Wprowadzamy algorytm projakościowy

Rozmowa z dr hab. Teresą Czerwińską, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego

Od przyszłego roku ma obowiązywać nowy algorytm naliczania dotacji podstawowej. Co się w nim zmieni?

– Pojawią się w nim elementy projakościowe.

Podobno przestanie on tak mocno, jak dotychczasowy, premiować czynnik studencki?

– Wręcz odwrotnie, algorytm będzie bardziej premiował czynnik studencki, ale inaczej niż dotychczas – nie ilościowo, lecz jakościowo. Tzw. czynnik studencko-doktorancki będzie bardzo ważny. Chcemy premiować uczelnie za jakość kształcenia, a nie za liczbę studiujących. Powszechna jest krytyka zjawiska pogoni za studentem, która objawiała się obniżaniem kryteriów przyjmowania abiturientów na studia, tworzeniem nie zawsze przemyślanych specjalności i kierunków. To spowodowało, że mamy jeden z najwyższych współczynników scholaryzacji w Unii Europejskiej, a równocześnie brakuje nam ludzi dobrze wykształconych, z odpowiednimi kwalifikacjami.

Czy zmieni się punktacja za doktorantów ze stypendiami i bez stypendiów?

– Utrzymamy zasadę dofinansowania w większym stopniu doktorantów, którzy otrzymują stypendium. Różnicujemy z kolei doktorantów bez stypendium oraz magistrów, którzy do tej pory byli w podziale środków uwzględniani z takimi samymi wagami.

A w jaki sposób będzie premiowania jakość kształcenia?

– W tym algorytmie są dwa bardzo mocne elementy projakościowe. Pierwszy to odejście od „pogoni za studentem”. Powszechność wykształcenia nie jest niczym złym, natomiast masowość jest bardzo niekorzystna. Wprowadziliśmy współczynnik SSR (Student Staff Ratio), który mówi o tym, jaka jest proporcja studentów i doktorantów do kadry. Mówimy tu nie o kadrze przeliczeniowej, ale o osobach faktycznie zatrudnionych w uczelni. Oszacowaliśmy również wartości referencyjne dla nowego współczynnika.

Na jakiej podstawie? Ta relacja jest bardzo ważna w wielu międzynarodowych rankingach uczelni.

– Faktycznie rankingi biorą ten czynnik pod uwagę. Wzorowaliśmy się na najlepszych rozwiązaniach z uczelni zagranicznych, np. takich, jakie występują w systemie skandynawskim. Uznaliśmy, że najwłaściwszy będzie przedział między jedenastoma a trzynastoma studentami na jednego wykładowcę. Chcę uspokoić, że jest to wskaźnik dla uczelni, a nie wydziału. Mamy bowiem rozmaite wydziały i rozmaite uczelnie. Przedział 11-13 dotyczy uczelni ogólnoakademickich. Trudno sobie wyobrazić, aby ten sam przedział miał obowiązywać np. dla uczelni artystycznych. Mówimy o tym, że jeżeli uczelnia będzie utrzymywała docelowo powyższą relację studentów na wykładowcę, to wówczas dotacja wynikająca ze składnika studencko-doktoranckiego będzie obliczana jak dotychczas. Jeżeli jednak ta relacja będzie niekorzystna, czyli na jednego wykładowcę będzie przypadała zbyt duża liczba studentów, wówczas będziemy mnożyć liczbę studentów i doktorantów przeliczeniowych przez odpowiednio mniejszy mnożnik. Mówiąc krótko, gdy wskaźnik SSR wyjdzie poza granice referencyjne, dotacja wynikająca z tego składnika zacznie maleć.

A co z uczelniami artystycznymi i medycznymi, tam wskaźnik ten jest zapewne dość wysoki?

– Te uczelnie podlegają innym resortom i mają odrębne zasady podziału dotacji. Przedstawiliśmy ministerstwom zdrowia i kultury nasze plany i propozycje. Jednocześnie poprosiliśmy, aby resorty podały na podstawie własnego doświadczenia wartości referencyjne, które będą obowiązywały podległe im szkoły wyższe, jeśli oczywiście zdecydują się na podobne rozwiązania. My jesteśmy na to otwarci.

Zapewne w sytuacji niżu mamy też takie uczelnie, które mają współczynnik SSR na dość dobrym poziomie?

– Poziom referencyjny został tak skalkulowany, aby uwzględniać zmiany demograficzne prognozowane przez GUS. Symulacje, jakie przeprowadziliśmy testując proponowane rozwiązania, wskazują, że część uczelni zmieściłaby się w proponowanym przedziale.

A drugi element projakościowy?

– To jest wskaźnik, który będzie premiował jakość kadry. Proces dydaktyczny to odpowiedni studenci, przygotowani i zmotywowani, ale również bardzo dobra kadra. Dobry wykładowca jest nie do przecenienia w procesie dydaktycznym. Truizmem jest powiedzieć, że dobry wykładowca to mistrz dla studenta. Kategoria naukowa, którą znamy z parametryzacji, mówi o jakości prowadzonych badań, czyli także kadry. Wprowadzamy zatem wskaźnik, który premiuje dobrą kadrę. Polega on na pomnożeniu liczby pracowników przez współczynnik wynikający z kategorii naukowej jednostki. Mnożniki, jakimi będziemy się posługiwać, znamy z zasad finansowania nauki. Zatem kategoria A to 1, a A+ to 1,5. To spowoduje, że uczelnie będą bardziej zmotywowane do tego, by wiązać proces dydaktyczny z prowadzonymi badaniami naukowymi. Chodzi zatem o to, by nie rozłączać strumieni badań i dydaktyki, ale wprost przeciwnie – łączyć te dwa nurty działalności szkół wyższych.

A co z PWSZ-etami?

– Tam w zasadzie nie mamy kategorii naukowych. Algorytm dla tego rodzaju uczelni jest po prostu inny. Nie ma w nim tego drugiego współczynnika. Algorytm nie może być ślepy, musi uwzględniać specyfikę uczelni, musi być wrażliwy na jej charakter. W przypadku PWSZ-etów zamiast składnika jakości kadry będzie inny.

Mianowicie?

– Tzw. czynnik przychodowy, czyli taki, który będzie motywował uczelnię do współpracy z gospodarką, ale również będzie wskazywał na aktywność uczelni w pozyskiwaniu środków pozadotacyjnych.

Będą brane pod uwagę przychody z płatnych form kształcenia?

– Jest to jedna ze składowych tego czynnika. Przy czym zmiany demograficzne powodują, że studentów niestacjonarnych w PWSZ z roku na rok ubywa. Chodzi nam głównie o przychody, które wynikają ze współpracy z regionem, z gospodarką. Dotacja z budżetu państwa czy samorządu jest łatwiejsza do pozyskania niż środki z rynku.

A czy stała przeniesienia pozostanie bez zmian?

– Nie. Będzie zmniejszona do 50 procent.

To radykalna zmiana.

– Ale potrzebna. Jednak z tego powodu, że zmiana ta może mieć daleko idące skutki, wprowadzamy bezpieczniki, które będą łagodziły skutki odchyleń zarówno w górę, jak i w dół.

Jakiego rodzaju będą to zabezpieczenia?

– Będziemy ograniczać wahania dotacji z roku na rok do plus minus 5 proc. Będziemy pokazywać uczelni, w jakim kierunku może się zmieniać, ale naszym celem jest też zachowanie stabilności finansowej uczelni.

Zatem nie będzie takiej sytuacji, że uczelnia dostanie dotację mniejszą o 10 proc. w stosunku do poprzedniego roku?

– Nie. Chcemy na początku funkcjonowania tego zmienionego algorytmu uniknąć takich sytuacji. Gdyby z algorytmu wynikało, że uczelnia powinna dostać o 10 proc. mniej niż w poprzednim roku, zatrzymamy spadek dotacji na poziomie 5 proc., pokazując jednocześnie, skąd się on bierze, gdzie i co trzeba zmienić, aby uczelnia w następnych latach otrzymała tych środków więcej.

Czy ta sama zasada będzie działała w drugą stronę?

– Tak. Stabilność finansowania musi być zachowana. Są w tej chwili uczelnie, które z roku na rok tracą więcej niż 5 proc., ale przecież nadal funkcjonują. Nowy algorytm nie zagraża stabilności finansowania uczelni, co chcę wyraźnie podkreślić.

Czy myślą państwo o wprowadzeniu postulowanej przez uczelnie kilkuletniej perspektywy finansowania?

– Obecnie ze względów prawnych – rocznej perspektywy całego budżetu państwa – jest to niemożliwe. Tę stabilność osiągamy właśnie dzięki stałej przeniesienia oraz wspomnianym „bezpiecznikom”.

Zapewne zrobili państwo symulacje pokazujące, jak ten algorytm wpłynie na wysokość dotacji poszczególnych uczelni?

– Oczywiście. Bez tego nasza propozycja byłaby niepoważna.

Proszę powiedzieć o wynikach symulacji.

– Symulacje prowadziliśmy na danych historycznych, zatem nie oddają one w pełni tego, co się stanie w 2017 roku. Od kilku lat jest tak, że w dotacji zyskują duże, silne naukowo uczelnie. Nie widzę zagrożeń, żeby tego typu uczelnie miały stracić na dotacji przy nowym algorytmie. Te uczelnie, które mają dużo jednostek A i A+ oraz prowadzą badania naukowe, będą również zyskiwać. Proszę też pamiętać, że to jest algorytm podziału dotacji między uczelnie. Każda z nich nieco inaczej kształtuje wewnętrzny algorytm dotacji, czyli jej podział pomiędzy wydziały. Niższa stała oznacza motywację do poprawy jakości. Nie chcemy, żeby uczelnie dziedziczyły dotację, ale chcemy je motywować do zmian na lepsze. Jeżeli 65 proc. dotacji pochodzi z roku poprzedniego, to nie ma dużej motywacji do poprawy jakości.

Ile i jakiego typu uczelnie wskutek wprowadzenia nowego algorytmu mogą mieć niższą dotację, a jakie wyższą?

– Proszę pamiętać, że obecnie jesteśmy w procesie konsultacji nowych propozycji ze środowiskiem akademickim. W tym momencie mówienie o tym, kto potencjalnie straci, a kto zyska, jest niezasadne. W ostatecznym kształcie wyniki mogą ulec zmianie.

Jak długo będzie obowiązywał ten pięcioprocentowy bezpiecznik? Czy tylko na chwilę, rok, dwa po wejściu nowego algorytmu, czy dłużej?

– Rozwiązanie to traktujemy jako stałe. Nie jest jednak powiedziane, że w drodze konsultacji zaproponowane wartości górnego i dolnego spadku nie ulegną zmianie.

Jak dotacja podstawowa wygląda w projekcie budżetu na przyszły rok?

– Ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym gwarantuje minimalny wzrost środków przeznaczonych na finansowanie szkolnictwa wyższego. W budżecie na 2017 r. jest to wzrost o 1,3 proc.

Rozmawiał Piotr Kieraciński