZS UMCS wychodzą z tego obronną ręką. Prezes, mimo że po studiach został mu sentyment do koszykówki, lekkoatletyki i ergometru wioślarskiego, teraz sumiennie przestrzega zasady, by żadnej z sekcji nie faworyzować. U wyczynowców każda ma własne subkonto i tylko z niego może korzystać. Środki, jakie uda się pozyskać, pozostają do dyspozycji opiekujących się daną dyscypliną trenerów. Ich szeroka autonomia to również pokłosie wprowadzonych w ostatnich latach zmian.

– Zarząd wyszedł z założenia, że przy tylu sekcjach konieczna jest szeroko pojęta decentralizacja. Trenerzy dostali pełną swobodę w ich prowadzeniu czy budowaniu składów, ale z jednym zastrzeżeniem: biorą pełną odpowiedzialność za stronę sportową i dyscyplinę finansową. Nie ingerujemy w ich poczynania. W mojej wizji klubu prezes i zarząd są dla trenerów i zawodników, a nie odwrotnie. Zatrudniliśmy młodych trenerów z genem ambicji, którym poprzez danie wolnej ręki otwieramy szansę na rozwój. I to się sprawdza – mówi prezes Gaweł.

Również sam prezes należy do ludzi z wysokimi aspiracjami. Korzystając z nadarzającej się okazji, przyciągnął do Lublina… bobsleistów, którzy stanowią kadrę narodową, dzięki czemu funkcjonowanie ich sekcji ani klubu, ani uniwersytetu nic nie kosztuje, za to w Pjongjang uczelnia będzie miała swoich pierwszych w historii zimowych olimpijczyków. Wzmocnieniu drużyny lekkoatletycznej służyło z kolei pozyskanie ostatnio m.in. płotkarki Karoliny Kołeczek, dwukrotnej medalistki młodzieżowych Mistrzostw Europy.

– W Polsce sportowcy bazują głównie na stypendium, i to nie uczelnianym, ale miejskim bądź marszałkowskim. Szukają więc, co zrozumiałe, lepszych warunków, i to skłania ich do zainteresowania się UMCS, bo to dziś uczelnia kompletna. Rektorowi, prof. Stanisławowi Michałowskiemu oraz prezydentowi miasta, dr. Krzysztofowi Żukowi, należą się szczególne słowa podziękowania za stworzenie świetnych warunków, dzięki którym mamy narzędzia, by realizować ambitne cele – przyznaje prezes Dariusz Gaweł.

Dla studentów, dla miasta…

Oferta klubu, który w ubiegłym roku obchodził swoje 70-lecie, nie ogranicza się tylko do miasteczka akademickiego. Blisko 400 zawodników-amatorów przyciągnął Lubelski Nurt Basketu Akademickiego. Dużym zainteresowaniem cieszą się Legia Paintballowa czy Sportowa Akademia Konrada Czerniaka. Strzałem w dziesiątkę okazała się też bezpłatna siłownia Fit & Gym. Działa dopiero dziewięć miesięcy, a niedawno świętowano już dwudziestotysięczne wejście na nią. Wynik godny pozazdroszczenia, ale nie chodziło o konkurowanie z komercyjnymi obiektami, gdzie jest i większa przestrzeń, i więcej sprzętu. Głównym zadaniem było upowszechnianie kultury fizycznej, a dzięki Budżetowi Obywatelskiemu lubelscy azetesiacy robią to za darmo. To pokazuje, że ich zaangażowanie w życie miasta nie ogranicza się tylko do studentów.

Nie dziwi zatem, że marketingowy potencjał w działaniach klubu dostrzegają też sponsorzy. Zdaniem prezesa o ich przychylność, wbrew pozorom, nie jest wcale tak trudno. W jego przekonaniu wynika to w głównej mierze z tego, że sport akademicki, w odróżnieniu od zawodowego, nastawionego na wynik niekiedy wręcz za wszelką cenę, bardzo dobrze się kojarzy.

