Uwagi o klasyfikacjach nauk
Spory o klasyfikacje nauk (czy piśmiennictwa) miały przez stulecia głównie charakter teoretyczny. Z chwilą ukształtowania się zawodu badacza i instytucjonalizacji nauki jej klasyfikacje stały się przedmiotem walki o władzę, wpływy, prestiż i pieniądze. Tym bardziej, że nie ma jednej uznanej zasady ich budowy.
Od klasyfikacji piśmiennictwa do klasyfikacji nauk
Wpierw tworzono klasyfikacje (całości) piśmiennictwa, biblioteczne i bibliograficzne (Pinakes Kallimacha, dzieło stanowiące katalog zbiorów Biblioteki Aleksandryjskiej), dopiero od połowy XIX wieku – klasyfikacje dyscyplin naukowych; rozszczepienie się klasyfikacji na „piśmiennictwa” i „nauk” wiązało się z reorientacją w poglądach na wiedzę.
Przed wiekiem XIX dominował pogląd, że wiedza o otaczającej rzeczywistości sięgnęła swego kresu, wobec tego oparta jest na ograniczonej liczbie dzieł i ich możliwych interpretacji. Wiedzę tę można pomnożyć nie tyle przez obserwację rzeczywistości, ile przez zbieranie i porządkowanie istniejących prawd oraz objaśnianie tego, co napisali uznani autorzy. W XIX wieku stwierdzono przesuwanie się granic wiedzy o rzeczywistości w miarę rozwoju badań opartych na obserwacji i eksperymencie oraz pomnażanie się wiedzy poprzez poszukiwanie nowych faktów i sposobów ich interpretacji.
W modelu wiedzy dominującym do wieku XIX kluczową rolę odgrywały klasyfikacje, traktowane nie tyle jako prowizoryczny sposób uporządkowania wiedzy, ile jako trwały i wyczerpujący zapis nieprzenikalnych elementów świata. Podział natury na królestwa zwierząt, roślin i minerałów, a historii naturalnej na zoologię, botanikę i mineralogię, utrudniał krystalizację nowych dyscyplin. Fizyka i chemia, badające cechy wspólne obiektów opisywanych przez różne tradycyjne dyscypliny, lub fizjologia, kształtowana bardziej pod wpływem chemii i medycyny niż historii naturalnej, rozwijały się w opozycji do uznanych podziałów. Od wieku XIX klasyfikacje wiedzy mają charakter tymczasowy i pomocniczy. Dyscypliny różnią się od siebie bardziej odmiennością punktów widzenia i kierunków zadawania pytań niż przedmiotami zainteresowania. Tkwiące dawniej na ściśle ustalonym miejscu w gmachu wiedzy, mogą teraz swobodnie przesuwać granice obszarów badawczych.
Od powstania uniwersytetów głównym punktem odniesienia dla klasyfikacji bibliotecznych (odzwierciedlanych w układach książek) była ich struktura, z teologią jako najważniejszą dziedziną nauczania i najważniejszym działem wiedzy.
Nowożytne dyscypliny naukowe wyłamywały się spod skrzydeł filozofii, utożsamianej w średniowieczu ze sztukami wyzwolonymi, a później traktowanej jako ich zwieńczenie. Głównym argumentem „rozłamowców” było stanowisko, że filozofia musi mieć podstawy empiryczne (np. Wundt, Ebbinghaus, Brentano w psychologii). W strukturze wydziałowej uczelni proces ten trwał w zasadzie do połowy XX wieku.
Użytek praktyczny z klasyfikacji nauk wzmógł się wraz z dyfuzją uniwersytetów łączących badania z dydaktyką, co trwało ponad wiek, licząc od założenia uniwersytetu berlińskiego (1810), instytucjonalizacją i profesjonalizacją badań zasygnalizowaną przez narodziny słowa „researcher” w języku angielskim (1840), narodzinami rad ds. badań (I wojna światowa) oraz instytucjonalizacją polityki naukowej w postaci odrębnego resortu (lub działu polityki rządowej – I poł. 1960).
W trakcie formowania się nowożytnych dyscyplin ukształtował się ich podział na dziedziny nauk (np. przyrodnicze, techniczne, medyczne, społeczne, humanistyczne), dyscypliny (np. matematyka), specjalności (fizyka materii skondensowanej), pola badań, tematy itd. Problemem pozostało określenie, jak dzielić badania na dziedziny, dyscypliny itd.
O ile na przełomie XIX i XX wieku wyłoniły się nauki społeczne, o tyle teraz – na przełomie XX i XXI wieku – jesteśmy świadkami wyłaniania się nauk o sztuce, traktowanych jako odrębna od humanistyki gałąź nauki.
