Nowe oblicze kampusu

Jan Kozłowski

Reforma nauki i uczelni angażuje dziś środowisko akademickie. Działają trzy konsorcja, które przygotowują diagnozy, zalecenia i projekty prawa szkolnictwa wyższego, w niemal wszystkich większych ośrodkach uniwersyteckich odbywają się spotkania Narodowego Kongresu Nauki, organizuje się konferencje na temat rankingów i innych sposobów ewaluacji.

Warto przeorientować toczoną dyskusję na nowe tematy i perspektywy. Zacznijmy zatem od niedocenionego problemu – miasteczka akademickiego.

Genius loci

To, co określamy jako „poczucie miejsca” (genius loci) – mieszkania, domu, sąsiedztwa – zależy tyleż od cech otoczenia, ile od naszych doświadczeń. Wszyscy reagujemy, świadomie i nieświadomie, na miejsce, w którym żyjemy, uczymy się i pracujemy. Miejsca te wpływają na nasze poczucie samego siebie, poczucie bezpieczeństwa, na sposób, w jaki kontaktujemy się z innymi. Poczucie miejsca związane z kampusem (miasteczkiem akademickim) ma szczególne znaczenie, gdyż kształtuje się ono w okresie dużej podatności młodego człowieka na wpływy zewnętrzne – lektur, nauczycieli akademickich, rozmów z kolegami.

Stwierdzono, że studentom lepiej zapadają w pamięć otwarte przestrzenie kampusu niż sale. Czasami jest to pamięć ikonicznego budynku lub ikonicznego miejsca, takiego jak np. widok na jezioro (Cayuaga Lake w Ithaca College), Ulica Palm w Stanfordzie, budynki 7 i 10 w MIT lub też dzwonnica na uniwersytecie teksaskim. Czasami pamięć miejsc, które stają się symboliczne tylko dla niektórych (kiosk, schody, gabloty).

W pamięci absolwenta lata intelektualnego rozwoju to przede wszystkim pamięć miejsc, w których się on odbywał. Ile razy kwitnienie dębu skojarzyło się z pierwszą miłością!

Charakter miejsca mówi wiele o instytucjonalnych wartościach organizacji. Miejsce jest wyrazem jej tożsamości. Istnieje wiele rodzajów kampusów: kampusy jako otwarte miasteczka, kampusy jako obszary w miastach oraz kampusy jako obszary zintegrowane z miastami. W każdym z tych różnych znaczeń są one czymś więcej niż sumą budynków i ich pomieszczeń: sal, laboratoriów, bibliotek, domów studenckich itd.

Oczywiście zdarzają się inspirujące wydziały, porywający wykładowcy, świetne programy oraz atmosfera intelektualnej ekscytacji nawet w najbardziej niegościnnych pomieszczeniach. Jednak ogromnie dużo zależy też od kampusu, który powinien być czymś więcej niż tylko gościną kształcenia. Lubimy się uczyć w miejscach, w których czujemy się dobrze.

Miasteczko akademickie tworzy kontekst dla wzajemnych oddziaływań. Sala wykładowa nie jest wyłącznym ani nawet najważniejszym miejscem takich interakcji. Aula uczy tematu, kampus – także życia. Aula to miejsce realizacji programu, kampus – curriculum życia. Wartości osobowych i obywatelskich doświadcza się nie tyle w aulach, ile na kampusie – przez rozmowy i udział w działaniach. Nie mniej niż sale ważne są bistra, kawiarnie, piwiarnie, biblioteki, księgarnie, poczta, baseny, pokoje gier, sale gimnastyczne, biura organizacji studenckich, dormitoria, a także, wcale nie najmniej ważna, cyberprzestrzeń. Ważny jest krajobraz kampusu, trawniki, drzewa, krzewy, kwiaty, ścieżki, place, ławki, kioski, schody, fontanny, miejsca parkingowe. Zaprojektowana z pomysłem stołówka zaprasza na wspólny obiad studentów i ich nauczycieli.

Kampus to mikrokosmos życia. Nie jest takim mikrokosmosem aula. Aula to niejedyne miejsce uczenia się. Co więcej, wraz ze zmianą praktyk uczenia się, aulę jako miejsce nauki wybiera się coraz rzadziej. Biblioteka, studia przed komputerem lub nauka w grupach rówieśniczych zdobywają nad nią przewagę. Idąc w ślad tych praktyk, wiele szkół wyższych pobudza powstawanie grup projektowych (group projects) oraz „społeczności uczenia się” (learning communities), działających poza salami wykładowymi, a czasem nawet poza kampusami. Grupy te łączą wiedzę zdobywaną w klasach z doświadczeniem pozauniwersyteckim. Poza aulami studenci czytają, piszą, uczą innych, biorą udział w lokalnych projektach, rozmawiają i dyskutują, pracują z tutorem, realizują projekt badawczy, uprawiają wolontariat. Poza aulami, na świeżym powietrzu, odbywają się specjalne wydarzenia uniwersyteckie, obchody lub koncerty.

