Nadążyć za rzeczywistością

(fig)

Nowy numer magazynu PAN „Academia” (1/45/2016), poszerzony i w uatrakcyjnionej szacie graficznej, zajmuje się tematyką ingerencji.

W rozmowie z ekologiem lasu naturalnego dr. hab. Bogdanem Jaroszewiczem pojawia się nagłośniony ostatnio w mediach problem ingerencji w Puszczy Białowieskiej. Zwiększenie wycinki drzew w części gospodarczej puszczy motywuje się atakiem kornika drukarza. Tymczasem uczony dowodzi, że taka wycinka nie jest uzasadniona ekologicznie. Dlaczego? W części chronionej puszczy las sam walczy z kornikiem, w części gospodarczej zarażone drzewa się usuwa. I okazuje się, że w obu przypadkach efekty są podobne, masowe namnażanie się szkodnika załamuje się po 3-4 latach, a liczba obumierających drzew w obszarze chronionym jest równa masie drewna usuwanej przez leśników.

Stereotypami i uprzedzeniami zajmuje się inny indagowany przez „Academię” naukowiec, psycholog, prof. Mirosław Kofta . Anna Zawadzka pyta go o zmiany polityczne w Polsce i psychologiczne uwarunkowania osobowości autorytarnej, przy czym oboje zakładają milcząco związek obu tych kwestii. Przyznam, że dla mnie nie jest on jasny. Profesor chętnie opowiada o polskim konserwatyzmie, który wedle jego przekonania „nabiera silnie autorytarnego zabarwienia”, odrzuca wolność, jest zamknięty kulturowo i ksenofobiczny. Dalej mówi o krótkiej i kruchej tradycji demokratycznej w Polsce (sic!), o ruchu „zorganizowanym przez Jarosława Kaczyńskiego” wokół tragedii smoleńskiej, o zwrocie autorytarnym i cechach osobowości sprzyjających akceptacji teorii spiskowych. Dziennikarka pyta o „scenariusz, który spełnia się po wyborach” październikowych, profesor potwierdza, że scenariusz ów „do pewnego stopnia” się spełnia. Nie wiemy tylko, jaki ma to być scenariusz. Prof. Kofta tak opisuje obecną sytuację polityczną: „To, z czym mamy do czynienia, to nie jest po prostu przejęcie władzy przez opcję konserwatywno-prawicową. To jest przejęcie władzy, której towarzyszy próba rewolucji konserwatywnej z elementami przemocy i symbolicznej i instytucjonalnej. Ta władza nie szanuje ani istniejących instytucji demokratycznych, ani demokratycznego porządku. Kolejne jej działania wskazują na to, że chce siłą, bez zmiany konstytucji, dokonać zmiany ustroju. I wielu to popiera, oddaje kontrolę nad własnym życiem charyzmatycznemu przywódcy (…) któremu przypisuje się nawet cechy istoty wyższej. (…) Trudno bowiem nie zauważyć, że w bardzo szybkim tempie uchwalane są niekonstytucyjne ustawy, które dają niemal nieograniczoną władzę (…) jednemu człowiekowi. Takiej nie ma nikt w Europie. To jest dyktatura”.

Zastanawiałem się, czy to, co czytam, nie jest przypadkiem fragmentem przemówienia na wiecu opozycji. Dyktaturę bowiem w dzisiejszej Polsce trudno jednak zauważyć, a obiektywnie opisując rzeczywistość, warto byłoby dostrzec przeprowadzane reformy, zmiany pozytywne i ich kierunki, brak propozycji alternatywnych ze strony opozycji i wiele innych faktów. W przeciwnym wypadku okaże się, że specjalista od stereotypów i uprzedzeń wyjdzie na silnie uprzedzonego do pewnych przejawów rzeczywistości.

Prof. Jerzy Szacki w rozmowie z tą samą dziennikarką, która naprowadza go na skojarzenia obecnej sytuacji z marcem 1968 roku, pojęcie narodu kojarzy z nacjonalizmem i ksenofobią, tak natomiast komentuje jesienną decyzję wyborców: „dali się zwieść pustemu często gadaniu, frazesom narodowym i socjalnym, skrywającym niekiedy dość anachroniczny sposób widzenia świata, który nijak się ma do współczesnych realiów”.

Doprawdy w obu przypadkach przydałoby się przetrzeć ideologiczne okulary, znaleźć w sobie nieco więcej obiektywizmu i subtelności interpretacyjnej, a przede wszystkim rozszerzyć płaszczyznę poznawczą. W społeczeństwie dokonały się istotne zmiany, do uczonych należy ich obserwacja i próba zrozumienia, nie rzucanie zaklęć i nakładanie na świat zużytych klisz.

(fig)