Teologia w Polsce
Przedstawienie panoramy teologii w Polsce sprawia rozmaite trudności. Niektóre powtarzają się przy innych dziedzinach: znaczna liczba badaczy i ośrodków nie pozwala na łatwe uogólnienie; trudno o obiektywny osąd co do dziedziny, którą się osobiście i z kolegami zajmujemy; jak przy innych dyscyplinach humanistycznych, narzędzia oceny ilościowej (cytowania itd.) bądź nie istnieją, bądź są niewystarczające.
Występują też trudności specyficzne dla teologii. Ścisłe powiązanie z wiarą chrześcijańską u jednych budzi wprawdzie emocjonalne poparcie, u innych jednak emocjonalną podejrzliwość. Ulegają temu także osoby z kwalifikacjami naukowymi i instytucje akademickie. Utrudnia to i uprawianie teologii, i jej ocenę.
Teologia wymaga afirmacji przedmiotu badań, uznania treści chrześcijaństwa za prawdziwe. Nie jest to jednak osobliwość, gdyż osobiste zaangażowanie stanowi stały składnik uprawiania nauki w sferze humanistyki i nauk społecznych. Najbardziej widać to w filozofii i w koncepcjach literackich. W pewnej mierze idee mają tam funkcję integrującą, nawet jeśli grozi to ideologizacją.
Oprócz tych trudności subiektywnych istnieje także poważna przeszkoda obiektywna utrudniająca ogarnięcie i ocenę teologii, a mianowicie jej interdyscyplinarny w gruncie rzeczy charakter. Jeśli rozumieć ją akademicko, jako uporządkowaną refleksję badawczą nad treścią wiary chrześcijańskiej i jej źródłami, dostrzegamy, że teologia musi się posługiwać metodami z kilku dziedzin. Teksty źródłowe teologii wymagają użycia metod filologicznych oraz historycznych. Metody te dominują w biblistyce, patrologii, historii Kościoła.
Następnie, biblijny i chrześcijański pogląd na świat ma cechy filozoficzne i jest ujmowany w języku filozofii. Widać to dobrze w teologii fundamentalnej, dogmatycznej i moralnej: zajmują się one odpowiednio uzasadnieniem przekonań chrześcijańskich, ich treścią i ich konsekwencjami w życiu. Jest to tematyka od starożytności wiązana z filozofią. Z drugiej strony, jako religia chrześcijaństwo może być badane okiem religioznawcy i zestawiane z innymi wierzeniami.
A wreszcie, chrześcijaństwo jest zjawiskiem aktualnym. Oznacza to możliwość i potrzebę badania go metodami nauk społecznych, poczynając od socjologii. Ma konsekwencje moralno-społeczne, wyrażając się w języku filozofii i etyki społecznej. Wiara angażuje jednostki, zmienia je i jest przeżywana, a więc ma wymiar psychologiczny. Chrześcijaństwo jest nauczane, co wymaga pedagogiki i wiedzy o mediach. Kościoły tworzą prawo i są podmiotem prawa. Chrześcijaństwo jest także twórcze artystycznie, a inspirowane nim dzieła stanowią pokaźną część historii literatury i sztuki europejskiej.
Mimo że o interdyscyplinarności sporo się mówi i to z zasady pochwalnie, w praktyce napotyka ona na przeszkody. Badacze chętniej ograniczają się do jednej metody. Ich łączenie, choćby owocne, bywa oceniane zbyt krytycznie. Szuka się niedoskonałości z punktu widzenia jednej dyscypliny. Można to zauważyć i wewnątrz teologii, tak przy ocenie prac, które łączą różne metody, jak i przy patrzeniu na teologię z zewnątrz, powierzchownie – a takie spojrzenie w praktyce przeważa. Jednakże wielostronne oświetlanie przez teologów różnych przejawów chrześcijaństwa tworzy nową jakość; to wymaga mnogich metod.
Pochodną powyższych cech teologii jest trudność przy jej zakwalifikowaniu. W wykazie urzędowym mamy obecnie „obszar nauk humanistycznych”, do którego należą dwie dziedziny, nauki humanistyczne i nauki teologiczne. Samo w sobie takie postawienie sprawy stanowi szkolny błąd klasyfikacji, ale wynika on z realnego problemu. Teologia w pierwszym przybliżeniu może być uznana za jedną z nauk humanistycznych i ważny ich element, ale też się od nich odróżnia.
