20 lat i co dalej
Dr hab. Robert W. Ciborowski , prof. UwB, rektor Uniwersytetu w Białymstoku mówi o sytuacji swojej uczelni
W roku jubileuszowym, gdy Uniwersytet w Białymstoku świętuje 20 lat samodzielności, powinniśmy jako uczelnia tylko się cieszyć. Przecież dwie minione dekady były czasem stałego, konsekwentnego rozwoju. Wzmocniliśmy swój potencjał naukowy, wykształciliśmy własną kadrę, rozbudowaliśmy ofertę dydaktyczną. Stworzyliśmy mocną markę, rozpoznawalną na naukowej i edukacyjnej mapie północno-wschodniej Polski. Dzięki sukcesom naszych badaczy i szerokiej współpracy krajowej i międzynarodowej budujemy prestiż uczelni, co w przypadku mniejszych uniwersytetów, takich jak nasz, nie jest łatwe. Wreszcie – zainwestowaliśmy w infrastrukturę, co radykalnie poprawiło warunki studiowania i prowadzenia badań na uniwersytecie. Gdziekolwiek spojrzeć same pozytywne procesy.
Do pełni szczęścia brakuje nam niestety pewności, że ten wzrostowy trend uda się utrzymać. Przed nami bowiem wiele niewiadomych, wynikających głównie z planowanych reform systemu szkolnictwa wyższego. Zmiany dokonywały się w nim zawsze, teraz jednak – wszystko na to wskazuje – będziemy mieli do czynienia z całym szeregiem nowych rozwiązań, które do tej pory nie występowały z takim nasileniem i nie były wprowadzane tak szybko.
Już nowy algorytm przyniósł zmiany – dla nas niekorzystne. Dotacja dydaktyczna zmniejszyła się o 1,4%. A trzeba pamiętać, że podczas tegorocznego podziału środków obowiązywał mechanizm ochronny, limitujący wzrost lub spadek dotacji do 5% kwoty z roku poprzedniego. Z obawą myślę, co się stanie, gdy takich ograniczeń nie będzie. Nawet zakładając, że uczelnie podejmą trud sprostania kryteriom postawionym przy wyliczaniu algorytmu, nie gwarantuje to ani wzrostu, ani nawet stabilności ich sytuacji finansowej. Nie mamy przecież wpływu na to, jak dynamika zmian parametrów uwzględnionych w algorytmie będzie wyglądała na innych polskich uczelniach. Tymczasem wzrost dotacji dla jednych musi oznaczać spadek u innych, bo pula środków pozostaje praktycznie bez zmian.
Największym wyzwaniem będzie jednak nowa ustawa. Na razie poruszamy się w sferze projektów. Jedyne, co wiadomo na pewno, to że zmian będzie dużo, a niektóre z nich – np. w odniesieniu do kategoryzacji, uprawnień do nadawania stopni naukowych, zarządzania uczelnią – mogą być bardzo głębokie. Czy dostaniemy wystarczająco dużo czasu, by się do nich przygotować? Nowy system ma być bardziej konkurencyjny. To dobrze. Problem w tym, że aby różne uczelnie – te największe, średnie i najmniejsze – miały w tej konkurencji podobne szanse, powinny startować z podobnego pułapu. Tymczasem od lat system finansowania szkolnictwa wyższego i nauki premiuje duże i silne ośrodki akademickie. Rozwój tych średnich albo małych, zwykle młodszych uczelni okupiony jest zatem większym wysiłkiem i nakładem energii z ich strony. A trzeba też pamiętać, że wpływ na niektóre wskaźniki, wśród nich chociażby umiędzynarodowienie, mają też czynniki od uczelni zupełnie niezależne, choćby dostępność komunikacyjna czy dochodowość regionu, będące oczywistą zachętą dla zagranicznych studentów i naukowców.
W perspektywie długookresowej powinniśmy nastawić się na dalszy rozwój. Nie tylko dlatego, że to naturalna potrzeba młodej uczelni, ale przede wszystkim dlatego, że to warunek naszego przetrwania. Niestety, w najbliższych latach będziemy musieli przede wszystkim skoncentrować się na przystosowaniu do nowych regulacji prawnych. Polityka kadrowa, planowanie kierunków badań, współpracy naukowej – to wszystko będzie musiało być podporządkowane wskaźnikom i parametrom gwarantującym dobre miejsce w systemie. Nie mam co do tego złudzeń, że będziemy musieli nastawić się głównie na utrzymanie dotychczasowej pozycji i rangi. ?