Meandry władzy

Henryk Grabowski

O powodzeniu w każdej dziedzinie aktywności ludzkiej decyduje skuteczność, czyli zgodność efektów z celami. W realistycznym – a nie metaforycznym – rozumieniu, polityka jest dziedziną aktywności, której celem jest zdobycie lub utrzymanie władzy. Każda władza może być wyłoniona w drodze wyborów, sukcesji lub zdobyta siłą. Przeświadczenie o wyższości demokratycznych wyborów nad innymi sposobami zdobywania władzy jest iluzoryczne. W rzeczywistości cechy osobowe sprawujących władzę nie zależą od tego, jak się do niej dostali. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że wybory stwarzają większe od innych form dochodzenia do władzy prawdopodobieństwo negatywnej selekcji.

Kto nie jest wolny od skrupułów, nie umie kłamać, składać obietnic bez pokrycia, dyskredytować konkurentów, ten w demokratycznych wyborach nie ma szans w konfrontacji z kimś, kto te cechy posiada. Pretendenci do władzy wyłaniani w innym trybie mogą, ale – przynajmniej teoretycznie – nie muszą się nimi charakteryzować.

O tym, że nie są to czyste spekulacje, świadczą przykłady z życia. Hitler, Stalin, Kim Dzong Un dochodzili do władzy odmiennymi sposobami, co nie przeszkadza, że łączy ich wiele znamiennych dla psychopatów cech wspólnych.

Supozycje dotyczące braku zależności miedzy cechami osobowymi sprawujących władzę a sposobami dochodzenia do niej nie odnoszą się tylko do świata polityki. Tak się złożyło, że pierwszą połowę życia zawodowego w roli nauczyciela akademickiego spędziłem za tzw. komuny, a drugą w Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. W tym czasie miałem okazję poznać wielu rektorów, dziekanów, dyrektorów instytutów, kierowników katedr z tak zwanego nadania partyjnego i demokratycznie wybranych. Nie potrafię z autopsji znaleźć dowodów na to, że pod względem cech osobowych powszechnie uważanych za pożądane lub niepożądane, zbiorowości te różniły się miedzy sobą. Intuicja mi podpowiada, że pewne wybitne osobowości naukowe na stanowiskach w uczelniach za komuny nie sprostałyby dzisiejszym wymaganiom kampanii wyborczych. Nie można jednak wykluczyć, że moje odczucia są obciążone typową dla wieku starczego tęsknotą do czasów młodości.