Organizacja
Biorąc pod uwagę liczbę pracowników naukowych, teologia jest w Polsce dziedziną znaczącą, ale uprawianą rzadziej niż inne nauki humanistyczne (w bazie Nauka Polska w marcu 2017 znajdują się 483 osoby habilitowane z teologii, przy 708 z filozofii). Doktorów jest blisko trzy tysiące, ale co najmniej połowa nie jest czynna naukowo (tacy habilitowani też oczywiście bywają). Ponadto na wydziałach teologii pracują osoby ze stopniami naukowymi z innych dziedzin, choć z drugiej strony mający stopnie z teologii zajmują się nieraz i innymi zagadnieniami. Liczba reprezentantów teologii w centralnych gremiach nauki odpowiada powyższej sytuacji.
Znaczną większość polskich teologów stanowią duchowni. Świeckich pracowników wydziały teologiczne mają zwykle od kilku do kilkunastu procent, przy czym wśród tych przeważają kobiety. Świeccy częściej zajmują się dziedzinami pokrewnymi niż samą teologią. Interesującym wyjątkiem jest mój wydział (UWM w Olsztynie), gdzie z siedmiu katedr kierownikami trzech są panie.
Wydziałów teologicznych na uniwersytetach jest w Polsce dziesięć. Mają one charakter katolicki, co prawnie oznacza zatwierdzenie i nadzór przez instytucje kościelne (biskupi ordynariusze, komisja przy Episkopacie i Rzym). Każdy wykładowca musi być zatwierdzony przez miejscowego biskupa (tzw. misja kanoniczna). Jednakże w codzienne życie wydziałów władze kościelne prawie wcale nie interweniują.
W Warszawie, Krakowie i Lublinie są to wydziały na osobnych uniwersytetach katolickich (UKSW – państwowy, UPJPII z osobną sekcją w Tarnowie, KUL). Inne należą do uniwersytetów państwowych (UAM, UMK, UŚ, UO, UWM, USz). W Białymstoku są tylko katedry teologii, katolickiej i prawosławnej. Istnieją wreszcie dwa spore wydziały papieskie, w Warszawie i Wrocławiu. Seminaria duchowne są afiliowane do większych uczelni. Ponadto wyznania niekatolickie mają osobną Chrześcijańską Akademię Teologiczną w Warszawie.
Wydziały te w ocenie KEJN z 2013 r. wypadły należycie, gdyż kategorię A otrzymało 6 z nich (KUL, UKSW, UAM, UWM, UMK i UPJPII sekcja w Tarnowie), a pozostałe B. Wszystkie te wydziały i ChAT mają uprawnienia habilitacyjne z teologii. Są to wyniki dobre: teologia nie zostaje w tyle za wydziałami humanistycznymi tych samych uczelni. Oznacza to pośrednio, że pracownicy wystarczająco dużo publikują. Poza KUL i po części UKSW biblioteki są ubogie, choć w epoce Internetu traci to na znaczeniu.
W pobliżu teologii sytuuje się filozofia chrześcijańska (cztery osobne wydziały). Teologowie z natury swojej dyscypliny podejmują tematy filozoficzne. Kwestie z zakresu teologii pojawiają się stale w pracy wydziałów humanistycznych uczelni katolickich. Z racji obecności chrześcijaństwa w tradycji historycznej, kulturze i życiu społecznym przewijają się one oczywiście i gdzie indziej.
Swoista jest sytuacja nauk o rodzinie. Skoro tematem jest rodzina, czyli organizm społeczny, mamy tu w istocie naukę społeczną typu interdyscyplinarnego (porównywalną z politologią). Skoro jednak studia nad rodziną zostały w Polsce wprowadzone przez uczelnie katolickie (u źródła stała inicjatywa Wandy Półtawskiej i Karola Wojtyły), stanowią one przeważnie kierunek na wydziałach teologii (na UKSW osobny wydział). Ma to tę rację, że społecznego znaczenia rodziny broni w świecie zachodnim głównie chrześcijaństwo, ale z drugiej strony studia te nie stanowią części teologii jako takiej.
Liczba studentów teologii od zmian ustrojowych koło roku 1989 długo utrzymywała się na dość wysokim poziomie. W efekcie „zawodowo czynnych” jest obecnie ponad pięćdziesiąt tysięcy jej absolwentów, z których gros ukończyło studia w ostatnich trzydziestu latach. Z tego dwie trzecie pracuje w katechezie (z przewagą świeckich, co bywa przeoczane: na ponad 33 tys. nauczycieli religii świeccy, częściej kobiety, to ponad 18 tys.). Reszta to księża nieprowadzący katechizacji, zakonnice i rozmaici pracownicy świeccy.
Obecna tendencja jest jednak spadkowa. Publicznie mowa głównie o spadku liczby kandydatów do seminariów duchownych, ale ten nie jest jeszcze tak duży. Natomiast liczba kandydatów świeckich spada prawie wszędzie, i to znacznie. Sytuacja nie zagraża na razie istnieniu wydziałów teologicznych, ale na pewno ich finansom, rozwojowi i promowaniu młodszej kadry.
Składa się na to kilka przyczyn: kryzys demograficzny, emigracja aktywnej młodzieży, zapełnienie etatów w katechizacji, malejąca popularność humanistyki w ogóle, osłabienie Kościoła w Polsce dostrzegalne po śmierci Jana Pawła II, medialne ataki na Kościół. Za trudność uchodzi to, że studia są pięcioletnie, bez podziału 3+2, ale z drugiej strony trudno sobie wyobrazić kompetentnego magistra teologii, który by studiował ją tylko końcowe dwa lata.
Teologowie nie mają jednego głównego stowarzyszenia naukowego (Polskie Towarzystwo Teologiczne w Krakowie nie wychodzi poza Małopolskę). Istnieje komisja nauk teologicznych przy PAN. Wykładowcy grupują się według specjalności, tworząc towarzystwa lub „sekcje”, np. Stowarzyszenie Biblistów Polskich. Odbywają one coroczne zjazdy.
Próba oceny
Studia teologiczne w Polsce bardzo długo podlegały różnym ograniczeniom administracyjnym. Pod zaborami były silnie zredukowane, a potem ponownie w okresie komunistycznym. Istniały tylko dwa wydziały teologii, na KUL oraz na ATK (resztka wydziałów uniwersyteckich z Warszawy i z Krakowa). Miały one bardzo ograniczone możliwości co do kadry i naboru. Od końca lat osiemdziesiątych rozwój był natomiast dynamiczny, co się wyraziło w dużym wzroście liczby wydziałów, wykładowców, studentów oraz publikacji.
O ekspansji wydawniczej świadczy ogromna liczba książek naukowych i popularnych, własnych i tłumaczonych. Bardzo poprawiła się dostępność tekstów źródłowych teologii po polsku (na przykład dzieł starożytnych pisarzy chrześcijańskich), jak też wydawnictw encyklopedycznych, podręczników, komentarzy. Ogromnie wzrosła liczba czasopism naukowych, wydawanych przez wydziały, zakony, diecezje.
Obecnie nic nie wskazuje na to, by poziom teologii w Polsce odstawał od poziomu innych dyscyplin humanistycznych, choć jak w każdej dziedzinie bywa on nierówny. Jaki jednak jest ten poziom humanistyki? Umówmy się, że średni, choć z jasnymi punktami, jakimi są przede wszystkim studia nad dziejami naszego kraju, w których notabene badania nad historią Kościoła są widoczne. Jak tę ogólną ocenę uzupełnić? Jakie można dostrzec plusy i minusy?
Na tle reszty humanistyki uderza przewaga wykładowców, którzy znaczną część studiów odbyli za granicą, na przykład robiąc doktoraty na uczelniach rzymskich. Tym to ważniejsze, że teologia jest zdecydowanie dziedziną międzynarodową. Dorobek obcy jest teologom znany i potrafią go rozsądnie wykorzystać, nie ulegając ani modom, ani zaściankowym obawom. Dlatego zarówno chwalony w mediach „Salonheretiker”, jak nieufny tradycjonalista to u nas wyjątki (aczkolwiek media potrafią przyprawić łatki ideologiczne zupełnie obiektywnym badaczom).
Z drugiej jednak strony, przy dobrej znajomości języków i piśmiennictwa obcego, za małe jest zainteresowanie dla pisania w innych językach, uczestnictwa w zjazdach międzynarodowych itp. Osłabia to oddziaływanie. Tłumaczyłbym to głównie tym, że „rynek krajowy” dla teologii jest duży. Istnieje popyt na napisane po polsku książki naukowe i popularne, a to autorom wystarcza.
