Plagiatorska recydywa

Marek Wroński

Na początku roku 2016 r. środowisko mediewistów (historyków okresu średniowiecza) zbulwersowała wiadomość umieszczona na forum internetowym www.academia.edu, dotycząca „działalności naukowej” dr. Gerarda Kucharskiego, ówczesnego adiunkta Instytutu Kultury Europejskiej UAM w Poznaniu. Grupa pięciu profesorów (Antoni Gąsiorowski z PAN, Paweł Kras z KUL, Maria Starnawska z AJD w Częstochowie, Marian Surdacki z KUL oraz Sobiesław Szybkowski z UG) opisała zapożyczenia pochodzące z ich publikacji oraz tekstów innych autorów, które znalazły się w pracach tego historyka.

Przypomniano fakty sprzed ponad dziesięciu lat, m.in. to, że: „w „Rocznikach Historycznych”, t. 71, 2005, s. 319-323, śp. dr hab. Izabela Skierska, prof. IH PAN, zatrudniona w Zakładzie Słownika Historycznego Ziem Polskich w Średniowieczu IH PAN w Poznaniu, w liście do redakcji wykazała, iż artykuł Gerarda Kucharskiego pt. Powstanie kościoła NMP w Kaliszu i podział miasta na dwie parafie w 1303 r. , [w:] Kolegiata kaliska na przestrzeni wieków , red. G. Kucharski, J. Plota, Kalisz 2004, s. 29-44, zawiera obszerne fragmenty splagiatowane z jej publikacji pt. Konflikty międzyparafialne w późnośredniowiecznym Kaliszu , dostarczonej przez Autorkę G. Kucharskiemu jako redaktorowi wspomnianej pracy zbiorowej o kolegiacie kaliskiej, następnie stamtąd wycofanej i wydanej ostatecznie w „Rocznikach Historycznych”, t. 70, 2004, s. 145-166.

Podobne uwagi ogłosił w „Rocznikach Historycznych”, t. 72, 2006, s. 231-233, dr Paweł Kras, wskazując, iż opublikowany artykuł G. Kucharskiego pt. Kościelne ustawodawstwo antyheretyckie i działalność inkwizycyjna w świetle bulli Marcina V z 22 lutego 1418 roku , „Archiwa, Biblioteki i Muzea Kościelne”, t. 74, 2000, stanowi plagiat z jego książki pt. Husyci w piętnastowiecznej Polsce , Lublin 1998”.

W tym samym numerze „Roczników Historycznych”, t. 72, 2006, s. 234-235, w liście do redakcji prof. Antoni Gąsiorowski wykazał, że dr Gerard Kucharski w tekście pt. Praktyka kancelaryjna w zakresie układów międzynarodowych Polski i Zakonu Krzyżackiego w Prusach na przykładzie traktatu brzeskiego z 1435 r., opublikowanym w pracy zbiorowej pt. Kancelaria wielkich mistrzów i polska kancelaria królewska w XV wieku , red. J. Trupinda, Malbork 2006, przejął obszerne fragmenty jego artykułu pt. Formularz dokumentów traktatów polsko-krzyżackich w XIV-XV wieku , „Archeion”, t. 56, 1978. s. 231-233, a także fragmenty monografii śp. prof. Ireny Sułkowskiej-Kurasiowej oraz artykułu Sobiesława Szybkowskiego, opublikowanego w czasopiśmie „Ziemia Kujawska”, t. 16, 2003. Prof. Gąsiorowski wspomniał też o przeprosinach otrzymanych ze strony redaktora publikacji malborskiej, dr. Janusza Trupindy, który potwierdził, iż praca G. Kucharskiego była plagiatem. Poinformował także o tym, że po jego skargach do rektorów uniwersytetów poznańskiego i szczecińskiego w Poznaniu wszczęto postępowanie dyscyplinarne wobec dr. Kucharskiego, a w Szczecinie rozwiązano umowę o pracę z nierzetelnym naukowcem.

Postępowanie dyscyplinarne

10 kwietnia 2007 r. ówczesny rzecznik dyscyplinarny UAM, dr Łukasz Pohl, złożył wniosek dyscyplinarny o ukaranie dr. Gerarda Kucharskiego, ówcześnie zatrudnionego na stanowisku adiunkta Zakładu Informacji Naukowej Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego w Kaliszu oraz na stanowisku adiunkta Instytutu Kultury Europejskiej w Gnieźnie. Rzecznik zażądał kary zakazu wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego przez pięć lat, zaś surowość kary motywował tym, że obwiniony dokonał też w innych swoich pracach naruszeń prawa autorskiego, „co wskazuje, że plagiat w działalności naukowej obwinionego nie jest czymś epizodycznym”.

Jednak ówczesny skład orzekający Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej pod przewodnictwem prof. Leszka Mrozewicza z Instytutu Kultury Europejskiej UAM w Gnieźnie, z członkami: prof. Januszem Dzięciołem z Zakładu Edukacji Muzycznej WPA w Kaliszu, prof. Michałem Kurzyńskim z Zakłady Fizyki UAM, dr. hab. Jarosławem Jarzewiczem z Instytutu Historii Sztuki oraz studentem Wojciechem Szalbierzem (który nie pojawił się na rozprawie!) w dniu 4 czerwca 2007 ukarał obwinionego jedynie naganą.

W uzasadnieniu stwierdzono, że dr Kucharski tłumaczył się, iż jego czyn jest wynikiem nie tyle działania celowego, ile braku doświadczenia wynikającego z młodego wieku i krótkiego stażu zawodowego. Komisja doceniła jego przyznanie się do winy i wzięła pod uwagę to, że „przedmiotem zarzutu był plagiat jednego artykułu, a powstała w ten sposób praca naukowa nie była zbyt obszerna (17 stron). Komisja kierowała się także świadomością, że zastosowanie kary żądanej przez rzecznika zburzyłoby dotychczasowe życie obwinionego. W intencji komisji kara ma być ostrzeżeniem, a skrucha obwinionego nie ma charakteru koniukturalnego”.

Dr Łukasz Pohl jako rzecznik dyscyplinarny nie złożył odwołania, mimo że rozprawa dyscyplinarna była prawnie wadliwa: zabrakło w niej jednego z członków Zespołu Orzekającego, który nie podpisał orzeczenia. Obwiniony nie miał także obrońcy z urzędu, co jest obligatoryjnie wymagane, gdy żądana jest kara zakazu wykonywania zawodu. Co więcej, prof. Mrozewicz, który był przewodniczącym składu orzekającego, miał poważny konflikt interesów, gdyż jako dyrektor Instytutu Kultury Europejskiej w Gnieźnie był przełożonym dr. Kucharskiego. To on w tym czasie był także przewodniczącym Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej UAM i wyznaczał składy orzekające.

Takie łagodne orzeczenie wobec naukowca, który popełnił podobne naruszenia w trzech artykułach, spotkało się z dużą dezaprobatą wielu historyków, ale ówczesny rektor, prof. Stanisław Lorenc (geolog), nie poświęcił uwagi tej nieprzyjemnej sprawie.

Sam dr Kucharski usunął się w cień: przestał publikować teksty w czasopismach mediewistycznych i nie brał udziału w konferencjach i zjazdach. Nadal jednak pracował w Instytucie Kultury Europejskiej UAM w Gnieźnie oraz w Wyższej Szkole Pedagogiki i Administracji im. Mieszka I w Poznaniu. Po kilku latach krajowe środowisko historyczne zapomniało o nim.

Kolejny plagiat

Tymczasem dr hab. Maria Starnawska przypadkowo odkryła, że dr Kucharski w artykule pt. Rozwój i organizacja zakonu szpitalnego Ducha Świętego w Kaliszu do połowy XV wieku , „Roczniki Humanistyczne”, t. 50, 2002, z. 2, s. 59-94 przepisał kilka fragmentów jej książki pt. Między Jerozolimą a Łukowem . Zakony krzyżowe na ziemiach polskich w średniowieczu, Warszawa 1999. W tekście pracy znalazły się także fragmenty przepisane z publikacji dr Krystyny Klary Antosiewicz, badaczki dziejów zakonu duchaków i zasłużonej pracowniczki krakowskich archiwów kościelnych. Jak napisała mi prof. Starnawska, nie upubliczniła ona odkrytych zapożyczeń, gdyż chronicznie brakowało jej czasu i sądziła, że dr Kucharski już nie pojawi się na forum naukowym.

Jednak los spłatał figla, gdyż w lipcu 2015 r. do Rady Wydziału Filologiczno-Historycznego Akademii im. Jana Długosza trafiły dokumenty przewodu habilitacyjnego dr. G. Kucharskiego. Przeglądając kolejną jego pracę prof. Starnawska odkryła, że publikacja pt. Struktura i organizacja szpitala Ducha Świętego w Rzymie do końca XV w ., „Saeculum Christianum”, t. 2002, s. 37-55, to przejęte i pomieszane akapity z książki prof. Mariana Surdackiego z Instytutu Pedagogiki KUL pt. Dzieci porzucone w Szpitalu Świętego Ducha w Rzymie w XVIII wieku , Lublin 1998.

Przewód habilitacyjny

Dr Kucharski jako swoje osiągnięcie habilitacyjne przedstawił cykl prac zatytułowany Oblicza regionu w państwie, społeczeństwie i Kościele , poświęcony historii regionalnej i naukom pomocniczym historii, prac „będących próbą ukazania z różnej perspektywy roli regionu jako płaszczyzny, na której dokonywały się rzeczy ważne dla państwa, władzy, społeczeństwa, Kościoła i kultury”. Do swojego dorobku włączył trzy artykuły „skażone” naruszeniem praw autorskich innych autorów:

1. Powstanie kościoła NMP w Kaliszu i podział miasta na dwie parafie w 1303 r . , [w:] Kolegiata kaliska na przestrzeni wieków , red. G. Kucharski, J. Plota, Kalisz 2004, s. 29-44, (poz. C, 10, w autoreferacie) zawierający plagiat z artykułu Izabeli Skierskiej;

2. Rozwój i organizacja zakonu szpitalnego Ducha Świętego w Kaliszu do połowy XV wieku , „Roczniki Humanistyczne”, t. 50, 2002, z. 2, s. 59-94 (poz. C, 8, w autoreferacie), zawierający fragmenty przepisane z książki Marii Starnawskiej i z publikacji siostry Klary Antosiewicz.

3. Łokietkowe ślady w Brześciu Kujawskim , Brześć Kujawski 2008 (poz. A, 1, w autoreferacie), zawierający fragmenty przepisane z książki Marii Starnawskiej i Kazimierza Jasińskiego.

Jednak 9 września 2015 r. Rada Wydziału Filologiczno-Historycznego AJD, świadoma faktu istnienia naruszeń prawa autorskiego w publikacjach habilitanta, odmówiła procedowania przewodu habilitacyjnego pod pretekstem braku w radzie mediewistów (mimo że jest ich trzech!). Odbyło się to przy sprzeciwie prof. Marii Starnawskiej, która stała na stanowisku, że dorobek dr. Kucharskiego powinien zostać krytycznie oceniony przez recenzentów i w razie negatywnych wniosków postępowanie habilitacyjne powinno zostać formalnie zamknięte. Wszystkie recenzje byłyby wtedy upublicznione.

Tak się nie stało, stąd grupa pięciu profesorów „poszkodowanych” bezprawnymi przejęciami ich tekstów powiadomiła o stwierdzonych faktach kierownictwo Centralnej Komisji, która przekazała przewód habilitacyjny do dalszego procedowania Radzie Wydziału Historycznego Uniwersytetu Gdańskiego. Ta w połowie listopada 2015 r. wybrała recenzenta, którym został prof. Sobiesław Szybkowski – jedna z osób splagiatowanych, jak również sekretarza Komisji Habilitacyjnej i jednego członka. Zorientowawszy się w sytuacji, dr Kucharski w styczniu 2016 r. złożył wniosek o umorzenie postępowania habilitacyjnego, który został przyjęty na posiedzeniu Rady Wydziału UG w końcu stycznia.

Z tego powodu grupa profesorów zdecydowała się na upublicznienie faktów i zarzutów dotyczących naruszenia praw autorskich przez niedoszłego habilitanta. Zrobiono to na stronie „Academia.edu”. W ciągu kilku tygodni tekst został przeczytany przez ponad tysiąc osób i odbił się echem w środowisku historycznym. 19 lutego 2016 r. do tekstu ustosunkowała się Rada Naukowa Instytutu Kultury Europejskiej UAM w Gnieźnie, którego dyrektorem nadal jest prof. Leszek Mrozewicz. Rada poinformowała, że nie wiedziała o procedurze habilitacyjnej dr. Kucharskiego, a jej wiedza na temat „działalności naukowej” habilitanta była niepełna. Wiedziano tylko o jednym przypadku plagiatu, ukaranym naganą i sądzono, że wywoła to właściwą refleksję. Nie przypuszczano, że postawa naukowa dr. Kucharskiego ulegnie „dalszej korozji moralnej”. Jego zatrudnienie właśnie wygasło. Rada potępia postawę swojego byłego pracownika i ubolewa, że „dobre imię Instytutu Kultury Europejskiej UAM zostało wzięte w moralny nawias, za co de facto Instytut nie ponosi odpowiedzialności”.

Prof. Maria Starnawska na początku lutego 2016 r. formalnie zawiadomiła ówczesnego rektora UAM, prof. Bronisława Marciniaka, o kolejnych trzech plagiatach dr. Kucharskiego, pochodzących z roku 2002, 2004 i 2008 r. Rzecznik dyscyplinarny UAM, dr hab. Eryk Kosiński, w maju 2016 r. wszczął postępowanie wyjaśniające, które mimo upływu ponad roku nie zostało zamknięte. 26 maja br. rzecznik skierował zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej Poznań – Stare Miasto o możliwości popełnienia przestępstwa przez dr. Gerarda Kucharskiego z art. 115 ust. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Moim zdaniem nic tu nie można prawnie zrobić, gdyż wszystkie naruszenia praw autorskich dokonane przez dr. Kucharskiego są przedawnione. Ówczesna minister nauki i szkolnictwa wyższego, prof. Lena Kolarska-Bobińska, wprowadziła zmiany w ustawie o szkolnictwie wyższym, w wyniku których nie można wszcząć dyscyplinarnego postępowania wyjaśniającego wobec plagiatu popełnionego dawniej niż pięć lat temu. Szerzej na ten temat napisał prof. Radosław Giętkowski w artykule Przedawnienie w sprawach dyscyplinarnych , FA 09/2015.

Komentarz

Nie uważam, aby Instytut Kultury Europejskiej nie ponosił moralnej odpowiedzialności za to, co się stało. To jego dyrektor, prof. Leszek Mrozewicz spowodował, że dr Gerard Kucharski tak długo był tam pracownikiem mimo niechlubnej karty. To prof. Mrozewicz, jako przewodniczący dysfunkcjonalnego składu orzekającego Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej, „ułaskawił” swojego obwinionego adiunkta, zamieniając karę wydalenia z zawodu na karę nagany. Zdaję też sobie sprawę, że ówczesny rzecznik dyscyplinarny, adiunkt Łukasz Pohl, będący jeszcze przed habilitacją, nie miał większych możliwości, aby sprzeciwić się profesorowi zwyczajnemu i przewodniczącemu Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej, szczególnie gdy za rzecznikiem nie opowiadał się jednoznacznie rektor uczelni.

W wyniku przebiegu takich spraw, a jest ich mnóstwo, gdy za poważne i liczne plagiaty władze uczelniane tylko „grożą palcem”, rzetelność instytucjonalna ulega „korozji moralnej”. Faktyczna bezkarność ośmiela do działań kolejnych „naukowców”. Środowisko straciło zdolność samooczyszczającą.

Sprawa habilitacji z historii

30 maja 2017 r. Prezydium Centralnej Komisji oddaliło odwołanie z 5 listopada 2015 r. prof. Mirosława Krajewskiego z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, dotyczące uchwały Rady Wydziału Nauk Historycznych UMK w Toruniu z 13 października 2015 r., która odmówiła dopuszczenia go do kolokwium habilitacyjnego we wznowionym przewodzie habilitacyjnym. Uchylono również własną uchwałę z 13 lutego 1995 r. o nadaniu prof. Krajewskiemu stopnia doktora habilitowanego nauk humanistycznych w zakresie historii. Oznacza to, że habilitacja prof. Mirosława Krajewskiego oparta na monografii Powstanie styczniowe między Skrwą a Drwęcą , którą obronił 22 lata temu, została unieważniona. Decyzja CK nie jest prawomocna, gdyż Mirosław Krajewski zapewne odwoła się do WSA, a później do NSA, co zabierze dalsze trzy lata.

Sprawę tę opisywałem w kilku artykułach, ostatnio w lutym 2016 (Odebrana habilitacja w Toruniu ), gdy przypomniałem wszystkie ważniejsze fakty tej toczącej się od maja 2007 r. (czyli od 10 lat!) historii. Od początku wznowienia habilitacji publicznie wskazywałem błędy w procedowaniu przewodu habilitacyjnego przez toruńską Radę Wydziału i pokazywałem niechęć Centralnej Komisji do korygowania tych błędów. Wynikiem były cztery wyroki sądów administracyjnych, które zmusiły Centralną Komisję i Radę WNH do powtórzenia procedury. Liczne postępowania sądowe zabrały wiele czasu, co też było bardzo korzystne dla prof. Krajewskiego, bowiem nie można było zamknąć sprawy.

Obecne rozpatrzenie odwołania M. Krajewskiego też się bardzo przeciągnęło. Jego 33-stronicową apelację przygotował mecenas Paweł Kusztal z Brodnicy, który zarzucił uchwałom Rady Wydziału 14 naruszeń przepisów postępowania bądź prawa materialnego. Brak miejsca nie pozwala na przedstawienie wszystkich argumentów mec. Kusztala, ale moim zdaniem najważniejszy był ten, który kwestionował możliwość wznowienia postępowania habilitacyjnego po dziesięciu latach od jego zakończenia, zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego. Inne dotyczyły detali prowadzonego postępowania wznowieniowego, które wcześniej zostały rozstrzygnięte przez różne wyroki WSA i NSA. Do odwołania załączono dokumenty, w tym pisma Rzecznika Praw Obywatelskich z 26 X 2015 r., uzasadnienie zdania odrębnego sędziego WSA w Warszawie, Bogdana Wolskiego (sygn. I SA/Wa 449/10) oraz opinię prawną dr. hab. Michała Królikowskiego, prof. UW, z kancelarii prof. Marka Wierzbowskiego. Opinia ta kwestionuje możliwość wznowienia przewodu habilitacyjnego prof. Krajewskiego ze względu na „niewłaściwe wykorzystanie materiału badawczego”. Z kolei zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich, Stanisław Trociuk, zwrócił się do przewodniczącego Centralnej Komisji z zapytaniem, na jakiej podstawie CK wznowiła habilitację prof. Krajewskiego i na jakim etapie jest obecnie ta sprawa. Biuro Rzecznika pisało też w tej sprawie do Rady Wydziału Nauk Historycznych UMK z identycznym zapytaniem, jak również do dyrektora Departamentu Szkolnictwa Wyższego MNiSW. W przepastnych aktach sprawy prof. Krajewskiego znalazłem dowód, iż wznowieniem przewodu była też zainteresowana Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Departament Prawny tej instytucji przygotował opinię prawną, która utrzymuje, że brak prawnych podstaw wznowienia habilitacji, bowiem wszystko uległo przedawnieniu po dziesięciu latach.

Opinie superrecenzentów

Mnogość instytucji zainteresowanych wznowieniem przewodu habilitacyjnego prof. Krajewskiego i troska o to, aby jego prawa nabyte nie były łamane, spowodowały, że odwołanie przeleżało wiele miesięcy w szufladzie, zamiast od razu trafić na posiedzenie Sekcji Nauk Humanistycznych. Dopiero po wakacjach 2016 r. zlecono recenzję zasadności odwołania profesorowi nauk prawnych Andrzejowi Gomułowiczowi z UAM w Poznaniu. W 14-stronicowej opinii z 3 listopada 2016 r. stwierdził on, że „Związki znaczeniowe jednoznacznie wskazują, jakich wartości – w ocenie polskiego pracodawcy – w nauce naruszać nie można. Uznają, że plagiatowanie jest niedopuszczalną formą przewinienia przeciwko innym badaczom, a przywłaszczenie cudzych idei, wyników badań, bez poprawnego podania źródła, stanowiąc naruszenie praw własności intelektualnej, dyskredytują i dyskwalifikują ich sprawcę jako naukowca”. Z tego powodu czyny objęte zarzutem przywłaszczenia autorstwa cudzych prac oraz naruszania dobrych obyczajów w nauce nie ulegają przedawnieniu. Stąd przesłanka wznowienia z art. 29 ust. 2 ustawy z 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym nie ulega przedawnieniu, co zgodne jest z wyrokiem NSA z 8 stycznia 2008 r. (sygn. I OSK 1590/07) oraz z wyrokiem NSA z 27 kwietnia 2010 r. (sygn. I OSK 1226/09). Stwierdzono tam wyraźnie: zastosowanie art. 29 ust. 2 (…) nie zostało ograniczone przesłanką terminu. Zdaniem prof. Gomułowicza „nie zasługuje na aprobatę pogląd, zgodnie z którym wykazane ponad wszelką wątpliwość działania, na podstawie których dorobek naukowy doktora habilitowanego powstał z naruszeniem prawa, w szczególności praw autorskich, a także dobrych obyczajów w nauce, miałyby ulec przedawnieniu. Nie przemawia za tym argumentacja wskazana w odwołaniu i dołączonych opiniach prawnych”. W konkluzji prof. Gomułowicz rekomendował utrzymanie w mocy zaskarżonych w odwołaniu uchwał Rady Wydziału Nauk Historycznych UMK.

Kolejnym superrecenzentem był prof. dr hab. Marek Chmaj z Uniwersytetu SWPS w Warszawie. W 25-stronicowej opinii przeanalizował całe postępowanie i podkreślił, że czterech nowych recenzentów powołanych przez Radę Wydziału wskazało, iż problematyka rozprawy habilitacyjnej, stanowiąca podstawę ubiegania się przez M. Krajewskiego o stopień doktora habilitowanego, była już w okresie międzywojennym przedmiotem badań ks. Czesława Lissowskiego, opublikowanych w książce Powstanie styczniowe w ziemi dobrzyńskiej . Recenzenci podnieśli, iż habilitant, co jest niedopuszczalne, cytował za ks. Lisowskim fragmenty jego tekstu oraz źródła archiwalne, które zostały zniszczone w czasie II wojny światowej, co określono jako „oszustwo naukowe”. Stwierdzono, że monografia habilitacyjna „nie została oparta na własnej pracy archiwalnej, bowiem M. Krajewski nie mógł poznać źródeł w takim zakresie, w jakim podał je w swoich przypisach oraz w wykazie źródeł i opracowań. Recenzenci wskazali także na podobną strukturę rozdziałów obydwu książek, a także na podobieństwa fragmentów rozprawy z pracami innych autorów”. Z tego powodu uznali, że monografia habilitacyjna nie spełnia wymogów pracy naukowej i warunków stawianych rozprawom habilitacyjnym.

Oceniając uwarunkowania prawne postępowania wznowieniowego, prof. Chmaj potwierdził, że przesłanka wznowienia postępowania z art. 29 ust. 2 ustawy o stopniach i tytule ma pierwszeństwo przed przesłankami wymienionymi w art. 145 § 1 k.p.a., a w jej zakresie nie ma terminowego ograniczenia wznowienia wynikającego z art. 146 § 1 k.p.a. Stwierdził, że wznowienie postępowania administracyjnego kształtuje w rzeczywistości nową sprawę i zobowiązuje do stosowania obecnych przepisów prawa, obowiązujących w dniu orzekania. Podkreślił, że popełnienie nierzetelności naukowej jest niedopuszczalne, szczególnie w kręgu badaczy naukowych, którzy otrzymali stopień na podstawie rozprawy będącej powieleniem pracy innego autora. Osoba taka nie zasługuje na przyznany jej stopień z uwagi na to, że element jej dorobku naukowego, który był podstawą nadania, został zaopiniowany jako praca nieoryginalna i nierzetelna.

Reasumując, superrecenzent ocenił, że zarzuty podniesione w odwołaniu prof. Krajewskiego są niezasadne, zaś uchwały zostały prawidłowo podjęte na podstawie obowiązujących przepisów prawa.

Sprawa prof. Krajewskiego trzykrotnie stawała na posiedzeniu Sekcji Nauk Humanistycznych CK i dopiero 9 maja 2017 r. członkowie Sekcji w głosowaniu tajnym wypowiedzieli się jednoznacznie negatywnie przeciw uwzględnieniu odwołania (38 głosów przeciw). Prezydium Centralnej Komisji 30 maja 2017 r. głosowało także przeciw uwzględnieniu odwołania. Prof. Krzysztof Mikulski, przewodniczący Sekcji Nauk Humanistycznych, jako członek Rady Wydziału Historii UMK wyłączył się z głosowania. Uzasadnienie decyzji liczy aż 8 stron maszynopisu i jest prawnie przekonujące.

Decyzja CK nie jest prawomocna i prof. Krajewski zapewne odwoła się do WSA i NSA. Ale tym razem jestem sceptyczny wobec możliwości dopatrzenia się przez sąd administracyjny jakiegoś nowego naruszenia prawa i unieważnienia uchwały Rady lub decyzji Centralnej Komisji. Na prawomocną decyzję NSA będziemy jednak czekać około trzech lat. Przez ten czas nazwisko prof. Mirosława Krajewskiego będzie ozdabiało Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy i tamtejszy Instytut Historii i Stosunków Międzynarodowych.

Wieści z Centralnej Komisji

Na majowym posiedzeniu Prezydium Centralnej Komisji zostało także oddalone odwołanie prof. Jerzego Sanetry, fizyka z Politechniki Krakowskiej, któremu Rada Wydziału Fizyki i Informatyki AGH cofnęła profesurę belwederską z powodu masywnego plagiatu odkrytego w jego książce profesorskiej. Monografia była w 90% dokładnym tłumaczeniem z angielskiego doktoratu z 2000 r. austriackiego fizyka, Klausa Petritscha, który swoje badania wykonał kilka lat wcześniej na Uniwersytecie w Cambridge. Jego wyników prof. Sanetra użył też do rozliczenia grantu z KBN o wartości 270 tys. zł. Szczegóły sprawy można znaleźć w moich wcześniejszych artykułach: Plagiat profesora fizyki z Krakowa, FA 2/2015, Sprawa plagiatu prof. Sanetry , FA 7-8/2015, Z naruszeniem praw autorskich, 4/2016, Wieści z Centralnej Komisji , FA 6/2016. Macierzysta uczelnia prof. Sanetry, Politechnika Krakowska, potraktowała go „w aksamitnych rękawiczkach”, karząc zaledwie naganą z pozbawieniem funkcji kierowniczych. W świecie nauki anglosaskiej takie „miłosierne podejście” do nierzetelnego naukowca jest niewyobrażalne.

Centralna Komisja wznowiła także przewód habilitacyjny dr. hab. Leszka Kleszcza, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego i kierownika Zakładu Filozofii Współczesnej Instytutu Filozofii UWr. Jego monografii habilitacyjnej z 2007 r. Przełom hermeneutyczny w filozofii niemieckiej: od Kanta do Heideggera postawiono zarzut nierzetelnego cytowania. Wznowiono też plagiatowy doktorat Kazimierza Borkowskiego, obroniony w grudniu 2001 r. na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Autor, były adiunkt filii w Piotrkowie Trybunalskim Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego w Kielcach, przejął metodą „copy and paste” kilkaset stron z prac innych autorów, głównie nieżyjącej prof. Barbary Wachowskiej (patrz: Plagiat doktoratu sprzed 15 lat , FA 06/2016).

Miłych wakacji!

Marekwro@gmail.com