Zieleńczykowie

Dom różnych światów

Magdalena Bajer

Urodzony w 1880 roku w zasymilowanej rodzinie żydowskiej Adam Zieleńczyk był synem rzemieślnika-czapnika. Rodzice nie szczędzili na edukację syna, zdradzającego i zdolności, i chęci poznawania świata. Na przełomie dwu poprzednich stuleci była to postawa typowa dla tej części żydowskiej „preinteligencji”, jak można by określić światłych przedstawicieli kręgów, które same nie zdobywszy cenzusów naukowych widziały dla przyszłego pokolenia taką drogę awansu i mogły swoje dzieci na niej wesprzeć materialnie. Atutem młodych ludzi była powszechna w takich rodzinach znajomość języka niemieckiego, a często także innych obcych języków, warunkująca swobodę wyboru miejsc studiowania.

Po ukończeniu jednego z lepszych gimnazjów w Warszawie, gdzie przyszedł na świat, Adam Zieleńczyk zapisał się w roku 1900 na polonistykę w UJ, rychło wszakże opuszczając Kraków, by studiować filozofię kolejno: w Monachium, Berlinie i Heidelbergu, gdzie uzyskał tytuł doktora w roku 1908.

Po powrocie do kraju uczył propedeutyki filozofii w warszawskich szkołach prywatnych, a w roku 1933 został nauczycielem w dwu czołowych stołecznych gimnazjach: im. Stefana Batorego i Adama Mickiewicza. W latach 1917-1920 był zastępcą inspektora szkolnego miasta stołecznego Warszawy. W Drugiej Rzeczypospolitej przez krótki czas pracował jako urzędnik Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nad formami edukacji w zakresie podstaw filozofii i jej dziejów.

Ten wątek biografii należy podkreślić z dwu powodów. Najpierw jako typowy dla inteligentów Drugiej Rzeczypospolitej etap poprzedzający drogę naukową, nierzadko także jej towarzyszący, zarazem doświadczenie pedagogiczne niebłahe w rozwoju przyszłych nauczycieli akademickich, potem jako wyraz postawy, powiedzielibyśmy dzisiaj – obywatelskiej, ludzi rozumiejących pilną potrzebę wychowywania kolejnych pokoleń Polaków z dobrze umeblowanymi głowami i poczuciem powinności wobec ojczyzny powstającej po latach niewoli jako nowoczesne państwo. Wreszcie warto zwrócić uwagę na rozumną politykę ówczesnych władz oświatowych, korzystną dla szkół, przy tym wspierającą młodych o ambicjach naukowych, a nie dość zasobnych kiesach.

Ucząc w szkołach i sprawując pieczę nad nauczaniem, dr Adam Zieleńczyk utrzymywał kontakt z filozofią akademicką. W r. 1914 znalazł się w gronie członków założycieli Instytutu Filozoficznego, będąc już wcześniej członkiem Towarzystwa Naukowego Warszawskiego. W roku 1920 rozpoczął – na stanowisku docenta – wykłady z historii filozofii w Wolnej Wszechnicy Polskiej i prowadził je do wybuchu II wojny światowej, od roku 1929 jako profesor nadzwyczajny i kierownik Katedry Historii Filozofii WWP. W ostatnich latach wykładał także w Łodzi. Podczas wojny, do tragicznej śmierci z rąk Niemców w roku 1943, prowadził zajęcia w tajnym Uniwersytecie Warszawskim.

Zainteresowania badawcze od początku koncentrowały się wokół związków filozofii i etyki, a także racjonalności oraz irracjonalności podstaw systemów zajmujących ważne miejsca w historii filozofii. Wiele uwagi Adam Zieleńczyk poświęcił polskiej myśli filozoficznej XIX wieku, szczególnie dziełu Bronisława Trentowskiego, a także wpływom Immanuela Kanta na polskich filozofów.

Prekursorsko (wolno, jak sądzę, użyć tego określenia) analizował zarówno przyrodnicze, jak psychologiczne metody stosowane przez współczesnych mu badaczy w etyce, wykazując tkwiące w nich pułapki i podkreślając autonomię tej dziedziny wiedzy o człowieku. Krytykował również uzależnianie moralności od wierzeń religijnych.

Obok prac oryginalnych, w tym książek, w dorobku uczonego są przekłady, głównie z filozoficznej klasyki niemieckiej (G. Hegel, J. Fichte), ale i autorów jemu współczesnych. Rozległość poszukiwań i wkraczanie na pogranicza naukowych specjalności, nieczęste w jego czasach, odzwierciedlały się, jak można przypuszczać, w klimacie intelektualnym domu Zieleńczyków, skąd różne drogi powiodły następne pokolenie.

Siostra

Praca i działalność nauczycielska stały się tradycją Zieleńczyków w tym pokoleniu, które poszło studiować. Siostra filozofa Adama, Stefania, urodzona w 1890 roku, studiowała nauki przyrodnicze we Lwowie i tam poznała przyszłego męża Stanisława Baczyńskiego. Pobrali się w Warszawie w roku 1912.

Podobnie jak brat, jasno widziała potrzeby szkoły w Polsce, dźwigającej się z zacofania. Kształcenie dobrych nauczycieli było wśród nich jedną z pierwszych, bardzo pilną. Stefania została nauczycielką metodyki i kierowniczką szkoły ćwiczeń przy seminarium nauczycielskim w Warszawie. Ukończywszy z wynikiem bardzo dobrym kurs pedagogiczny w roku 1918, wykładała później przez 10 lat (1922–32) w Seminarium Nauczycielskim Katolickiego Związku Polek. Nie przeszkadzało w tym wychowanie w sceptycyzmie wobec każdej religii, liberalne poglądy społeczne, wolnomyślicielskie skłonności obecne w domu rodzinnym.

Ostatnią wolą matki Krzysztofa Kamila Baczyńskiego było, aby jego rękopisami zaopiekowali się: Jerzy Andrzejewski, Jarosław Iwaszkiewicz, Jerzy Turowicz i Kazimierz Wyka – wielcy humaniści o różnych odniesieniach do spraw podstawowych.

Ojciec poety, Stanisław Baczyński, był synem powstańca styczniowego, co miało zapewne wpływ na młodzieńczy radykalizm studenta, konstruującego bomby dla antycarskich bojowników. Naturalna była dlań droga do legionów, poprzez POW, a w wolnej już Polsce służba w Oddziale II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, z tej racji udział w tajnych negocjacjach polsko-bolszewickich w 1919 roku. Był jednym z najbardziej zaufanych oficerów wywiadu w początkowych latach II Rzeczypospolitej.

Wojskowy, mówiąc w uproszczeniu, wątek biografii splótł się wcześnie z twórczością krytycznoliteracką, a także pisarską. W latach 1929–1930 wydawał miesięcznik „Europa” (próbowano do niego nawiązać w trzeciej RP), a publikował także w czasopismach „Wiek XX” i „Lewy tor”, włączając się w dyskurs o stosunku do dziedzictwa Młodej Polski, także do ideowej spuścizny Żeromskiego i opowiadając za podziałem ról społecznych wedle kompetencji, jakich wymagała nowa sytuacja Polski niepodległej. W tym podziale pisarze mieli być wolni od „zbawiania ojczyzny”, a zobowiązani do udziału w jej urządzaniu. Być może sam oddany owej misji pozostawił skąpą spuściznę powieściową.

Jakiej Polski pragnął przedstawiciel pokolenia, które niepodległość zastała w pełni sił twórczych, mówi pośrednio po latach wycofanie dwu programowych politycznych książek Stanisława Baczyńskiego z bibliotek Polski Ludowej w 1951 roku.

Córki

Judyta Jadwiga Segała i Adam Zieleńczyk stworzyli rodzinę inteligencką, której ojciec osiągnął status akademicki, dając dzieciom wzór i uprawnienie zarazem, by poszły podobną drogą. Było oczywiste, że wszystkie trzy córki zdobędą wyższe wykształcenie. Było też wiadome, że z wolnomyślicielskiej tradycji i lewicowych skłonności mogą, ale nie muszą czerpać. Wzięły z tej schedy sporo.

Najstarsza, Jadwiga Kocanowa, urodzona w roku 1910, była adwokatem w Warszawie. Wcześnie zaangażowała się w ruch ludowy współpracując podczas okupacji z młodszą o 10 lat siostrą, Wandą.

Wanda Zieleńczyk, jak obie jej siostry, za najzupełniej naturalne uważała uzyskanie uniwersyteckiego dyplomu. W roku 1938 zapisała się na romanistykę w UW. Prawie dwa lata później rozpoczęła studia prawnicze we Lwowie, dokąd, jak wielu, zwłaszcza Żydów, uciekła przed Niemcami. Niebawem wszakże, bo w roku 1941, wróciła do Warszawy, wstępując do Związku Walki Wyzwoleńczej, by wkrótce współorganizować Związek Walki Młodych.

Od roku 1942 była członkiem Polskiej Partii Robotniczej, angażując się bardzo aktywnie w drukowanie i kolportaż lewicowej prasy podziemnej. Pośród tych działań znajdowała czas oraz inwencję na pisanie poezji, przede wszystkim piosenek poświęconych walce z okupantem. Do najbardziej znanych należy Marsz , przyjęty przez oddziały GL jako Marsz Gwardii Ludowej . Obie córki profesora Adama Zieleńczyka, najstarsza i najmłodsza, zginęły wraz z rodzicami z rąk hitlerowców w sierpniu 1943 roku.

Życie średniej siostry, Marii, było losem modelowym dla tej części polskiej inteligencji, która opowiedziała się, nieraz radykalnie, po stronie idei sprawiedliwości i równości społecznej, awansu warstw uciskanych, powszechnego dostępu do zdobyczy cywilizacji i dóbr kultury.

Tuż przed wojną poślubiła działacza Komunistycznej Partii Polski, Jana Turlejskiego, którego poznała na spotkaniach młodzieży socjalistycznej podczas studiów socjologicznych u Stanisława Ossowskiego. Od roku 1939 do wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej mieszkali w Łomży, skąd Turlejski wyjechał z Armią Czerwoną do Moskwy, aby później, jako członek „Grupy Inicjatywnej”, odbudowywać w Polsce partię komunistyczną. Zginał podczas próby przerzutu do kraju.

Żona, przedostawszy się do Warszawy, wstąpiła do powstałej PPR, a także do Gwardii i Armii Ludowej. Walczyła na Starym Mieście w powstaniu. Charakterystyczny dla części kręgów lewicowych imperatyw obrony niepodległości ojczyzny w warunkach powojennej dominacji narzuconego systemu łatwo ustąpił miejsca wmówieniu „polsko-radzieckiej przyjaźni” jako zabezpieczenia niepodległości.

Maria Turlejska po wojnie poszła śladem swego ojca, drogą naukową, zostając profesorem historii, z mocną podbudową wiedzy socjologicznej, specjalizując się w nowożytnej historii Polski i Europy. Wykładała w UW, Wojskowej Akademii Politycznej, Uniwersytecie Wrocławskim. W KC PPR odpowiadała za wprowadzanie w programach nauczania historii zmian zgodnych z obowiązującą ideologią, sama pisała podręczniki zawierające kłamstwa i fałszywe interpretacje.

Bystra obserwatorka zdarzeń, wychowana w tradycji krytycznej otwartości wobec lansowanych idei, musiała „przejrzeć” i pojąć źródła własnego zaślepienia. Zerwała współpracę z tajnymi służbami, której obfite ślady znajdują się w archiwach IPN, a w latach siedemdziesiątych nawiązała współpracę z opozycją demokratyczną i publikowała w drugim obiegu (m.in. książkę Te pokolenia żałobami czarne… Skazani na śmierć i ich sędziowie 1944-1954 ). Dwukrotnie wyrzucano profesor Turlejską z partii. Książka Zapis pierwszej dekady (1972) poszła na przemiał. Autorka, przeżywszy, w wieku z górą sześćdziesięciu lat, polityczne „nawrócenie”, uznała swoje życie za przestrogę przed ślepym zaangażowaniem w jakąkolwiek ideologię. Zmarła w 2004 roku.

* * *

Początki inteligenckiej tradycji w rodzinie Zieleńczyków ogniskują w sobie wszystkie rozterki, wszystkie dylematy i spory czasu budowania niepodległego państwa – tragicznie przerwanego wojną i ponowną niewolą. Jest w nich wiele nauk do przyswojenia i wiele przestróg, wciąż aktualnych. 