Zielona droga

Otwarte repozytoria instytucjonalne a widoczność międzynarodowa dorobku naukowego

Aneta Pieniądz

W dyskusji o zwiększaniu widoczności międzynarodowej dorobku badaczy pracujących w polskich instytucjach naukowych z reguły pomija się rolę, jaką w tym procesie mogą odegrać otwarte repozytoria instytucjonalne. Repozytoria te, tworzone przez uczelnie i instytuty badawcze, afiliowane najczęściej przy bibliotekach, mają za zadanie gromadzenie i udostępnianie publikacji pracowników danej instytucji, a także zarządzanie nimi. Fundamentalną zasadą jest otwartość, tzn. nieodpłatne udostępnianie wyników badań pracowników każdemu zainteresowanemu (choć z możliwością np. respektowania w określonych przypadkach czasowego embarga).

Ze względu na stosunkowo niskie koszty stworzenia i prowadzenia repozytoriów, a także zgodnie z postulatem prorozwojowego dzielenia się wiedzą, repozytoryjny model upowszechniania wyników badań w otwartym dostępie (tzw. zielona droga) powinien być preferowany przez instytucje finansowane ze środków publicznych. Otwarte repozytoria instytucjonalne zapewniają bowiem powszechny dostęp do publikacji bez ponoszenia przez autorów i instytucje dodatkowych kosztów, odmiennie niż w przypadku tzw. złotej drogi, w której publikacja w otwartym dostępie zakłada z reguły wcześniejsze wniesienie przez autora opłaty na rzecz komercyjnego wydawcy. Oczywiście nie można zapominać, że istnieje cały szereg sprzecznych racji, które przemawiają za wyborem danego modelu publikacyjnego przez poszczególnych badaczy, realizujących indywidualną strategię rozwoju kariery.

Korzyści z repozytoriów

Repozytoria instytucjonalne są często błędnie postrzegane wyłącznie jako miejsce deponowania niepublikowanych wcześniej tekstów, w tym w szczególności rozpraw doktorskich, skryptów, prac o mniejszym znaczeniu naukowym. Tymczasem w pełni funkcjonalne repozytoria gromadzą (w wersji idealnej) całość dorobku naukowego badaczy afiliowanych przy danej instytucji. Forma tych publikacji ma drugorzędne znaczenie. W zależności od przyjętych rozwiązań szczegółowych trafiać do nich mogą równie dobrze pre-, jak i postprinty prac naukowych publikowanych w wydawnictwach komercyjnych, do których dostęp jest płatny, zasysane są także publikacje w ostatecznej wersji wydawcy, np. funkcjonujące już w otwartym dostępie lub po zakończeniu embarga; repozytorium może być wreszcie pierwszym miejscem publikacji. W instytucjach, które zdecydowały się wprowadzić otwarty mandat (w pełnym tego słowa znaczeniu), deponowanie publikacji w repozytorium jest obowiązkiem pracownika. Tego typu repozytorium działa w Instytucie Biochemii i Biofizyki PAN, który przyjął otwarty mandat już w 2010 r., i od tego momentu wszyscy pracownicy instytutu są zobligowani do udostępniania swych publikacji w repozytorium nie później niż w rok po ich wydaniu.

Do najważniejszych zalet repozytorium należy zwiększenie widoczności w sieci instytucji będącej jego właścicielem i wzmocnienie obecność jej pracowników w międzynarodowym obiegu naukowym. Można zaryzykować twierdzenie, że stworzenie dobrze działającego repozytorium jest jedną z najtańszych i najbardziej efektywnych (w stosunku do poniesionych nakładów) metod zwiększenia widoczności. Małgorzata Rychlik, współtwórczyni poznańskiego repozytorium AMUR i znawczyni problematyki otwartych repozytoriów, wskazuje konkretne korzyści, jakie uczelnia może odnieść dzięki repozytorium. Wymieńmy tylko kilka z nich:

1. Repozytoria instytucjonalne zapewniają jednoznaczne powiązanie publikacji z miejscem zatrudnienia autora bez względu na to, czy publikacja ta powstała w ramach wykonywania przez niego obowiązków służbowych w jednostce macierzystej, czy np. w ramach afiliowanego przy innej jednostce projektu badawczego. Tym samym zwiększa się widoczność/cytowalność nie tylko dorobku badacza, ale także widoczność zatrudniającej go instytucji;

2. Publikacje umieszczane w repozytoriach są zaopatrywane w identyfikatory i w zestandaryzowane metadane, umożliwiające ich rozpoznanie i wymianę, w tym poprzez agregatory danych i katalogi repozytoriów. Umieszczane w repozytoriach instytucjonalnych publikacje są widoczne dla takich multiwyszukiwarek i baz, jak Google Scholar, Open Aire, BASE. Warto odnotować, że Publish or Perish, które to oprogramowanie jest wykorzystywane choćby przy obliczaniu indeksu Hirscha (źródło dla NCN), czerpie dane właśnie z Google Scholar;

3. Repozytoria zapewniają widoczność dorobku z tych dziedzin, w których dominujący model publikacyjny wpływa na ich ograniczone funkcjonowanie w Internecie (humanistyka, część nauk społecznych);

4. Repozytoria stanowią – może niedoskonałe – ale jedne z niewielu skutecznych narzędzi upowszechniania międzynarodowego publikacji powstających w językach innych niż angielski;

5. Repozytoria zapewniają widoczność tych typów publikacji, które stanowić powinny wizytówkę naukową uczelni, a także zachętę do podejmowania studiów (w szczególności doktoranckich), czyli rozpraw doktorskich; rozprawy doktorskie stanowią także istotny czynnik wpływający na rozpoznawalność uczelni (zob. np. baza DART-Europe E-Theses Portal);

6. Jednym z kryteriów wpływających na pozycję uczelni w najważniejszych rankingach międzynarodowych jest poziom widoczności w sieci dorobku afiliowanych w niej naukowców, mierzony współczynnikami cytowalności. Istnieją także ważne rankingi, w których to właśnie widoczność jest kryterium podstawowym, jak np. Ranking Web of Universities. Repozytoria mogą stanowić istotny element polityki zwiększania widoczności, prowadzonej z myślą o podniesieniu pozycji rankingowej, zwłaszcza w przypadku niedoboru środków finansowych umożliwiających wspieranie swoich badaczy w staraniach o publikacje w najbardziej prestiżowych wydawnictwach;

7. Last but non least dobre repozytoria instytucjonalne budują prestiż ich właścicieli, m.in. z tej racji, że stanowią praktyczną realizację coraz głośniej dziś rozbrzmiewającego hasła o potrzebie nieodpłatnego dzielenia się wiedzą i w tym sensie służyć mogą jako narzędzie realizacji społecznej misji uczelni.

Na własną rękę

W Polsce, jak dotąd, instytucje naukowe w ograniczonym stopniu wykorzystują możliwości, jakie dają repozytoria. Obecnie istnieje zaledwie ok. 30 w pełni funkcjonalnych repozytoriów instytucjonalnych, a tylko kilka instytucji naukowych przyjęło otwarte mandaty. W styczniu 2017 r. na 2278 repozytoriów indeksowanych w bazie Web of Repositories były zaledwie 32 polskie (ale wśród nich znalazły się także biblioteki cyfrowe). Najwyżej ocenione, wspomniane już repozytorium AMUR zajmowało w rankingu 112. miejsce w Europie i 251. na świecie (ale było zaledwie 348. pod względem widoczności). Warto odnotować, że między 2013 a 2017 r. nastąpił gwałtowny przyrost liczby indeksowanych repozytoriów (skok z 1650 do 2278), co świadczy o tym, że instytucje naukowe na całym świecie dostrzegły wartość repozytoriów i intensywnie inwestują w ich rozwój. Polskie repozytoria, nawet jeśli trafiają na listy rankingowe, sytuują się na odległych pozycjach (mają wciąż niezadowalającą widoczność), co wynika w pewnej mierze z wyboru niekoniecznie najlepszego oprogramowania czy z niedostatków w obsłudze informatycznej (często, niestety, będących konsekwencją ich niedofinansowania).

Natura nie znosi jednak próżni i badacze na własną rękę starają się zapewnić jak najszersze upowszechnienie wyników swoich badań. Gdzie zatem, skoro nie do repozytoriów instytucjonalnych przy ich macierzystych jednostkach, trafiają publikacje badaczy z Polski, którzy chcieliby je udostępnić szerokiemu odbiorcy? Najczęściej możemy je odszukać w zagranicznych repozytoriach instytucjonalnych, w których afiliowani są współautorzy publikacji. Powszechną praktyką jest umieszczanie wyników swoich badań w obcych repozytoriach dziedzinowych, takich jak arXiv.org, prowadzone przez Cornell University Library czy EuropePubMed Central. Funkcję namiastki repozytoriów pełnią również portale służące komunikacji naukowej i przeznaczone dla naukowców serwisy społecznościowe typu Academia.edu; ResearchGate czy Mendeley. W większości wymienionych przypadków afiliacje autorów prac bądź nie są w ogóle widoczne, bądź też nie wpływają na wzrost widoczności dorobku zatrudniających ich jednostek (brak odpowiednich identyfikatorów rozpoznawanych przez wyszukiwarki). W wielu wypadkach publikacje w taki sposób udostępniane w Internecie nie są w żaden sposób indeksowane. Z punktu widzenia instytucji, które zabiegają o podnoszenie wskaźnika swojej widoczności w sieci, są to publikacje stracone.

Ten niepokojący stan rzeczy nie zmieni się jednak, dopóki nie znikną podstawowe przeszkody na drodze do tworzenia repozytoriów. Można je streścić w czterech punktach:

1. Brak spójnej i długofalowej polityki (w tym ze strony MNiSW i władz uczelni) dotyczącej tworzenia repozytoriów i związany z tym brak wsparcia finansowego z budżetu;

2. Niejasny stosunek do otwartych mandatów (ze strony MNiSW, instytucji grantodawczych i uczelni);

3. Brak wiedzy na temat funkcji i roli repozytoriów, utrwalone stereotypy na temat otwartego dostępu i roli repozytoriów;

4. Brak wiedzy na temat kosztów założenia, utrzymania i prowadzenia repozytoriów.

Na razie możemy tylko obserwować, jak szybko świat nam ucieka.

Dr hab. Aneta Pieniądz , historyk mediewistka, Zakład Historii Średniowiecznej Uniwersytetu Warszawskiego