Reorientacja filozofii z ontologii ku epistemologii (XVII w.) zaowocowała wieloma próbami porządkowania wiedzy (Bacon, Windelband, Rickert); niektóre z tych propozycji stały się podstawą klasyfikacji bibliotecznych i bibliograficznych (np. wpływ klasyfikacji Bacona na porzucenie klasyfikacji bibliotecznych opartych na siedmiu sztukach wyzwolonych).
Dylematy klasyfikatora
Jeśli naukę traktować jako dziedzinę zawieszoną pomiędzy „episteme a praxis” (Stefan Amsterdamski), problemem w budowaniu klasyfikacji nauk było i jest jednoczesne uwzględnianie obu tych sfer. Napięcie między „episteme a praxis”, widoczne u źródeł nowożytnej nauki (ok. połowy najważniejszych odkryć w XVII w. miało początki w zainteresowaniach praktycznych), nasiliło się w ostatnich dekadach XIX w., gdy wiedza abstrakcyjna zaczęła zapładniać wiedzę użyteczną, jeszcze częściej ta ostatnia tę pierwszą, a obie zaczęły w coraz szerszej skali wpływać na praktyki produkcyjne i społeczne. Tendencja ta legła u źródeł tworzenia komórek badawczych w przedsiębiorstwach przemysłowych (ostatnia dekada XIX w.).
Klasyfikacje ustanawiały porządek w bibliografiach i bibliotekach, nazwach wydziałów i stopni naukowych, a od połowy XX wieku także w indeksach cytowań oraz (od lat 1960.) w statystykach. W XX wieku zaczęto tworzyć klasyfikacje na potrzeby instytucji finansujących badania (agencje grantowe, finansowanie instytucjonalne), ewaluacyjnych (komitety ewaluacji) oraz udzielających akredytacji instytucjom naukowym (komitety ds. certyfikacji i akredytacji).
Główna trudność w stworzeniu dobrej klasyfikacji to połączenie jej funkcji stabilizacyjnej z dynamiką rozwoju badań oraz społeczności naukowych. Klasyfikacja oparta na danych z przeszłości ma służyć przepływowi informacji i decyzjom podejmowanym teraz i w przyszłości. Granice jednostek podziału muszą być ściśle określone, choć tendencją rozwoju nauki jest przenikanie się dziedzin, dyscyplin, specjalności. Kategorie powinny się wykluczać, choć w praktyce obszary wiedzy są coraz silniej ze sobą powiązane. Spis kategorii powinien być kompletny, ale jest to niemożliwe, biorąc pod uwagę, że przekraczanie horyzontu wiedzy – nie tylko po istniejących trajektoriach, ale także tych nowo wyłonionych – jest kluczową cechą rozwoju nauki. Kategorie powinny być także wyodrębnione wg jednolitej zasady, a takiej nie ma. Kategoryzacja musi być arbitralna ze względu na zróżnicowanie badań, a tymczasem brak jednego lub kilku podstawowych elementów, które mogłyby służyć za podstawę rozróżnień (jak było np. w klasyfikacji Linneusza).
Klasyfikacja to rodzaj mapy pewnego terytorium. Dokonując klasyfikacji, przypisuje się książki i artykuły – główne wytwory badań naukowych – do wybranych klas na podstawie tytułu, słów kluczowych, abstraktu. Tytuł, słowa kluczowe i abstrakt wyrażają to, co jest istotne dla autora (lub także wydawcy). Jednak czytelnik niekoniecznie szuka w publikacjach tego, co było istotne dla autora lub edytora. Tytuły, słowa kluczowe i abstrakty nie są idealnym zwierciadłem publikacji i nie wyczerpują jej istotnych – dla ogółu czytelników – aspektów i elementów. Elementy te to pytania badawcze, dane, metoda, podejście, koncepcja, ustalenia, argumenty, język, styl, a także wiele innych. Nieograniczona może być ciekawość czytelnika. Może ona dotyczyć warstw tekstu nieistotnych dla autora. Mając – dzięki „otwartemu dostępowi” – bezpośredni wgląd do „terytorium”, czytelnik nie potrzebuje więcej map. W efekcie spadło znaczenie klasyfikacji nauk w wyszukiwaniu literatury. Pozostało ich znaczenie pragmatyczne – dla ewaluacji i akredytacji.
Problem znalezienia odpowiedniego balansu pomiędzy „sterowaniem a swobodą badań” ma także odbicie w klasyfikacji nauk. Nowe pola, specjalności i dyscypliny powstają bardziej z oddolnej działalności badaczy niż z odgórnych decyzji. Ale priorytety rządowe, wsparte dotacjami, mogą też mieć silny wpływ na wybór tematów i narodziny nowych obszarów.
Nie ma wzorcowej, obowiązującej klasyfikacji dyscyplin. Są tylko klasyfikacje zalecane (OECD, UNESCO: Fields of science ).
Trzy aspekty klasyfikacji
Trzy najważniejsze aspekty klasyfikacji nauk sporządzanych na użytek praktyczny (agencji grantowych, komitetów ewaluacji i akredytacji itd.) to aspekt poznawczy, społeczny i biurokratyczny.
Aspekt poznawczy. Sporządzenie klasyfikacji dyscyplin jest trudne, gdyż istnieje wiele elementów badań (pojęcia, pytania, dane, teorie, doświadczenie, eksperyment, przebieg badań, aparatura, metoda, techniki itd.), elementy te są nierównomiernie i niejednakowo ważne w różnych dyscyplinach i projektach badawczych. Ponadto tylko pewne elementy badań – pojęcia – są (jako „słowa kluczowe”) łatwe do wychwycenia w bibliografiach i indeksach. Nie ma jednego sposobu tworzenia nauki, nawet wewnątrz tej samej dyscypliny. To, co rozumiemy pod słowem „nauka”, to zbiór bardzo różnych typów działalności. „Metoda naukowa” to mit, stworzony przez naukowców dla umacniania pozycji nauki w stosunku do innych zawodów.
Istotną cechą rozwoju nauki jest jej postępujące różnicowanie. Znacznie szybciej wyłaniają się nowe pola badań niż wysychają już istniejące. To, co uznawano za temat, może stać się z czasem polem badań, następnie specjalnością, a czasami nową dyscypliną. Różnicowanie się łatwo dostrzec w nazwach towarzystw naukowych – w zasadzie im szersza dziedzina wiedzy, tym wcześniejszy rok założenia: np. linia rozwoju szła od „towarzystwa nauki” przez „towarzystwo medyczne” aż po np. „Polskie Towarzystwo Otolaryngologów Chirurgów Głowy i Szyi”. Najczęściej nazwy nowych dyscyplin i specjalności zawierają w sobie dopełnienia do wcześniej istniejących nazw (biologia komórki, fizyka statystyczna i nieliniowa itd.), nazwy pól (np. studia nad układem hormonalnym), terminy potoczne (np. zarządzanie informacją o zdrowiu), nazwy zawodu (np. pielęgniarstwo) lub procesu społecznego (np. resocjalizacja); stosunkowo rzadko są to końcówki „logia” lub „skopia”, dodawane do przedmiotu badań (np. spektroskopia).
W miarę powstawania nowych dyscyplin i specjalności rośnie rola interdyscyplin, a jednocześnie nasila się zjawisko przenikania się i „interdyscyplinacji” samych utrwalonych dyscyplin. Upraszczając, można ocenić, że obecnie „American Journal of Sociology” publikuje ok. 25% artykułów klasycznej socjologii, a pozostałe 75% – artykułów, które mogłyby się też ukazać w czasopismach ekonomicznych, geograficznych lub antropologicznych. Właśnie problem braku uwzględniania nowo powstałych interdyscyplin wysuwa się jako główny zarzut w stosunku do klasyfikacji wykorzystywanych przez agencje grantowe.
Tak jak każde nowe wybitne dzieło sztuki zmienia obraz historii swojego gatunku, tak i każdy nowy artykuł naukowy powoduje (pewną) rekonfigurację specjalności, a każde pojawienie się nowej specjalności – rekonfigurację dyscypliny; zmiany te są możliwe do uchwycenia dzięki technikom bibliometrycznym.
Aspekt społeczny. Każda specjalność ma inne czynniki powstania , np. nieoczekiwane odkrycia (pulsary i kwazary), przeniesienie metod i pojęć do nowych specjalności, pojawienie się nowej technologii, użytek (zastosowanie) itd.; rozwoju (np. gospodarka, ruchy społeczne, pacjenci) oraz instytucjonalnej stabilizacji (np. czasopisma, wydziały, „niewidzialne kolegia”, konferencje, wspólne pytania badawcze, podejścia, autorytety).
Do stworzenia nowej specjalności (dyscypliny) ważna jest „przestrzeń polityczna”, warunki dla jej pojawienia się (np. kryzys dyscypliny, załamywanie się paradygmatu, osłabnięcie kontroli przez istniejące dyscypliny, spadek owocności metody itd.).
Znane powiedzenie Alfreda Korzybskiego „mapa to nie terytorium” jest słuszne tylko w pewnym jego rozumieniu, a niesłuszne w innych. Mapy (w metaforycznym rozumieniu) mają często wielką siłę oddziaływania. Klasyfikacja konstytuuje, do pewnego stopnia, społeczności naukowe, które ją stosują. Kategorie są źródłem tożsamości. Mapa nie tylko odzwierciedla, ale i tworzy terytoria.
Aspekt administracyjny. W sporządzaniu klasyfikacji na użytek instytucji finansujących i oceniających badania oraz udzielających akredytacji większe znaczenie mają czynniki pragmatyczne niż poznawcze. Decyzje co do zastosowania pewnych kategorii są często pochodną dawnych decyzji, podjętych w ramach dawno zdezaktualizowanych założeń politycznych lub filozoficznych. Np. fakt, że w Polsce w nazwach wydziałów i instytutów nadal łączy się „filozofię i socjologię” jest następstwem decyzji politycznej, podjętej po 1956 r. (gdy przywrócono do łask socjologię, ale przydano jej filozofię, w dalszym ciągu o dużym udziale marksizmu, jako strażnika ideologicznego). Związanie filozofii z socjologią jest równie dobre, jak połączenie jej z jakąkolwiek inną dyscypliną nauki. Podobnie w kategoriach „Wspólnych Grup Oceny” (KEJN) łączy się nadal „Górnictwo i Energetykę” (choć nie każde górnictwo jest źródłem energii i vice versa). Połączenie górnictwa i energetyki, zarówno w nazwie resortu, jak i podległych mu instytutów, było w okresie PRL decyzją podjętą w czasach, gdy obie branże były silniej niż dziś w Polsce i w krajach RWPG ze sobą powiązane (spostrzeżenia prof. Stefana Jackowskiego).
Dobre kryterium użyteczności klasyfikacji to niski poziom odwołań od decyzji (z powodu błędnego zaklasyfikowania).
Przyszłość klasyfikacji nauk
Z biegiem czasu zmieniają się czynniki wyłaniania się nowych specjalności i dyscyplin. W rozwoju nauki coraz większego znaczenia nabiera np. prowadzenie badań w kontekście aplikacji, inter, multi i transdyscyplinarność oraz postępujące zróżnicowanie instytucji naukowych (np. think tanki). Tendencje wzrostu badań interdyscyplinowych zachodzą m.in. w naukach społecznych. Nauki te mają coraz bardziej charakter stosowany i w coraz większym stopniu służą rozwiązywaniu złożonych problemów, takich jak ubóstwo, przestępczość czy bezrobocie. Ukierunkowanie badań na rozwiązywanie złożonych problemów – coraz częściej wysuwane jako postulat przez rządy (tzw. globalne lub społeczne wyzwania) – sprzyja interdyscyplinom.
Nadejście epoki cyfrowej oraz Big Data wstrząsnęło klasyfikacjami: zaczęły się one coraz bardziej różnicować (np. classification scheme, thesauri, taxonomies, folksonomies, ontologies, tagging, subject heading list, text categorisation, chain index, class grouping).
Tworzenie nowej klasyfikacji nauk to sztuka, dla której nie spisano ani metody, ani kryteriów. Klasyfikacje stosowane przez narodowe agencje są silnie zależne od kontekstu lokalnego i „zależności od szlaku”: co jest biologią po jednej stronie Renu, po drugiej jest medycyną. Budując nową klasyfikację, najczęściej sięga się i adaptuje inne, sprawdzone. I tak, klasyfikacja stosowana przez NCN jest (niewielką) adaptacją klasyfikacji ERC. Klasyfikacja OECD przejęła klasyfikację UNESCO.
Dominacja względów praktycznych powoduje, że dobrym punktem wyjścia do budowy krajowych klasyfikacji jest uwzględnienie już istniejących nazw wydziałów, instytutów, towarzystw naukowych i czasopism – każde z nich jest świadectwem powstania więzi grupowych.
Innym punktem wyjścia jest spojrzenie „z lotu ptaka” na kluczowe pojęcia spajające naukowy wysiłek poznawczy, a także ich zmienność w czasie oraz wyciągnięcie z nich wniosków dla klasyfikacji. Takie pojęcia to: badania, badania i rozwój, badania i innowacje, nauka, nauka i technika.
Uzupełnienie pojęcia „nauki” przez „naukę i technikę”, zepchnięcie przez pojęcie „badań [naukowych]” pojęcia „nauki” (National Science Foundation, 1950, European Research Council, 2007), złączenie z pojęciem „badań” pojęcia „rozwój” (od lat 1920.), a wreszcie upowszechnienie zbitki „badania i innowacje” (np. Dyrekcja Badań i Rozwoju, która zastąpiła wcześniejszą unijną Dyrekcję Badań) – wszystkie te zmiany językowe są sygnałem głębszych zmian, hasłowo wcześniej tu zaznaczonych. Możliwe, że w bliskiej przyszłości powstanie klasyfikacja „badań i innowacji”.
Wreszcie powstanie nowych form klasyfikacji w epoce cyfrowej stwarza możliwość, że któraś z nich zostanie użyta w celu podziału nauk.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.