Ontogeneza i aborcja

Andrzej Malinowski

Wydaje się, że o przedstawionych w tytule artykułu kwestiach powiedziano już wszystko, a wiedza na ten temat jest powszechna. Obecna jednak dyskusja wokół aborcji wymaga chyba przypomnienia problemów związanych z płodnością kobiet, która od pradziejów po współczesność jest ich podstawową wartością biospołeczną, kształtowaną kulturowo, w tym przez religię.

W grupach ludzkich paleolitu płodność zapewniała stabilizację demograficzną opartą na zastępowaniu pokoleń. Kobiety nie rodziły często, zaś kult kobiety matki był powszechny, o czym świadczą figurki kobiece znajdowane w różnych miejscach Europy. W neolicie, 15-10 tys. lat p.n.e., płodność szybko wzrastała, co wiązać trzeba z hodowlą zwierząt, uprawą ziemi i pojawieniem się substytutu mleka kobiecego. Braki higieny, choroby odzwierzęce, robaczyce, biegunki wzmagają śmiertelność wieku dziecięcego, a częste porody – śmiertelność kobiet. Skraca się długość życia kobiet do 32 lat, mężczyzn do 36, obniża się przeciętna wysokość ciała dorosłych o prawie 10 cm. Mimo to jest to czas eksplozji demograficznej i zasiedlania licznych obszarów świata.

Zapewne starożytność znała różne środki antykoncepcyjne i aborcję. U progu współczesności budzi się świadomość tego, że dawanie życia nie może być przypadkowe, lecz świadome i odpowiedzialne, że należy oddzielić seksualność od płodności. Mimo sprzeciwu Kościoła powstają różne formy antykoncepcji: mechaniczne, chemiczne, wczesnoporonne. Kościół aprobuje naturalny rytm płodności i niepłodności cyklu miesięcznego. Czynnikiem ograniczającym chęć posiadania dziecka staje się późny wiek osiągania dojrzałości społecznej, czyli stosownych warunków bytowych. Późne rodzicielstwo zwiększa jednak możliwość błędów w informacji genetycznej, przekazywanej potomkowi przez rodziców, pojawiania się u zarodków czy płodów różnych uszkodzeń, odmian teratologicznych (embrio- czy fetopatie) potworności. Lepiej się ich pozbyć drogą aborcji, niż w okresie naturalnego porodu.

Istota ludzka

Zmian różnych pojęć związanych z ontogenezą człowieka było w historii sporo. Opracowania XIX-wieczne raczej preferowały czas porodu jako początek ontogenezy człowieka. Według Encyklopedii PWN z 1959: „Ontogeneza – rozwój osobniczy trwa od chwili rozpoczęcia się podziałów komórki jajowej do osiągnięcia stanu dorosłego”. A więc w definicji tej skrócono ludzką ontogenezę, wyłączając starość. W innej Encyklopedii PWN z 2003 r.: „ontogeneza jest czasem od powstania jego zawiązka (połączenie się komórek płciowych), aż do naturalnej śmierci”. Przed laty red. Kamil Durczok organizował dyskusję na temat momentu pojawienia się osoby ludzkiej, w której na miejsce specjalistów embriologów, medyków, antropologów i teologów wprowadzono przeciętnych ludzi niemających żadnej wiedzy na ten temat, co było postępowaniem niedopuszczalnym. Oczywiście wypowiedzi były pozbawione realizmu biologicznego i niczego nie udało się ustalić, choć przeważały poglądy, że istotą ludzką stajemy się od urodzenia. Było to jednak dość dawno, ale w zasadzie głoszone poglądy nie przeciwstawiały się aborcji stosowanej jako metoda pozbawiania niechcianego dziecka.

Metody zapobiegania ciąży oparte na niedopuszczeniu wniknięcia plemników do pochwy uznaje się za względnie bezpieczne – stosunek przerywany, prezerwatywa, a niegdyś pęcherze ryb, są niezbyt akceptowane społecznie, a zwłaszcza religijnie, gdy wkładki domaciczne i środki doustne hormonalne mają skutki ujemne i nie są obojętne dla zdrowia. W opracowaniu J.T. i C.N. Queenów Nowe życie. Ciąża, poród i pierwszy rok życia (2000) stwierdza się: „Antykoncepcja została zaakceptowana w pierwszej połowie XX w., a środki zapobiegawcze ulegają modyfikacjom i coraz mniej jest powikłań zdrowia przez ich stosowanie, ale nadal brak jest likwidacji zdrowotnych skutków ich stosowania”. Brak idealnej metody zapobiegania ciąży. Znany łódzki ginekolog i położnik prof. W. Fijałkowski w licznych artykułach i broszurach propagował „ekologiczne spojrzenie na płciowość i rodzicielstwo zgodne z naturą” (np. „Gazeta Lekarska” nr 2, 2000 – 12-punktowy program, odrzucenie którego wpycha rozrodczość w cywilizację śmierci). Prof. B. Chazan (2004) pytał, czy lekarz ginekolog ma prawo działać jako stwórca, selekcjoner zarodków, kontroler procesów prokreacyjnych, sędzia decydujący o życiu zarodka, czy być jednoosobowym katem? Hipokrates w pracy O chorobach kobiecych pisał, że niebezpieczne są poronienia u kobiet, zwłaszcza wywoływane siłą czy piciem różnych naparów. Opisywał też negatywne skutki przerywania ciąży w swych podstawowych dziełach, zabraniając ich stosowania. Aborcja była stosowana w Starożytnym Rzymie, ale nie wśród pradziejowych Germanów. Zapewne pojawiła się ona w neolicie.

Od stuleci toczy się też dyskusja, które stadia rozwoju prenatalnego stanowią istotę ludzką. Przez ponad 2 tys. lat uznawano poglądy Arystotelesa, który twierdził, że mężczyzna ma specjalną moc (pneuma) przemieniającą krew menstruacyjną po 7 dniach od zetknięcia się z nasieniem w istotę o duszy wegetatywnej, następnie po 40 dniach w istotę o duszy zmysłowej, a po bliżej nieokreślonym czasie w istotę o duszy rozumnej. Jego teorię, wyłożoną w dziele O rodzeniu się zwierząt , przejął np. Tomasz z Akwinu uzupełniając ją teorią o obdarzeniu duszą rozumną przez boski akt kreacji, celem którego jest przemiana żywego stworzenia w istotę ludzką z duszą zmysłową. Powszechne dziś uznanie poczęcia za początek życia osobniczego modyfikuje się przenoszeniem tego momentu na późniejsze stadia rozwoju. W XVI w. za początek życia uznawano już ruchy płodu w połowie ciąży. Ale wtedy, po odkryciu plemników u ssaków, sformułowano teorię preformacji, zakładającą, że u zarodka znajdują się gotowe narządy i części ciała. Pojawiły się dwie odmiany teorii: owizm – głoszący, że komórka jajowa ma gotowy pierwowzór organizmu, a plemnik jest bodźcem jego dalszego rozwoju, oraz spermizm – głoszący, że plemnik zawiera istotę ludzką „homunkulus”.

Osoba ludzka

Sporo jest zwolenników koncepcji początków powstania życia jednostkowego w momencie implantacji. Zdaniem A. Jaczewskiego (1993) zapłodnienie i pierwsze podziały zygoty odbywają się w jajowodzie, a do macicy dociera i wszczepia się zarodek. Zanim uformuje się zarodek, mamy do czynienia z „przedzarodkiem”. Słowo poczęcie winno się odnosić do oznaczenia końca okresu implantacji. J. Różycka w książce Od zygoty do osoby. Potencjalność, identyczność i przerwanie ciąży (Gdańsk 2008) stwierdzała, że do końca procesu gastrulacji mamy do czynienia z „contemptusem”, który w odpowiednich warunkach staje się embrionem, płodem, dzieckiem. Z osobą ludzką mamy do czynienia nie wcześniej niż ok. 18 dnia rozwoju prenatalnego. Do tego czasu, jej zdaniem, jest dopuszczalna aborcja „contemptusa”.

Do dyskusji włączyła się K. Cieślik – poznańska specjalistka antropolog, zajmująca się rozwojem prenatalnym – artykułem z 1999 r. pt. Spory o aborcję. Czy nauki biologiczne mogą być stroną? . Nauka wyjaśnia, kiedy rozpoczyna się życie i kiedy pojawiają się specyficzne cechy gatunkowe. Dwa momenty, z których jeden wskazuje początek, drugi koniec ciąży, są wyraziste i łatwo rozpoznawalne. Dla biologa jasne jest, że istota aborcji polega zawsze na tym, że przerywa ona bieg ludzkiego życia. Usankcjonowanie aborcji oznacza konieczność wyjścia poza klasyczne granice nauki. Ojciec J. Salij w artykule Pytanie o status ontyczny ludzkiego embrionu stwierdza, że ścisłe określenie momentu jest trudne. Następuje on, gdy zapłodnione jajo uzyskuje swą inność w stosunku do organizmów rodzicielskich.

W encyklice Evangelium vitae (1968) napisano, że „Kościół zawsze uczył i naucza, że owoc prokreacji ludzkiej od pierwszej chwili swego istnienia musi mieć zagwarantowany bezwzględny szacunek należny istocie ludzkiej w całości i jedności cielesnej i duchowej. Istota ludzka musi być traktowana jako osoba od poczęcia i dlatego od tego momentu przysługują jej prawa należne osobie, wśród których najważniejsze jest niezbywalne prawo do życia każdej niewinnej osoby ludzkiej”. Stanowisko to jest zgodne z wypowiedzią Rzecznika Praw Dziecka. W pedagogice embrion czy płód ludzki nazywa się prenatalnym. Rektor Uniwersytetu Poznańskiego Stefan Dąbrowski w artykule Humanizm w medycynie w 1938 roku napisał: „W obecnych czasach szczególnie młodzież narażona jest na niebezpieczeństwo społecznych herezji, godzących w podstawy chrześcijaństwa, i musi zdobyć się na głębię myśli i siłę ducha, by oprzeć się wrogiej propagandzie, wciskającej się różnymi drogami ze Wschodu i najbliższego Zachodu w jej umysły, w celu odciągnięcia jej od tych pierwiastków duchowych, które złożyły się na cywilizację polską i katolicką”.

Emerytowany prof. Andrzej Malinowski, senior Instytutu Antropologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu