Coraz mniej młodych w nauce
Od 2012 r. stale maleje liczba młodych naukowców – magistrów i doktorantów. Dlaczego? Z raportu NIK Rozwój kadr naukowych wynika, że system nadawania stopni naukowych nie pozwala na optymalny rozwój kadr na polskich uczelniach. NIK krytykuje wadliwy system motywacyjny i nieprzejrzyste procedury nadawania stopni naukowych.
W okresie objętym kontrolą – lata 2012-16 – udział liczby adiunktów ze stopniem naukowym doktora zmniejszył się z blisko 41% do 38%. Tendencję tę potwierdzają dane z całego kraju pozyskane z Ośrodka Przetwarzania Informacji: maleje liczba pracowników ze stopniem doktora i bez stopnia naukowego, zarazem rośnie liczba pracowników ze stopniem doktora habilitowanego oraz z tytułem profesora. W latach 2012-2016 liczba pracowników naukowych ze stopniem doktora oraz bez stopnia naukowego spadła o 5,8%, spadł też ich udział w liczbie wszystkich pracowników naukowych.
W przeprowadzonych badaniach ankietowych respondenci wskazali jako przyczyny tego stanu rzeczy przede wszystkim: niskie płace, brak stabilności zatrudnienia w nauce, niskie nakłady na badania naukowe. Zwracano także uwagę na powiązanie zatrudnienia nowych pracowników w uczelniach z koniecznością zapewnienia im pensum dydaktycznego, co utrudnia podjęcie pracy stricte naukowej. Wśród kadry akademickiej tylko 1% stanowili pracownicy naukowi.
„Zagadnienie niskich płac i braku stabilności zatrudnienia w nauce pojawiło się również w opiniach rektorów uczelni i dyrektorów instytutów pozyskanych w toku kontroli «Kształcenie na studiach doktoranckich». Wówczas również wskazano na te kwestie jako na kluczowy problem młodych adeptów nauki. Raport wynagrodzeń za 2015 r., opracowany przez firmę Sedlak & Sedlak, prezentuje w tej materii interesujące dane. Wynika z nich, że osoby ze stopniem doktora zarabiają mniej, jeśli są zatrudnione w nauce i szkolnictwie (mediana wynagrodzeń wyniosła 4 tys. zł brutto), niż doktorzy pracujący w innych branżach (mediana wynagrodzeń dla wszystkich osób ze stopniem doktora wyniosła 4,9 tys. zł, podczas gdy w przemyśle – 9 tys. zł, w bankowości – 8,8 tys. zł)” – czytamy w protokole NIK.
Respondenci wskazywali również na brak doprecyzowania jednoznacznych kryteriów dla habilitantów, co w konsekwencji oznacza ich zróżnicowanie pomiędzy jednostkami naukowymi. To efekt tego, że w powszechnie obowiązujących przepisach nie określono minimalnych wymagań, jakie powinni spełniać kandydaci do stopnia naukowego doktora habilitowanego.
Instytucją odpowiedzialną za nadawanie stopni naukowych jest Centralna Komisja do spraw Stopni i Tytułów. Zdaniem Izby, Komisja nie zapewniła przejrzystości procesu nadawania stopni naukowych. Nie zostały doprecyzowane procedury wyłaniania członków komisji habilitacyjnych, Komisja nie prowadzi także wykazu osób, spośród których wybierani byliby recenzenci w postępowaniach habilitacyjnych, a to stanowi naruszenie ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym. Izba wytyka też komisji nieterminowość i przewlekłość postępowań habilitacyjnych. Przyczyny odmowy związane są m.in. z wymogami formalnymi, głównie spełnianiem przez uczelnie warunków do nadawania stopni naukowych. Te kryteria winny podlegać systematycznej ocenie. Powinny. Tymczasem brak jednolitej procedury ich dokonywania. Mało tego, w latach 2014-2016 na 774 jednostki posiadające uprawnienia do nadawania stopni naukowych komisja wydała jedynie 42 oceny, a większość z nich na koniec czteroletniej kadencji. W wyniku kontroli 14 jednostkom zostały cofnięte lub ograniczone prawa do nadawania stopni naukowych.
Dobrze by było, aby resort nauki pochylił się nad tym raportem, bowiem zasypywanie już istniejącej luki pokoleniowej w nauce, to długotrwały proces. Im szybciej się więc rozpocznie, tym lepiej.