Śmierć na otrzęsinach – ruszył proces
9 lutego w siedzibie Sądu Okręgowego w Bydgoszczy rozpoczął się proces w sprawie tragicznych otrzęsin (Start Party) na
Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy w nocy z 14 na 15 października 2015 roku. W wyniku paniki
w łączniku między dwoma budynkami, w których odbywała się impreza zorganizowana przez Samorząd Studentów UTP, troje studentów straciło życie – zostało stratowanych przez spanikowany tłum – a kilkanaście osób odniosło obrażenia.
To właśnie ówczesnej przewodniczącej samorządu, obecnie 21-letniej Ewie Ż., postawiono najpoważniejsze zarzuty, za które grozi osiem lat pozbawienia wolności. Najważniejsze dotyczyły niedopełnienia obowiązków spoczywających na organizatorze imprezy, co doprowadziło do spowodowania zagrożenia życia i zdrowia uczestników. Postawiono też zarzut
umożliwienia sprzedaży alkoholu bez zezwolenia. Tylko w tej drugiej sprawie oskarżona przyznała się do winy. Do popełnienia pozostałych stawianych jej zarzutów nie przyznała się. Ewa Ż. jako jedyna z oskarżonych wyraziła skruchę i przeprosiła bliskich ofiar za to, co się stało. Powiedziała, że niezależnie od tego, czy zostanie uznana za winną, czy nie, wyraża głęboki żal i współczucie w stosunku do rodzin ofiar i osób poszkodowanych. – Te osoby to też byli moi koledzy studenci – mówiła była przewodnicząca Samorządu Studentów UTP.
Także Andrzejowi Z., szefowi ochrony imprezy, grozi do 8 lat więzienia za zaniedbania, które doprowadziły do zagrożenia
zdrowia i życia jej uczestników. Nie przyznał się on do winy. Wyjaśniał, że firma ochroniarska została wynajęta jedynie do zabezpieczenia mienia. Innymi sprawami mieli zajmować się sami studenci. Mówił, że większość z czternastu ochroniarzy
z jego zespołu znajdowała się w budynkach, w których odbywała się impreza, a czterech ochraniało pobliski akademik. Odnosząc się do jego wypowiedzi Ewa Ż. stwierdziła, że ochroniarze nie stali w ustalonych z organizatorami miejscach.
Do winy nie przyznali się pozostali oskarżeni: prof. Antoni B., były rektor uczelni i prof. Janusz P., były prorektor ds.
dydaktycznych i studenckich. Były rektor odpowiada za to, że na uczelni nie było procedur na wypadek organizacji masowych imprez studenckich, a tak zakwalifikowano otrzęsinowe Start Party. Prorektorowi zarzuca się, że w tej sytuacji zgodził się na organizacje otrzęsin. Grozi im do dwóch lat pozbawienia wolności.
Nikt nie podniósł kwestii przeniesienia imprezy, która przecież odbywała się od wielu lat, do innych niż zwykle pomieszczeń. Zamiast obszernego wnętrza, gdzie dotychczas miała ona miejsce, uczelnia wskazała dwa obiekty połączone
wąskim korytarzem, w którym wydarzyła się tragedia. W tle jest obawa byłych władz UTP o zniszczenie niedawno odnowionego obiektu.
Rodzice ofiar obecni na rozprawie odpowiedzialnością za tragedię – śmierć swoich dzieci – obarczają byłe władze uczelni. Mama jednej z dziewcząt, które poniosły śmierć podczas tragicznej imprezy, stwierdziła w reportażu TVN24: TVN24: – Nie chcemy, żeby była ukarana młoda dziewczyna, ale osoby odpowiedzialne za uniwersytet i dzieci, które się tam uczą.
Reporterowi „Gazety Wyborczej” matka jednej z ofiar mówiła: – Za śmierć naszych dzieci odpowiadają władze uczelni,
studentka z samorządu nie zawiniła. Dorośli, którzy za tym stoją, nawet nas nie przeprosili, dopiero nowe władze uczelni
w rocznicę tragedii przekazały słowa współczucia i obiecały, że na terenie UTP stanie obelisk przypominający o tym tragicznym wydarzeniu.
(mit)