Przywrócić granty własne

Lucjan Pawłowski

Warunkiem rozwoju gospodarki innowacyjnej jest zapewnienie właściwego rozwoju badań naukowych o charakterze aplikacyjnym i odpowiednia polityka przemysłowa. Problem z polską gospodarką leży w rabunkowej prywatyzacji dokonanej w ramach tzw. reform Balcerowicza. W konsekwencji doszło wtedy do likwidacji całych gałęzi przemysłu polskiego, a tzw. inwestorzy zagraniczni często nie byli zainteresowani rozwojem innowacyjnych technologii w Polsce, ograniczając się do eksploatowania taniej siły roboczej. W konsekwencji Polska upodobniła się do państw kolonialnych, w których gospodarcze centra decyzyjne znajdują się poza krajem.

Ostatnio hasło „gospodarka oparta na wiedzy” zostało uznane za główny paradygmat gwarantujący rozwój. Motorem napędzającym mają być innowacje. Do Polski w ostatnich latach napłynęły duże środki unijne na innowacje. Należy zapytać, jak zostały spożytkowane.

Rankingi innowacyjności

Ranking Bloomberg ocenia przede wszystkim warunki, jakie dany kraj tworzy dla innowacji. W tym rankingu szacowano: wydatki na badania naukowe liczone jako procent PKB (z wagą 20%), produktywność liczoną jako PKB przypadający na jedną osobę pracującą (z wagą 20%), wysycenie gospodarki przedsiębiorstwami wysokich technologii (z wagą 20%), potencjał badawczy liczony jako procent naukowców ze stopniem co najmniej doktora w stosunku do całej populacji (z wagą 20%), zdolność produkcyjną liczoną jako wartość dodaną przechodzącą z produkcji przemysłowej (z wagą 10%), aktywność patentową liczoną jako liczba zgłoszeń patentowych na 1 mln mieszkańców i na 1 mln USD wydanych na badania naukowe.

Z pięćdziesięciu sklasyfikowanych w 2015 roku krajów (w skali punktowej od 1 do 100 pkt.) Polska znalazła się na 25. pozycji, uzyskując 73,51 punktów. Z naszego regionu wyżej sklasyfikowana została Rosja – na 14. pozycji (80,96 pkt.). Najwyżej w rankingu sklasyfikowana została Południowa Korea, uzyskując 96,30 pkt. i kolejno: Japonia – 90,58, Niemcy – 88,41, Finlandia – 88,38 i Izrael – 86,97 pkt.

Pozostałe kraje z naszego regionu zajęły odpowiednio miejsca: Słowenia – 26. (73,50 pkt.), Republika Czeska – 31. (68,26), Węgry – 32. (65,37), Słowacja – 42. (58,97), Litwa – 43. (57,94). Warto odnotować, że w 2014 roku Polska znajdowała się na 24. miejscu.

W zakresie poziomu finansowania badań Polska zajęła dopiero 36. pozycję w świecie, co znacząco obniżyło ogólną pozycję w rankingu. Zaskoczeniem dla mnie jest również niska pozycja (37.) w liczebności kadry naukowo-badawczej w stosunku do całej populacji.

Gorzej Polska wypada w rankingu sporządzonym w 2015 roku przez World Intellectual Property Organisation. W tym rankingu Polska zajmuje 46. miejsce, uzyskując 40,16 pkt. Z naszego regionu powyżej Polski sklasyfikowane zostały: Estonia na 23. pozycji (52,81), Republika Czeska na 24. (51,32), Słowenia na 28. (48,49), Łotwa na 33. (43,00), Słowacja na 36. (42,99), Litwa na 38. (42,26), Bułgaria na 39. (42,16), Chorwacja na 40. (41,70) i Mołdawia na 44. (40,53 punktów).

