×

Serwis forumakademickie.pl wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z naszej strony wyrażasz zgodę na wykorzystanie plików cookies w celach statystycznych. Jeżeli nie wyrażasz zgody - zmień ustawienia swojej przeglądarki internetowej.

Dobry zwyczaj silniejszy od prawa

Dr inż. Tadeusz Pyrcioch, prof. honorowy Prywatnej Wyższej Szkoły Ochrony Środowiska w Radomiu, o reformie nauki i szkolnictwa wyższego

System akademicki w Polsce będzie ewoluował na wyższy poziom, gdy zostanie uwolniony z gorsetu interwencjonizmu państwowego. Zamiast mnożyć byty prawne należy stosować „brzytwę Ockhama” i odwoływać się do akademickiego zwyczaju. Nie da się bowiem domknąć żadnego systemu prawnego. W przyrodzie nie ma systemów zamkniętych. Nie da się też obejść zwyczaju. Przepis można obejść zawsze. Patologie są skutkiem nadmiaru przepisów. Likwidować należy przyczyny patologii, czyli ten nadmiar.

Przewód habilitacyjny powinien być, zgodnie z tradycją akademicką, autonomiczną procedurą wydziałową awansowania nie na stopień naukowy, lecz na samodzielne uczelniane stanowisko naukowe. Najlepiej profesorskie, gdyż „docent” oznacza „uczący” i jest w wielu krajach synonimem nauczyciela akademickiego. Natomiast doktorat, etap kształcenia pracownika nauki, powinien być traktowany, jak w zapominanej tradycji, jako trzeci stopień akademicki – nie naukowy. Pozwoliłoby to zlikwidować paradoksy ustawowe w nazewnictwie enigmatycznych „tytułów zawodowych”: licencjusz (bakałarz) i magister oraz w nazewnictwie tzw. stopni naukowych: doktor oraz doktor habilitowany. Przy czym zwyczajowo magistra traktuje się i tak jak stopień, gdyż po uzyskaniu stopnia doktora opuszcza się ten quasi tytuł magistra. Uzyskanie wyższego stopnia kasuje bowiem poprzedni, czego nie stosuje się przy tytułach. Paradoksy te są skutkiem sowietyzowania polskiego systemu edukacji. Tradycyjnej nazwie habilitacja, oznaczającej procedurę naukowego usamodzielniania, przypisano w krajach sowieckich tzw. drugi stopień naukowy odpowiadający rosyjskiemu doktoratowi. Obniżono przez to rangę naszego doktoratu, degradując go do sowieckiego kandydata nauk, traktowanego jako pierwszy stopień naukowy.

W celu przywrócenia dawnego poziomu doktoratów stopień doktora powinien podlegać kilkomiesięcznej kwarantannie. Według ustawy z 31 III 1965 o stopniach i tytułach naukowych do czasu wejścia ustawy z 12 IV 1973 o zmianie przepisów dotyczących stopni i tytułów naukowych uzyskiwanie stopnia doktora habilitowanego było znacznie łatwiejsze niż uzyskanie doktoratu. Habilitację zatwierdzał resortowy minister po zasięgnięciu opinii Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego. Była to raczej kontrola polityczna niż naukowa. Natomiast uchwała rady wydziału (rady naukowej) o nadaniu stopnia doktora stawała się prawomocna, jeżeli nie został do niej złożony sprzeciw wraz z merytoryczną dokumentacją, składany przez RGSW do resortowego ministra, który miał formalne uprawnienia do unieważnienia uchwały rady wydziału o nadaniu stopnia doktora. Uchwała rady wydziału uprawomocniała się automatycznie, jeśli w okresie dwóch miesięcy nie pojawiły się do niej żadne sprzeciwy. Praktycznie ten „okres kwarantanny”, jak go wówczas nazywano, trwał do trzech miesięcy. Mechanizm ten stanowił rodzaj samokontroli utrzymującej wysoki poziom doktoratów. Doktorat, nie habilitacja, był w tym okresie główną barierą w naukowym awansie. Likwidując habilitację jako stopień naukowy, należałoby wprowadzić podobny mechanizm selekcji  doktoratów. Zwyczajowo za przepuszczenie błędów formalnych i merytorycznych recenzenci i promotor byli na jakiś czas odsuwani przez środowisko naukowe od przewodów doktorskich, co również było rodzajem samokontroli.

taph@pwsos.pl