Ex oriente lux

czyli migracje XXI wieku z perspektywy prahistorycznej

Sylwester Czopek

Wiele dyskusji wzbudza we współczesnej Europie problem migrantów z Bliskiego Wschodu i północnej Afryki. Wiąże się on z przemianami współczesnego świata, których jesteśmy nie tylko świadkami, ale i uczestnikami. Przewidzenie ich skutków nastręcza trudności nawet specjalistom od nauk politycznych. Niniejsze uwagi nie pretendują do szukania odpowiedzi na podstawowe, łączące się z tym problemem zagadnienia co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze – napisano o tym już wiele, nie ma więc potrzeby powtarzania czy nawet kolejnej polemiki z wieloma wątkami dotychczasowych analiz. Po drugie – jako archeolog (prahistoryk) nie czuję się kompetentny, aby wypowiadać się o teraźniejszości ani tym bardziej przyszłości. Mogę jednak zaproponować nieco szerszą, prahistoryczną perspektywę ważnego dla współczesnego świata problemu.

Kierunek południowo-wschodni

W wielu różnych opracowaniach, na ogół tych syntetycznych lub pretendujących do szerokich ujęć interpretacyjnych, podkreśla się, że archeologia prahistoryczna, jak żadna inna nauka, dysponuje możliwościami postrzegania dziejów człowieka z bardzo długiej perspektywy czasowej. Teoria tzw. długiego trwania zauważa ponadto, że niektóre procesy, czy jedynie ich cechy, mogą być czytelne tylko wtedy, gdy będą obserwowane z pewnego dystansu i w długich przedziałach czasowych. Dodajmy do tego jeszcze jedną ważną cechę – spojrzenie ogólnoeuropejskie, pozwalające ocenić najistotniejsze kwestie łączące się z odległą przeszłością. Archeologia na ogół gubi się w szczegółach, co niewątpliwie jest pochodną pozytywistycznego modelu poznania, w którym najistotniejszą rolę odgrywały konkretne przedmioty, a nie procesy i okoliczności doprowadzające do ich wytworzenia. W niniejszym szkicu spróbujemy nieco zmienić model wnioskowania, odrzucając nieistotne fakty źródłowe, koncentrując się na zasadniczych kwestiach – korzeniach kultury europejskiej. Tezą podstawową jest rola południowo-wschodniego kierunku odziaływań i związków, który można uważać za kluczowy dla rozwoju Europy prahistorycznej (może nawet nie tylko jej).

Zacznijmy jednak od obiektywnych danych – środowiska naturalnego i położenia Europy na mapie Starego Świata. Wielki półwysep, jakim jest niewątpliwie Europa w ramach subkontynentu Euro-Azjatyckiego, charakteryzuje się otwartą na wschód przestrzenią strefy leśnej i leśnostepowej. Ten kierunek powiązań ma w prahistorii Europy relatywnie małe znaczenie, można by rzec, że bardziej regionalne niż globalne. O wiele ważniejszy jest inny – południowo-wschodni. Rzut oka na mapę fizyczną pozwala stwierdzić, że Półwysep Bałkański i wyspy greckie są jakby kontynuacją strefy anatolijsko-bliskowschodniej. W drugim rzędzie należy zwrócić uwagę na doliny Sawy i Dunaju. To właśnie ta ostatnia umożliwia stosunkowo łatwe przedostanie się w strefę środkowoeuropejskich wyżyn, położonych na północ od Alp, a dalej mamy doliny Renu i Łaby, czyli kolejne potencjalne „szlaki komunikacyjne”. Właśnie ten kierunek powiązań przecinających Europę niejako po przekątnej, z południowego wschodu na północny zachód, okazuje się najważniejszy z perspektywy istnienia i rozwoju kultur prahistorycznych. Poza tą strefą znajdują się części południowo-zachodnia (Półwysep Iberyjski), północna (Skandynawia) i wschodnia (niziny wschodnioeuropejskie), charakteryzujące się w prahistorycznej przeszłości zupełnie odmiennym rytmem rozwojowym. Zasygnalizowany kierunek paneuropejski, od Bałkanów po wybrzeża Atlantyku, można uznać za zasadniczy dla rozwoju prahistorycznych ludów i kultur europejskich.

Dowód tej tezy przedstawimy w pięciu przykładach, mających jednak bardzo różny „ciężar gatunkowy”.

Homo sapiens go home!

Szlak bałkańsko-przednioazjatycki odegrał zasadniczą rolę już w bardzo odległej przeszłości – starszej epoce kamienia. To właśnie dzięki niemu Europa została skolonizowana przez bezpośrednich przodków (Homo erectus; od prawie 1 mln lat temu) człowieka współczesnego, a później przez niego samego. Gatunek Homo sapiens sapiens (do którego należymy i my) pojawił się w Europie około 40 tys. lat temu, przybywając właśnie z Bliskiego Wschodu. Trzeba jednak przyznać, że warunki naturalne, odmienne od obecnych (stałe lądowe połączenie), bardzo sprzyjały wędrówkom ludzi i zwierząt. Jako Europejczycy jesteśmy zatem potomkami imigrantów. Ostatnio pojawił się bardzo wymowny internetowy żart rysunkowy, w którym dwóch neandertalczyków trzyma transparent z napisem: HOMO SAPIENS GO HOME. EUROPA FOR NEANDERTHALS (ONLY).

Gospodarka neolityczna, której podstawą była uprawa roli i hodowla zwierząt, dokonała tak gruntownej zmiany, że czas jej pojawienia się w Europie nazywany bywa okresem rewolucji neolitycznej. Podstawy bytowania Europejczyka-rolnika wykształciły się poza Europą, na ternach Anatolii, ale bardzo szybko (jak na realia prahistoryczne) pojawiły się na Bałkanach (VII tys. p.n.e.), a później na obszarach Europy Środkowej i Zachodniej, właśnie wzdłuż omawianego szlaku. Wiele map pokazujących kolejne etapy neolityzacji Europy ilustruje to „falą” rozchodzącą się z południowego wschodu na północny zachód. Niektórzy badacze łączą to z ekspansją ludów indoeuropejskich, a więc najstarszymi przodkami większości dzisiejszych etnosów europejskich. Nie ma zatem wątpliwości, że etap ten musiał się łączyć z wędrówką ludzi na dużą skalę.

Trzecim przykładem, dobrze osadzonym w realiach źródeł archeologicznych, jest pojawianie się umiejętności produkcji najpierw miedzi (IV tys. p.n.e.), a później brązu (jako stopu miedzi i cyny; III/II tys. p.n.e.) i wytwarzania z niego broni, narzędzi oraz ozdób. Umiejętność ta najpierw pojawia się na Bliskim Wschodzie, a później w Azji Mniejszej, na wyspach i lądzie greckim, by na początku II tys. p.n.e. dotrzeć do Europy Centralnej. W tym zakresie nie możemy jednak tak jednoznacznie mówić o migracjach. Z pewnością należy wykluczyć wielkie przesunięcia ludności, lecz obecność „obcych innowatorów” jest raczej oczywista.

Sprytny modyfikator

Kolejnym przykładem, niemalże identycznym jak poprzedni (w swej wymowie i charakterze), jest umiejętność produkcji żelaza. Kariera brązu trwała w Europie niecałe dwa tysiące lat. Metal ten nie przyczynił się do znaczących zmian w zakresie ekonomicznym. W porównaniu z nim żelazo odegrało fundamentalną rolę w dalszych dziejach Europy (od IX-VIII wieku p.n.e.). W upowszechnieniu znajomości jego wytopu i obróbki (jakże różnej od metalurgii brązu) odegrały rolę także związki bliskowschodnie, chociaż ich mechanizm był już bardziej złożony.

Ostatnim elementem, być może najbardziej kontrowersyjnym, jest pojawienie się chrześcijaństwa, które w pierwszych wiekach nowej ery rozpoczyna wyraźną ekspansję na północny zachód, z tą tylko różnicą, że obok niekwestionowanej roli Półwyspu Bałkańskiego duże znaczenia miał w tym procesie Półwysep Apeniński, a ściślej Rzym jako „stolica” ówczesnego świata.

Podane przykłady pokazują ten sam kierunek powiązań, ale mają zasadniczo inne znaczenie. Pierwszy dotyczy fizycznej obecności człowieka współczesnego w Europie. Drugi – ukształtowania się podstaw gospodarczych i protoetnicznych, których konsekwencją jest nasz styl życia. Dwa kolejne można odczytywać jako umiejętność adaptacji potrzebnych wynalazków technicznych, które mogą być traktowane jako wskaźniki rozwoju cywilizacyjnego. Ostatni dotyczy najbardziej czułej sfery – religii, ale w ujęciu uniwersalnym. Z perspektywy długiego trwania można stwierdzić logiczny układ tych związków i dochodzenie od fizycznej obecności, przez rozwój kulturowy, do potrzeb najwyższego rzędu.

Każdy przytoczony przykład (mimo swej odrębności i cech szczególnych) pokazuje ważną obserwację. Genezy pewnych zasadniczych procesów należy szukać poza Europą. Lokalne, europejskie warunki (geograficzne, kulturowe) były zapewne głównym motorem twórczego rozwoju zaadaptowanych cech i nowości pozaeuropejskich do tego stopnia, że mogą być one nawet uważane za synonim europejskości. „Prahistoryczny Europejczyk” może być więc postrzegany bardziej jako „sprytny modyfikator” niż wynalazca. Należy jednak pamiętać, że dotyczy to najważniejszej sfery – podstaw kultury, a nie jej rozwinięcia i wszelakich egzemplifikacji. Trudno bowiem odmówić oryginalności filozofii europejskiej czy kolejnym wynalazkom technicznym, które jednak nie byłyby możliwie, gdyby nie zaszły wcześniej opisane tu procesy prahistoryczne. Jakąkolwiek miarę przyłożymy do przedstawionych tu problemów, trudno byłoby zanegować ich znaczenie dla dalszego rozwoju kultury i cywilizacji europejskiej. Czyż nie sankcjonuje tego znana sentencja ex oriente lux? Trzeba jeszcze zwrócić uwagę na ich wspólną cechę – powszechność (można nawet rzec „dziejową nieuchronność”). Jakkolwiek oceniać opisane tu procesy, trudno byłoby zanegować ich wielkie, kulturotwórcze znaczenie dla późniejszych dziejów naszego kontynentu.

Niekontrolowane migracje ekonomiczne

Dochodzimy w tym miejscu do zasadniczej kwestii – jak oceniać w tym kontekście dzisiejsze migracje bliskowschodnie i północnoafrykańskie? Należy zwrócić uwagę na ich złożony charakter, wynikający z przyczyn politycznych (wojna w Syrii), światopoglądowo-religijnych (islamizacja) i ekonomicznych (ubóstwo na wielką skalę, spowodowane m.in. przez zmiany klimatyczne). O ile dwie pierwsze, z globalnego punktu widzenia, wydają się stosunkowo proste do wyeliminowania, o tyle te drugie, ze względu na swą masowość i „naturalne”, a nie polityczne źródło są dużo bardziej skomplikowane. Można tu ponownie pokusić się o analogię z przeszłości, tym razem historycznej. Ekspansja turecka, rozpoczęta w Europie zdobyciem Konstantynopola w 1453 roku, trwała ponad 200 lat, ale w końcu udało się ją zahamować. Mimo, że była ona tragicznym i długo trwającym okresem dla ludów i krajów bałkańskich (okupacja militarna), to w pozostałej części Europy nie spowodowała znaczących perturbacji. W skali czasu, który uwzględniamy w niniejszym szkicu, był to zaledwie epizod. Takich „politycznych”, krótkookresowych i krótkodystansowych ekspansji można wskazać w historii bardzo wiele, a do niedawna to one dominowały w narracji historyków.

Perspektywa prahistoryczna dość wyraźnie uczy, że dużo groźniejsze i bardziej brzemienne w skutki mogą się okazać niekontrolowane migracje wywołane różnorakimi przyczynami ekonomicznymi. Musi zostać w tym miejscu postawione pytanie: jakie będą ich skutki dla dalszych dziejów Europy? Niestety, odpowiedź jest w tym momencie niemożliwa. Pewne (krótkotrwałe, polityczne) skutki wprawdzie już rejestrujemy, ale ocena całościowa ze swej istoty będzie możliwa dopiero za kilkadziesiąt, a może nawet więcej lat. Trzeba jednak pamiętać, że do tej pory związki, o których była tu mowa, miały wielkie, pozytywne znaczenie dla naszego kontynentu (ukształtowały nas jako współczesnych Europejczyków), zarówno w momencie swego pojawienia się, jak i w czasach późniejszych. Czy tak będzie nadal? Czy logiczny układ fizyczność – cywilizacja – duchowość zostawia jeszcze jakiś margines kolejnej „ważnej, pozytywnej zmiany”? Czy to, co obserwujemy w postaci tzw. problemu uchodźców, okaże się krótkotrwałym epizodem, niewiele znaczącym z perspektywy tysiącleci, który Europejczyk w jakiś sposób rozwiąże, czy też zjawisko to należy odczytywać inaczej – jako groźne dla naszej „europejskości” zbudowanej pod koniec XX wieku? Pytań jest sporo, a wszystkie one sprowadzają się do jednego: quo vadis Europo?

Prof. dr hab. Sylwester Czopek , archeolog i muzealnik, rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego w kadencji 2016–2020