Rodzinny doktorat Cz. I

Marek Wroński

Sprawa, którą poniżej przedstawiam, jest jedną z ciekawszych, jakie trafiły w ostatnich kilku latach do mojego obszernego zbioru różnorodnych patologii naukowych. Historia ta toczyła się na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, na Wydziale Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i Inżynierii Biomedycznej (dziekan: dr hab. inż. Ryszard Sroka, prof. AGH).

Rok temu, 19 stycznia 2017 r., odbyła się tam obrona pracy doktorskiej (kierunek informatyka) mgr. inż. Witolda Głowacza (ur. 1981), asystenta z Katedry Automatyki i Inżynierii Biomedycznej, której kierownikiem jest obecnie prof. dr hab. inż. Marek Gorgoń. Wcześniej, przez wiele lat – aż do 30 września 2016 – szefem katedry był prof. Ryszard Tadeusiewicz. To właśnie on był promotorem dysertacji zatytułowanej Metody analizy i rozpoznawania informacji zawartej w sygnałach prądowych i napięciowych silników elektrycznych dla diagnostyki stanów przedawaryjnych . Recenzentem wydziałowym była prof. dr hab. inż. Ewa Dudek-Dyduch. Drugim recenzentem – zewnętrznym, był prof. dr hab. inż. Marek Skomorowski, dyrektor Instytutu Informatyki i Matematyki Komputerowej UJ w Krakowie. Zarówno promotor, jak i recenzenci wysoko ocenili pracę doktorską, która na początku stycznia 2017 r. została udostępniona publicznie w Bibliotece.

Wtedy zapoznał się z nią dr inż. Andrzej Głowacz, o trzy lata starszy brat Witolda, który jest adiunktem w Katedrze Telekomunikacji (kierownik: dr hab. inż. Marek Natkaniec) Wydziału Informatyki, Elektroniki i Telekomunikacji AGH. Był członkiem zespołu badawczego z Collegium Medicum UJ, który otrzymał II Nagrodę Zespołową Prezesa Rady Ministrów w końcu 2017 r. za System wczesnej detekcji, koordynacji działań i leczenia pozaustrojowego ofiar głębokiej hipotermii . Doktorat w języku angielskim obronił na AGH w 2007 r. Google Scholar wskazuje 756 cytowań jego prac za ostatnie 9 lat.

Trzeba dodać, że w Katedrze Automatyki i Inżynierii Biomedycznej AGH pracuje jeszcze trzeci, najmłodszy brat, dr inż. Adam Głowacz (ur. 1983), który w 2013 r. doktoryzował się pod kierunkiem dr. hab. inż. Grzegorza Dobrowolskiego, prof. AGH, na podstawie pracy Komputerowe techniki analizy informacji zawartych w sygnałach akustycznych . Recenzentami byli: prof. dr hab. inż. Ewa Dudek-Dyduch i prof. dr hab. inż. Marek Skomorowski. Dla dopełnienia obrazu trzeba też napisać, że ojciec trzech braci naukowców, dr hab. inż. Zygfryd Głowacz, prof. AGH (habilitacja 1998 r.), również pracuje na tym samym wydziale, w Katedrze Energoelektroniki i Automatyki Systemów Przetwarzania Energii (kierownik: dr hab. inż. Andrzej Bień).

Odkrycie w bibliotece

Andrzej Głowacz zapoznał się z pracą doktorską Witolda Głowacza dopiero na tydzień przed obroną, gdyż towarzyskie i rodzinne kontakty pomiędzy obydwoma braćmi urwały się kilkanaście lat temu. W czytelni Biblioteki Głównej AGH, gdzie praca została udostępniona, nie pozwolono mu pracy skopiować ani sfotografować. Jednak od razu się zorientował, że dysertacja jest bardzo podobna do obronionego 26 września 2013 r. doktoratu brata Adama, którego tekst posiadał i dobrze znał. Podobne też były oba autoreferaty i obie recenzje.

