Czy zabijanie może być sztuką?

Henryk Grabowski

Mój przyjaciel zwykł mawiać, że jak chce coś dobrego przeczytać, to zasiada do pisania, jeżeli pragnie coś dobrego zjeść, to zabiera się do gotowania, a jak chce pobyć w dobrym towarzystwie, to zamyka się w mieszkaniu i wyłącza telefon. Nie wiem, czy to sam wymyślił, czy od kogoś zapożyczył, w każdym razie można mu pozazdrościć wysokiej samooceny.

Mnie poczucie rzeczywistości nie pozwala utożsamiać się z taką postawą życiową. Jednakowoż, choć pisanie przychodzi mi z wielkim trudem, jakoś nie umiem całkiem z niego zrezygnować, gotować dla siebie i innych nawet lubię, a czasem mam również ochotę pobycia sam ze sobą.

Gotowanie z pisaniem, jak i z innymi gatunkami twórczości, ma wiele wspólnego. Pierwsze polega na optymalnym doborze smaków, pozostałe – w zależności od gatunku – na doborze słów, dźwięków, kolorów lub kształtów. W każdym przypadku chodzi o tworzenie oryginalnych zestawów. Inaczej mamy do czynienia z rzemiosłem. Kryterium wartości w sztuce jest jej zdolność do wywoływania wzruszeń natury zmysłowo-estetycznej (pomijam tutaj podręcznikowe, liczne definicje sztuki, poprzestając na jej potocznym rozumieniu).

W tym kontekście mówienie o sztuce pływania, czytania, robienia zakupów itp. nie wydaje się uprawnione. Ich wartość podlega bowiem wyłącznie ocenie skuteczności.

Do wypowiedzi na ten temat zainspirowała mnie wiadomość, że Akademia Obrony Narodowej ma być, a może już została, przekształcona w Akademię Sztuki Wojennej. Wiem, że decyzja ta nawiązuje do pewnej tradycji w nazewnictwie polskich uczelni wojskowych, ale w niczym nie zmienia to faktu, że mamy tu do czynienia z semantycznym nadużyciem.

Wojna służy zabijaniu. Dotyczy to również tzw. wojny obronnej, ponieważ obrona na wojnie polega również na zabijaniu. Tym samym sztuka wojenna jest synonimem sztuki zabijania. Zabijanie, niezależnie czy w słusznej, czy niesłusznej sprawie, może podlegać wyłącznie kryterium skuteczności. Przeżycia natury zmysłowo-estetycznej może wywoływać tylko u ludzi obłąkanych.