Lekcje z końca świata
Naukowcy z Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk wpadli na pomysł nauczania przedmiotów przyrodniczych w oparciu o badania prowadzone w stacjach arktycznych.
Sama idea nie jest nowa. W maju ubiegłego roku zakończył się prowadzony przez 4 lata innowacyjny projekt Eduscience, z którego skorzystało łącznie ponad 3500 szkół w całej Polsce. Lekcje prowadzone były z polskiej stacji na Spitsbergenie oraz obserwatoriów geofizycznych i instytutów PAN. W tym roku, dodatkowo, 8 lekcji poprowadzono ze stacji im. Arctowskiego w Antarktyce. Zainteresowanie było olbrzymie. Padł nawet swoisty rekord, bowiem w jednej z lekcji uczestniczyło jednocześnie 260 szkół. Idąc za ciosem, Instytut Geofizyki wystartował w konkursie organizowanym przez Komisję Europejską w ramach programu Horyzont 2020. Spośród 205 aplikacji, wybrano 5, w tym polski innowacyjny pomysł nauczania przedmiotów przyrodniczych. Przez ostatnie 10 lat Polska w konkursach „Nauka dla społeczeństwa i z udziałem społeczeństwa” nie koordynowała żadnego projektu. Teraz stoi na czele „Edu-Arctic – Innovative educational program attracting young people to natural sciences and polar research”. Partnerami polskiego instytutu są: American Systems sp. z o.o. (Polska), Norwegian Institute of Bioeconomy (Norwegia), Faroe Islands Nature Investigation (Wyspy Owcze), Université de Versailles Saint-Quentin-en-Yvelines (Francja) oraz Arctic Portal (Islandia). Budżet projektu wyniesie ok. 1,8 mln euro, a jego realizacja potrwa 3 lata. Wszystkie zajęcia będą bezpłatne.
Wulkany, lodowce i misie
Fakt, że Instytut Geofizyki jest inicjatorem projektu nie oznacza, że zakres tematyczny jest ograniczony do zagadnień geofizycznych. Przeciwnie, różnorodność zagadnień jest ogromna z uwagi na badania, jakie prowadzone są w Arktyce.
- To co w Arktyce jest niesamowite, to fakt, że badania dotyczą wielu dziedzin nauki – mówi dr Agata Goździk, koordynatorka projektu. – Na Spitsbergenie badamy dynamikę ruchu lodowców, zmiany klimatyczne, prowadzimy badania sejsmoakustyczne dna morskiego. W sposób ciągły prowadzone są pomiary meteorologiczne oraz obserwacje środowiskowe, m.in. badany jest skład chemiczny wody opadowej i wody wypływającej z lodowców, co dostarcza nam informacji o tym, jakie kiedyś panowały na Ziemi warunki. Prowadzimy eksploracje jaskiń lodowych – polska ekipa badała jedną z najdłuższych jaskiń lodowych. Dzięki monitoringowi można było obserwować ściskanie i rozszerzanie się lodu, tempo wypełniania się jaskini wodą. Prowadzone są też badania magnetyzmu ziemskiego i obserwacje zórz polarnych.
Z kolei Islandia to dobre poletko do badań wulkanów czy ciepłych źródeł. Na położonej w tajdze stacji w północnej Norwegii prowadzone są badania dendrologiczne. Naukowcy zbierają też włosy i badają DNA niedźwiedzi brunatnych. Z geofizyką nie ma to już nic wspólnego: to zoologia, biologia, biochemia. Także spektrum badań na Spitsbergenie jest bardzo szerokie. Podczas krótkiego lata bada się alczyki, małe ptaszki niezwykle wrażliwe na zmiany klimatu. Wieloletnie obserwacje dotyczące okresu składania przez nie jaj pozwalają wnioskować o tym, jaka jest dynamika zmian klimatu.
– Ponadto nasz partner w projekcie, Uniwersytet w Wersalu, prowadzi badania antropologiczne Inuitów – rdzennej ludności Grenlandii, co uzupełnia tematykę o aspekty kulturowe i społeczne – dodaje dr Goździk.
Dzieciaki lubią klikać
Program zakłada, że skorzysta z niego co najmniej 12,5 tysiąca uczniów, czyli blisko 500 szkół z 10 lub więcej krajów europejskich. W jednej lekcji może uczestniczyć 25 szkół, ale skoro już pobito rekord w Polsce… Zajęcia przeznaczone będą dla osób od 13. do 20. roku życia i mają być prowadzone w języku angielskim, choć na zamówienie mogą być także w językach narodowych.
– Szkoły będą się mogły do tych transmitowanych lekcji przygotowywać. Temu ma służyć „Polarpedia”, czyli wikipedia polarna, w której znajdą się informacje o poszczególnych lekcjach i wyjaśnione zostaną terminy, jakie będą podczas nich używane – wyjaśnia dr Goździk. – Metodą komunikacji z prowadzącym będą czaty. Uczniowie będą mogli zadawać pytania. Wiemy już z naszych dotychczasowych doświadczeń, że sam wykład się nie sprawdza, będziemy więc przygotowywać eksperymenty, lub zrobią to szkoły, a inni uczestnicy będą mogli się im przyglądać. Przygotowujemy także różnego rodzaju quizy, które będą realizowane przy pomocy smartfonów – ta metoda się sprawdza, bo dzieciaki lubią klikać. Taki mini międzynarodowy konkurs pomiędzy uczniami szkół z kilku krajów to dodatkowa atrakcja.
Wcześniej prowadzone dla polskich szkół lekcje musiały się wpisywać w podstawę programową, jaka u nas obowiązuje, teraz to nie będzie możliwe. Każdy kraj ma swoje wymogi i pogodzenie ich jest niewykonalne. Autorzy programu stawiają sobie zupełnie inne, ale niezwykle ambitne zadanie.
– Nie chodzi o to, by realizować program i przygotowywać uczniów do testów – mówi dr Goździk. – Naszym celem jest zainteresować ich nauką, zachęcić do samodzielnych poszukiwań i rozwoju. Budzenie fascynacji to dla nas element najważniejszy.
Naukowcy liczą na to, że lekcje staną się inspiracją dla nowych pokoleń geofizyków, sejsmologów, hydrologów, biochemików…