Platformy usług bibliotecznych w Polsce

Jan Kozłowski

W swoim rozwoju biblioteki uniwersyteckie napotykają progi, które przekraczają dzięki zastosowaniu nowych rozwiązań organizacyjnych, menedżerskich, architektonicznych i technologicznych. XIX wiek stworzył organizację bibliotek, budżet, hierarchię służby bibliotecznej, I połowa XX wieku dodała strategie oraz urządzenia mechaniczne, takie jak dźwigi i taśmy transportujące, w II połowie XX wieku progi rozwojowe pokonuje się głównie dzięki teleinformatyce.

Zazwyczaj „lodołamaczem” jest największa biblioteka dominującego na świecie kraju (w XIX w. British Library, w XX w. Library of Congress) oraz najbardziej dynamiczne biblioteki w tych krajach. Zmiany, od epicentrum, rozszerzają się falami ku peryferiom.

W trzeciej fazie

Pod wpływem teleinformatyki biblioteki przeżyły dotąd trzy fazy rozwoju. Pierwsza faza, która objęła tylko największe i najzamożniejsze biblioteki, polegała na zastosowaniu wielkiego komputera elektronicznego do realizacji pewnych funkcji bibliotecznych, przede wszystkim katalogowania (Machine-Readable Cataloging (MARC) Biblioteki Kongresu, 1965) oraz na zainicjowaniu (w roku 1967) pierwszego sieciowego katalogu bibliotecznego, The Online Computer Library Center (OCLC). Faza ta nie ominęła Polski, pionierami były (w latach 1970.) biblioteki politechnik: wrocławskiej i krakowskiej. W tej pierwszej fazie w Polsce komputer był tylko skromnym uzupełnieniem tradycyjnych bibliotek: we Wrocławiu umieszczane w komputerze opisy katalogowe drukowano następnie na kartonie, który – po przecięciach – przekształcał się w zbiór kart katalogowych, wkładanych do różnych skrzynek.

Druga faza, od lat 1980., to dominacja zintegrowanych systemów bibliotecznych (ZSB), czyli instalowanych na komputerach w bibliotekach programów umożliwiających całościowe zarządzanie biblioteką. W Polsce era ZSB rozkwitła w latach 1990., a jej efektem są programy krajowe (np. MAK, Mateusz, Prolib, Sowa) oraz zagraniczne (Virtua, Aleph, Horizon, Symphony, Innopac), działające do dziś w bibliotekach akademickich i pozaakademickich.

Trzecia faza zaczęła się w drugiej dekadzie XXI w. Jeśli za jej początek uznać ukucie nowej nazwy na określenie dominującego narzędzia – platforma usług bibliotecznych – to przełomowym rokiem był 2011. Nowa nazwa pojawiła się wtedy, gdy – przez kilka wcześniejszych lat – rosło niezadowolenie z istniejących oraz kiełkowały idee przyszłych systemów. W tym samym roku weszły na rynek produkty odpowiadające definicji. Po trzech-czterech latach (2014-2015) biblioteki angielskie, często zorganizowane w konsorcja, zaczęły masowo przechodzić na platformy. W roku 2016 Finlandia zasygnalizowała chęć zakupu jednej platformy dla bibliotek fińskich.

Wszystkie składniki nazwy – platforma usług bibliotecznych (ang. Library Services Platform) – dobrze oddają jej charakter. W przeciwieństwie do ZSB platformy opierają się na architekturze zorientowanej na usługi. Architektura ta (ang. Service-Oriented Architecture, SOA ) to takie zasady tworzenia systemów informatycznych, w których „główny nacisk kładzie się na definiowanie usług dla użytkownika. Pojęcie SOA obejmuje zestaw metod organizacyjnych i technicznych mający na celu powiązanie biznesowej strony organizacji z jej zasobami informatycznymi” (Wikipedia). Z kolei termin platforma to coś więcej niż tylko ramy komputerowe, w których można umieszczać aplikacje. Termin ten kieruje także uwagę ku platformom biznesowym (rozwiązaniom „integrującym różne aspekty działalności organizacji w jednym systemie”, głównym „narzędziom współpracy pomiędzy i wewnątrz różnych komórek organizacyjnych”, Wikipedia) oraz „platformowej gospodarce” (ang. Platform Economy). Platformowa gospodarka to ostatnie z niezliczonych określeń „nowej gospodarki”. Oznacza ona prowadzenie działalności gospodarczej, kulturalnej i społecznej dzięki strukturom online „w chmurze”, zapewnianym m.in. przez takie firmy jak Amazon, Facebook, Google i Uber.

Użycie tych dwóch słów wskazuje na zakorzenienie kolejnej fazy rozwoju bibliotek w trendach techno-gospodarczych.

ZSB trzymają się mocno

Dlaczego druga faza rozwoju powojennych bibliotek dobiega końca? Sprawił to splot czynników. Od połowy lat 1990. Internet (mobilny i stacjonarny) stał się nieodzownym elementem współczesnej cywilizacji. Stał się bodźcem do tworzenia sieci – technologicznych, gospodarczych, społecznych. Czytelnicy i bibliotekarze byli coraz bardziej obeznani z Internetem, Web 2, smartfonami, serwisami społecznościowymi, komputerami, Big Data, e-bookami, analizą danych. Wskutek tego oczekiwali od bibliotek usług znanych sobie z cyberprzestrzeni, a przede wszystkim – udzielanych natychmiast. W bibliotekach zmieniły się proporcje między zbiorami papierowymi a elektronicznymi; zbiory papierowe i fizyczne traciły dominację. Zbiory, cyfrowe i fizyczne, szybko rosły. Uczelnie i ich biblioteki różnicowały się; w szkołach wyższych, obok tradycyjnej (rozszerzającej się) struktury wydziałowej powstawały międzywydziałowe centra badawcze, centra transferu technologii, inkubatory przedsiębiorczości, ośrodki nowoczesnych technologii, nawet przedsiębiorstwa itp.; biblioteki rozszerzały swoje zadania o repozytoria, archiwa cyfrowe, wydawnictwa, współpracę w ramach bibliotek cyfrowych. Różnicował się także typ zbiorów, nie tylko w obrębie zasobów elektronicznych (np. e-czasopisma, prezentacje), ale także papierowych (raporty, rozprawy itd.). Koszty zakupu źródeł bibliotecznych rosły znacznie szybciej od ich budżetów. Wreszcie producenci zintegrowanych systemów bibliotecznych doszli do kresu możliwości ich ulepszeń.

Gdy idzie o ostatni czynnik, dowodem na wyczerpanie się możliwości rozwojowych ZSB jest to, że większość nowych rozwiązań rynkowych ma charakter „greenfield” (projekty realizowane bez zwracania uwagi na ścieżkę rozwojową poprzednich rozwiązań) niż „brownfield” (projekty uwzględniające ograniczenia istniejącej infrastruktury). Taki charakter mają m.in. WorldShare Management Services (OCLC), Sierra (Innovative Interfaces Inc.) – system wdrożony w Bibliotece Narodowej, oraz Alma (Ex Libris); BlueCloud (SirsiDynix) jest hybrydą.

Rodzi się nowa otwarta platforma usług bibliotecznych z otwartym źródłem (opensource, FOLIO idąca jeszcze dalej niż wymienione tu platformy w proponowanej architekturze systemu i otwartości). Grupie przewodzi światowy lider rynku wydawniczego EBSCO, udział biorą Index Data, SirsiDynix, ByWater, BiblioLabs oraz konsorcjum bibliotek akademickich (głównie w USA) OLE oraz wiele innych organizacji (w tym Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu).

Opisany przez Kuhna paradygmat naukowy trzyma się tak długo, jak jego zwolennicy – z braku alternatywy – wyjaśniają dostrzegane anomalie w ramach jego pojęć, aż do czasu, gdy nadmiar anomalii nie skłoni ich do budowy alternatywnego systemu, w którym znajdą one zadawalające wytłumaczenie. Podobnie ZSB działały tak długo, jak ich wytwórcy mieli pomysły na ich ulepszanie oraz gdy można je było uzupełniać przez dodatkowe moduły, służące kolejnym funkcjom. Tak np. ZSB rejestrował zapisy subskrypcyjne i historie płatności, lecz nie był w stanie zarządzać szczegółami dotyczącymi subskrypcji próbnych, negocjacji licencyjnych, warunków licencji i ograniczeń użytkowania. Dodatkowe informacje zapisywano oddzielnie, np. w arkuszach Excela, i starano się łączyć je z informacjami zawartymi w głównym systemie. Jednak nadmiar komplementarnych systemów – wśród nich systemów obsługujących repozytoria, biblioteki cyfrowe, publikacje – stawał się coraz bardziej uciążliwy.

Same zalety

Z biegiem czasu nazwa zintegrowane systemy biblioteczne stała się zatem zaprzeczeniem ich istoty – systemy stawały się coraz bardziej zdezintegrowane i fragmentaryczne, a bibliotekarze sfrustrowani, widząc ich nieadekwatność wobec codziennych zadań. Rosła potrzeba jednego systemu pozwalającego na ujednolicony „przepływ pracy” (ang. workflow), to znaczy „przepływ informacji i dokumentów pomiędzy pracownikami wykonującymi pewien zalgorytmizowany zespół czynności” (Wikipedia). Jedno oprogramowanie, jeden system operacyjny, jedna baza danych i jeden zewnętrzny serwer wydały się ideałem dla bibliotekarzy używających na co dzień wielu narzędzi.

Można przewidzieć, że tak jak – stale ulepszane – ZSB przetrwały około ćwierć wieku, podobnie stanie się z platformami. Jednak, jak się podkreśla, otwierają one większe możliwości rozszerzania, usprawnień, adaptacji i interoperacyjności.

Charakterystyczne dla platform zawieszenie w chmurze – to znaczy na serwerach wielkiej mocy – pozwala na redukcję wielu zadań wykonywanych przez bibliotekarzy-informatyków, takich jak administracja serwerów i magazynowania, tworzenie kopii zapasowych, zarządzanie siecią.

Platformy wprowadziły elektroniczne zarządzanie zasobami (ERM), czyli obsługę takich funkcji, jak: wybór, zakup, uzyskiwanie licencji, dostęp, konserwacja, wypożyczanie, ewaluacja, magazynowanie, oraz „odsiew” elektronicznych zasobów informacyjnych, takich jak: czasopisma elektroniczne, e-buki, media strumieniowe, bazy danych, CD-ROM i oprogramowania komputerowe. „Multiwyszukiwanie” (ang. Discovery) w platformach – w przeciwieństwie do wyszukiwania w ZSB – pozwala na jednoczesne przeszukiwanie tak różnych zbiorów, jak e-czasopisma, e-booki, katalogi, indeksy tematyczne, pełnotekstowe bazy danych itd. Wspieranie powiązanych danych (ang. Linked Data Support) zapewnia wspólny interfejs pomiędzy wieloma repozytoriami.

ZSB pozwalały na zbieranie niektórych danych statystycznych, uznawanych za podstawę ewaluacji i zarządzania, takich jak liczba zamówień lub skatalogowanych książek. W platformach każda czynność może być zapisywana i poddawana analizie. Cechą platform nie jest niedomiar, lecz nadmiar informacji o wydajności pracy bibliotekarzy i całej biblioteki.

Fakt, że platformy lepiej od ZSB integrują obsługę rozlicznych funkcji zarządzania biblioteką, nie oznacza, że zawierają w sobie wszystkie możliwe systemy, które mogą się okazać do tego celu potrzebne, np. te, które służą do zarządzania uczelnią. Jednak ze względu na zalety interoperacyjności pozwalają one znacznie lepiej niż ZSB na łączenie z innymi systemami.

Podobnie jak zintegrowane systemy biblioteczne, producentami platform nie są ani koncerny (Microsoft, Google, Amazon, Apple), ani startupy. Dla tych pierwszych „to za mały kąsek”, tych drugich ograniczają zbyt wysokie koszty wejścia na rynek. Zarówno ZSB, jak i platformy, są sprzedawane na zasadach subskrypcji, obejmującej hardware, system operacyjny, szkolenia itd. Problemem jest nie tyle wybór najlepszego wyrobu, co jego wdrożenie. Wdrożenie wymaga nie tylko uczenia się, lecz także oduczania oraz dla wielu powoduje „technostres”.