Publiczna obrona dysertacji Witolda Głowacza miała miejsce 19 stycznia 2017 r. przed Komisją Doktorską, której przewodniczył prof. dr hab. Piotr Augustyniak (Katedra Automatyki i Inżynierii Biomedycznej), a członkami byli: prof. dr hab. inż. Leszek Kotulski (kierownik Katedry Informatyki Stosowanej), dr hab. inż. Krzysztof Oprzędkiewicz, prof. AGH (Katedra Automatyki i Inżynierii Biomedycznej), dr hab. inż. Jan Werewka, prof. AGH (Katedra Informatyki Stosowanej), dr hab. Paweł Zydroń, prof. AGH (kierownik Katedry Elektrotechniki i Elektroenergetyki) oraz promotor prof. Ryszard Tadeusiewcz (Katedra Automatyki i Inżynierii Biomedycznej) i dwaj recenzenci.

Przewód doktorski został otwarty w połowie 2013 r., a dysertacja powstała pod opieką promotorską prof. R. Tadeusiewicza, kiedy był on jeszcze kierownikiem największej na AGH katedry (ponad 80 pracowników naukowo-dydaktycznych). Promotor przedstawił sylwetkę, życiorys i przebieg pracy doktoranta, który następnie wygłosił autoreferat. Przedstawiono recenzje, które były bardzo dobre. Prof. Marek Skomorowski wnioskował o wyróżnienie dysertacji „ze względu na szeroki zakres i wysoki poziom rozprawy, a także znaczący dorobek naukowy Doktoranta, na który składa się 55 publikacji, w tym 8 w czasopismach listy filadelfijskiej”. Podobna była opinia prof. Ewy Dudek-Dyduch, która uznała, że „Doktorant rozwiązał postawiony problem kompleksowo (…), zaproponowane i zrealizowane przez Niego eksperymenty dostarczyły bardzo obszerny materiał, który może być wykorzystany przez innych badaczy. Doktorant jest autorem bardzo dużej ilości publikacji (ponad 50 w tym niektórych w czasopismach tzw. listy filadelfijskiej) związanych z tematem doktoratu, co świadczy o inwencji badawczej w tym obszarze i głębokiej wiedzy” (pisownia oryginalna – red.).

Kiedy rozpoczęła się publiczna obrona, pierwszy zabrał głos starszy brat doktoranta, dr inż. Andrzej Głowacz. Kładąc na stół przewodniczącego Komisji Doktorskiej egzemplarz dysertacji z 2013 r. zarzucił on, że broniona praca doktorska jest plagiatem pracy obecnego na obronie młodszego brata, Adama Głowacza. W związku z tym interesuje go, jakie są nowe elementy w stosunku do wcześniejszej pracy, nota bene ocenionej przez tych samych recenzentów. Pracy, która zawiera te same metody badawcze, te same algorytmy, nawet ten sam tekst.

Doktorant początkowo protestował, aby nie dopuścić dr. Andrzeja Głowacza do zadawania pytań, „bo skończy się to procesem”, ale w końcu odpowiedział, że opracował technikę analizy informacji zawartej w sygnałach prądowych i napięciowych silników elektrycznych i wyliczył, co konkretnie zrobiono w pracy. Prowadzący obronę prof. Piotr Augustyniak nie dopuścił ponownie do głosu Andrzeja Głowacza, aby ocenił odpowiedź na jego pytanie i kilkakrotnie miała miejsce utarczka słowna. Następnie pytanie zadali prof. Adam Kowalewski oraz dr Henryk Krawiec. Kilkanaście pytań miał również prof. Leszek Kotulski. Głos zabrała też recenzentka, prof. Ewa Dudek-Dyduch, która przyznała, że oceniała obie prace, ale ich tytuły są inne, jak również inne są zakresy badań. Zauważyła ona podobieństwo układu obydwu prac, jednak jej zdaniem są istotne różnice jakościowe, gdyż były analizowane inne sygnały i osiągnięcia w tych pracach są oddzielne. Stanowisko badawcze jest w jednym i drugim doktoracie, ale te stanowiska się różnią. Ponownie zabrał głos Andrzej Głowacz, który stwierdził, że recenzja była robiona nierzetelnie, bowiem metody, algorytmy, schematy, rysunki są te same. Z kolei prof. Zydroń i prof. Kowalewski zwrócili uwagę przedmówcy, iż trzymał rękę w kieszeni i zachowuje się niekulturalnie. Zadano jeszcze kilkanaście pytań, następnie zaś prof. Augustyniak stwierdził, że chociaż nie zna obydwu prac, to uważa, że metody mogą być te same, ale wyniki będą inne. Stąd zarzut podobieństwa obu prac jest niczym szczególnym. Ani promotor, prof. Tadeusiewicz, ani drugi recenzent, prof. Skomorowski, ani dr Adam Głowacz nie zabrali głosu i nie ustosunkowali się do zarzutów.

Komisja Doktorska jednogłośnie ośmioma głosami przyjęła obronę oraz wniosek o wystąpienie do Rady Wydziału o nadanie stopnia doktora i sześcioma głosami, przy dwóch sprzeciwach, zawnioskowała także o wyróżnienie rozprawy doktorskiej.

Zawieszenie postępowania

Na posiedzeniu Rady Wydziału 26 stycznia 2017 r. dziekan Ryszard Sroka poinformował zebranych, że podczas obrony doktoratu Witolda Głowacza padł publiczny zarzut, że praca jest plagiatem wcześniej obronionej pracy. Już po obronie obie prace porównano i „znaleziono dużo podobieństw”. W związku z tym dziekan wycofał sprawę nadania stopnia z porządku rady wydziału i zaproponował podjęcie uchwały o zawieszeniu postępowania i drugiej uchwały dotyczącej skierowania rozprawy do wyznaczonego eksperta w celu weryfikacji, czy przedłożona rozprawa stanowi oryginalne rozwiązanie problemu naukowego i czy doszło do naruszenia prawa autorskiego. Treść proponowanych uchwał była konsultowana z radcą prawnym AGH. Ewentualny ekspert, prof. dr hab. Radosław Leszek Pytlak z Politechniki Warszawskiej, działa w dyscyplinie informatyka i zajmuje się problemami diagnozowania uszkodzeń różnego rodzaju obiektów technicznych. Przy obecności 38 osób, 31 głosowało za przyjęciem obydwu uchwał.

Opinia eksperta

R.L. Pytlak jest profesorem informatyki w Instytucie Automatyki i Robotyki Wydziału Mechatroniki PW. Jest też członkiem Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Zamówiona opinia wpłynęła 31 marca 2017 r. i liczyła pełne cztery strony. Jej autor stwierdził, że: „obie rozprawy doktorskie dotyczą tematyki diagnozowania stanów maszyn elektrycznych poprzez pomiar i analizę sygnałów: w przypadku pracy dr. Adama Głowacza (dalej AG) są to: maszyna synchroniczna ze wzbudzeniem elektromagnetycznym oraz maszyna prądu stałego obcowzbudna; natomiast w przypadku pracy mgr inż. Witolda Głowacza (dalej WG) są to: maszyna indukcyjna klatkowa oraz maszyna prądu stałego obcowzbudna. W celu diagnostyki rozważanych maszyn elektrycznych autorzy rozpraw doktorskich wykorzystują pomiary innych sygnałów. Są to sygnały akustyczne w przypadku pracy AG oraz sygnały prądowe i napięciowe w przypadku pracy WG. Opierając się na dokonanych pomiarach sygnałów, autorzy wykonują następnie sekwencje czynności: 1) filtracje sygnału; 2) podział zarejestrowanego sygnału (akustycznego, względnie prądowego/napięciowego) na mniejsze fragmenty; 3) normalizacje amplitudy; 4) segmentację i okienkowanie; 5) ekstrakcję cech; 6) klasyfikację (rozpoznawanie) (na podstawie rys. 2.2 w pracy AG oraz rys. 2.2 w pracy WG). Ta sekwencja czynności oraz sposób ich przeprowadzenia stanowi metodykę postępowania przy diagnostyce maszyn elektrycznych. Metodyka ta jest w obu rozprawach identyczna, o czym świadczą przytoczone czynniki. (…) W przypadku obu prac stosowana jest podobna procedura przekształcenia sygnału analogowego w sygnał cyfrowy. Zastosowane rozwiązania są typowe i nie stanowią elementu nowatorskiego w pracach doktorskich, ani nie mogą być traktowane jako istotne osiągniecia projektowe”.

Dalej opiniodawca dokładnie porównuje wykonywane czynności w poszczególnych punktach (od 2 do 6) obydwu dysertacji i stwierdza, że są one bardzo podobne, a nawet identyczne. Tylko w punkcie 6 występują różnice w obu pracach, bowiem są wykorzystane różne techniki klasyfikacyjne, przy czym klasyfikator wykorzystujący sieci neuronowe jest ten sam, a różne są jego parametry. Realizacja badań w obu rozprawach była prowadzona z wykorzystaniem bardzo zbliżonego stanowiska laboratoryjnego i w odniesieniu do stosowanego sprzętu komputerowego, jak i wykorzystanego oprogramowania. Różnice polegały tylko na pomiarze innego sygnału: w pracy AG sygnału akustycznego, a w pracy WG sygnału prądowego i napięciowego, oraz zastosowania różnych klasyfikatorów. Ekspert stwierdza, że znaczna część obu prac jest poświęcona opisom wyników badań laboratoryjnych, które potwierdzają, że proponowana metodyka wykrywania stanów przedawaryjnych maszyn elektrycznych jest poprawna, ma zadowalającą skuteczność, a zastosowane techniki są zbliżone, ale nie świadczą „o wyjątkowej skuteczności proponowanych technik”.

Podsumowując, prof. Pytlak pisze: „Praca WG wykorzystuje w szerokim zakresie metodykę podaną w rozprawie AG i stanowiącą podstawę dla nadanego stopnia doktora nauk technicznych. (…) Nowe elementy metodyki wprowadzone w pracy WG nie stanowią oryginalnych rozwiązań i sprowadzają się do zastosowania powszechnie stosowanych klasyfikatorów. (…) W mojej opinii przedstawiona w rozprawie WG metoda diagnozowania stanów przedawaryjnych stanowi uzupełnienie metody zaproponowanej w rozprawie doktorskiej AG o elementy, które nie wpływają w znaczący sposób na własności tej metody. WG trzykrotnie odwołuje się w swojej rozprawie doktorskiej do rozprawy doktorskiej AG: dwukrotnie na stronie 5, przy wskazaniu prac stosujących sygnały akustyczne w diagnostyce maszyn (…) i na stronie 26 przy podaniu prac, które omawiają zastosowanie metod klasyfikacyjnych. Rozprawa doktorska WG w żaden sposób nie omawia wyników badań przedstawionych w rozprawie AG, tym bardziej więc nie przedstawia, w jaki sposób zmiana elementów metodyki z rozprawy AG stanowi oryginalne rozwiązanie. Ze względu na zbieżność metod podanych w rozprawach AG oraz WG analiza taka powinna być podana.

Prezentacja wyników badań przedstawiona w rozprawach doktorskich AG oraz WG jest również bardzo zbliżona. Szereg fragmentów pracy doktorskiej AG jest przeniesionych z niewielkimi zmianami do rozprawy doktorskiej WG. Przykłady tych zapożyczeń to między innymi: paragrafy 1-6 na stronach 8-10 rozprawy WG są paragrafami 1-3 ze stron 14-16 rozprawy AG; podpunkt 2.1 rozprawy WG jest w dużym stopniu tożsamy ze stronami 19-21 rozprawy AG (włącznie z zawartymi w tych częściach prac rysunkami); podpunkty 2.3.1-2.3.3, 2.4.1, 2.4.4-2.4.5 rozprawy WG są bardzo zbliżone do podpunktów 2.2.1 – 2.2.3 (łącznie z rysunkami 2.3), 2.3.1 oraz 2.3.3 – 2.3.4 rozprawy AG odpowiednio również. W przypadku przytoczonych fragmentów w rozprawie WG nie ma odwołania do pracy AG. W mojej opinii jest to wprowadzenie w błąd co do autorstwa części cudzego utworu (…)”.

Autor kończy opinię informacją, że naruszenie praw autorskich jest ścigane z urzędu i władze uczelni mają obowiązek zawiadomienia organów ścigania o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa plagiatu, jak również powinno być wszczęte przez rektora uczelni postępowanie dyscyplinarne z urzędu.

Wznowienie

27 kwietnia 2017 odbyło się posiedzenie Rady Wydziału Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i Inżynierii Biomedycznej AGH. Na początku posiedzenia dziekan Ryszard Sroka zmienił porządek obrad, wycofując punkt dotyczący powołania biegłego z zakresu prawa autorskiego do oceny pracy doktorskiej mgr. inż. Witolda Głowacza oraz wprowadził punkt dotyczący podjęcia zawieszonego postępowania w sprawie powyższego doktoratu. Poinformował, że opinia prof. Pytlaka została udostępniona zainteresowanemu, jak również umieszczona w wydziałowym repozytorium dokumentów. Dwa dni temu, 25 kwietnia br., zgłosił się do niego pełnomocnik Witolda Głowacza w osobie prof. Zygfryda Głowacza, wraz z prawnikiem, mecenasem Janem Widackim. Pełnomocnik złożył pismo wzywające do natychmiastowego podjęcia zawieszonej procedury i podjęcie decyzji przez Radę Wydziału o przyznaniu W. Głowaczowi stopnia doktora nauk technicznych. Ponieważ intencją zawieszenia sprawy była chęć rzetelnego i dogłębnego wyjaśnienia zarzutów, które padły w trakcie obrony, a z pisma pełnomocnika Witolda Głowacza wynika, że nie chce on dalszego wyjaśniania sprawy, dziekan podjął decyzję o zmianie w programie obrad. Poinformował, że w wydziałowym repozytorium zamieszczono wszystkie dokumenty: obie prace doktorskie, oba autoreferaty, dwie ostatnie recenzje, protokół z obrony oraz opinię prof. Pytlaka, każdy członek rady mógł się więc z nimi zapoznać. Na dzisiejszym posiedzeniu nie będzie prof. R. Tadeusiewicza, który poinformował, że nie może przybyć. Zaproszono obydwu recenzentów i radcę prawnego uczelni, aby mógł od razu rozstrzygnąć ewentualne wątpliwości prawne.

W związku z tym Rada Wydziału podjęła uchwałę o podjęciu zawieszonego postępowania. Następnie przewodniczący Komisji Doktorskiej, prof. P. Augustyniak, poinformował o przebiegu obrony, informując o pozytywnych recenzjach i odpowiedzi doktoranta na pytania. Stwierdził, że na początku publicznej obrony dr inż. Andrzej Głowacz oskarżył brata Witolda o plagiat z wcześniejszego doktoratu młodszego brata, Adama, siedzącego na sali. Aczkolwiek przedłożył on wydruk wcześniejszej pracy, to „z oczywistych względów trudno było się Komisji zapoznać się z tym, ponad stustronicowym tomem”. „Wywlekane” były rozmaite sprawy z przeszłości z relacji między braćmi, a zachowanie p. Andrzeja Głowacza „przez wielu obecnych na sali odbierane [było] jako bezczelne”. Część niemerytorycznych uwag i wystąpień usunięto z protokołu, który jednak dobrze odzwierciedla przebieg obrony. W czasie zamkniętego posiedzenia Komisja Doktorska, bazując tylko na recenzjach oraz przebiegu obrony, postanowiła rekomendować nadanie stopnia. Następnie głos zabrał dziekan Sroka, który stwierdził, że ponieważ publicznie podważono oryginalność pracy, to rada wyznaczyła dodatkowego eksperta, który przedstawił opinię – jest ona radzie znana. Teraz, po dyskusji, powinna ona zagłosować nad przyznaniem stopnia. Zabrało głos kilka osób, w tym prof. Andrzej Bielecki, który stwierdził, iż opinia prof. Pytlaka jest niejednoznaczna, bo nie konkluduje, że praca jest plagiatem w wersji merytorycznej, „bo wiemy, że są duże zbieżności w wersji redakcyjnej i to niewątpliwie jest jakąś ułomnością tej pracy”. W związku z tym widzi potrzebę, aby na ten temat wypowiedzieli się obaj recenzenci.

Podobieństwa i różnice

Po wypowiedzi dziekana, że prof. Pytlak jednoznacznie stwierdził, że praca jest nieoryginalna i narusza prawa autorskie, głos zabrał recenzent, prof. Marek Skomorowski. Stwierdził, że nie zna opinii prof. Pytlaka, bo zaproszenie na posiedzenie dostał 48 godzin temu – bez tej opinii. Chciał się odnieść do braku cytowania, czy też zbyt małej liczby cytowań pracy Adama Głowacza. W swojej rozprawie doktorskiej, w spisie literatury, który ma 128 pozycji, Witold wymienia piętnaście pozycji, których autorem lub współautorem jest Adam. Jedną z nich jest rozprawa doktorska. W ośmiu przypadkach Witold Głowacz jest współautorem, co świadczy o intensywnej, długoletniej współpracy, mimo że obaj są młodymi naukowcami. Jego zdaniem istotnie różni obie rozprawy to, że u Witolda Głowacza tematem badań jest maszyna indukcyjna klatkowa, która nie była tematem badań Adama Głowacza, aczkolwiek w obu przypadkach badano maszynę prądu stałego obcowzbudną. Wykorzystano inne sygnały i klasyfikatory. Jego zdaniem rozprawa doktorska nie jest plagiatem.

Z kolei zabrał głos dr hab. inż. Konrad Kułakowski, który stwierdził, że wczoraj przetestował obie prace doktorskie za pomocą programu Novus Skan, który podświetla te same fragmenty z obydwu dysertacji. Nie wchodził zasadniczo w materię obu prac, więc nie będzie się ustosunkowywał merytorycznie. Natomiast wnioski z oglądu tego, co program zaraportował, są porażające: od 25% do 70% pracy zostało dość prosto skopiowane z pracy referencyjnej. „Stąd nasze głosowanie tak naprawdę jest za tym, czy można z cudzego utworu skopiować duże części, wielostronicowe fragmenty i czerpać z tego benefity?”. Wtórował mu prof. Marcin Szpyrka, kierownik Wydziałowych Studiów Doktoranckich: „Gdybyśmy w studenckiej pracy dyplomowej sprawdzonej w systemie OSA znaleźli tylko dwie skopiowane strony, to byłby powód, żeby wobec studenta wszcząć postępowanie dyscyplinarne. Tu mamy tekst, gdzie jest skopiowanych wiele stron. Postępowanie doktoranta było nieetyczne, a praca, którą przedstawił p. Witold Głowacz, nie może być podstawą nadania stopnia doktora”. Następnie głos zabrał dr hab. inż. Marek Miśkowicz, który podkreślił, że prawo autorskie w sposób bezwzględny chroni tzw. warstwę redakcyjną. Zapożyczanie z innej pracy dosłownych fragmentów jest możliwe tylko wtedy, gdy używamy tego do komentowania bądź też jako krytycznej konkluzji, a użyte fragmenty tekstu muszą być wzięte w cudzysłów. Natomiast w sposób kategoryczny zabronione jest podawanie czyichś całych akapitów, nie mówiąc o stronach, jako swojego własnego sformułowania problemu. Prof. Leszek Kotulski zapytał, czy rzeczywiście zaczerpnięcie dużego akapitu bez cytowania jest plagiatem? Odpowiedział radca prawny, mgr Jerzy Głód, że jest dokładnie tak, jak powiedział prof. Miśkowicz. Prof. Kotulski stwierdził, że to znaczy, iż niezależnie od wartości merytorycznej, jeśli zostały popełnione duże uchybienia redakcyjne, to jest to plagiat.

Zabrała głos recenzentka, prof. Ewa Dudek-Dyduch, która stwierdziła, że podtrzymuje swoje zdanie z obrony, iż przedmiot badań jest odmienny i podobnie część metodologii jest odmienna i to pod względem merytorycznym. Nie prowadziła badań odnośnie plagiatu, bo to robi się przy pomocy narzędzi elektronicznych, gdyż założyła, iż być może bracia ze sobą współpracowali i stąd są pewne podobieństwa.