Większość uczelni podkreśla, że ich misja wykracza poza badania i nauczanie. Jednak wzrastający nacisk na rankingi (oparte głównie na pomiarze osiągnięć badawczych) sprawia, że ich deklaracje często rozmijają się z faktami.

Kampus powinien sprzyjać uczeniu się (w aulach, bibliotekach i przed komputerami), kontaktom rówieśniczym i wrastaniu w życie pozauniwersyteckie.

To wygląd kampusu (a nie miejsce uczelni w rankingach) często decyduje o wyborze uczelni. Dlatego, gdy to możliwe, zaleca się inwestycje w miasteczko zamiast wznoszenia nowych budynków.

Kampus to obszar kontaktów. Student bez kontaktów, samotny uczeń, uczący się w izolacji, łatwiej pada ofiarą dogmatyzmu, niesprawdzonych założeń, wąskich perspektyw. Odwrotnie, otwarty na różne interpretacje, doświadczenia i punkty widzenia, staje się bardziej kreatywny i tolerancyjny. Nieformalne konwersacje na „agorze”, jaką jest miasteczko akademickie, bywają najważniejszym źródłem rozwoju jego osobowości.

„Społeczność akademicka” czy „społeczność studencka” nabierają nowych znaczeń: zamiast być tylko statystycznym agregatem, stają się określeniami siebie świadomych grup. Jeśli dzieje się tak w czasach umasowienia wyższego wykształcenia, to tylko dzięki kampusom.

Planiści miasteczek coraz częściej łączą siły z urbanistami. Kampusy z miejsc studiów przekształcają się w miejsca spotkań. Z miejsc wydzielonych stają się miejscami silniej zintegrowanymi z miastem. Władze uczelniane lepiej rozumieją ich rolę strategiczną, a miejskie – rolę dla zatrudnienia i lokalnej gospodarki. Zarządzanie kampusem z monitoringu stanu technicznego budynków, redukcji kosztów i zapewniania podstawowych funkcji uczelni zmienia się we wspieranie nie tylko badań i dydaktyki, ale także dodawanie wartości do celów akademickich. Planowanie miasteczka uniwersyteckiego bierze coraz częściej pod uwagę nie tylko funkcjonalności, takie jak płynny ruch ludzi i aut, ale też unikalną kulturę i tożsamość uczelni.

Rewolucja cyfrowa

Poczucie miejsca zmienia się nie tylko wskutek wyburzeń starych budynków, budowy nowych oraz reorganizacji przestrzeni. Zmienia się ono także w następstwie napływu nowych ludzi, z innymi doświadczeniami pokoleniowymi. Rewolucja cyfrowa, globalizacja, umasowienie i umiędzynarodowienie uczelni, wzrost liczby studentek (aż po ich dominację), zwiększenie liczby uczących się, którzy pochodzą z niższych warstw społecznych, wszystkie te tak różne czynniki zmieniają sposób percepcji miasteczka uniwersyteckiego.

Zwiększony nacisk na studia interdyscyplinarne i przejście od „nauczania” do „uczenia się” zmusza do rearanżacji miasteczek.

Rola technologii cyfrowych, już znaczna, jeszcze wzrośnie jako zamiennika miejsca rzeczywistego; miejsce realne przetrwa, ale jego charakter się zmienia. Budynki uniwersyteckie trzymają się krzepko, ale jednocześnie stają się coraz bardziej przepuszczalne i przenikalne. Smartfony, laptopy, tablety stały się codziennym widokiem w aulach, laboratoriach, kawiarniach, bibliotekach i dormitoriach. Studiowanie staje się coraz bardziej niezależne od rozkładu zajęć oraz fizycznej obecności na zajęciach; studentki i studenci wysłuchują wykładów prowadzonych na drugiej półkuli w przerwach między obowiązkowymi zajęciami.

Padają więc pytania, czy wobec ich wszechobecności kampusy przetrwają? Peter Drucker wręcz wieszczył, że za trzydzieści lat wielkie uniwersyteckie kampusy staną się przeżytkiem. Jednak jak dotąd nic nie zapowiada ich kresu, podobnie jak e-booki nie wyparły książek, telekonferencje spotkań twarzą w twarz, a wirtualne muzea potrzeby obcowania z oryginałem. Wszystkie te pozornie alternatywne rozwiązania okazały się zdolne do „pokojowego współistnienia”. Jeśli istotą uczenia się jest przekształcanie faktów w informacje, tych ostatnich w istotną wiedzę, a wiedzy w użyteczne sądy – potrzeba wzajemnego wspomagania realnego i wirtualnego jest oczywista. „Pokolenie sieci” coraz częściej korzysta, na kampusie lub poza nim, z narzędzi cyfrowych, oprogramowań, bezprzewodowego dostępu, portali. Granice pomiędzy przestrzenią realną i cyfrową zacierają się.

