Szarotowie
Cz. 1 W środku Europy
Co pewien czas ożywa dysputa o tym, że oddzieliły się od siebie dwa wielkie obszary ludzkiej kultury – nauka i sztuka, żeby użyć najogólniejszych określeń. Ubolewanie jest tyleż jałowe, co, jak sadzę, przesadzone, bo prawdziwa nauka i prawdziwa sztuka mają wspólne obszary, na których spotykały się zawsze i spotykają, za sprawą jednostek o szerokim widzeniu i rozległej ciekawości świata. Osiągnięcia takich postaci, jeśli na polu sztuki, to naturalnie, choć nie zawsze widocznie, zakorzenione są w aktualnej wiedzy naukowej, jeśli naukowe, to odnoszone do istniejącego w społeczeństwie poziomu kultury.
W rodzinie Szarotów od paru pokoleń są i artyści, i uczeni, a każde kolejne pokolenie dziedziczy główne rysy duchowej oraz intelektualnej schedy. Zainteresowania obecne na szerokim wspólnym obszarze kultury artystycznej i naukowej, ponad narodowymi i państwowymi granicami, są szczególnie cennym wianem w jednoczącej się Europie oraz świecie, w którym odległości maleją dzięki nowym możliwościom komunikowania się jego mieszkańców.
* * *
Prof. Tomasz Szarota, wraz z żoną, Anną z Manteufflów, gościli mnie w warszawskim mieszkaniu, gdzie byłam po raz drugi, jako że kilkanaście lat wcześniej narratorką rodzinnej opowieści (o Manteufflach) była pani Anna. Tym razem zaraz na wstępie dostałam w prezencie sporą teczkę materiałów do dziejów rodu Szarotów, a po zakończeniu rozmowy obejrzałam regał z książkami dawnych i współczesnych jego przedstawicieli. Najdawniejszymi, jakich przechowuje rodzinna pamięć, są dziadkowie mojego rozmówcy, a pradziadkowie najmłodszego z uczonych w tym rodzie.
Dziadek Marceli
O swoim pradziadku pan profesor wie tylko, że miał na imię Karol i pochodził najpewniej ze środowiska galicyjskich mieszczan. Jego syn Marceli – zdaniem wnuka można go uznać za protoplastę rodu uczonego – w roku 1908 doktoryzował się z historii w Bernie szwajcarskim, co było losem wielu ambitnych młodych Polaków w dobie zaborów. W tym momencie rozmowy zarejestrowałam historyczne zainteresowanie protoplasty, być może przekazane potomkowi w genach, z pewnością odnotowane przezeń z satysfakcją. Parę lat po obronie doktoratu dziadek opublikował rozprawę we Wrocławiu. Książka napisana po niemiecku dotyczyła dziejów polskich, bo wydarzeń w Republice Krakowskiej 1846 roku.
Pochlebną o niej opinię usłyszał przyszły profesor historii, zgłaszając się na seminarium Stefana Kieniewicza, który, poznawszy nazwisko adepta, powiedział mu, że książka Marcelego Szaroty jest ważnym opracowaniem, a zyskała na znaczeniu, gdyż wykorzystane przez autora materiały już nie istnieją. Znacznie później obszerne z niej cytaty znalazły się w dużej monografii galicyjskiej rabacji.
Dziedzic historycznych zainteresowań dziadka przeskoczył w opowieści wcześniejszy etap jego biografii, nawiązując do podjętej przezeń drogi akademickiej, która zakończyła się wartościowym doktoratem, nie mając kontynuacji.
Studia w Bernie poprzedziła polityczna działalność Marcelego Szaroty. Należał do kierownictwa PPS w Warszawie, za co został aresztowany i osadzony w Cytadeli. Po uwolnieniu za kaucją uciekł z Królestwa Polskiego do Paryża. Tam się ożenił i tam, w roku 1904, przyszła na świat matka mojego rozmówcy.
Do Polski wrócił, żeby już w sierpniu 1914 roku wstąpić na ochotnika do Legionów. Po zakończeniu pierwszej wojny światowej rozpoczął służbę dyplomatyczną, zostając w 1919 roku posłem Rzeczypospolitej Polskiej w Wiedniu. Pełnił tę funkcję do roku 1921. W następnych latach pracował na placówkach dyplomatycznych m.in. w Charkowie i Kłajpedzie.
W roku 1924 został redaktorem naczelnym „Gazety Lwowskiej”. Wybitny historyk Henryk Wereszycki, który publikował na jej łamach, mówił młodszemu koledze, że dziadek dbał o wysoki poziom pisma. Właściwa tamtemu pokoleniu inteligentów znajomość języków obcych – wśród antenatów Tomasza Szaroty powszechna – pomogła Marcelemu przeżyć drugą wielką wojnę, kiedy w okupowanej Warszawie zajmował się tłumaczeniami i udzielaniem lekcji rosyjskiego, francuskiego lub niemieckiego. Umarł w roku 1951 w Otwocku, gdzie został pochowany.
Goszczący mnie wnuk, historyk z dużą bibliografią, zwraca uwagę na cechy biografii tego swojego przodka, nieodległego chronologicznie, a bogatego doświadczeniem, bo żyjącego w dwu różnych epokach dziejów ojczystych, z których drugą – czas niepodległości – światli Polacy przewidywali przez cały okres niewoli i przygotowywali się do podjęcia zadań, jakie ona przyniesie. W czasie naszego spotkania nie musiałam pytać o znaczenie całej bogatej schedy, jaką stanowi tradycja rodziny żyjącej między europejskimi stolicami, w których jej przedstawiciele wybierali miejsca, gdzie warto zdobywać wiedzę, gdzie należy z niej korzystać w pracy dla innych, gdzie własny patriotyzm objawiać trzeba działaniem i twórczością, jeśli się jest artystą, kreśleniem najważniejszych celów sobie i innym, gdy się jest publicystą albo uczonym.
Podejmowanie wątków tradycji, z rozeznaniem aktualnych potrzeb, należy do dziedzictwa, jakie w rodzinach inteligenckich przekazywane jest nie expressis verbis, lecz w klimacie domowych rozmów, w hierarchii wymagań stawianych dzieciom, w oczekiwaniach, które kolejne pokolenia wyczuwają, w tym, co poeta nazwał mierzeniem sił na zamiary – przy precyzyjnym formułowaniu zamiarów i dobrej ocenie sił.
Kiedy oglądałam garść rodzinnych fotografii państwa Szarotów, myślałam o tym, co jest poza sferą frapujących zdarzeń, jakich miałam poznać wiele, dat znaczących etapy karier naukowych, edycji książek i premier teatralnych, a stanowi o duchowości kształtującej pamięć o przodkach, uznanie dla żyjących, ambicje sprostania pamięci i potrzebom czasu, wierność podstawowym zasadom, których się nie powtarza głośno, a są niezbywalnie obecne, kształtują rodzinne życie. Trzeba było te wrażenia zanotować między opowieścią o dziadku a życiorysem babci Tomasza Szaroty.
Babcia Eleonora – początek drogi
Pradziadek, Emil Kalkowski, pochodzący z drobnej szlachty wielkopolskiej, był architektem w Warszawie. Prababka, Maria von Spitzbarth, z kurlandzkiej, szeroko spokrewnionej rodziny niemieckiej, wniosła do genealogii postaci wyróżniające się talentami i osiągnięciami na różnych polach, m.in. aktorkę Felicitas von Westphalen, asa lotnictwa, barona Huenefelda, który po raz pierwszy przeleciał Atlantyk ze wschodu na zachód.
Osierocona w niemowlęctwie przez ojca, Eleonora wychowywała się w kręgu niemieckich krewnych matki, przebywając często u mieszkającego w Polsce ciotecznego rodzeństwa. Późniejszy aktor i reżyser Karol Benda urządzał tam dziecinne przedstawienia, w których chętnie występowała. Towarzyszką zabaw i uczestniczką rozmów była Eugenia Spitzbarth, uczennica Stefanii Sempołowskiej, w dorosłym życiu zasłużona społeczniczka. Rozmawiano zaś po niemiecku i po polsku, a gdy babcia Eleonora, na przełomie wieków, z matką i bratem znalazła się w Petersburgu, poszła tam do niemieckiego gimnazjum, opanowała także język rosyjski.
Bardzo, jak sadzę, cenną tradycję dziedziczą kolejne pokolenia Szarotów, naturalną potrzebę związków z kulturą sąsiedzkich narodów, ponad dziejowymi antagonizmami: patriotyzm ugruntowany na przekonaniu o wartości takich związków, ośmielający do prezentowania rodzimego dorobku bez kompleksów i bez megalomanii. Młodzieńcze wpływy, jakim ulegała Eleonora Kalkowska w polsko-niemieckim środowisku rodzinnym, okazały się trwałe, a że znajdowały wyraz w twórczości przynależnej dwu narodowym kulturom, przez to zaś kulturze europejskiej, także prekursorskie.
Pragnęła studiować filozofię w Berlinie, co jednak na początku XX wieku nie było tam dla kobiet możliwe. Wyjechała więc do Paryża, gdzie studiowała nauki przyrodnicze na Sorbonie. W roku 1904 nastąpiły dwa ważne wydarzenia w życiu dwudziestojednoletniej babci pana profesora: narodziny córki Elidy Marii i debiut literacki. Pierwsze w Paryżu, drugie w Warszawie, gdzie opublikowano pod pseudonimem zbiór nowel Głód życia . Odnotował je w ciepłej recenzji Stanisław Brzozowski. Autorka, mimo zgodnych opinii (potwierdzają to późniejsi krytycy) o perfekcji polszczyzny, jaką pisała swą poetycką prozę, uznała, że łatwiej pisze się jej po niemiecku.
W 1908 roku Eleonora i Marceli Szarotowie opuścili Polskę, gdzie mieszkali w Krakowie, przenosząc się po krótkim pobycie we Wrocławiu do Görlitz (Zgorzelca). Między Głodem życia a następnym tomikiem poezji, opublikowanym po niemiecku w roku 1912, autorka tych utworów, ukończywszy Szkołę Dramatyczną Maxa Reinchardta w Berlinie, występowała jako recytatorka, a także grała na jednej ze scen wrocławskich.
Wojna światowa oderwała Eleonorę od zajęć artystycznych, co było oczywistym dla jej pokolenia światłych patriotów wyborem aktualnie koniecznej służby ojczyźnie pochodzenia i wyznawanym ideałom patriotycznym. Pracowała jako pielęgniarka w polskich szpitalach, działała w organizacjach legionowych.
Eleonora – twórczość i działalność
W roku 1916 babcia pana profesora opublikowała w Niemczech tomik poezji pt. Rauch des Opfers (Dym ofiary ), który przyniósł jej wielki rozgłos, gdyż został przyjęty jako protest kobiet przeciwko wojnie. Niektóre z tych wierszy były recytowane w przeznaczonych dla Niemców audycjach brytyjskiego BBC. Eleonora Kalkowska angażowała się często w polsko-niemiecką współpracę kulturalną. Podczas inauguracji działalności Deutschpolnische Gesellschaft w Berlinie czytała fragmenty Kordiana we własnym przekładzie i recytowała swoje wiersze. Zdaniem wnuka przysługuje jej miano „budowniczy mostów”. W 1924 roku wystąpiła z referatem na konferencji poświęconej szkolnym podręcznikom historii. Organizatorom zależało na tym, by służyły one porozumieniu mieszkańców różnych krajów, a nie sprzyjały ksenofobii. Polska poetka, pisująca po niemiecku, mówiła wtedy o mentalności Polaków i Niemców, obu bliskich jej sercu narodów, wskazując cechy, które mogą stanowić podstawę ich wzajemnego zbliżenia.
Najznaczniejsze miejsce w twórczości babki mojego rozmówcy zajmują dramaty. Jeden z nich, zatytułowany: März (Marzec ), poświęciła wydarzeniom w Berlinie w marcu 1848 roku, kiedy to mieszkańcy oswobodzili uwięzionych w Moabicie Polaków. Kilkadziesiąt lat później prof. Szarota w księdze jubileuszowej na osiemdziesięciolecie swojego mistrza, Stefana Kieniewicza, zamieścił tekst pt. 18-19 marca 1848 w Berlinie. Na tropach legendy o Polakach „fabrykantach rewolucji” . Najgłośniejszą sztuką teatralną Eleonory Kalkowskiej był grany w wielu miastach niemieckich Josef , wystawiony w Polsce pt. Sprawa Jakubowskiego . Jej bohater to niewinnie stracony w Republice Weimarskiej polski chłop. Po warszawskiej premierze w Ateneum pochlebne recenzje opublikowali Tadeusz Boy-Żeleński i Antoni Słonimski. W 1932 roku jedna ze sztuk teatralnych Kalkowskiej została zdjęta z afisza z powodu ulicznych protestów bojówek hitlerowskich. W maju 1933 roku autorkę aresztowało gestapo. Wyszła na wolność po interwencji polskiego posła, jako że miała polskie obywatelstwo. Zmuszona do opuszczenia Niemiec, mieszkała potem w Paryżu i Londynie. Zmarła w 1937 roku w szwajcarskim Bernie.
* * *
W warszawskim mieszkaniu państwa Szarotów oglądałam przygotowaną przez Instytut Teatralny w 2005 roku edycję dramatów Eleonory Kalkowskiej, trzy lata późniejsze wydanie monachijskie, a także najnowszą reedycję Głodu życia w oficynie słowo/obraz terytoria. Obok tych książek stoi na półce praca doktorska poświęcona przez Niemkę, Agnes Trapp, polskiej poetce i dramatopisarce. Kolejne pokolenia Szarotów podejmują i rozwijają główne wątki rodzinnej tradycji. ?
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.