Również Eurostat opublikował ranking innowacyjności krajów unijnych. Także i w tym rankingu (dane za 2013 i 2014 r.) Polska zaliczana jest do krajów najmniej innowacyjnych. Gorzej wypadły tylko Rumunia, Łotwa i Bułgaria. Jeszcze gorzej wypadła Polska pod względem ekoinnowacji. W tym rankingu niżej od Polski sklasyfikowano tylko Bułgarię (dane za 2013 i 2014 r.). Ten ranking pokrywa się z liczbą naukowców przypadających na 1 mln mieszkańców, w nim także zajmujemy trzecie miejsca od końca, przed Bułgarią i Rumunią.

Jeszcze gorzej, bo na ostatnim miejscu, wypada Polska pod względem co najmniej trzymiesięcznych staży postdoktoranckich.

Patenty – nie najlepsze miejsce

W kreowaniu innowacyjności społeczeństwa ważną rolę odgrywa nauka, która z jednej strony wytwarza nowe technologie, z drugiej strony badania uprawiane na uczelniach wyrabiają u absolwentów umiejętności twórcze. Te zaś odgrywają istotną rolę w kształtowaniu kreatywnych, a więc proinnowacyjnych postaw. Powszechnie uznawaną miarą innowacyjności nauki jest liczba patentów zgłaszanych przez zespoły naukowe. W rankingach przyjmuje się trzy miary: liczbę dokonanych zgłoszeń lub uzyskanych patentów przypadającą na 1 mln USD zainwestowanych w badania, liczbę dokonanych zgłoszeń lub uzyskanych patentów przypadającą na 1 mln populacji danego kraju i liczbę dokonanych zgłoszeń lub uzyskanych patentów przypadającą na 1 mln USD PKB.

Polska wypada najlepiej w dziedzinie efektywności badań naukowych w przeliczeniu na zainwestowane w badania pieniądze. W 2011 roku Polska zajęła tym rankingu trzecie miejsce, uzyskując 3,2 patenty na 1 mln USD zainwestowanych w badania. Na pierwszym miejscu znajduje się Korea Południowa, uzyskując 3,7 patentów, a na drugim miejscu Chiny, uzyskując 3,5 patentu. Jest to świetny wynik z punktu widzenia efektywności wykorzystania nakładów na badania.

W przeliczeniu na liczbę patentów przypadających na 1 mln mieszkańców Polska klasyfikuje się dużo gorzej, bo aż na 29. pozycji. Lepiej od Polski z naszego regionu wypadają Słowenia (18.), Chorwacja (26.), Węgry (27.) i Republika Czeska (28.). Przy przeliczaniu liczby zgłoszeń patentowych na 1 mld USD PKB Polska zajmuje 24. miejsce. Te dane oznaczają, że pomimo wysokiej efektywności w wykorzystaniu nakładów na badania Polska zajmuje nie najlepsze miejsce. Przyczyny należy doszukiwać się w wyjątkowo niskich nakładach na badania, które w przeliczeniu na PKB są najniższe w Europie.

Tak więc to nie niska sprawność ludzi nauki, ale żałośnie niskie nakłady na badania decydują o mizernej pozycji Polski w rankingu innowacyjności.

Truizmem jest stwierdzenie, że innowacyjność zdecyduje o rozwoju kraju. Jednak sposób finansowania badań naukowych w Polsce nie napawa optymizmem. O ile to, że nakłady na badania naukowe w Polsce, liczone jako procent PKB, należą do najniższych w Europie (i w świecie) jest powszechnie znane, to dużym zaskoczeniem jest dla mnie stwierdzenie, że również liczba pracowników naukowych z co najmniej stopniem doktora, liczona jako procent populacji, należy do najniższych – zajęliśmy 39 miejsce (dane z 2012 roku) z liczbą 1753 naukowców na 1 mln mieszkańców. Lepszą od Polski pozycję zajmuje większość krajów w Europie Wschodniej, np.: Słowenia – 14. (4397 naukowców), Estonia – 22. (3540), Republika Czeska – 26. (3111), Rosja – 27. (3096), Słowacja – 29. (2804), Litwa – 31. (2649), Węgry – 32. (2389), Łotwa – 35. (1894). Do czołówki należą Finlandia, Islandia, Dania, Izrael mające odpowiednio 7482, 7012, 6730, 6602 naukowców na 1 mln mieszkańców.

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że także w produktywności naukowej mierzonej liczbą publikacji Polska plasuje się na dobrej pozycji, to można stwierdzić, że potencjał naukowy Polski, będący zapleczem dla innowacji, jest całkiem przyzwoity. Przyczyny słabej pozycji w innowacyjności należy się zatem dopatrywać przede wszystkim w obszarze działalności gospodarczej, np. przemysł praktycznie nie partycypuje w finansowaniu badań rozwojowych.

Marginalizacja nauk technicznych w finansowaniu badań

Tak dobre wyniki uzyskuje się w sytuacji, kiedy nauki techniczne są marginalizowane przez system finansowania badań. Przeprowadzony podział na finansowanie badań podstawowych (Narodowe Centrum Nauki) i wdrożeniowych (Narodowe Centrum Badań i Rozwoju) nie uwzględnia specyfiki badań stosownych, w obrębie których należy wyodrębnić dwie fazy: faza badań przedaplikacyjnych, kiedy to opracowuje się podstawy procesów i urządzeń nakierowanych na praktyczne zastosowania (w tej fazie z reguły opracowywana jest większość patentów) i faza druga – wdrożeniowa, kiedy to opracowane wcześniej technologie lub urządzenia adaptuje się na potrzeby określonego zakładu (druga faza badań finansowana jest przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju).

Natomiast badania stosowane z fazy pierwszej finansowane są od czasu do czasu w formie specjalnych konkursów, a przecież w tej fazie w świecie powstają przełomowe technologie. Ponadto brak grantów własnych na realizację badań przedaplikacyjnych ma dodatkowo negatywny wpływ na proces kształcenia zarówno na I, II, jak i III stopniu, bowiem pozbawia zaplecza do istotnej twórczości technicznej, utrudniając tworzenie twórczej atmosfery w zespołach naukowych, co przekłada się na utrudnienia w wyrabianiu umiejętności twórczych wśród absolwentów.

Należy w tym miejscu wyraźnie podkreślić, że w kształceniu na poziomie wyższym powinno się z równą uwagą traktować zdobywanie wiedzy o studiowanym przedmiocie, jak i wyrabianie nawyków twórczych, które można nabyć w zespole prowadzącym badania przedaplikacyjne.

Granty własne w obszarze nauk technicznych umożliwiały w przeszłości tworzenie zespołów na uczelniach technicznych, w których podejmowano znaczące, nowatorskie badania stosowane. Tego nie zapewniają granty z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, które koncentrują się na ostatniej fazie badań stosowanych, jaką jest wdrożenie w konkretnym sektorze gospodarki.

Z powyższego wynika, że obecny system finansowania badań utrudnia tworzenie nowych, przełomowych rozwiązań o potencjalnym znaczeniu aplikacyjnym, wpływa to negatywnie na proces kształcenia na poziomie wyższym.

Ponadto absolwent studiów technicznych powinien, moim zdaniem, mieć wyrobione nawyki twórcze, co niewątpliwie pozytywnie wpłynie na jego innowacyjne podejście w miejscu pracy. Należy zatem pilnie przywrócić granty własne na badania przedaplikacyjne w naukach technicznych.

Jest to istotny mankament obecnego systemu finansowania projektów badawczych, który może doprowadzić do zaniku niektórych mniej modnych dyscyplin z negatywnymi tego konsekwencjami dla rozwoju kraju.

Prof. dr hab. inż. Lucjan Pawłowski , specjalista w dziedzinie inżynierii i ochrony środowiska, dyrektor Instytutu Inżynierii Ochrony Środowiska Politechniki Lubelskiej, wiceprzewodniczący Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego