Czas nowelizacji

Marcin Chałupka

Nowela uchwalona przez Sejm 20 maja br. wydłuża czas na dostosowanie nazw uczelni niespełniających wymagań z art. 3 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym (zw. dalej PSW) o następne cztery lata. Być może kolejne „odroczenia” w tym zakresie zainspirują rzesze doktorów, by podobnie rozwiązać problem „rotowanych adiunktów”, skoro ustawodawca jest tak elastyczny, wrażliwy na postulaty środowiska i to mimo ustalonych wcześniej reguł. Kolejną nowelą z 20 maja br. Sejm wydłużył o dwa lata termin przekazania przez rektorów do repozytorium prac dyplomowych, których skuteczna obrona odbyła się po 30 września 2009 r. Jednocześnie odroczono do roku 2018/19 obowiązek sprawdzania prac systemami antyplagiatowymi współpracującymi z repozytorium. Może powstać wrażenie, że fiasko wdrożenia na czas rozwiązań prawnych i technicznych walki z plagiatami (te braki wskazywano już w toku prac nad nowelą z 2014) „przykryto” jej „upaństwowieniem”. Bowiem nadal ignoruje się przyczyny plagiatów (brak interesu dyplomanta i promotora w tworzeniu oryginalnej pracy), a walczy z objawami. Oczywiście za pomocą narzędzi nabytych na koszt podatnika (tu: Jednolity System Antyplagiatowy), co może daje satysfakcję w sferze publicznej, zwłaszcza w połączeniu z łudząco brzmiącym słowem „nieodpłatnie”. Tyle w zakresie zmian uchwalonych.

Oceny PKA w toku

Co do zmian planowanych, 24 maja br. do Sejmu RP wysłano (rządowy) projekt nowelizacji PSW. Projekt w wersji z 31 marca br. (ministerialny) omawialiśmy w FA 5/2016. W wersji, jaka trafiła do Sejmu (http://bip.kprm.gov.pl/kpr/bip-rady-ministrow/projekty-ustaw-przeslan/2887,Projekty-ustaw-przeslane-do-Sejmu-RP.html), znajdujemy kilka różnic, kilka spraw nadal wymaga doprecyzowania. Np. problem zmiany statutu PKA na tle postępowań oceniających w toku – nazwijmy je „starymi”. Choć art. 11 ust. 2 projektu przewiduje do takich postępowań stosowanie przepisów dotychczasowych, to odesłanie do art. 48a ust. 7 sprawia, że takim „przepisem dotychczasowym” jawi się jedynie rozporządzenie określające treść statutu PKA. Brak wyraźnych podstaw, by w tym pojęciu zmieścił się sam statut PKA. Nawet zaś jeśli, to PKA musiałaby pozostawić „stary” statut do „starych” spraw, mimo iż używałaby już nowego do nowych. Jeśli więc nie uda się zgrać wejścia w życie nowego rozporządzenia i pasującego do niego statutu PKA, może tu powstać prawno-interpretacyjny problem. Bowiem aktualnie w statucie PKA są „podstawowe kryteria i zakres” ocen PKA (na podstawie art. 9 ust. 3 pkt 3 PSW), zaś nowela nakazuje określić (art. 48a ust. 7 w brzmieniu projektowanym) „ogólne kryteria ocen” PKA. Choć wg art. 22 projektu zachowuje się stosowanie „starych” rozporządzeń do dnia wydania nowych, maksymalnie 12 miesięcy, to jednak zmiana brzmienia podstawy prawnej powoduje, że „stare” rozporządzenie staje się niezgodne ze znowelizowaną ustawą. Zachowując do „starych” spraw także „starą” ustawę i „stare” rozporządzenie, powinniśmy utrzymać i „stary” statut.

Na istotną wygląda zmiana definicji oceny instytucjonalnej (pkt. 12a projektu - 48a ust. 4 PSW). Dotychczas ocena jakości kształcenia poprzedzona była słowami „w tym”, co czyniło definicję (ocena działalności podstawowej jednostki) otwartą. Projektowana definicja - poprzez zastąpienie „w tym” słowami „polegającej na” – ma być ograniczona właśnie do oceny jakości.

Konkursy, profile, nadzór

Art. 7 projektu, zmieniając art. 23 ustawy nowelizującej z 2014 r., wydłuża czas na przeprofilowanie studiów pierwszego stopnia do 31 grudnia 2017 r. oraz na poinformowanie ministra do końca stycznia 2018 r., jednakowo z terminami dla studiów drugiego stopnia. Art. 15 projektu wskazuje, że „do postępowań w sprawie zatrudnienia nauczycieli akademickich wszczętych i niezakończonych przed dniem wejścia w życie niniejszej ustawy stosuje się przepisy dotychczasowe”. Skoro zmiana polega na zachowaniu wymogu konkursu przy „nawiązaniu stosunku pracy”, a nie „zatrudnieniu”, to ograniczenie przejściowości do „zatrudnienia” może oznaczać, że chcąc awansować bez konkursu (ratio legis wskazane w uzasadnieniu projektu), należy poczekać z postępowaniem w tej sprawie do wejścia w życie noweli, bo inaczej „zatrudnienie” będzie po „staremu”.

Ciekawą zmianą jest zniesienie obowiązku przekazywania MNiSW uchwał o przyjęciu czy zmianie statutu, regulaminu studiów, zasad i trybu przyjmowania na studia (pkt 9c projektu zmieniający art. 35 ust. 3 PSW). Wysyłanie tych dokumentów „startowało” termin (z art. 36 ust. 1 PSW) dwu miesięcy na stwierdzenie ich nieważności. Skoro nie będzie „przekazania”, termin nie startuje, a właściwie startuje, ale nie będzie wiadomo od kiedy, bo „otrzymanie”, o jakim mowa w art. 36 PSW, może nastąpić niezależnie od zniesionego obowiązkowego „przekazania”. Każdy więc przekazujący do MNiSW z sygnalizacją użycia art. 36 nie będzie wiedział, czy ktoś nie przekazał już wcześniej, więc termin wystartował i upłynął. Być może z czasem powstanie też pytanie, czy uprawnienie z art. 36 PSW nadal wiążę się z pierwszym „otrzymaniem”, które dziś najczęściej wynikało z obligatoryjnego „przekazania”, czy może z każdym kolejnym „otrzymaniem”, zwłaszcza jeśli w kolejnym postawiono zarzuty inne niż we wcześniejszych.

Jak będzie ostatecznie wyglądała nowela antybiurokracyjna? Zobaczymy. Na tle wyzwania i perspektywy ustawy 2.0 to może staje się już mało interesujące.

Konkurs na ustawę

Podobno dawno, dano temu dzierżyciel władzy i woli politycznej wiedział (sam z siebie albo od mniej czy bardziej oficjalnych doradców) jak brzmi dany przepis, jakie niesie skutki i co w nim trzeba zmienić, by uzyskać efekt zgodny z jego zamierzeniem. Dziś życie Regulatora nie jest tak proste. W toku prac nad nowelizacją PSW z 2011 r. „innowacją” było pisanie projektu zmian prawa, poprzedzonego przez tzw. założenia. Był to polityczno-wizerunkowy dokument, którego przekładanie na język przepisów okazało się czasochłonne i kłopotliwe. Ale przynajmniej owe założenia oddawały wolę polityczną władzy, jej odpowiedzialność za treść swej propozycji, a może nawet poczucie misji. Ale demokratyzacja postępuje. Innowacją roku 2016 jest pisanie „założeń” do ustawy przez „środowisko” i to w konkursie. „Ministerstwo wybierze trzy projekty badawcze, które okażą się najlepsze dla polskiego szkolnictwa wyższego”, ogłaszano na www resortu. Pięknie, ale co to jest „polskie szkolnictwo wyższe”? Kadra, studenci, jakość kształcenia? Dla kogo, czego ma być najlepszy ten wybrany projekt? Jeśli kadra chciałaby dużo zajęć, dużo kierunków, bez rachunku ekonomicznego, wszystko „za darmo”, to co na to podatnik? W tym młody podatnik, który dziś studiuje – więc jest częścią „polskiego szkolnictwa wyższego” – a za 10-20 lat poniesie koszty rozwiązania nietrafionego, choć może „najlepszego” dla „polskiego szkolnictwa wyższego”.

Na jego emeryturę zabraknie, bo podatki poszły m.in. na utrzymanie kadry kierunków, które nie były warte swoich kosztów, nie mówiąc już o zapewnieniu pracy. Dlaczego więc zmarnował na nich 5 lat? Bo dawali stypendia i zniżki, co także powiększyło dziurę budżetowo-ZUSową.

Droga…

„Chcemy aby projekty, które będą punktem wyjścia nowego prawa, przyszykowali akademicy”, podkreślał Pan Premier Jarosław Gowin („Dziennik Gazeta Prawna”, 24 maja br., s. B10). Tymczasem prof. T. Dietl, przewodniczący komisji konkursowej, oznajmił: „Projekt, po którym było widać, jakie środowisko reprezentuje, odrzucaliśmy”. Więc „szykować” mają akademicy, ale bez wskazywania którzy? Prywatni czy publiczni, samodzielni czy niesamodzielni? A jeśli nie było widać, ale projekt był pod dane „środowisko”? Cytując dalej za DGP: „zwycięscy reprezentują trzy różne środowiska naukowe – jeden uczelnię publiczną, drugi niepubliczną, a trzeci – podmiot działający na rzecz nauki”, stwierdzamy, że chyba jednak trochę było widać. Przy rozstrzygnięciu konkursu brano pod uwagę w pierwszej kolejności „czy przedstawiona diagnoza jest właściwa i na ile ciekawa jest dana propozycja”. „Właściwa”... ale wedle jakich kryteriów? „Ciekawa”? Wedle jakiego miernika? Czy sekwencja: zdefiniowanie problemu, a potem wybór projektu, który najlepiej (kosztowo, czasowo, organizacyjnie) wdroży jego rozwiązanie, jest już przestarzała? Jeśli nie, to jak zdefiniowano problem? Bo być może problemem jest konieczność zdefiniowania problemów szkolnictwa wyższego, a zwłaszcza ich praprzyczyn. A jeśli te są znane od lat (korporacyjno-etatystyczna organizacja podtrzymywana budżetowym zasilaniem), ale ich usunięcie jest politycznie niemożliwe? Żaden z zespołów – laureatów konkursu nie proponuje tu rewolucji, choć pojawiają się „złowrogo” brzmiące kryptonimy: „finansowanie zadaniowe”, „konkurowanie o zasoby”, „zróżnicowanie źródeł finansowania”, „powiązanie strumieni finansowania dotacyjnego z oceną jakości opartą o mierzalne wyniki”. Wszystko wskazuje na to, że dłużej i na obecnych zasadach pieniędzy dla wszystkich… nie wystarczy. Żaden projekt nie dotyka także źródła władzy w uczelniach, bo postulat dokonywania przez samą uczelnię wyboru modelu zarządzania może się skończyć jak konkursy na rektora, chyba że za „właściwy wybór” będzie bonus. Zaś hasło wzmacniania roli organów jednoosobowych i tak zaprowadzi do pytania: jak i przez kogo kreowanych.

…jest celem?

Naiwni myśleli: przychodzi nowy rząd i wie: co, jak i dlaczego chce zmienić. Każdy minister ma projekty zmian, wie jak je uzasadnić, jak do nich przekonywać. A w ministerstwie czy na rynku znajdzie ludzi, którzy potrafią jego zamysł zapisać w prawie. Ale szkolnictwo wyższe zawsze było „wyjątkowe”. „Po raz pierwszy w Polsce ustawa o szkolnictwie wyższym przygotowana zostanie na podstawie założeń opracowanych przez środowisko” – czytaliśmy na stronie MNiSW. Nie wiem, czy po raz pierwszy, ale może wreszcie praktyka pisania prawa przez grupy interesów została nie tylko zaakceptowana, ale i podniesiona do rangi dobrego wzorca. Chociaż być może to posunięcie w pewien sposób zmusza „środowisko” do wzięcia współodpowiedzialności za konieczną, głębszą reformę, co cały zawiły koncept by tłumaczyło. W przeciwnym wypadku pozostaje czekać kiedy minister finansów rozpisze konkurs na założenia do systemu podatkowego pt. „UrzSkar 2.0”, adresowany do konsorcjów pracowników urzędów skarbowych i doradców podatkowych, a minister spraw wewnętrznych i administracji w projekcie „Komisariat 2.0” oczekiwał będzie od mundurowych założeń do zmiany ustawy o policji. Wybrany zostanie oczywiście „najlepszy” dla bezpieczeństwa, no i pod warunkiem, że nie pozwoli stwierdzić, czy stoi za nim „drogówka”, „prewencja”, czy „kryminalni”.

Autor specjalizuje się w prawie i instytucjach szkolnictwa wyższego i awansu naukowego. Więcej na www.chalupka.pl.