Uczelnie „przezbrajają” (retooling) programy i metody nauczania, aby sprostać oczekiwaniom tej nowej generacji. Internet nie tylko pozwala zwiększyć kontakty ze światem pozauniwersyteckim, ale także zacieśnić więzi wewnątrz miasteczek.

Miasteczka akademickie zmieniają się w miejsca uczenia się niezależnego od czasu i miejsca, przez co stają się bardziej otwarte, zróżnicowane i stymulujące. Podobnej ewolucji podlegają poszczególne instytucje miasteczek, takie jak biblioteki ogólne i wydziałowe. Stają się one wielofunkcyjne, obejmują nie tylko tradycyjne zasoby, ale także mieszczą w sobie interaktywne centra kształcenia, repozytoria cyfrowe, zbiory płyt CD i terminali komputerowych.

Nie licząc godzin snu, studentki i studenci spędzają 85% czasu poza salami lekcyjnymi. Coraz bardziej zróżnicowane kampusy stwarzają coraz lepsze warunki do ich kształcenia (indywidualnego i społecznego). Dzieje się tak dlatego, że uczenie nigdy nie jest jednowymiarowe. Ludzie uczą się na różne sposoby i w różnym tempie. Są oni motywowani przez różne cele. Mają różne rodzaje inteligencji: lingwistyczną, logiczno-matematyczną, przestrzenną, ruchową, muzyczną, interpersonalną, emocjonalną. Są pobudzani przez różne miejsca i okoliczności. Zróżnicowanie podniet ułatwia uczącym się znalezienie najlepszego sposobu rozwoju. 90% czasu spędzają oni w budynkach. Oznacza to, że trzy- lub czterokrotnie więcej czasu przebywają oni pod dachem, ale poza salami wykładowymi. Stąd ogromne znaczenie, jakie dla kampusu ma kształt nie tylko auli, ale także obecność w budynkach uniwersyteckich pomieszczeń zapewniających zdrowie, bezpieczeństwo, komfort, zadowolenie i wydajność nauki.

Obywatelski uniwersytet

Upowszechnianie idei i praktyk „obywatelskiego uniwersytetu” (alternatywy wobec uniwersytetu badawczego, którego jedyną busolą jest polepszenie miejsca w rankingach) sprzyja zacieśnieniu więzi kampusu z otoczeniem. Uniwersytety obywatelskie – wśród których najbardziej znanym jest uniwersytet w Newcastle – poczuwają się do obowiązku uczestniczenia w życiu szerszego społeczeństwa na poziomie lokalnym, krajowym i globalnym. Oprócz badań i nauczania rozwijają tzw. trzecią misję. Ich zaangażowanie nie ogranicza się do działalności poszczególnych pracowników naukowych lub projektów, lecz, wpisane w misję i strategię, obejmuje zarówno nauczanie, jak i badania, studentów, jak i pracowników naukowych. Uniwersytet obywatelski chętniej niż badawczy podejmuje wspólne przedsięwzięcia z agencjami rządowymi, deweloperami, bankami, muzeami czy też organizacjami non-profit dla rozwoju edukacyjnego i kulturalnego dzielnic i miast. Burząc swoje „wieże z kości słoniowej”, uczelnie obywatelskie łatwiej niż uniwersytet badawczy wpisują się w infrastrukturę miejską kultury i edukacji – muzeów, galerii, kin, teatrów, filharmonii, bibliotek, młodzieżowych centrów naukowych, instytucji konsultingowych, think tanków, ogrodów botanicznych, arboretów oraz obiektów rekreacyjnych. Uczelnie te, chętniej niż uniwersytety badawcze skupione na doskonałości badawczej, wchodzą także w powiązania z lokalnymi firmami.

Rozwój powiązań uczelni z otoczeniem zewnętrznym nie tylko służy dobrobytowi regionu i kraju, ale także ułatwia absolwentom zdobycie potrzebnej na rynku wiedzy, zatrudnienie oraz ukierunkowanie badań i zainteresowań ważnych nie tylko z czysto akademickiego punktu widzenia (choć i te są ważne).

W uniwersytetach obywatelskich planowanie kampusu powinno się odbywać z udziałem całej społeczności akademickiej, a nawet władz miejskich.

Jeśli naszym ideałem są zagraniczne szkoły wyższe, to osiągnęły one istniejący poziom w badaniach nie tylko dzięki większym środkom rządowym, ale także dzięki inwestycjom w kampusy oraz szerszemu powiązaniu z otoczeniem – jako źródłu inspiracji oraz funduszy.

Artykuł cytuje myśli z dwóch książek i jednego artykułu: Daniel R. Kenny, Ricardo Dumont, Ginger Kenny, Mission and place. Strenghtening Learning and Community through Campus, 2005; M. Perry Chapman, American Places: In Search of the Twenty-first Century Campus , 2006; Alexandra den Heijer, Managing the University Campus in an Urban Perspective: Theory, Challenges and Lessons from Dutch Practice , 2008.?

Dr Jan Kozłowski , Departament Strategii Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego