Nowa inteligencja

(fig)

W atmosferze dyskusji o wymianie elit w Polsce, toczącej się dziś pośród osób zainteresowanych przyszłością kraju, zatrzymał moją uwagę artykuł prof. Henryka Domańskiego Czy inteligencja przekształca się w wyższą klasę średnią? (kwartalnik „Nauka” 1/2016). Autor zestawia w nim wyniki badań nad kilkoma kwestiami: sytuacją inteligencji w strukturze społecznej, nad tym, jak sama się ona definiuje, jej udziałem w funkcjonowaniu demokracji i wreszcie nad tym, czy wzory kultury klasy średniej wypierają etos inteligencki.

Inteligencję definiuje autor poprzez wykształcenie i wykonywanie ważnych ról społecznych: „tworzenie i podtrzymywanie kultury, wartości materialnych, rozwijanie nowych technologii, organizowanie życia społecznego i sprawowanie władzy organizacyjnej”. Stwierdza, że te zadania „pokrywają się w dużym stopniu z rolą wyższej klasy średniej”, od której różni inteligencję „brak równie silnej orientacji na stosunki rynkowe (…), silniejsze kreowanie własnej tożsamości grupowej i występowanie w roli rzecznika interesów społecznych”. Liczebność inteligencji ocenia profesor na 7-8 proc. ogółu ludności Polski (odsetek ten nie uległ zmianie od roku 1988).

Gdyby inteligencja przekształcała się w wyższą klasę średnią, powiada prof. Domański, byłoby to korzystne dla społeczeństwa i dla niej, a „wskaźnikiem tego procesu byłaby poprawa jej sytuacji finansowej”. Analiza dochodów i położenia materialnego inteligencji prowadzi autora do wniosku, że – nie licząc elity biznesu – inteligencja lokuje się niezmiennie na szczycie hierarchii dochodów (jej dochody zwiększyły się w stosunku do średniej krajowej z 1,93 w 2002 r. do 3,53 w 2013). Tendencję rosnącą wykazują warunki mieszkaniowe, a zagrożenie bezrobociem dotyka inteligencję w znacznie mniejszym stopniu niż robotników, pracowników umysłowych czy właścicieli.

Inteligencja w Polsce raczej prawidłowo określa własną pozycję, jednak w codziennych zachowaniach, mówiąc o sobie, nie posługuje się określeniami „klasa średnia” czy „wyższa klasa średnia”.

W życiu politycznym inteligencja nie mówi jednym głosem, dzieli się na lewicową i prawicową, jednak odczuwa wspólnotę interesów ekonomicznych, stylu życia i innych wyznaczników odrębności. Chętniej też niż inne grupy kontestuje posunięcia rządu.

Autor analizuje także kwestie stylu życia na przykładzie zachowań związanych z jedzeniem. Inteligencja chętniej niż robotnicy eksperymentuje i sprawdza nowe potrawy, co można interpretować jako przejmowanie „coraz to nowych symboli wyższości”. Wynika to z „typowych dla inteligenckości potrzeb wyrafinowania i smaku, jak i typowej bardziej dla klasy średniej otwartości, różnicowania zwyczajów i unikania konserwatyzmu w dziedzinie kultury”.

Społeczeństwa klasy średniej – pisze autor – tym różnią się od społeczeństwa polskiego, że „wymuszają potrzebę przedsiębiorczości, doskonalenia zawodowego, zamożności i tworzenia reguł przynoszących korzyści ludziom zdolnym, obdarzonym talentem, którzy chcą awansować”. Inteligencja „reprezentuje wysoką pozycję rynkową, dominuje na scenie publicznej i tworzy prestiżowe wzory konsumpcji”. Nie musi to jednak iść w parze z takimi cechami klasy średniej jak „skłonność do polegania na sobie, samodyscyplina, oszczędność i zapobiegliwość”. Mamy więc na razie „nową inteligencję”, zajmującą pozycję wyższej klasy średniej, reprezentującą podobne jak ona zachowania, lecz niebędącą nią w sensie dosłownym.

(fig)