Zrobimy straszną rzecz

Dr hab. inż. Piotr Grabowski zwrócił uwagę, że w pracy nie ma cytowań w tekście, czyli brak odniesienia do wcześniejszego doktoratu – wymieniono go tylko w spisie literatury, ale nie w polemice. Następnie zabrał głos prof. Antoni Ligęza, członek PAU. Zapytał, czy sprawa doktoratu powinna być procedowana dzisiaj, gdyż trzeba również wysłuchać drugiej strony. Chciałby wiedzieć, dlaczego tak obszerne fragmenty w pracy Witolda Głowacza pokrywają się z pracą jego brata? Przeglądał raport, który przesłał mu prof. Kulikowski i jest on rzeczywiście porażający. Ta praca może nosić „znamiona pewnego rodzaju przestępstwa”. Jeśli RW nada stopień, „to zrobimy straszną rzecz. Jak to wyjdzie na zewnątrz i na pewno rozniesie się, to będzie tragedia”. Ustawa mówi, że doktorat musi być samodzielnie przygotowywany i stanowić rozwiązanie nowego problemu naukowego lub znacząco poprawienie istniejącego rozwiązania pod opieką promotora. Tutaj tej samodzielności nie ma. Jego zdaniem doktorat nie kwalifikuje się do dyscypliny informatyka. „Zastosowanie narzędzi informatycznych bez wkładu w ich rozwój nie jest pracą informatyczną”. Odpowiedział mu dziekan Sroka, stwierdzając, że RW jest zobowiązana do głosowania na wniosek doktoranta. Odpowiedź na pytanie, dlaczego jest takie pokrycie tekstów, może udzielić prof. Zygfryd Głowacz, który ma pełnomocnictwo do reprezentowania syna Witolda we wszelkich sprawach.

Prof. Głowacz stwierdził, że wypowiada się jako członek RW i nie uważa, aby praca Witolda była plagiatem. „Zgodność tekstów jest w obszarach granicznych. (…) Nie zgadzam się z tymi opiniami, które tu padają, że po prostu co druga literka jest taka sama”. Prof. Marek Gorgoń zapytał radcę prawnego, czy jest możliwość prawna, aby sprawę cofnąć do etapu Komisji Doktorskiej? Mgr Głód odpowiedział, że takiej możliwości nie ma. Mecenas Widacki postawił zarzut, że rada narusza KPA, bo nie zmieściła się w dwóch miesiącach i jeśli nie będzie szybkiej decyzji o nadaniu stopnia, to może być złożona skarga na bezczynność. Dziekan podsumował, że są wszelkie dokumenty, na podstawie których każdy z członków może ocenić sprawę.

Zabrał głos prof. Kułakowski, który zaproponował radzie, że wyświetli tę analizę, którą przesłał prof. Ligęzie. Po przygotowaniu projektora pokazał obie prace, gdzie na górze ekranu był doktorat Witolda, a na dolnej połowie doktorat Adama. Fragmenty na żółto program wskazał jako identyczne. Kliknięcie myszką na zażółcony tekst pokazywało jego odpowiednik w drugiej pracy. Do porównania tekstów uwzględniono tylko frazy dłuższe niż 8-wyrazowe. Podczas projekcji członkowie RW mieli możliwość zaobserwowania kilkudziesięciu stron z identycznymi lub prawie identycznymi fragmentami tekstu.

Po zakończeniu pokazu prof. Zygfryd Głowacz stwierdził, że w innych programach antyplagiatowych podobieństwo jest wykazywane jako nie większe niż dwa procent.

Przed podjęciem głosowania zasugerowano, że prof. Głowacz jako pełnomocnik i jednocześnie ojciec doktoranta ma konflikt interesów i nie powinien brać udziału w głosowaniu nad nadaniem stopnia. Po burzliwej dyskusji Rada Wydziału 39 głosami „za”, przy 3 „przeciwko” wyłączyła prof. Z. Głowacza z głosowania. W kolejnym głosowaniu za nadaniem stopnia doktora Witoldowi Głowaczowi wypowiedziało się 5 osób, a „przeciwko” 36 osób.

Argumenty odwołania doktoranta, przebieg trzeciego posiedzenia Rady Wydziału oraz szczegóły procedowania tej sprawy w Centralnej Komisji zostaną opisane w następnym numerze.

Marekwro@gmail.com