Ile stołów, tyle opinii

Grzegorz FIlip

Różnice między humanistyką a naukami przyrodniczymi i ścisłymi bywają wyczuwane intuicyjnie. Przy okazji konferencji NKN w Poznaniu uczeni różnych dyscyplin postarali się dookreślić, czym się od siebie różnią. Obraz tych odrębności wypadł niezwykle ciekawie, z pośrednią pozycją nauk społecznych, warto go więc upowszechnić.

Prof. Roman Słowiński z Politechniki Poznańskiej, prezes Poznańskiego Oddziału PAN, podsumował dyskusję prowadzoną w formule Chatham House. Polegała ona na tym, że ekspertom zaproszonym do sześciu stołów, odpowiadających sześciu obszarom nauki (humanistyczne, społeczne, biologiczne i rolnicze, ścisłe i nauki o Ziemi, techniczne, medyczne), zadano pytania o kryteria doskonałości naukowej . Każdy stół miał swojego animatora sprawozdawcę, a dyskutowało około 50 osób. Podsumowanie pokazuje, jak różnie rozumiane bywają te same kwestie przez przedstawicieli różnych grup nauk.

Pierwsze z dziewięciu pytań brzmiało, jaka powinna być hierarchia wskaźników doskonałości badaczy. Humaniści twierdzą, że najważniejsza jest tu ranga publikacji, jednak nie ta mierzona parametrycznie, lecz oceniana przez ekspertów, ważne jest kształcenie kadry naukowej, ciekawość intelektualna, pomysłowość, umiejętność stawiania pytań, dostrzeganie problemów. W naukach społecznych liczy się jakość publikacji, interpretowana niewyłącznie punktowo, choć pożądane są publikacje wysoko punktowane, ważna jest międzynarodowość i interdyscyplinarność (także w obrębie nauk społecznych, np. socjologii z psychologią). W zakresie badań biologicznych i rolniczych postulowana jest ocena dwuetapowa, najpierw bibliometryczna, prowadząca do podziału na grupy jakości, potem ocena ekspercka, która weźmie pod uwagę skuteczność w zdobywaniu grantów, zaproszenia na prestiżowe konferencje, mobilność i kształcenie kadry. W świecie nauk ścisłych doskonałość naukowa jest możliwa w systemie otwartym: we współpracy międzynarodowej, w relacjach interdyscyplinarnych i międzypokoleniowych, mówimy o osiągnięciach, a nie o dorobku naukowym, ważna jest ranga publikacji, zainteresowanie tą publikacją, zaproszenia na prestiżowe konferencje, wdrożenia, innowacyjność, kształcenie kadry i jej mobilność. Nauki techniczne zawierają w sobie dwie składowe: nauki podstawowe i stosowane (inżynierskie). W związku z tym dla jednych będzie ważna ranga publikacji, zainteresowanie nią, a dla drugich wdrożenia, wynalazki, wykorzystane patenty, zaproszenia na prestiżowe konferencje, kształcenie kadry i sukcesy wychowanków. W naukach medycznych ważna jest ranga publikacji i zainteresowanie środowiska, mierzone liczbą cytowań, indeks Hirscha, zaproszenia na prestiżowe konferencje, ale także wdrożenia.

Drugie pytanie brzmiało, jak oceniać wartość publikacji czasopiśmiennych, książkowych, konferencyjnych. Humaniści postulują, by oprzeć sie na ocenie eksperckiej, nie stosować bibliometrii, gdyż kultura i związana z nią humanistyka nie są ogólnoświatowe, lecz mają wymiar regionalny. Nauki społeczne muszą się odnosić do problemów społecznych, czyli powinny być stosowane; ważne są dlatego publikacje wysoko punktowane, a także monografie w języku angielskim i polskim. Nauki biologiczne i rolnicze postulują ocenę publikacji z użyciem wskaźników bibliometrycznych. Z kolei dla nauk ścisłych ocena zależy od dziedziny i dyscypliny, należy stosować IF wraz z wieloletnią cytowalnością. W naukach technicznych ważna jest liczba cytowań obcych, ocena przez niezależnych ekspertów. Istotne są czasopisma, ale w szybko rozwijających się specjalnościach, które nie mają wysoko punktowanych czasopism, ważne są także konferencje, choć sprzyjają powstawaniu „spółdzielni”. Książki mają mniejsze znaczenie, bo często brak dla nich peer review. W środowisku medyków najważniejsze są publikacje w czasopismach, oceniane za pomocą parametrów.

Roli oceny eksperckiej dotyczyło pytanie trzecie. Humaniści stawiają tu zdecydowanie na ekspertów, społecznicy nie ufają ekspertom i postulują jawność oceny. W naukach biologicznych i rolniczych ekspert ma ważną rolę, lecz musi on mieć istotny dorobek w tej samej specjalności. Dominująca jest rola oceny eksperckiej w naukach ścisłych, ale postuluje się do niej interview. O dobry dobór ekspertów upomina się świat nauk technicznych. Powinien to być niezależny specjalista z tego samego obszaru tematycznego, a ocena ma być inna w przypadku indywidualnego badacza i instytucji. Według medyków eksperci powinni oceniać poszczególnych badaczy w przypadku awansów, uzyskiwania stopni i grantów, natomiast przy ocenie jednostek naukowych większa winna być rola parametrów.

Jak oceniać zainteresowanie środowiska naukowego wynikami prac badawczych? – to czwarte dyskutowane przy stolikach pytanie. Humanistom wystarczy w tym przypadku rozpoznawalność w środowisku i obecność w kulturze. W naukach społecznych liczy się indeks Hirscha po dłuższym okresie i współautorstwo wielkich autorytetów. W naukach biologicznych i rolniczych – wyłącznie parametry naukometryczne. W naukach ścisłych o zainteresowaniu pracami naukowymi świadczy liczba cytowań, rola autora korespondującego, pozycja w świecie nauki, prestiżowe zaproszenia, obecność w komitetach naukowych. Dla przedstawicieli nauk technicznych liczy się tu liczba cytowań, indeks H, średnia liczba cytowań na publikację, obnażająca przyczynkarstwo, oraz prestiżowe zaproszenia. W dyscyplinach medycznych ważne są zaproszenia, uznanie, jakim cieszy się stworzona szkoła naukowa, wybór do władz towarzystw naukowych i komitetów naukowych konferencji.

Pytanie o to, czy i jak promować interdyscyplinarność badań , zaowocowało następująco. Humaniści chcą ją promować na wczesnych etapach kształcenia studentów i doktorantów, by poszerzać ich horyzonty, a później dbać o osiągniecie najwyższej jakości w swojej dyscyplinie. Nauki społeczne nie zdążyły z odpowiedzią na to pytanie, biolodzy zadeklarowali, że trzeba promować dobre badania, niezależnie od tego, czy są interdyscyplinarne. Nauki ścisłe uznały interdyscyplinarność za pożądaną i zaproponowały powoływanie mieszanych zespołów eksperckich do oceny takich badań. Technicy potwierdzili wagę interdyscyplinarności, a medycy zaproponowali jej promowanie dzięki centrom, np. informatyki medycznej lub biomateriałów.

Pomijając kilka mniej istotnych pytań, dochodzimy do ostatniego, które brzmiało: Jakie zjawiska umniejszają doskonałość naukową lub powodują jej brak? Na nieuczciwość, manipulowanie wskaźnikami, wtórność i powtarzalność badań wskazali humaniści, wymieniając poza tym: brak odwagi intelektualnej, wsparcia dla młodej kadry, ideologizację humanistyki, słabe finansowanie dostępu do bibliotek zagranicznych i wreszcie nonsensowną sprawozdawczość. Zauważmy, że większość tych czynników leży po stronie badaczy. Zbyt szybkie i częste zmiany zasad oceny wymienili eksperci nauk społecznych. Plagę grzecznościowych recenzji, przeciążenie obowiązkami dydaktycznymi i administracyjnymi oraz biurokrację jako antybodźce dostrzegają biolodzy, mówiąc też o braku: specjalizacji w dydaktyce, otwarcia i wymiany myśli, mobilności oraz nienowoczesnej strukturze i organizacji pracy administracji. Badania „pod punkty”, ograniczone finansowanie, zanik autorytetów i atomizację środowiska jako czynniki demobilizujące dostrzegli eksperci nauk ścisłych. Stolik techniczny obarczył winą: brak stabilnego finansowania, gdy to zależy od grantów, brak długofalowych programów, zmienność kryteriów oceny oraz przeciążenie dydaktyką i biurokrację. Na koniec zmorą medyków okazały się: aprobata miernoty, bylejakości i nieuczciwości, niedofinansowanie nauki i jej pracowników.

Kompetencje badawcze

Podczas poznańskiej konferencji odbyło się także drugie seminarium w formule Chatham House, a dotyczyło ono podnoszenia kompetencji badawczych kadry naukowej . Podsumowała je dr hab. Beata Mikołajczyk, prof. UAM, uznając potrzeby naukowców różnych dziedzin w tej kwestii za podobne. Nie ujawniły się także różnice między przedstawicielami uczelni i jednostek badawczych PAN.

W jaki sposób kształtować kompetencje badawcze u doktorantów i młodych badaczy? Jak podnosić jakość studiów doktoranckich? Trzeba zmienić system i kształt studiów doktoranckich – zgodzili się eksperci. Wskazywano negatywne skutki umasowienia tych studiów. Humaniści optowali za elitarnością przyszłych studiów doktoranckich i koniecznością zaostrzenia kryteriów rekrutacyjnych. Zespół nauk medycznych mówił nawet o pozyskiwaniu doktorantów i młodych badaczy w wyniku konkursu. Uznano konieczność powiązania uprawnień do nadawania stopnia doktora z kategorią jednostki naukowej. Tylko jednostki o najwyższym potencjale (A+, A) powinny mieć prawo do doktoryzowania. Doktoranci powinni otrzymywać stypendia zapewniające im godne życie, mówiono przy tym o powiązaniu zabezpieczenia finansowego wszystkich doktorantów z konieczną ewaluacją ich postępów naukowych po II roku studiów. Prawie wszyscy eksperci wskazywali na konieczność uelastycznienia oferty dydaktycznej studiów doktoranckich, dostosowania zajęć do specyfiki problemów badawczych podejmowanych w ramach doktoratów. Przedstawiciele nauk społecznych uważają, że doktorant od początku studiów powinien aktywnie pracować w zespole badawczym, a program studiów powinien zawierać seminaria z pracy badawczej, obejmujące metodologię oraz kształtowanie kompetencji naukowych. Biolodzy sugerowali wprowadzenie krótkich staży naukowych dla doktorantów, np. dwa miesięczne staże w obrębie studiów, oraz stworzenie obligatoryjnych zespołów doradczych dla doktorantów, w których skład wchodziłby promotor i trzech specjalistów z pokrewnych dyscyplin. Ich zadaniem byłyby opieka i nadzór nad postępami pracy badawczej. Przedstawiciele nauk technicznych – referowała prof. Mikołajczyk – mocno akcentowali nowość naukową jako podstawę formułowania tematów badawczych doktorantów. Zespół nauk medycznych dyskutował o międzynarodowych studiach doktoranckich. Przy większości stolików mówiono o akredytacji, wprowadzeniu studiów środowiskowych i znaczącym umiędzynarodowieniu jako sposobach podniesienia jakości studiów doktoranckich. Promotorem winien być aktywny badacz, osoba, która w ciągu ostatnich kilku lat uzyskała grant badawczy. Najzdolniejszych nie należy kierować na zwykłe studia doktoranckie, lecz zatrudniać na 2-3 lata na etacie asystenta naukowego z obniżonym pensum dydaktycznym. Będzie to sposób na powiązanie najlepszych młodych badaczy z uczelnią lub instytutem.

Innym problemem uczyniono w dyskusjach mobilność młodych i upowszechnianie staży podoktorskich w kraju i za granicą . Zastanawiano się tu nad możliwością finansowania wyjazdu całych rodzin. Powszechnym poglądem było łączenie awansów naukowych z odbyciem stażu w innym ośrodku, przy czym większość dyskutantów skłaniała się ku temu, aby był to warunek konieczny. Medycy postulowali roczny staż naukowy w ramach studiów doktoranckich, zespół nauk technicznych mówił o stażach przemysłowych, poprzez wprowadzenie grantów stażowych. Wiązano nadzieje z agencją NAWA, która zintensyfikuje umiędzynarodowienie, a także przypomniano, że warunkiem hamującym mobilność jest obawa przed zamykaniem sobie drogi powrotnej do jednostek macierzystych.

Grzegorz FIlip