Wildowie

Magdalena Bajer

Prezentując Czytelnikom polskie rodziny inteligenckie, skupiam uwagę – przede wszystkim – na tym momencie ich dziejów, w którym przebyte lub choćby rozpoczęte drogi akademickie uzasadniają tytuł cyklu. W historii inteligencji jako warstwy społecznej były wszakże etapy „przeduniwersyteckie” oraz ludzie, których udział w życiu umysłowym danej społeczności tworzył glebę dla rodzących się intelektualnych ambicji i warunki do rozwijania talentów. Poznając takie sytuacje trzeba pamiętać, że w drugiej połowie XIX wieku, kiedy inteligencja się u nas kształtowała, te warunki były w trzech zaborach różne.

Rodzina Wildów, przybyłych z Hesji w XVIII wieku i osiadłych we Lwowie, podobnie jak szereg innych rodzin znajdujących w Galicji (zabór austriacki dość długo cieszył się względnie większymi swobodami) możliwości działania w zakresach na tym terenie pionierskich albo słabo reprezentowanych, bardzo szybko uzyskała przodującą pozycję w księgarstwie, dokładniej: w handlu książkami i nutami, edytorstwie, obiegu czytelniczym poprzez wypożyczalnię.

* * *

W dziewiętnastowiecznej historii Polski Lwów, położony na rubieży nieistniejącego na mapie Europy państwa, wytworzył swoisty klimat galicyjskiego patriotyzmu, mniej obciążonego poczuciem klęski, brzemieniem patriotycznych powinności, jakie były w ówczesnych warunkach skazane na niepowodzenie, bardziej otwartego na świat, aktywnego w działaniach elementarnych z punktu widzenia społecznych potrzeb, a zarazem bardzo wrażliwego na narodowy wymiar i perspektywę owych działań.

Karol pierwszy

„Jak idą Obrazki geograficzne? Czy przyjęli oni wówczas Twoją propozycję, jak o 100 egzemplarzy traktowali? Czy Ollendorff skończony? Trzeba będzie w br. pochodzić za tym, żeby Mecherczyńskiego ze Lwowa wyrzucić. Byle klucz do wakacji był gotów. /…/ …może i Warszawie sprostamy ceną i poprawnością wydawnictwa” (Walka z życiem. Korespondencja lwowskiej rodziny Wildów, zestawił, opracował i wstępem opatrzył Zbigniew Sudolski, Wydawnictwo Ancher, Warszawa 2001. Cytaty w tekście pochodzą z tego tomu.).

Na początku 1878 roku Leonia z Maciejowskich Wildowa bawiła w Wenecji dla poratowania zdrowia, mocno dotkniętego gruźlicą, nie tracąc z bystrej uwagi spraw rodzinnej firmy, w której prowadzeniu czynnie uczestniczyła przez cały okres swego małżeństwa z Karolem Kazimierzem Wildem młodszym (w odróżnieniu od ojca, również Karola i również księgarza). Nie mniej aktywnie inspirowała życie kulturalne lwowskiej elity, łącząc duchową spuściznę epoki romantyzmu z „nowymi czasy”, naznaczonymi przedsiębiorczością w interesach i konkurencją.

Była córką cenionego lekarza, wcześniej powstańca listopadowego, i Francuzki, po której, zdaniem współczesnych, odziedziczyła urodę, talent muzyczny i… właśnie gruźlicę, nękającą także jej dzieci. Godzi się dodać, że brat Leonii miał wyższe wykształcenia prawnicze, ale drogą akademicką nie poszedł.

Księgarską tradycję zapoczątkował we Lwowie jej teść, Karol senior, otwierając w 1796 roku księgarnię – trzecią w hierarchii (po składnicach Pillera i Pfaffa), a w roku 1811 pierwszą w mieście wypożyczalnię książek. Nowości wydawnicze sprowadzał z Paryża, Wiednia, Warszawy, Lipska i Wrocławia. Karol Wild senior sprzedawał także tapety, supraporty, wzory do haftowania, planując jednak zadania ważniejsze, tj. rozwój czasopiśmiennictwa polskiego w Galicji, które podlegałoby cenzurze kogoś o liberalnych poglądach. Były to idee mecenasa oświecenia publicznego o szerokich horyzontach, na które nie zgadzały się jednak władze zaborcze. Próby wydawania czasopism apolitycznych nie spotkały się z zainteresowaniem konserwatywnych, zgoła filisterskich, galicyjskich odbiorców. Karol Wild starszy został jednak głównym dostawcą nowości dla Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, zaś z pobudek patriotycznych rozpowszechniał tajne ossolińskie druki.

Karol drugi (Kazimierz)

„Co do handlu, zastałem dość w porządku. Jagielski podczas mej niebytności śmielej mógł nagabywać dłużników i od kilku zatwardziałych poodbierał należność. (…)...Bogu dzięki, jak na ten czas, wcale nieźle idzie, nieraz dziennie najmniej 30 fr. Czytelnia nawet bardzo dobrze idzie!”.

Gorące wyrazy uczuć do młodej żony (Karol Kazimierz Wild poślubił Leonię Maciejowską na przełomie 1852 i 1853 roku) autor listu z lipca 1854 roku uzupełnia wiadomością o sytuacji wspólnie prowadzonej firmy, której kłopoty finansowe trapiły jednako małżonków, a sukcesy jednakowo cieszyły.

Karol Kazimierz przejął interes po odbyciu praktyki księgarskiej w Pradze i Brukseli, odkupując od szwagra (ten prowadził księgarnię po śmierci Karola seniora) w roku 1849. Poza wiedzą zawodową, jak można by określić umiejętność handlowania książkami, miał trafną ocenę aktualnych potrzeb, zwłaszcza, choć nie tylko, galicyjskiej społeczności i nie tylko jej umysłowej elity.

Z rozmachem przystąpił do rozwijania firmy, nawiązując szerokie, także międzynarodowe kontakty. Poszerzył jej ofertę o dzieła antykwaryczne, stworzył duży dział nutowy wraz z wypożyczalnią, oferował klientom mapy i obrazy. Kontynuując zamierzenia ojca zorganizował prenumeratę czasopism krajowych i zagranicznych, ale także wydawał własne, w tym cieszący się uznaniem krytyków, a także dzisiejszych historyków, „Dziennik Literacki”. Wrażliwość patriotyczna kazała Karolowi Wildowi młodszemu gromadzić, a częściowo i finansować, książki szkolne, także literaturę dla młodzieży, przy której doborze kierował się tyleż walorami wychowawczymi, ile artystyczną wartością.

Księgarnia Wildów we Lwowie była przez kilkanaście lat swojej najaktywniejszej działalności (od połowy XIX stulecia do lat powstania styczniowego i okresu po jego upadku, kiedy nasiliły się trudności finansowe, kłopoty z cenzurą, konkurencja) znaczącą instytucją kultury – mecenasem artystów i uczonych, których dzieła wydawano, płacąc autorom sowite honoraria. Publikowali tam: Józef Dzierzkowski, Jan Zachariasiewicz, August Bielowski, Mieczysław Romanowski, Kornel Ujejski, historycy Karol Szajnocha, Józef Szujski i inni.

Trzeba pamiętać, że wszystko to działo się w połowie zaprzeszłego stulecia, niejako obok dojrzewającej w Królestwie idei insurekcyjnej, nie w opozycji do działań ściśle niepodległościowych, lecz stanowiąc ich drugi nurt, dopełnienie. Karol Kazimierz Wild wiedział, że przyszłej niepodległej Polsce (jak większość społeczeństwa nigdy nie zwątpił, że w takiej żyć będą następne pokolenia) potrzebni będą wykształceni, oczytani obywatele, dobre książki i znajomość własnej przeszłości oraz dorobku. Dzięki szerokiemu spojrzeniu na otaczającą rzeczywistość i umiejętnościom organizacyjnym stał się, dość jeszcze samotnym, prekursorem modernizacji życia społecznego.

O jego edytorstwie wyraził uznanie Karol Estreicher, pisząc w Encyklopedii Orgelbranda: „Nie rwie się do nakładu lichot, lecz nie szczędzi na prace pożyteczne, dla kraju…”.

Salon ostatniej Beatrycze

„Każdy z tych dzisiaj «wytrawnych, dojrzałych, umiarkowanych» był za swojej młodości albo żołnierzem, albo tułaczem, albo męczennikiem, zwolennikiem tej idei, przeciwko której dziś sarka, z której się dziś naigrywa”.

Księgarnia Wildów, z całym różnorodnym bogactwem jej działań, miała jeszcze artystyczno-intelektualno-duchowe zaplecze w domu Karola i Leonii, która zapraszała gości, racząc ich przede wszystkim dobrą muzyką, często we własnym wykonaniu na fortepianie, a była w tym dobrze wykształcona i obdarzona dużym talentem. W kręgach lwowskiej elity nazwano ją „Muzą tonów”.

W salonie Wildów toczyły się także dyskusje na tematy aktualne, jak kwestia podjęta przez Kornela Ujejskiego w Liście spod Lwowa, którego fragment wyżej, a większość listów autor publikował na łamach „Dziennika Literackiego”, polemizując z lwowską konserwą, krytykując status quo, wypowiadając śmiałe propozycje rozwiązywania społecznych problemów.

Ujejski, ceniony powszechnie autor Chorału, narodowego hymnu boleści, był stałym gościem spotkań, należąc do przyjaciół gospodarzy i gorących zwolenników ich kulturotwórczego przedsięwzięcia, którego bronił w swojej pełnej temperamentu oraz ironii publicystyce.

Z panią domu łączyła go wielka, najpewniej platoniczna miłość, opisana przez edytora rodzinnej korespondencji, prof. Zbigniewa Sudolskiego, jako romantyczne ubóstwienie anielskiej duszy „ostatniej Beatrycze”, wspierane nadzieją spotkania w niebieskich zaświatach. Wielką szkodą jest to, że nie zachowały się listy Leonii Wildowej do ukochanego, a wiadomo, że korespondowali, gdyż świadectwa epistolarne bywają szczególnie, może najbardziej wiarygodne wśród dokumentów, na jakich podstawie historycy odtwarzają przeszłość.

Tom korespondencji zatytułowany Walka z życiem (przeważającą jego część stanowią listy Leonii do męża) uzupełnił prof. Sudolski cennymi aneksami, do których należy Album liryczne, tj. zbiór wierszy erotycznych pod nagłówkiem: Kornel Ujejski: Tobie i o Tobie. Kartki miłości Anonima. Próbka:

„Świeci znów księżyc, twój posłaniec cichy –

Czy on wyleje na me stare rany

Rosy i blasku dwa srebrne kielichy:

„Jesteś kochany…?”

Lektura tych wierszy ukazuje twórcę pieśni Z dymem pożarów… zupełnie poza kanonem tyrtejskim poezji romantycznej, oddanej sprawom ojczyzny i uznaniu dla ofiar ponoszonych w jej obronie. Ujejski, świadom tego, przerabiał swoje liryki, niszczył niektóre, wreszcie schował do szuflady.

Jego romantyczna miłość datuje się prawdopodobnie od lat pięćdziesiątych XIX wieku, trwając w sztafażu odchodzącej epoki do końca życia obojga – Leonia zmarła na gruźlicę w 1887 roku w Merano, Kornel Ujejski przeżył ją o dziesięciolecie – niejednokrotnie poruszając lwowską opinię publiczną falą plotek. Dzisiaj wspominamy ją wszakże nie dla plotek mnożenia, lecz dlatego, że jawność tego romansu, który nie zniszczył małżeństwa Leonii i Karola Wildów, a małżeństwo Ujejskiego rozpadło się z innych powodów (głównie różnicy charakterów), była jednym z argumentów w przezwyciężaniu obyczajowego kołtuństwa, obłudy, pochopnych oskarżeń i potępień.

Z salonu muzycznego lwowskich księgarzy, rozbrzmiewającego znakomitymi wykonaniami zapraszanych gości – wśród nich osób z kręgu uczniów Chopina – wziął Ujejski inspirację do prób wyrażenia istoty muzyki romantycznej słowem poetyckim. Tłumaczenia Szopena, dedykowane Leonii Wildowej, ukazały się w Lipskim wydawnictwie Brockhausa w roku 1866, a po z górą ćwierćwieczu (wydanie poszerzone) w Przemyślu. Nie zyskały jednak szerszego oddźwięku ani we Lwowie, ani w kraju, pozostając świadectwem kulturalnego wpływu romantycznej miłości i romantycznej muzyki na poetę tworzącego na granicy epok.

* * *

Po rządach trzech Karolów (najmłodszy, syn Karola Kazimierza, sprawował je krótko) firma Wildów została sprzedana. Nie zmarnował się dorobek mądrych księgarzy i nowoczesnych współtwórców oraz popularyzatorów kultury. Stworzone przez nich wzory upowszechniania wiedzy, kształtowania gustów literackich, także debatowania w gronie żywych umysłów przy najlepszej muzyce o najważniejszych sprawach ojczyzny, ani zblakły, ani straciły na aktualności. Należą do wciąż aktualnych wzorów wypełniania podstawowego zadania inteligentów: kształtowania społecznej świadomości i formowania umysłów do tego, by patriotyzm, pojmowany jako wzgląd na ojczyznę w dokonywanych ważnych życiowych wyborach, był pierwszy w hierarchii i w kolejności działań. Taki patriotyzm przekazuje się i udziela pokoleniom w domowym klimacie, w niewerbalizowanych przykładach, w mądrze pielęgnowanej rodzinnej pamięci.