Tu odnotuję słabą znajomość języków współczesnych i starożytnych u studentów. Pod tym względem ustępują studentom i absolwentom na Zachodzie, choć ich wiedza jest poza tym porównywalna. Inna słabość to przewaga nauczania podręcznikowego nad kontaktem z tekstami źródłowymi. Wśród kandydatów widać nadmiar przeciętnych maturzystów, słabo przygotowanych do studiów, którym się potem pobłaża. Inne wydziały też jednak na to narzekają. Walorem jest natomiast to, że plany zajęć odzwierciedlają interdyscyplinarność teologii, obejmując dużo przedmiotów pokrewnych i pomocniczych, w tym przygotowanie do zawodu nauczycielskiego.
Jeśli chodzi o badania naukowe, uogólnienie jest trudne i musi być subiektywne. Teologia w Polsce dopiero kończy etap odbudowy. Oznacza to, że wiele prac jest zbyt zależnych od tego, co inni zrobili wcześniej. Trzeba jednak zaznaczyć tutaj, że w teologii chodzi często nie o nowe perspektywy, lecz o zbliżenie się do rozwiązania problemu już badanego, o podsumowanie i syntezę dotychczasowych wysiłków. Potrzebne są też publikacje służące edukacji.
Niemniej jednak pojawiają się i takie prace, które dobrych odpowiedników za granicą nie mają i mogłyby uzyskać tam uznanie, gdyby były dostępne. Próby ich tłumaczenia dopiero się zaczynają. Istnieją badania nad swoistym polskim dziedzictwem religijnym. Mamy zdolnych naukowców, którzy już w lepszych czasach otrzymali dobre przygotowanie warsztatowe i swobodnie podejmują trudne zagadnienia badawcze.
Potrzebne są dalsze prace nad źródłami, które mają dla teologii charakter centralny – i dlatego, że humanistyka w ogóle sięga do źródeł, i dlatego, że wiara z nich czerpie. Zbyt wiele mamy jednak prac typu „problem X u teologa Y”. To grozi sprawozdawczością. Zbyt wiele jest także omawiania twórczości nowszej i mniej ważnej. Nauczanie Kościoła w ostatnim wieku wygrywa z tradycją dawniejszą. W studiach nad pismami Jana Pawła II trudno się tu spodziewać wielu naukowych nowości, choć przykład Biblii wskazuje, że w klasycznym tekście nadal można coś ważnego odkryć i lepiej go zrozumieć.
Za mało zatem widać problematyki przekrojowej. Jak w każdej humanistyce, łatwo się w teologii ześlizgnąć w przyczynkarstwo i w powierzchowną rozwlekłość, choć w sumie dostrzegam w niej więcej dyscypliny niż w badaniach nad literaturą. Inna ogólnohumanistyczna słabość to powierzchowne recenzje i trudność wprowadzenia jednolitych kryteriów oceniania.
Tematyka badań jest różnorodna. Wszystkie wymienione powyżej działy i metody teologii są reprezentowane. Stosunkowo większe zainteresowanie, jak się wydaje, towarzyszy kwestiom praktycznym i współczesnym: moralności osobistej i społecznej oraz katechetyce, jak też współczesnemu nauczaniu Kościoła.
Teologowie zbyt rzadko podejmują prace finansowane przez granty. Istotną przyczyną jest to, że od strony materialnej zwykle takiego wsparcia specjalnie nie potrzebują. W humanistyce fundusze na granty są zresztą w proporcji do potrzeb nikłe (w ostatnim konkursie „Dziedzictwo” NPRH na 24 mln zł do wydania nadeszły wnioski na 335 mln – da się zatem sfinansować tylko 7% proponowanych badań). Można jednak czasem podejrzewać dyskryminację.
Gdy były dostępne dane o projektach przyjętych i odrzuconych (KBN), dało się zauważyć, że porównywalne projekty z filozofii były preferowane kosztem teologicznych. Okazuje się też, że gdy wydział teologiczny uzyskuje grant, chodzi nieraz o badania spoza samej teologii (np. kultura starożytna, judaizm). W każdym razie przegląd bazy projektów finansowanych w NCN wykazuje niewielki udział projektów teologicznych. Na 283 pozycje z panelu HS1 dominują filozoficzne, z Biblii i teologii katolickiej można naliczyć 11 (pokrewnych 9, chrześcijaństwo w świecie 6).
Mimo pewnych słabych punktów okazuje się więc, że studia teologiczne w Polsce mają spory zakres i dynamikę. Nie są chyba wystarczająco dostrzegane i doceniane. O intelektualnej stronie chrześcijaństwa słychać mniej niż o kulcie, sprawach moralnych czy organizacyjnych.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.