Pomoc materialna wymaga zmian

Jacek Pakuła

Pomoc materialna dla studentów nie jest przedmiotem szerszego zainteresowania, chociaż nie należy do spraw prostych. Trzeba mieć na uwadze, że chodzi tu o ok. 1,4 mln osób, zaś budżet państwa przeznacza co roku blisko 1,8 mld złotych na stypendia i zapomogi. Problemów więc nie brakuje. Obecny system pomocy materialnej dla studentów nie jest wolny od wad, które warto właśnie podczas reformy nauki i szkolnictwa wyższego wyeliminować czy chociażby zminimalizować. Nie chodzi tu jednak o bezrefleksyjne kopiowanie wzorców zachodnich, bowiem modeli finansowania nauki jest kilka i muszą się one wpisywać w tzw. otoczenie społeczno-gospodarcze. Atutem systemu pomocy materialnej jest jego stabilność. Podział na stypendium socjalne i stypendium naukowe obowiązuje od lat; co jakiś czas wprowadzane są w zasadzie kosmetyczne zmiany. Niewątpliwie pomocne dla uczelni jest orzecznictwo sądowoadministracyjne. W ostatnim czasie można zaobserwować poprawę jakości pracy organów przyznających stypendia i zapomogi. Stąd też, zamiast projektować nowy system, np. oparty na zwrotnych pożyczkach, warto pochylić się nad wybranymi problemami.

Co warto zostawić?

Niekiedy słychać głosy, aby pomoc socjalną przenieść do ośrodków pomocy społecznej, jednak nie jest to rozwiązanie dobre. Nie chodzi nawet o kwestie techniczne w przedmiocie właściwości organu, gdy osoba pochodzi z Torunia, a studiuje w Warszawie. A i sama pomoc nie będzie już tak dostępna dla zainteresowanych studentów. Wystarczy sięgnąć do przywołanego już orzecznictwa sądów administracyjnych – liczba uchylanych decyzji w przedmiocie świadczeń rodzinnych nie jest mała; nie brakuje zresztą rozbieżności pomiędzy wojewódzkimi sądami administracyjnymi. Wprawdzie wyroki WSA nie są ze sobą powiązane, ale powinno się zakładać, że w podobnym stanie faktycznym sądy będą orzekać tak samo. Samo wyprowadzenie stypendiów socjalnych nie zniesie „biurokratycznych ograniczeń”, nadal pozostaną chociażby stypendia naukowe i w tych sprawach trzeba będzie wydawać decyzje. Trzeba mieć na uwadze to, że z roku na rok poprawie ulega jakość pracy komisji stypendialnych. Sama zmiana ośrodka przyznającego stypendia ma charakter czysto techniczny i jest bez znaczenia dla poprawy obecnego systemu, a nawet byłaby szkodliwa. Problemem są niejasne albo nieszczelne przepisy i to one powinny ulec zmianie.

Za trafne należy uznać założenie, że prawo do pomocy materialnej obowiązuje tylko na tzw. pierwszym kierunku. Cel pomocy materialnej, zakreślony w art. 70 ust. 4 Konstytucji RP, jest jasny: wspierać uzyskanie wyższego wykształcenia. Stypendium nie ma jednak charakteru bonu edukacyjnego i z tego powodu nie można domagać się pomocy na kolejnych studiach. Co więcej, pomoc materialna, finansowana przecież z budżetu państwa, a dystrybuowana przez uczelnie, ma charakter podstawowego wsparcia, ale swoje programy realizują np. PFRON dla osób niepełnosprawnych czy liczne fundacje itd. Stypendia finansowane są z pieniędzy podatników i z tego powodu nie muszą zaspokajać pełnych potrzeb studentów ani tym bardziej aspiracji, gdy idzie o uzyskanie kolejnego dyplomu. Ukończenie studiów w aktualnej sytuacji na rynku pracy pozwala na podjęcie zatrudnienia lub innej pracy zarobkowej.

Docenić należy również udział studentów w procesie przyznawania pomocy materialnej. Chodzi tu nie tylko o pomoc przy przyjmowaniu wniosków, ale i merytoryczne rozpatrywanie tych spraw. Co więcej, wprawdzie ten aspekt nie jest tak widoczny, to jednak praca, podobnie jak cała aktywność samorządowa, ma wpływ na budowanie społeczeństwa obywatelskiego.

Racjonalne jest również, w ramach autonomii, pozostawienie uczelniom prawa do określenia progu uprawniającego do stypendium socjalnego oraz wysokości świadczeń pomocy materialnej. Ustalając bowiem np. próg do stypendium socjalnego, rektor w porozumieniu z samorządem studenckim przede wszystkim ma na względzie liczbę potencjalnych beneficjentów. W praktyce studenci uczelni ekonomicznych mogą mieć wyższy dochód na osobę w rodzinie niż ich koledzy z uniwersytetu. Trzeba zresztą pamiętać o różnicach w kosztach utrzymania w różnych ośrodkach akademickich; niektóre uczelnie dysponują np. większą bazą akademików itd.

Co można zmienić?

Okazuje się, że progi procentowe dotyczące stypendiów naukowych nie są odpowiednio elastyczne. W ramach autonomii warto byłoby, ażeby uczelnia mogła zwiększyć limit miejsc stypendium rektora dla najlepszych studentów z 10% nawet do 30%; podobnie w przypadku puli środków. Wątpliwe jest uprawnienie do stypendium, w przypadku gdy studentów jest mniej niż dziesięć osób. W ramach autonomii lepiej byłoby grupować studentów z mniej licznych kierunków. Zresztą w przypadku wyjątkowo zdolnych osób na takich studiach lepszą pomocą będzie np. „Diamentowy Grant”.

W praktyce również system organów przyznających pomoc materialną rodzi pewne problemy. Zasadą jest, że świadczenia przyznaje dziekan jako organ pierwszej instancji; odwołanie składa się do rektora. Wyjątkiem jest stypendium rektora dla najlepszych studentów. Przyznaje je rektor albo odwoławcza komisja stypendialna. Sztywna struktura powinna jednak ulec modyfikacji. Każda uczelnia w ramach autonomii mogłaby zakreślić takie ramy i wybrać, co lepsze: pomoc materialna przyznawana centralnie czy np. na poziomie wydziału (instytutu). Chodzi tu zwłaszcza o niewielkie uczelnie z rozbudowaną strukturą wydziałową. Angażowanie kilkunastu osób do tych prac, zamiast jednej wyspecjalizowanej komórki, nie tylko generuje koszty, ale przede wszystkim powoduje rozbieżności w obrębie jednej uczelni, skutkujące różnymi decyzjami w podobnym stanie faktycznym. Racjonalne wydaje się również wyposażenie rektora (odwoławczej komisji stypendialnej) w prawo przyznania stypendium socjalnego, w przypadku gdy osoba formalnie nie znajduje się w trudnej sytuacji materialnej, tj. przekracza określony próg dochodowy. Zdarza się, że student nie może przedstawić wszystkich wymaganych dokumentów, jego sytuacja nie jest na tyle jasna, aby organ mógł bez wątpliwości przyznać stypendium. Są to tzw. trudne sprawy, kiedy to właśnie uprawnienie rektora do przyznania stypendium może stanowić realną pomoc.

Na uwagę zasługuje kwestia studentów, którzy nie kończą studiów, a co jakiś czas rozpoczynają nowy kierunek. Nie jest to wielka grupa, ale ich postawa ma negatywny wpływ na innych studentów. Za zasadne można byłoby uznać więc powiązanie uprawnienia do pomocy materialnej ze swoistym limitem punktów, na wzór ECTS. Przykładowo, każdy student mógłby otrzymywać pomoc materialną nie dłużej niż przez okres studiów powiększony o jeden rok.

