Rozwiązana zagadka?
Europejska Rada ds. Badań Naukowych (European Research Council – ERC) obchodziła w marcu 2017 roku swoje 10-lecie. Dekada 2007-2017 to w istocie pasmo sukcesów tej instytucji. ERC i zarządzane przez nią programy – IDEAS w 7. Programie Ramowym i Granty ERC w Horyzoncie 2020 – w krótkim czasie zyskały wśród naukowców entuzjastyczne opinie. Dziś są uznawane za najlepsze w Europie narzędzie finansujące badania poznawcze.
Brak serca
Zagadka, o której mowa w tytule, polega na tym, że od samego początku granty ERC nie powodują przyśpieszonego bicia serca polskich naukowców. Brak zainteresowania nimi jest – na tle innych krajów – tyleż wyraźny, co zdumiewający. Zdarzały się konkursy, na które z Węgier napływało więcej wniosków niż z Polski. Z nikłego zainteresowania bierze się mizerny sukces (jeśli można użyć tego eufemistycznego sformułowania). Polscy uczeni zdobyli w ciągu dziesięciu lat 23 granty realizowane w kraju (pomijając pomocniczy Proof of Concept), a węgierscy – 54, czescy – 24. Do ogólnego sukcesu dodać można 31 grantów realizowanych przez Polaków za granicą oraz jeden prowadzony przez zagranicznego uczonego w Polsce.
Niewielki udział Polaków w grantach ERC po kilku latach nabrał charakteru politycznego, ponieważ zaczął wpływać na obraz polskiej nauki na forum międzynarodowym. Próby jego wyjaśnienia podejmowano kilkakrotnie. M.in. w październiku 2014 r. w IPPT PAN odbyło się spotkanie, w którym udział wzięli polscy eksperci oceniający wnioski w panelach ERC, liderzy grantów ERC realizowanych w Polsce, przedstawiciele Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Rady Głównej Instytutów Badawczych, Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, Narodowego Centrum Nauki i Krajowego Punktu Kontaktowego Programów Badawczych UE. Było to więc grono reprezentatywne. Uczestnicy wskazali na liczne przyczyny systemowe, z których za najważniejsze można uznać: niewłaściwy system oceny parametrycznej, który nie premiuje wyjątkowych osiągnięć, lecz przeciętność; małą samodzielność młodych naukowców i brak publikacji bez promotora oraz patronalny system relacji promotor-doktorant; przekonanie, że inne granty (np. NCN, NCBR, FNP) oferują korzystniejsze warunki i są łatwiejsze do uzyskania; wreszcie – brak wsparcia instytucjonalnego w przygotowaniu wniosku i realizacji projektu.
Tej diagnozie towarzyszyły też stosowne rekomendacje dotyczące działań, które mogłyby prowadzić do pożądanych zmian. Czytelników ciekawych szczegółów odesłać można do FA 7-8 z 2015 r. (Granty ERC – czy jest szansa na zmianę?). Rekomendacje przesłano do MNiSW.
Doskonałe nie są ciała
Jednak diagnoza wówczas postawiona, choć z pewnością trafna, wydawała się niepełna. Przecież system oceny parametrycznej nie jest zjawiskiem przyrodniczym, na które nie mamy wpływu. Podobnie jak brak samodzielności młodych naukowców. U źródeł pierwszego leży prawo współtworzone przez samych naukowców, przyczyną drugiego są kwestie obyczajowe, kształtowane i podtrzymywane przez samych naukowców. Toteż zmiany muszą być przez nich samych wprowadzone.
Tak się jednak nie stało, a kolejne lata nie przyniosły poprawy sytuacji. Z Polski spływa nadal 20-50 wniosków na poszczególne konkursy (a np. z Hiszpanii 5-10 razy więcej). W Horyzoncie 2020 konkursów było osiem, w czterech nie uzyskaliśmy żadnego grantu do realizacji w kraju, w pozostałych czterech – od 1 do 3 grantów, łącznie osiem.
Od dziesięciu lat obserwuję działalność ERC z bliska, z dość uprzywilejowanej pozycji „koordynatora” w Krajowym Punkcie Kontaktowym. I mam wrażenie, że w dziesiątą rocznicę ERC zrozumiałem pełniej zjawisko niskiego zainteresowania najlepszymi grantami w Europie. Stało się tak za sprawą dyskusji w czasie konferencji Doskonałość naukowa – jak równać do najlepszych, zorganizowanej w Poznaniu 23-24 lutego br. A właściwie za sprawą prezentacji przedstawionej przez prezesa PAN, prof. Jerzego Duszyńskiego Doskonałość naukowa – co utrudnia jej osiągnięcie w Polsce?
Zdobywanie prestiżowych grantów i kwestia doskonałości naukowej są sobie bardzo bliskie. Przyczynowo bliskie. Co mianowicie szczególnego zawierała prezentacja prof. Duszyńskiego? Zaczęło się od stwierdzenia: „ciała, które dbają o doskonałość, same muszą być doskonałe”; po nim nastąpiła krótka prezentacja danych odnoszących się do gremiów, które mają wpływ na kształt polskiej nauki, ergo: doskonałość zasiadających w nich uczonych nie powinna budzić wątpliwości. Otóż w trzech przypadkach dane te – łagodnie rzecz ujmując – zmuszają do zastanowienia. Mniej łagodnie – są alarmujące. Chodzi o indeks Hirscha.
50% składu Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów wykazuje się indeksem H ? 6, ale 28% (aż 63 osoby na 228) ma indeks H = 0. 55% składu Komitetu Ewaluacji Jednostek Naukowych wykazuje się indeksem H ? 6, ale 24% (7 osób na 29) ma indeks H = 0. Wśród 365 osób, które uzyskały nominacje profesorskie w 2016 r. 42% (aż 155 osób) ma indeks H = 0.
Prof. Duszyński podkreślał wysoki udział naukowców o indeksie H ? 6, będąc rzecz jasna świadomym wszystkich znanych ułomności tego miernika. Warto wszakże zwrócić uwagę na udział osób, których indeks H = 0. Taka wartość może nie budzić zdziwienia tylko w przypadku naukowców młodych, początkujących, ale przecież to nie oni tworzą trzon CK czy KEJN. W tym kontekście korelacja nominacji profesorskich dla osób o zerowym indeksie H z wysokim procentem członków CK o zerowym indeksie H przestaje mieć charakter koincydencji. Z całą pewnością nie jest to sposób osiągania doskonałości w skali kraju i budowania naukowych elit, a o roli elit w nauce nie trzeba chyba nikogo przekonywać.
Przeciętność elit
Jeśli system nie premiuje najlepszych, a o jego kształcie decydują gremia promujące raczej przeciętność, to trudno się spodziewać masowego napływu chętnych do aplikowania o granty ERC. Zwłaszcza jeśli nałożą się na to obyczaje niepremiujące wczesnej samodzielności młodych naukowców (znów eufemizm). Do obu tych czynników dodać trzeba jeszcze jeden mający silnie ograniczający wpływ: wewnętrzne procedury w niektórych instytucjach, w istocie raczej blokujące niż ułatwiające przygotowanie wniosku. Jedną z atrakcyjnych cech wniosku o grant ERC jest jego prostota, niewielka objętość i elastyczne podejście do kwestii finansowych: prezentacja budżetu jest maksymalnie uproszczona, a możliwości jego modyfikacji w czasie trwania projektu bardzo ułatwione. Tymczasem wiele uczelni zmusza swych pracowników do istnej drogi przez mękę, wymagając szczegółów drugorzędnych lub zbędnych z punktu widzenia ERC. Co stoi na przeszkodzie wprowadzenia ułatwień i uproszczeń?
Dlatego z wielką radością powitać trzeba decyzje Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Warszawskiego mające ułatwić życie naukowcom zainteresowanym grantami ERC. Podobnie jak powstanie Biura Doskonałości Naukowej PAN. Zupełnie nowym narzędziem są też granty UWERTURA przyznawane przez NCN naukowcom zamierzającym odbyć staż w zagranicznych zespołach naukowych realizujących granty ERC. Rzecz tylko w tym, by znalazła się wystarczająca liczba chętnych.
Jednak te jaskółki, choć budzą optymizm, wiosny nie uczynią. Zmiany wymaga system. Potrzebne są mechanizmy, nie tylko dobra wola i pojedyncze działania. Mechanizmy, które sprzyjać będą najlepszym – instytucjom i naukowcom. Które sprzyjać będą budowie elit. Które nie będą bezterminowo wspierać słabych jednostek, słabych czasopism, pozorowanej kariery naukowej. Które nie premiują przeciętności. Które nie utrudniają osiągnięcia doskonałości.
W tym kontekście warto może powrócić do idei – już wcześniej rozważanej w nieformalnych dyskusjach – wprowadzenia modelu, który dobrze sprawdził się w Austrii. Młodzi naukowcy składający wniosek o grant krajowy zobowiązani są do złożenia takiego samego wniosku w najbliższym konkursie ERC. W przypadku zaakceptowania wniosku w obu konkursach powinni wybrać finansowanie z ERC.
By zakończyć anegdotycznie: po drugim roku studiów geologicznych odbywała się praktyka w kopalni cynku i ołowiu pod Olkuszem. W chodnikach, obok wielu rozmaitych zaleceń i ostrzeżeń BHP, często widniały tabliczki: „Słabe oberwij, mocne obuduj”. Ot co.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.