– W końcu alternatywne rozwinięcie skrótu naszej organizacji to Atmosfera, Zabawa, Sport. Poza tym wiele osób, które dziś są biznesmenami, prowadzą własne firmy, miało na studiach jakiś kontakt z naszym środowiskiem: jedni udzielali się organizacyjnie, inni trenowali. O wiele łatwiej się z nimi rozmawia. Dla mnie ważne jest to, że ci, których przekonamy do siebie, nie rezygnują po roku, dwóch, lecz zostają na lata, jak choćby Polski Cukier czy Fabryka Cukierków „Pszczółka” – patroni drużyny koszykarek. Dzisiaj w sporcie to przejaw największego zaufania – nie ma wątpliwości prezes Dariusz Gaweł, dodając jednocześnie, że rodzina AZS na Lubelszczyźnie stale się powiększa.

Potwierdzeniem jego słów jest choćby podpisana niedawno z dealerem Hyundaia, firmą Sabat, umowa, w ramach której koszykarki otrzymały do swojej dyspozycji samochody oklejone m.in. biało-zielonymi barwami AZS. Ale nie tylko one – choć zapewne w klubowym portfolio wciąż pozostają perłą w koronie – mogą liczyć na wsparcie. Tytularnego sponsora, firmę deweloperską LUK, zyskały też od tego sezonu drugoligowe siatkarki, które być może wkrótce przyniosą klubowi awans również w tej dyscyplinie. Innym perspektywicznym wyzwaniem jest „lubelski” medal na igrzyskach olimpijskich w Tokio w 2020 roku. Kolejnym – wybudowanie hali sportowej na terenie tzw. kampusu zachodniego. Służyłaby zarówno studentom, jak i drużynom ligowym AZS UMCS, które swoje mecze rozgrywają obecnie w miejskich obiektach na Globusie i w „starej” hali MOSiR. Uczelnia będzie się starać o pozyskanie zewnętrznego dofinansowania na ten cel. 

--

Prof. Stanisław Michałowski, rektor UMCS,
o sporcie na uniwersytecie
Sportowy rok akademicki 2016/2017 był dla naszego uniwersytetu niezwykle udany. Cieszę się z osiągnięć naszych zawodników, gdyż wynikają one z mojej wizji uczelni kompletnej, w której studenci mogą uzyskać wiedzę, dobre wykształcenie oraz przygotowanie do pracy zawodowej, jednocześnie mając szansę realizacji swoich pasji i zainteresowań. Uważam bowiem, że nauka może iść w parze na przykład ze sportem czy kulturą. W ramach Akademickich Mistrzostw Województwa Lubelskiego UMCS od lat jest niedościgniony w rywalizacji akademickiej, a na arenie krajowej wśród uniwersytetów ustępujemy jedynie Uniwersytetowi Warszawskiemu. Pomysł wzmocnienia sekcji wyczynowych okazał się strzałem w dziesiątkę, ponieważ plasują się w czołówce uczelni w Polsce. Studenci-zawodnicy z silnych sekcji wyczynowych zasilają szeregi sekcji akademickich, przez co poziom sportowy tychże idzie w górę. Wykorzystują bowiem swoje doświadczenie nabyte w rozgrywkach ligowych na parkietach akademickich. Działa to też w drugą stronę – najbardziej utalentowani zawodnicy sekcji akademickich trafają do sekcji wyczynowych.

 

--

Największe sukcesy AZS UMCS w roku 2017

Brązowy medal Mistrzostw Świata i złoto Uniwersjady w rzucie młotem Malwiny Kopron

Srebrny medal Uniwersjady w biegu sztafetowym 4 x 100 m Małgorzaty Kołdej

Srebrny medal Mistrzostw Polski drużyny lekkoatletów

Brązowy medal Akademickich Mistrzostw Europy w koszykówce mężczyzn

Zwycięstwo w klasyfkacji drużynowej Mistrzostw
Polski w pływaniu

Złoty medal Mistrzostw Polski w siatkówce plażowej Kingi Kołosińskiej