Kraszewscy

Magdalena Bajer

Bardzo często dzielę się z Czytelnikami opiniami dotyczącymi genezy polskiej inteligencji, warstwy kształtującej się w epoce zaborów, która od początku tego procesu podjęła zadanie przygotowywania społeczeństwa do niepodległości. Rodziny inteligenckie, spośród których niejedna stała się w kolejnych pokoleniach „rodem uczonym”, wywodziły się w większości z dworów szlacheckich różnego stopnia zamożności, które porzucali przedsiębiorczy młodzieńcy i wyróżniające się horyzontami myślowymi oraz życiową zaradnością panny, żeby się kształcić, przeważnie na europejskich uniwersytetach.

Kraszewscy, z których znamy (średnio ceniąc) powieściopisarza Józefa Ignacego, a mało na ogół wiemy o jego najmłodszym bracie Kajetanie, także parającym się pisarstwem literackim i publicystyką, należą do tych rodzin szlachecko-inteligenckich, którym życie upływało między dworem i stolicą, także miastami europejskimi, odwiedzanymi w chętnych podróżach, między gospodarowaniem i aktywnością umysłową oraz twórczością artystyczną. Dowiadując się o tym życiu, poznajemy inteligencję in statu nascendi, w tym przypadku inteligencję humanistyczną, co pomaga lepiej zrozumieć niektóre cechy, poglądy i postawy przedstawicieli tej warstwy, obecne do dzisiaj.

Gniazdo

„Owóż w tym naszym postępowym i cywilizowanym czasie indywidualne charaktery nikną, wszyscy są ekstra przyzwoici, a za największy «crimen» poczytują sobie ludzie być sobą, każden stara się przede wszystkim być jak wszyscy, i to idąc od powierzchowności sięga aż do wyobrażeń, zdań, a nawet charakteru, dlatego człowiek, jak nazywają, z charakterem, ze zdaniem, jest prawie niewidzianą osobliwością – słowem jest publiczność – ludzi nie ma” (Kajetan Kraszewski, Kronika domowa , opracował i wstępem poprzedził Zbigniew Sudolski, Warszawa 2000. Cytaty w tekście pochodzą z tej książki). Kajetan Kraszewski, który zapisał te krytyczne spostrzeżenia w pamiętniku, wychował się w rodzinnym majątku Dołhe na Grodzieńszczyźnie. Miał tam warunki do rozwijania swoich indywidualnych „wyobrażeń i zdań”, gruntowania ich lekturami z bogatej domowej biblioteki i konfrontowania z głównym nurtem życia umysłowego podczas dyskusji w literackich salonach Warszawy, a także wizyt przedstawicieli elity kulturalnej u siebie, gdy był już dziedzicem Dołhego, później Romanowa.

W XIX wieku rodzina szeroko skoligacona na Litwie i na Polesiu Wołyńskim (istniała także gałąź koronna) miała za sobą patriotyczne zasługi posłów na sejmy szlacheckiej Rzeczypospolitej, żołnierzy walczących o jej granice, urzędników gubernialnych. Za protoplastę linii litewskiej uchodzi Józef Kraszewski z Józefpola, żyjący za panowania Sasów.

Dzięki bogatym w szczegóły, wręcz drobiazgowym zapisom minionych zdarzeń, klimatu ich przeżywania, szerokim zainteresowaniom autora Kroniki domowej , tworzącym bogate tło życia rodzinnego dworu dowiadujemy się, jak dojrzewały postawy wywodzących się zeń prekursorów polskiej humanistyki, świadomych rzeczywistych potrzeb społecznych, których nie zaspokaja sama twórczość, gdyż wymagają ram organizacyjnych, obszaru spotkania różnych dziedzin wiedzy i nurtów myśli, instytucji, jakie w epoce zaborów mogły działać pod mylącymi szyldami.

Ojciec literatów Kraszewskich, Jan, wyedukowany w konwikcie pijarskim, sprawował urzędy sędziego granicznego, asesora ziemskiego sądu głównego, chorążego powiatu prużańskiego. Był znaczącą w okolicy postacią, a dwór w Dołhem tętnił życiem obywatelskim i towarzyskim. Wraz z żoną dbali o wszechstronne wykształcenie dzieci, dobierając synom mądrych guwernerów, później dobre szkoły. Najmłodszy, Kajetan, zapamiętał opowieści ojca z lat jego młodości, które były dlań lekcjami historii ojczystej, głośne czytanie Pana Tadeusza przez matkę i własnych wierszy przez Józefa Ignacego.

Polityka historyczna

Urodzony w „roku owym” 1812 Józef Ignacy Kraszewski studiował na Uniwersytecie Wileńskim literaturę, co przerwało mu aresztowanie w roku 1830 za udział w tajnym związku młodzieży, przebywanie pod nadzorem policji w Wilnie, po czym gospodarowanie w majątkach – dzierżawionych i własnym. Miał za sobą niedawny debiut w „Noworoczniku Literackim” i ukazującym się w Petersburgu „Bałamucie”.

Równolegle z twórczością beletrystyczną – pierwsze powieści opublikował w Wilnie, później wiele z nich drukowała w odcinkach „Gazeta Warszawska”, gdzie J.I. Kraszewski miał w latach 1851-59 stały felieton „Listy do redakcji” – uprawiał aktualną publicystykę, zabierając głos w sprawach, które poruszały, ale i nierzadko konfliktowały oświeconą część społeczeństwa: uwłaszczenia chłopów, „chorób moralnych XIX wieku”, kwestii unickiej, zacofania gospodarczego.

Pobyt w Europie Zachodniej w roku 1859 przyniósł otwarte zainteresowanie cywilizacją przemysłową, postrzeganą w kręgach konserwatywnej szlachty jako zagrożenie dla tradycji oraz „ducha polskości” i sprawił, iż Kraszewski przyjął propozycję „pioniera biznesu” Leopolda Kronenberga, objął redakcję „Gazety Codziennej”, przemianowanej wkrótce na „Gazetę Polską” i kierował nią do wybuchu powstania styczniowego, znacząco zwiększając nakład.

Rok 1863 stał się cezurą w życiu pisarza, publicysty, wydawcy, redaktora, działacza. Jeśli użyłam, poprzedzając krótką relację o tych licznych i tylko w części wymienionych aktywnościach, pojęcia polityka historyczna, niewątpliwie tu anachronicznego, to dlatego, że określa ono integralną całość, jaką owe aktywności stanowiły w działalności pisarza. I nie jest istotne, w jakim stopniu była to całość świadomie budowana, w jakim zaś następstwo żywych reakcji na zdarzenia dotyczące życia zbiorowego i, w odczuciu Kraszewskiego, wymagające przyśpieszenia lub zahamowania.

Równie anachronicznie brzmią słowa: społeczeństwo obywatelskie, w odniesieniu do czasów, kiedy dopiero przestawało być aktualne pojęcie: społeczeństwo szlacheckie, jakkolwiek Kajetan Kraszewski w cytowanym pamiętniku raz po raz pisze o „obywatelach”, tj. posesjonatach z rozległej okolicy, którzy wspólnie podejmowali inicjatywy dla wspólnego im dobra.

Najstarszy jego brat nie był zwolennikiem zbrojnej walki z zaborcą, choć ugodowej polityki Aleksandra Wielopolskiego nie popierał ani dobrze nie oceniał. Głęboko przeżył represje i ofiary śmiertelne poprzedzające wybuch powstania, a w styczniu 1863 wyjechał za granicę, by na stałe osiąść w Dreźnie, co wszakże nie oznaczało ani zerwania kontaktów z krajem, ani zmiany programu oddziaływania na jego elity przez stałe zabieranie głosu w sprawach ważnych dla ogółu Polaków. Nie powiódł mu się zamysł objęcia katedry literatury w UJ, ale trwała współpraca z czasopismami ukazującymi się we wszystkich zaborach, a dzięki własnej drukarni J.I. Kraszewski mógł zza kordonu wspierać historyczną edukację, wydając książki polskie i dotyczące Polski, m.in. serię „Biblioteka pamiętników i podróży po dawnej Polsce”.

Jeśli dalej używać współczesnych kategorii, trzeba nazwać powieściopisarza (ku zdziwieniu pewnie części czytelników jego powieści i niektórych literaturoznawców) liberałem, co w tamtych czasach znaczyło, że przedstawiciel rodzącej się inteligencji sympatyzuje z przedstawicielami kształtującej się także burżuazji, że widzi korzyści z rozwijania przemysłu, a szlachecki konserwatyzm, sięgający głębiej niż dworskie obyczaje i maniery, ma za przeszkodę w myśleniu o przyszłości.

Twórczość beletrystyczna, owa spora półka powieści J.I. Kraszewskiego, widziana z perspektywy polityki historycznej, uprawianej na innych polach przez autora, może być nowym dzisiaj przedmiotem badań naukowych i, jak mi się wydaje, przynieść nieposiadane przezeń dotąd laury; to jednak osobny temat. Z pewnością dopełnia się wzajemnie z pozostałą puścizną pisarską, składając na dorobek prekursorski nowoczesnej humanistyki.

„Józef był stale zaangażowany «Gazetą Warszawską», której redaktorem był Antoni Lesznowski. Tymczasem też wyrodziła się kwestia równouprawnienia towarzyskiego Żydów. Józef był silnie takową popierał, co się, mówiąc nawiasem, bardzo naszemu Ojcu, człowiekowi starej daty, nie podobało, ale on dowodził, że dla własnych korzyści naród żywioł ten wcielić w siebie i przyswoić powinien”.

Bliżej nauki

Autor pamiętnika, najmłodszy syn Jana Kraszewskiego, urodzony w roku 1827, zapewne widział w Józefie Ignacym wzór aktywności społecznej i twórczej. W Kronice domowej jego osobie poświęcił dużo miejsca, notując biograficzne szczegóły, ale i świadectwa zapatrywań na sporawy społeczne i polityczne.

Sam od lat chłopięcych interesował się aktualnym stanem szeroko rozumianej kultury, zyskując u potomnych miano astronoma-amatora, biegłego geografa, także miłośnika i znawcy muzyki, choć przede wszystkim pisarza zamiłowanego w przeszłości.

Życie dorosłe spędził w dziedzicznym Romanowie, urządzonym na owe czasy i okolice nowocześnie oraz oryginalnie, bo było tam obserwatorium astronomiczne, biblioteka bogata w unikalne rękopisy i druki, liczny zbiór herbarzy oraz pamiętników – źródła niezbędne autorowi gawęd, opowieści, utworów dramatycznych, kronikarskich zapisów. Była też imponująca galeria portretów historycznych pędzla m.in. Marcella Baciarellego.

Lektura pamiętnika, właściwie spisanej na bogatym tle silva rerum z epoki autobiografii Kajetana Kraszewskiego, pokazuje intelektualną glebę, na jakiej rosło pierwsze pokolenie inteligentów, gromadzące zasoby wiedzy potrzebne do odmieniania świata – jeszcze w rodzinnych gniazdach, dających poczucie bezpieczeństwa, trwałego zaplecza rodzimej tradycji, skąd bierze się śmiałość objawiana w stołecznych rozdyskutowanych salonach.

„Dziś odjechali p. Łoski Józef i p. M. Dutkiewicz, fotograf warszawski, którzy tu przybyli dla robienia fotografii niektórych starych portretów z mego zbioru, wydają bowiem galerię starych portretów i już zebrali rzeczy bardzo ciekawe i piękne z gmachów rządowych w Warszawie, z galerii wilanowskiej, Zamoyskich etc.”.

Mieszkańcy dworu w Romanowie byli bardzo ruchliwi. Kilkakroć każdego roku odwiedzali stolicę, przeważnie spędzając tam karnawał. Rzadko i tylko w części było to związane z interesami majątku, choć dziedzic gospodarował bardzo świadomie, pomnażał zyskowne uprawy, dokupywał ziemi, baczył na koniunktury. Warszawskie pobyty służyły odwiedzinom w muzeach, w teatrach i na koncertach, nabyciu orientacji w sytuacji międzynarodowej, rozeznaniu, co dzieje się w Królestwie, rozmowom o powyższych kwestiach z bardzo szerokim gronem bliższych i dalszych znajomych.

Obecności tam wymagała współpraca Kajetana Kraszewskiego z Encyklopedią Powszechną Samuela Orgelbranda, Słownikiem Geograficznym , a także wielu czasopismami, szczególnie nasilona w ostatnim ćwierćwieczu XIX stulecia. Erudycję do tego niezbędną zyskiwał w rodzinnym domu, stworzywszy tam nowoczesny warsztat historyka, literata, również tłumacza z francuskiego. „Dwie moje ostatnie komedie Kapłankę ideiUproszczone zaloty dałem do repertuaru warszawskiego. Dyrektor Muchanow przyjął. Artyści nasi uprzejmie obiecali swój udział, ale co dalej będzie, nie wiem”.

Przegląd uprawianych przez Kajetana Kraszewskiego gatunków literackich mieli czytelnicy „Tygodnika Ilustrowanego”, gdzie zamieszczał wiersze, humoreski, komedie, rozprawy historyczne, wśród których monografię rodziny Kraszewskich – oparte na pieczołowicie gromadzonych archiwaliach. Podobne było źródło kilkunastu powieści, w których wiedza i umiłowanie przeszłości łączyły się z owocami etnograficznych zainteresowań, jakie znajdowały wyraz również w publicystyce autora. Życie i dorobek najstarszego oraz najmłodszego z braci z Dołhego i Romanowa w guberni grodzieńskiej wymownie pokazują, jak budziła się świadomość potrzeby duchowego przywództwa w społeczeństwie i związanych z tym zadań.

* * *

„Lata pobytu mego w Romanowie były bardzo szczęśliwymi – dnie mi zajmowała nauka wcale nie ciężka, wesołe zabawy, przechadzki po Romanowskim ogrodzie, przechadzki w ciągu których poglądając po starych drzewach, po ciemnych zakątkach, uczyłem się marzyć i domyślać mglistej przeszłości, zdając się ją tylko przypominać sobie”.

Józef Ignacy Kraszewski, Romanów