Globalizacja a innowacje

Jan Kozłowski

Pojęcie innowacji i kształt polityk innowacyjnych zmieniają się pod wpływem nowych praktyk, koncepcji i wydarzeń. Obecnie najważniejszym czynnikiem zmian są dyskusje wokół globalizacji i otwartego rynku, nasilone wskutek takich wydarzeń, jak wybór nowej ścieżki rozwoju (Brexit), wybór nowego prezydenta (USA) oraz wzrost siły ruchów populistycznych (Francja, Wielka Brytania).

Globalizacja pod obstrzałem krytyki

Krytycyzm wobec globalizacji, będący dotąd domeną ruchów anty lub alterglobalistycznych, przeniknął do głównego nurtu dyskusji ekonomicznych i politycznych („Economist”, „Financial Times”, OECD). Populistyczny pogląd, że globalizacja wzbogaca tylko koncerny i bogatych, żywiąc elity kosztem ludu, główny nurt uzupełnił dziś o znacznie bardziej zniuansowany obraz strat i korzyści z globalizacji.

Do niedawna dominujące stanowisko głównego nurtu w dyskusjach nad globalizacją było następujące: globalizacja, rozumiana jako swobodny przepływ towarów, osób i kapitału, to w sumie dobra rzecz nie tylko w skali globalnej, ale także w skali poszczególnych krajów. Jeśli nawet powoduje ona przenoszenie fabryk, migrację pracowników i odpływ kapitału, to zwykle, nawet w obrębie tego samego kraju, choć w innych sektorach i regionach, pojawiają się nowe inwestycje, równoważące poniesione straty. Jeśli tylko pracownicy są dostatecznie mobilni geograficznie i intelektualnie, przekwalifikują się, by podjąć inną pracę w innym miejscu. Dzięki zoptymalizowanej sieci globalnej podaży czas montażu Boeinga 737 spadł z 45 do 8 dni. Boeing 787 jest montowany dzięki dostawcom rozsianym na całym świecie, m.in. w Australii, Indiach, Hiszpanii. Korzyści z globalnego montażu rozlewają się więc po całym świecie. Tańsza komunikacja i szybszy transport zbliżają do siebie kraje i powodują ich konwergencję.

Już kryzys lat 2008-2010 zachwiał zachwytem nad globalizacją. Dodatkowo krytykę pewnych aspektów globalizacji wzmocniły przemiany opinii publicznej w wielu krajach europejskich i w Stanach Zjednoczonych, szczególnie wzrost nastrojów nacjonalistycznych oraz głosów za protekcjonizmem.

Zwrócono zatem uwagę, że choć korzyści z globalizacji są znaczne, to jednak są rozproszone, natomiast koszty, jakie ona za sobą pociąga, są często skoncentrowane. Korzyści niekoniecznie przenikają w dół, do całej populacji. Swobodny przepływ kapitału powoduje, że kłopoty w jednej części świata szybko rozprzestrzeniają się na inne części. Rosnące nierówności płac są skutkiem wielu czynników, ale sądzi się, że należą do nich otwarty handel oraz nowe technologie. Zalecana mobilność nie dla wszystkich jest łatwa i możliwa. Międzynarodowa współpraca gospodarcza oznacza nie tylko szanse dla lokalnych społeczności, gdy inwestycje zagraniczne zapewniają miejsca pracy i zwiększają lokalne podatki, ale także zagrożenia decyzją o ich przeniesieniu do innego kraju. Niejednokrotnie nawet dla biznesu globalizacja staje się przekleństwem, gdy powoduje spadek cen i marż.

Simon Kuzenetz dowodził, że w początkowym etapie rozwój gospodarczy zwiększa nierówności poprzez przenoszenie części ludności z tradycyjnych zawodów do bardziej produktywnych i bardziej zróżnicowanych. Następnie jednak, gdy sektory tradycyjne (rolnictwo, rzemiosło) kurczą się, tendencja ta się odwraca. Dziś jednak globalizacja zmniejsza wprawdzie nierówności pomiędzy krajami, ale zwiększa wewnątrz krajów. Hipoteza Kuzenetza przestała być prawdziwa. Następowało stopniowe przesuwanie bogactwa od grupy nisko zarabiających do wysoko zarabiających. W USA tendencję tę do pewnego stopnia niwelowały w USA kredyty, zwłaszcza kredyty hipoteczne wysokiego ryzyka dla warstw uboższych, finansowane głównie z wkładów bankowych warstw najbogatszych. Wyrównywanie nierówności poprzez kredyty wywołało jednak kryzys lat 2008-2010.

Globalizacja zachwiała także poglądem innego ekonomisty, jednego z założycieli ekonomii, Davida Ricardo. W myśl teorii przewagi konkurencyjnej, kiedy biedny kraj otwiera się na handel międzynarodowy, gwałtowanie rośnie popyt na pracowników o niskich kwalifikacjach. Pociąga to za sobą wzrost ich zarobków w stosunku do wyżej wykwalifikowanych mieszkańców, a zatem zmniejszenie krajowych nierówności dochodów. Teoria ta wyjaśnia efekty pierwszej fali globalizacji. We Francji w 1700 roku przeciętne realne dochody górnych 10% mieszkańców były 31 razy wyższe niż dolnych 40%. Ale w roku 1900 stały się tylko 11 razy wyższe.

Ostatnia fala globalizacji zniosła ten czynnik zmniejszania nierówności. Radykalne potanienie komunikacji i transportu sprawiło, że tryby międzynarodowej współpracy gospodarczej coraz bardziej wciągają tych wyżej wykwalifikowanych w krajach rozwijających się, np. wytwarzających zaawansowane technologicznie półprodukty i oprogramowania lub pracujących w call centres. Pracownicy o nipomysłyskich kwalifikacjach są pozostawieni samym sobie.

Reakcją na globalizację, podkreśla się w głównym nurcie dyskusji, nie powinna być ucieczka w protekcjonizm, tylko szukanie znacznie bardziej zniuansowanych rozwiązań. Obwinianie globalizacji o wszystkie bolączki – offshoring, deindustrializację, bezrobocie, rosnące nierówności (płac, bogactwa, szans), ubóstwo peryferyjnych regionów i standaryzację życia – nie ma sensu. Deglobalizacja nie zapewni powrotu do rzekomo utraconego szczęścia.

Zamknięcie przepływu osób, dóbr, usług i kapitału zwiększyłoby, zamiast zmniejszyć, istniejące problemy. Spowodowałoby zawężenie perspektyw rozwojowych krajów, szans wzrostu wydajności i wynagrodzeń oraz rozszerzenie zjawiska pogoni za rentą.

Tradycyjne środki zmniejszania nierówności to redystrybucja przez opodatkowanie (płac i bogactwa), transfery, regulacje rynkowe oraz edukacja (wyrównywanie szans).

Ponieważ globalizacja nie jest pojęciem pozostającym poza siecią innych pojęć, w sposób nieunikniony zakwestionowanie jej otwiera dyskusję nad takimi kwestiami, jak protekcjonizm, nacjonalizm, otwartość gospodarcza i kulturowa, liberalizm, demokracja, i wieloma innymi. W sposób przekonujący dowodzi tego turecki ekonomista Dani Rodrik, który sformułował znany trylemat: na dłuższą metę kraj nie może wchodzić w coraz głębszą światową integrację gospodarczą (globalizacja) pozostając przy tym państwem narodowym i liberalną demokracją. Pogłębianie globalizacji zakłada poświęcenie jednej z dwóch pozostałych opcji. W ten sposób dyskusje nad globalizacją splatają się z dyskusjami nad innymi aspektami zachodzących zmian światowego porządku.

Innowacje na cenzurowanym

Dyskusje nad globalizacją mają także wpływ na koncepcje innowacji i polityki innowacyjnej. Innowacja nie jest pojęciem neutralnym, wolnym od uprzednich założeń. Nabiera ona sensu w świetle takich pojęć, jak modernizacja i postęp. Wiara w postęp to wiara w zbawczą siłę technonauki, nieograniczony rozwój, nieskończony wzrost gospodarczy i niewyczerpalne zasoby naturalne. Pojęcie innowacji to dziecko Oświecenia i liberalizmu (nawet jeśli Oświecenie częściej sięgało po inne, pokrewne pojęcie ulepszania – improvement, betterment). Innowacja ma wydźwięk dodatni. Brak innowacji kojarzy się nie tyle z ochroną dziedzictwa lub świadomym wyborem najlepszej spośród wielu opcji, ile z marazmem, zastojem, inercją.

Do chwili wybuchu dyskusji nad globalizacją związki między nią a innowacjami widziano wyłącznie jako wzajemnie pozytywne. Globalizacja nadaje rozmach innowacjom, mówiono. Umiędzynarodowienie innowacji – sytuacja, gdy róże fazy działalności innowacyjnej prowadzone są w różnych krajach – przyspiesza narodziny nowych. Wymiana handlowa jest wehikułem dyfuzji innowacji. Ale nie tylko ona: także podróże, media, warsztaty naukowe i techniczne, dostęp do Internetu. Wielką rolę w globalizacji innowacji odgrywają międzynarodowe koncerny.

Ale z chwilą otwarcia dyskusji nad globalizacją i innymi aspektami „metamorfozy świata” (Ulrich Beck) coraz częściej zwraca się uwagę na inne, dotąd pomijane lub niedostatecznie podnoszone aspekty innowacji. Przede wszystkim w ich świetle podkreśla się ryzyko wiązane z innowacjami: często nie da się przewidzieć, czy pociągną one za sobą korzystne, czy szkodliwe następstwa, a także, dla kogo, w jakim horyzoncie czasu i pod jakim względem korzystne lub szkodliwe. Jednym ze źródeł ostatniego kryzysu (2008- 2010) były przecież innowacje finansowe (kredyty subprime, czyli wysokiego ryzyka).

Ponadto zwraca się uwagę, że nie zawsze nowe było lepsze od starego. Ekonomiczna wartość niektórych innowacji okazała się – w świetle badań – niższa niż sądzono w porównaniu z alternatywami (np. kolei amerykańskich w stosunku do aut). Wartość innych wręcz wątpliwa (energii nuklearnej) lub ujemna (azbest). Wybrane ścieżki rozwojowe okazywały się z biegiem czasu gorsze od alternatywnych (w początkach XX wieku silniki elektryczne przegrały ze spalinowymi). Technologiczne sukcesy okazywały się ekonomiczną porażką (Concorde, Minitel).

Wbrew legendom, często stare długo współistniało z nowym. Niemieckie sukcesy w inwazji na ZSRR w roku 1941 były skutkiem tyleż czołgów, ile koni (625 tys. koni, transportujących żyw-ność i armaty!). Nieraz pewne radykalne innowacje okazywały się szczęściem dla społeczeństw, gdyż pochłaniały one tak wysokie wydatki, że zapobiegały wprowadzeniu skuteczniejszych i bardziej katastrofalnych rozwiązań. Wydatki na V1 i V2, w porównaniu z wydatkami na wytwarzanie bombowców, przyspieszyły upadek III Rzeszy: naloty dywanowe byłyby znacznie skuteczniejsze, ale wybrano produkcję rakiet zamiast zwiększenia produkcji samolotów bombowych.

Odpowiedzialne innowacje

Innowacje nie są tak niewinne, jak dotąd powszechnie sądzono. Zwraca się uwagę, że mogą one pogłębiać rozwarstwienie społeczne (zarówno poszczególne innowacje, jak ich ciąg w danym kraju lub regionie). Na poziomie makroekonomicznym taką zależność stwierdziła grupa badaczy w pracy Innovation and Top Income Inequality (2015). Aby zrównoważyć te następstwa innowacji, stworzono koncepcję i podjęto praktyki innowacji włączających (inkluzywnych). Przez innowacje włączające rozumie się inicjatywy, które bezpośrednio służą dobru ludzi o niższych dochodach i grup wykluczonych. Innowacje te często polegają na modyfikowaniu istniejących technologii, produktów lub usług w celu lepszego zaspokojenia potrzeb tych grup, np. Tata Nano, tani samochód produkowany w Indiach, oraz Hrudayalaya Cardiac Care, ośrodek, który zapewnia operacje serca po znacznie niższej cenie dzięki innowacyjnym procesom biznesowym.

Z kolei podkreśla się, że to ciąg innowacji, od rewolucji rolniczej po przemysłową, ściągnął na ziemię przekleństwo zmiany klimatu (susze, podnoszenie poziomu morza, topnienie pokryw lodowych). Antidotum upatruje się w ekoinnowacjach, które mogą zapobiec lub zmniejszyć zagrożenia.

Kryzys gospodarczy i finansowy lat 2008-2009 zmienił pogląd na związki regulacji i innowacji. O ile przed kryzysem przeważał pogląd, że „im mniej regulacji, tym lepiej” oraz że proinnowacyjne regulacje powinny mieć charakter ekonomiczny i polegać na zapewnieniu jak najszerszych swobód rynkowych (usuwanie „niedoskonałości rynku”), o tyle obecnie dominuje przekonanie, że państwo poprzez szerokie spektrum działań powinno mieć istotny wpływ na innowacje, orientując je nie tylko na wzrost gospodarczy, ale także na cele społeczne i środowiskowe.

Aby z jednej strony pobudzić, a z drugiej okiełznać innowacje i zorientować je na pożądane cele, stosuje się zarządzanie popytem. Zarządzanie popytem (demand management) odnosi się do oddziaływania na popyt na produkty i usługi, zarówno na poziomie makro, jak i w skali mikro w poszczególnych przedsiębiorstwach. Np. na poziomie makro rząd wpływa na stopy procentowe w celu regulowania popytu na finanse. Formą zarządzania popytem są popytowe polityki innowacyjne, często rozumiane jako zestaw środków publicznych mających na celu zwiększenie popytu na innowacje (poprawa absorpcji, artykulacji i dyfuzji innowacji). Polityki te zakładają istotną rolę organów administracji publicznej (innowacyjne zamówienia publiczne, regulacje, standardy).

Aby okiełznać nieprzewidywalność innowacji, rozwinięto koncepcję i ruch Odpowiedzialnych Badań i Innowacji. Rozpędzonego pociągu innowacji, technologicznych i nietechnologicznych, nie da się zatrzymać.

Jak dotąd na ogół zgadzano się z Kevinem Kellym, że biorąc pod uwagę ogół innowacji, i tych, których bilans następstw okazał się dodatni, i tych szkodliwych, w sumie jak dotąd ludzkość więcej na nich zyskiwała niż traciła. Jednak może się okazać, że przekonanie to będzie miało wartość historyczną, jeśli pociąg innowacji nie zostanie przestawiony na nowe tory. Przestawienie na nowe tory powinno polegać na ustanowieniu takich krajowych i międzynarodowych regulacji, zachęt i zniechęceń (incentives and disincentives), aby biznes i inni twórcy innowacji znaleźli interes i zainteresowanie w innowacjach, które – z dzisiejszej perspektywy – nie powodują rozpoznanych zagrożeń. Co nie jest łatwe, biorąc pod uwagę przewrotność natury ludzkiej oraz rzeczywistości. 