Wyzwaniem jest internacjonalizacja. Trudności dostrzec można na dwóch płaszczyznach. Chodzi o osoby, które przybyły do Polski, ale ich rodzina pozostaje poza granicami kraju, a one same mają prawo do pomocy materialnej. Systemy podatkowe są inne, co wywołuje liczne trudności w przedmiocie obliczenia dochodu. Warto byłoby więc wyłączyć te osoby z systemu pomocy materialnej. Skoro bowiem zależy nam na internacjonalizacji, to nie ma przeszkód, aby NAWA albo inna jednostka zajmowała się taką grupą osób, a otrzymywane specjalne stypendium mogłoby zastąpić te z pomocy materialnej. Problemem jest również ocena sytuacji prawnej osób, które formalnie mają prawo do pomocy materialnej, ale ukończyły studia za granicą. Skoro jednak uzyskały wyższe wykształcenie, to i cel określony w art. 70 ust. 4 Konstytucji RP został spełniony. Nie powinno mieć znaczenia, czy były to studia finansowane z budżetu państwa. Podobna sytuacja ma przecież miejsce w przypadku studentów niestacjonarnych, którzy po ukończeniu np. magisterskiej administracji podejmują studia na prawie, ale już w systemie stacjonarnym. Nie mają oni prawa do pomocy materialnej, chociażby na pierwszym kierunku nie otrzymywali pomocy materialnej, a co więcej - płacili za swoją naukę. Podobnie powinno być ze studentami, którzy ukończyli studia za granicą.

Co trzeba zmienić?

Zmiany wymaga pojęcie rodziny studenckiej, o którym mowa w art. 179 ust. 3 psw. Zasadniczo do rodziny studenta zalicza się rodziców, rodzeństwo, a także małżonka studenta. Literalne brzmienie tego przepisu prowadzi jednak do absurdalnych wniosków. Przykładowo, z treści przepisu wynika, że członkiem rodziny będzie siostra studenta – ucząca się, mająca własne dziecko i męża, o ile tylko student to zgłosi. Małżeństwo tej siostry musi skutkować wykluczeniem jej z rodziny studenta, zwłaszcza że obowiązek alimentacyjny męża jest silniejszy niż obowiązek alimentacyjny rodziców. Z drugiej strony zdarza się, że matka studenta zakłada nową rodzinę i ojczym, który nie przysposobił studenta, ale ma wspólne dzieci z jego matką, nie będzie wchodził w skład rodziny studenta, chociażby był jedynym żywicielem tej rodziny. Nie sposób pominąć konkubinatów. Nie chodzi o zrównanie praw tych osób z małżonkami, ale akurat istnienie wspólnego dziecka daje podstawy ku temu, ażeby na użytek stypendium socjalnego postawić pomiędzy nimi znak równości.

Zmianie powinien ulec katalog dochodów, które uwzględniane są na użytek stypendium socjalnego. Przykładowo, obok stypendium doktoranckiego (art. 200 ust. 1 psw) istnieje również tzw. stypendium projakościowe (art. 200 psw). Powinno być ono traktowane jako dochód, ale w praktyce niektóre uczelnie traktują te świadczenia odmiennie. W ustawie o świadczeniach rodzinnych wskazuje się tylko stypendium doktoranckie, ale charakter tzw. stypendium projakościowego nie daje racjonalnych podstaw, ażeby traktować oba te stypendia odmiennie. Rewizji należy poddać katalog świadczeń, których nie wlicza się do dochodu, zgodnie z art. 179 ust. 5 psw. Zrozumiałe jest, żeby nie wliczać stypendiów i zapomóg otrzymywanych w ramach pomocy materialnej, ale inne świadczenia powinny być dochodem, skoro zasilają budżet rodziny. Zasada powinna być prosta: wszystko jest dochodem, z wyłączeniem określonych świadczeń.

W przypadku stypendiów socjalnych problemem jest dochód uzyskany i utracony. W praktyce się zdarza, że student ubiegający się o stypendium socjalne deklaruje, że kilka miesięcy temu jego rodzice się rozwiedli, on sam tworzy rodzinę tylko z matką i nie może przedstawić dochodów ojca, otrzymuje jednak zasądzone przez sąd alimenty. Racjonalne jest podstawienie tych alimentów w miejsce dochodów ojca, ale literalne brzmienie przepisów nie pozwala na takie rozwiązanie. Trudności nie brakuje, gdy chodzi o przeliczenie dochodu w trakcie roku akademickiego. Nie można tolerować takiego stanu, że student, który podjął pracę, np. jako prezes banku, nadal ma otrzymywać stypendium socjalne. Zamiast oczekiwać na zgłoszenie samego studenta, że ten podjął pracę, warto rozwijać informatyzację, ażeby uczelnia mogła na bieżąco pobierać dane, gdy np. zostanie zgłoszony do ZUS czy zostanie uiszczona zaliczka na podatek dochodowy itd.

Istotnym problemem są studenci, którzy wykazują tzw. dochód zerowy. Trudno zresztą przyjąć, że student jest w stanie utrzymać się przykładowo za 75 zł miesięcznie. O ile studenci korzystający z pomocy społecznej rzeczywiście mogą otrzymywać świadczenia, których po prostu nie wlicza się do dochodu, o tyle trudno zakładać, że student utrzymuje się z oszczędności i przysługuje mu stypendium. Rozważyć należy nie samo wyprowadzenie stypendiów do tzw. MOPS-ów, ale powiązanie uprawnienia do stypendium socjalnego z pobieraniem np. świadczeń rodzinnych. Stypendium w takim wypadku stanowiłoby realną pomoc, eliminując jednocześnie sytuacje patologiczne. Konieczne byłoby jednak wtedy zrównanie pojęcia rodziny (i katalogu dochodów) na gruncie psw oraz przepisów o świadczeniach rodzinnych.

Warto również pochylić się nad tzw. dopłatą mieszkaniową (art. 182 psw). Aktualnie świadczenie to przysługuje osobie, która podejmuje studia stacjonarne poza miejscem swojego zamieszkania, mieszka więc w domu studenckim albo na stancji. Zwłaszcza w tym drugim przypadku należałoby wprowadzić obowiązek przedłożenia umowy wraz z informacją, że umowa najmu została zgłoszona do urzędu skarbowego i opodatkowana. Z tych podatków finansowane są różne wydatki o charakterze publicznym i nie ma uzasadnienia, ażeby środki przeznaczane na dopłaty mieszkaniowe trafiały do osób, które podatków nie chcą płacić.

Potrzeba odrębnej ustawy

Wskazane powyżej uwagi nie wyczerpują listy problemów w przedmiocie pomocy materialnej. Zasadniczo celem powinno być uszczelniane systemu. Przyjęte rozwiązania prawne nie mogą pomijać aktualnej sytuacji społeczno-demograficznej, a nawet więcej – zamiast kazuistycznych rozwiązań warto pochylić się nad założeniami, dzięki którym zaproponowane dziś rozwiązania będą aktualne i użyteczne za kilka lat. Nie sposób pomijać problematyki świadczeń nienależnie pobranych czy ułomności nadzoru dziekana i rektora nad działalnością komisji dyscyplinarnych. Złożona problematyka pozwala na sformułowanie stanowiska o potrzebie uchwalenia odrębnej ustawy o stypendiach, w której pomoc materialna zostałaby uregulowania w sposób kompleksowy.

Bez względu na obrany kierunek zmian odnotowania wymaga fakt, że od 2012 roku odbywa się ogólnopolska konferencja pt. Pomoc materialna dla studentów i doktorantów, m.in. pod patronatem medialnym miesięcznika „Forum Akademickie”. Biorą w niej udział pracownicy uczelni odpowiedzialni za przyznawanie stypendiów i zapomóg. Podczas trzech dni konferencji omawiane są problemy, ma miejsce wymiana poglądów i dobrych praktyk. W tegorocznej edycji wziął udział, po raz pierwszy, przedstawiciel MNiSW. Kolejna, VII konferencja odbędzie się w czerwcu 2018 r. i wypada mieć nadzieję, że będzie stanowić okazję do monitoringu zmian w prawie.

Mgr Jacek Pakuła, prawnik, pomysłodawca Ogólnopolskiej konferencji naukowo-szkoleniowej pt. Pomoc materialna dla studentów i doktorantów (www.fpm.edu.pl)