Wdrażanie krok po kroku

Aby implementacja przebiegała sprawnie, z chwilą zakupu biblioteki powołują grupy przedstawicieli wszystkich komórek. Ogromną pomocą we wdrożeniach są konsorcja bibliotek kupujących ten sam produkt. Takie konsorcja były cechą charakterystyczną fazy ZSB (np. konsorcjum VTLS, ALEPH). Jeszcze częściej spotyka się je w fazie platform (np. Illinois Heartland Library System (427 bibliotek), konsorcjum BIBSYS obejmujące 105 bibliotek norweskich, Wales Higher Education Libraries Forum (WHELF), konsorcja w Irlandii i Północnej Irlandii, National Integrated Library System w Ontario, The Private Academic Library Network of Indiana (PALNI) i wiele innych. Platformy mają budowę modularną, więc mogą być wdrażane krok po kroku.

Tworzenie konsorcjum przyspiesza dyfuzję innowacji. Inicjowane przez największą lub najbardziej przekonaną do zakupu bibliotekę, konsorcjum skłania do decyzji o zakupie te biblioteki, które można określić jako „late adopters”, czyli takie, które bez nacisku z zewnątrz oraz bez świadomości „uciekającej okazji” odkładałyby tę decyzję ad calendas graecas.

Zbiór zasad i funkcji pełnionych przez platformy usług bibliotecznych ujmuje się w następujący sposób:

Chmura / oprogramowanie jako usługa (Software as a Service: „jeden z modeli chmury obliczeniowej, w którym aplikacja jest przechowywana i wykonywana na komputerach dostawcy usługi i jest udostępniana użytkownikom przez Internet”, Wikipedia)

Lokalna instalacja: czasami możliwa, czasami nie

Certyfikat ISO 27001 lub SAS 70

Funkcje: nabywanie – gromadzenie; katalogowanie; obieg – udostępnianie; multiwyszukiwanie; elektroniczne zarządzanie zasobami (ERM); wypożyczanie międzybiblioteczne; analityka; sprawozdawczość; katalogi; wspieranie połączonych danych (ang. Linked Data Support); otwarte API – publicznie dostępny interfejs programowania aplikacji; architektura zorientowana na usługi (SOA); zarządzanie eventami (ang. Event Management) – aplikacja zarządzania projektami dużych imprez, takich jak festiwale, konferencje, uroczystości, imprezy, koncerty itd.; wspieranie połączeń mobilnych (ang. Mobile Support); pomoc w strumieniowym przesyłaniu materiału wizyjnego (ang. Streaming Video Support); wielojęzyczny indeks słów kluczowych.

Zasady działania platform: wymagania funkcjonalne do opisów bibliograficznych (ang. Functional Requirements for Bibliographic Records, FRBR); opis i dostęp do zbiorów (ang. Resource Description and Access, RDA); konserwacja – długoterminowa ochrona zbiorów ; wspieranie e-booków (za: Carl Grant, The Future of Library Resource Discovery , „ISQ” Fall 2012, vol. 24, Issue 4).

Kilka różnych systemów

W pierwszej fazie komputeryzacji w Polsce uczestniczyło zbyt mało bibliotek, aby mogły one zawiązać konsorcjum. Systemy były dziełem i dumą polskich informatyków związanych z politechnikami. Biblioteki, które najdalej zaszły w domorosłej, stale ulepszanej komputeryzacji, stosunkowo najpóźniej wkroczyły w drugą fazę; np. Biblioteka Politechniki Wrocławskiej kupiła system drugiej generacji dopiero w roku 2002, a zatem około 10 lat po tym, jak dokonały tego pierwsze polskie biblioteki. A zatem także i na polu komputeryzacji wpływ na strategiczne decyzje bibliotek mają „utopione koszty” (ang. sunk costs) oraz „zależność od szlaku” (ang. path dependency).

