Szerszy kontekst
Mówi prof. Tomasz Dietl z Fundacji Badawczej MagTop i Instytutu Fizyki PAN, były członek Rady Naukowej Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (ERC)
Biotechnologia, astrofizyka to dziedziny w których można, ba, należy oczekiwać doniosłych odkryć. Natomiast nauki humanistyczne… Cóż, nie rozpatruje się ich jako dziedziny, która mogłaby być naszym „intelektualnym towarem eksportowym”. Przeczą temu jednak chociażby dwa granty ERC otrzymane przez badaczki z Uniwersytetu Warszawskiego.
Dr hab. Natalia Letki w 2009 roku uzyskała grant na projekt „Public Goods through Private Eyes. Exploring Citizens’ Attitudes to Public Goods and the State in Central Eastern Europe”, który właśnie się zakończył. Kierowany przez nią zespół przeprowadził w 14 krajach postkomunistycznych porównawcze badania opinii publicznej na temat stosunku ludzi do dobór publicznych, lokalnej wspólnoty i państwa. Wzięło w nich udział ponad 21 tys. respondentów. Zespół z Instytutu Socjologii UW współpracował z naukowcami z Uniwersytetu Oxfordzkiego, Wiedeńskiego, Amsterdamskiego oraz uczelni australijskich i amerykańskich.
– Dobre projekty powinny starać się odpowiedzieć na pytania, które dotychczas nie były stawiane lub nie znaleziono na nie odpowiedzi – mówi dr Letki. – Powinny przesuwać nasz horyzont poznawczy. Myślę, że zagadnienia, które chciałam badać, były ciekawe od strony naukowej, oryginalne i miały istotny wymiar społeczny. Ważna była także metodologia, którą zaproponowałam. W przypadku grantów ERC liczy się zarówno projekt jak i cv. Składałam wniosek jako polski naukowiec, ale wszystkie moje osiągnięcia zawodowe zawdzięczam sześcioletniemu pobytowi w Oxfordzie. Nauki społeczne w Polsce są na ogół dość lokalne, tymczasem, moim zdaniem, nie ma sensu konstruować problemu badawczego w odniesieniu tylko do kraju, bo to za wąski kontekst. Kluczowe jest chyba to, by móc się w swoich badaniach odnieść do tego, co się dzieje na świecie.
Dr hab. Justyna Olko otrzymała w 2012 roku grant na badania „Europe and America in Contact: A Multidisciplinary Study of Cross-Cultural Transfer in the New World Across Time”, które miały doprowadzić do rekonstrukcji mechanizmów przekazu kulturowego między Europą a Ameryką od XVI wieku, przez okres kolonialny, aż po współczesność. Kierowany przez nią zespół koncentrował się na zmianach zachodzących w żywym do dziś języku oraz kulturze Indian Nahua zamieszkujących w Meksyku.
– Humanistyka jest bliższa społeczeństwu, bliższa człowiekowi i stwarza szanse na podjęcie problemów nie mniej istotnych, niż w naukach ścisłych. Jest dziedziną, w której także są dokonywane fascynujące odkrycia – mówi dr Olko. – W sensie naukowym nie można przecenić tego, że udało nam się stworzyć metodę badań holistycznych, faktycznie interdyscyplinarnych. Zespół złożony był z naukowców reprezentujących różne dyscypliny: historyków, lingwistów czy antropologów, którzy uczyli się pracować w sposób komplementarny nad rozmaitymi aspektami rzeczywistości, nie kawałkując jej. Dzięki temu byliśmy w stanie rekonstruować procesy, które nas interesowały. Musieliśmy się nauczyć rozmawiać między sobą i szukać wspólnych narzędzi pracy. Badania humanistyczne rzadko są wysoko finansowane, ludzie pracują w małych grupach lub samotnie. Grant ERC umożliwił realizację projektu, niemożliwego do przeprowadzenia siłami jednej osoby czy w obrębie jednej dyscypliny naukowej. Europejska nauka dąży do zniesienia barier pomiędzy dyscyplinami. Są z tym jednak problemy. Nam to się udało w praktyce. Nasze doświadczenia mają także praktyczne znaczenie dla rewitalizacji języków zagrożonych – mówiła uczona z UW.
ERC odniosło wielki sukces w zakresie finansowania badań podstawowych, a także w przekonaniu europejskiego środowiska naukowego do tego, że warto zdobywać fundusze z Brukseli. Podczas uroczystości związanych z 10. rocznicą powstania ERC wybrani laureaci przedstawiali swoje fascynujące osiągnięcia. Wśród nich była tylko jedna osoba o polskim rodowodzie, która prowadzi finansowane przez ERC badania, niestety nie w Polsce, a we Francji. Uwidoczniło to dobrze znany problem małej skuteczności zdobywania grantów ERC przez uczonych pracujących w Polsce. Mała liczba zdobytych projektów ERC, nawet przy unormowaniu jej do wielkości finansowania nauki, jest jednym z wielu argumentów na rzecz potrzeby udoskonalenia organizacji badań naukowych i szkolnictwa wyższego w Polsce. Niestety środowisko akademickie, moim zdaniem, jest w większości nieambitne i zbyt często obawia się jakichkolwiek zmian, także podjęcia próby wyrwania się z pułapki chowu wsobnego.
Oczywiście nie ma prostych recept. Sądzę jednak, że kluczem do poprawy byłoby urealnienie konkursów na poszczególne stanowiska, w tym przede wszystkim profesorów. Nie mogą być ogłaszane „pod konkretnego człowieka”, który właśnie się habilitował, a raczej powinny stanowić okazję do przyciągnięcia z zewnątrz osób proponujących ciekawą tematykę badawczą i o potencjale zdobywania projektów naukowych. Można to osiągnąć poprzez promowanie mobilności między Polską a światem, światem a Polską, ale także – w przypadku dużych ośrodków akademickich – w ramach danego miasta. Przy zmianie miejsca zamieszkania istotna jest pomoc w zdobyciu pracy współmałżonkowi poprzez znany w wielu krajach model podwójnej kariery. Ścieżka zawodowa polegająca na tym, że w tym samym instytucie piszę się prace magisterską, broni doktorat, odbywa staż podoktorski, habilituje i zdobywa tytuł profesora na świecie już praktycznie nie istnieje, a ubogi życiorys naukowy, w tym mała mobilność, praktycznie uniemożliwiają zdobycie grantu ERC.
Rozważając naszą małą skuteczność w zdobywaniu grantów ERC trzeba też zwrócić uwagę na istotny problem liczby naukowców w Polsce. W ostatnich dwóch dekadach niemal potroił się odsetek osób podejmujących studia wyższe, ale kadry naukowej nie przybyło. Nadmierne obciążenie zajęciami dydaktycznymi i dwuetatowość skutkują ograniczeniem czasu na naukę. Sądzę, że reformy, które są obecnie przedmiotem dyskusji, powinny w tej dziedzinie dokonać istotnych zmian, których dobrym zwiastunem jest zmniejszanie pensum dydaktycznego w proporcji do zdobywania dofinansowania z projektów, których udział w budżecie uczelni i instytutów powinien rosnąć.
Mam emocjonalny stosunek do ERC, brałem bowiem aktywny udział w powstawaniu i wypracowywaniu podstaw jej działania. Celem było stworzenie możliwości finansowania badań z poziomu UE na innej podstawie niż dotychczas, czyli na bazie konkursów dla badaczy mających ambicje poszerzania horyzontów istniejącej wiedzy. Rada Naukowa ERC, której byłem wybranym członkiem w pierwszej kadencji, miała jako wstępne zadanie wypracowanie procedur konkursowych przełamujących opór unijnej administracji przed oddaniem uczonym pełnej decyzyjnej autonomii. A także przed zasadnością dopuszczenia do konkurencji naukowców z całego świata. Rada ERC argumentowała, że jeśli badania wykonywane będą w ośrodkach unijnych to, niezależnie od globalnego kontekstu rezultatów badań, będą one istotnie wzbogacać potencjał nauki europejskiej.
Na szczęście obie sprawy dobrze się skończyły i ERC, po roku trudnych rozmów, rozpoczęła działalność. Jednym z wielu dzisiaj przekonujących dowodów na skuteczność jej działania było otrzymanie przez Konstantina Nowosiołowa, Rosjanina pracującego w Wielkiej Brytanii, Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki za prace wykonane w dużej mierze w ramach otrzymanego parę lat wcześniej grantu ERC.
Przy wszystkich moich pozytywnych wspomnieniach z rozczarowaniem niestety śledziłem losy polskich wnioskodawców, ciągle niedostatecznie reprezentowanych wśród laureatów konkursów ERC. Znając wysoki poziom badań prowadzonych w niektórych polskich ośrodkach naukowych, myślę, że większa środowiskowa mobilizacja w sprawie pozyskiwania grantów z ERC jest kluczem do poprawy sytuacji. Wierzę, że polscy uczeni znajdą niebawem w ERC znacznie szersze wsparcie dla swych badawczych ambicji.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.