Geniusz niezależności

Leszek Szaruga
 

Sięgając po znakomitą biografię Aleksander Hercen pióra Wiktorii Śliwowskiej, zajrzałem do indeksu nazwisk w poszukiwaniu Jerzego Giedroycia, i choć go tam nie odnalazłem, to przecież sam gest dla każdego, kto zna dzieje paryskiej „Kultury”, musi być zrozumiały. Sam redaktor wielokrotnie podkreślał rolę, jaką dla powstania jego emigracyjnego periodyku była znajomość „Kołokoła”, pisał też o tym wielokrotnie, m.in. w roku 1956 w liście do Jerzego Stempowskiego: „Moja ambicja, by «Kultura» odegrała rolę «Kołokoła» Hercena, nie jest tak megalomańska”. Sprawa przy tym zdaje się mieć głębsze znaczenie. Nie chodziło zapewne Giedroyciowi o to, by traktować pismo Hercena jako swoisty „wzorzec” redaktorski, ale także o postawę, jaką przyjął pisarz rosyjski wobec Polski i Polaków, zwłaszcza podczas powstania styczniowego 1863 roku, zderzając się z dezaprobatą olbrzymiej większości swoich dotychczasowych czytelników kultywujących stereotypowy obraz sąsiadów. Giedroyc, należący podobnie jak Gustaw Herling-Grudziński czy Józef Czapski do grona polskich emigrantów poszukujących „innej Rosji” niż ta, która jawi się większości ich rodaków, a zatem również przeciwstawiając się stereotypom, postępował podobnie jak Hercen. Przy czym warto przy okazji zauważyć, że w tym samym czasie z interesującą, odkrywczą i pochlebną dla Polaków analizą ich społecznych i politycznych ambicji wystąpił wybitny niemiecki historyk Ferdynand Gregorovius w rozprawie Idea polskości.

Hercen, co zajmująco relacjonuje Śliwowska, wysoką pozycję wyrobił sobie jeszcze w Rosji, którą przyszło mu opuścić w roku 1847, by na Zachodzie stać się jednym z bardziej aktywnych uczestników szeroko pojmowanego ruchu rewolucyjnego czy po prostu dążącego do przemian społecznych. Autorka biografii śledzi nie tylko jego relacje z tymi środowiskami, ale przede wszystkim, przytaczając liczne świadectwa i dokumenty, ukazuje swego bohatera jako znakomitego obserwatora otaczającej go rzeczywistości czasu Wiosny Ludów. Zarazem jednak, i to w książce zostało bardzo wyraziście uwypuklone, Hercen okazuje się człowiekiem usytuowanym w przestrzeni między „starym” i „nowym” światem, między schyłkowym Zachodem i, być może, budzącym się do cywilizacyjnej odnowy świata Wschodem. Pisze autorka: „Hercen żegnał się ostatecznie ze swą wiarą w Europę. (…) Nasuwa się więc pytanie: jak w takim nastroju Hercen mógł podjąć decyzję pozostania na zawsze – bo nic nie wskazywało na to, by w najbliższej przyszłości zajść miały na świecie jakiekolwiek zmiany – na emigracji, w Europie, w której społeczną witalność nie wierzył, z dala od Rosji, która według jego ówczesnych przekonań przynieść miała światu zbawienie, możliwość zaprowadzenia socjalistycznych stosunków na podstawie instytucji wspólnoty gminnej?”. I jest to pytanie w kontekście filozofii społecznej Hercena w pełni uzasadnione. Jeśli bowiem przyszłością świata ma być Rosja, młoda, nieskażona industrializacją i osadzona krzepko w swej chłopskiej tożsamości, wówczas pozostawanie na Zachodzie musi z pewnością oznaczać oddalenie od owych sił twórczych. Ale też jest dla takiego postępowania uzasadnienie: „Żeby jednak swą misję spełnić – podkreśla Śliwowska, referując poglądy swego bohatera – Rosja musi się najpierw wyzwolić od znienawidzonego, obcego jej pod każdym względem samowładztwa, od rządzącej nią niemieckiej biurokracji, której przewodzi «car – Niemiec ruski», od rządu, który nie pojmuje historycznej misji, jaką ma do spełnienia naród rosyjski: zespolenia narodów słowiańskich i zaprowadzenia nowego ładu społecznego”.

Można się zastanawiać, czy dość uzasadniona jest decyzja autorki, która „kwestię polską” uczyniła jednym z głównych problemów, wokół których skupiała się myśl i działalność Hercena. Bez wątpienia ma to swe umocowanie w fakcie, że w drugiej połowie XIX stulecia – w czasie, gdy na Zachodzie kształtowały się i umacniały struktury suwerennych nowożytnych państw narodowych, jak choćby Italii – problem zniewolenia krajów Europy Środkowej i Wschodniej był równie istotny, jak kwestie socjalne, zaś upominanie się przez Polaków o niepodległość co i raz powracało jako zagadnienie niedające się zbyć milczeniem, zwłaszcza w środowiskach Hercenowi bliskich. Trafnie zatem podnosi Śliwowska radykalizm rozwiązań proponowanych przez Rosjanina: „Nie unikał spraw drażliwych, budzących odwieczne spory: kwestii granic poszczególnych części wolnej federacji, jeśli zwycięży bliska jego sercu idea, lub granic odrębnych organizmów, gdyby to okazało się niemożliwe. Kategorycznie sprzeciwiał się decydowaniu, jaki obszar do kogo należy, «nie zasięgając zdania ludzkości». Tak samo jak Polska, prawo do decydowania o swoim losie ma Ukraina, a «jeżeli nie zechce być ani polska, ani rosyjska», wniosek jest jeden: «Ukrainę należy wobec tego uznać za kraj wolny i niepodległy»”. Ta właśnie postawa musiała być i była jednym z powodów, dla których Hercen i jego „Kołokoł” stał się tak ważnym punktem odniesienia w działalności Jerzego Gieroycia.