W drugiej fazie, „pomimo propozycji ujednolicenia oprogramowania bibliotecznego, polskie biblioteki nie poszły w ślady wielu mniejszych krajów, np. skandynawskich, w których zdecydowano się na zakup jednego systemu komputerowego zamawianego u określonego dostawcy. W efekcie w naszym kraju sprowadzono kilka różnych programów zagranicznych”. Takie zróżnicowanie uznawano za zjawisko pozytywne. „Tak jak różne są biblioteki, tak różne bywają obsługujące je systemy biblioteczne” (Marek Nahotko, Komputeryzacja bibliotek naukowych w Polsce ). Dla lepszej implementacji systemów i wzajemnego wsparcia powstały konsorcja Horizona i VTLS-a oraz grupa PolAleph, organizująca doroczne konferencje. Oprócz komercyjnych zastosowanie znajdował także darmowy system UNESCO Mikro CDS/ISIS.

Komputeryzacja bibliotek dała okazję do powstania polskiego rynku producentów systemów. Już na przełomie lat 80. i 90. weszły na rynek Co-Liber, MAK (Biblioteki Narodowej) i SOWA, a następnie MOL, LIBRA, PROLIB, PATRON. Brak informacji, czy produkty te były także instalowane za granicą. Zazwyczaj producenci sprzedawali swoje produkty w modelu tradycyjnym, tzn. licencja wieczysta + utrzymywanie. Umowę z reguły podpisywano na trzy lata, rzadziej na rok.

O ile systemy krajowe wdrażały na ogół biblioteki małe i średnie, publiczne, pedagogiczne, urzędów centralnych, firm prawniczo-konsultingowych, instytutów naukowych i muzeów, o tyle wielkie biblioteki, takie jak np. Narodowa, Sejmowa oraz biblioteki uczelniane, sięgały po produkty zagraniczne o światowych standardach. Z reguły bibliotekarze akademiccy radzili sobie z problemami wdrożenia jako pierwsi, przecierali szlak bibliotekom publicznym i pedagogicznym.

Wspólny system?

Już w roku 2011 dokonano w Polsce pierwszej prezentacji platformy usług bibliotecznych. Od tego czasu producenci zagraniczni organizują kolejne konferencje oraz przekazują produkty nowej generacji do testowania (np. Alma i Sierra). W roku 2013 Biblioteka Narodowa wdrożyła jako pierwsza produkt nowej generacji – Sierrę. Jak dotąd, ze względu na cenę oraz trudności wdrożenia, a także wcześniej zawarte umowy dotyczące m.in. serwisowania, oprócz Sierry, trzecia faza pozostaje nadal w sferze planów, zamiarów i prób.

Obecnie pomysł zawiązania szerokiego konsorcjum do zakupu jednego oprogramowania do dużych bibliotek naukowych (głównego adresata nowych rozwiązań, że względu na ich cenę i wielość funkcji) znajduje znacznie więcej zwolenników. Pomysł ten uznaje się za naturalny, gdyż w epoce sieci bibliotekarze od dawna coraz ściślej współpracują ze sobą nie tylko w ramach NUKAT (Narodowy Uniwersalny Katalog Centralny), ale i tworzenia repozytoriów, bibliotek cyfrowych bibliografii prac pracowników oraz sprawozdawczości dla MNiSW (POL-on). Ważne jest, aby do konsorcjum dopuścić nie tylko biblioteki uczelniane, lecz także inne naukowe: Polskiej Akademii Nauk, publiczne (np. Biblioteka im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie), towarzystw naukowych (np. Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk), fundacyjne (np. Książąt Czartoryskich), a nawet specjalistyczne, jak Sejmowa lub Centralna Biblioteka Statystyczna im. Stefana Szulca. Pozostaje otwarte pytanie, jak szeroki ma być zakres bibliotek, które wdrożą wspólny system. Ponieważ platformy mają budowę modularną, to – choć wdrożenie wszystkich funkcji, jakie mają, ma sens tylko w odniesieniu do dużych bibliotek – mniejsze i średnie biblioteki mogą nabyć poszczególne moduły.

Artykuł oparty na literaturze przedmiotu, w szczególności na pracach Marschalla Breedinga, Kena Chada i Carla Granta. Za uwagi dziękuję: Bożenie Bednarek-Michalskiej, Maciejowi Dziubeckiemu, Henrykowi Hollendrowi, Wojciechowi Sachwanowiczowi i Zofii Żurawińskiej. 