O dobrej robocie
Tadeusz Marian Kotarbiński urodził się 31 marca 1886 roku w Warszawie, z ojca Miłosza, dyrektora Szkoły Sztuk Pięknych, i matki Ewy de domo Koskowskiej. Po latach zapisał (Wspomnienia z czasów studenckich 1970): „W domu moich rodziców zbiegały się tradycje mieszczańskie z upodobaniami i kompetencjami o charakterze artystycznym. Żyło się muzyką, plastyką i poezją. Wytworzyło się w tym domu usposobienie zbliżone do francuskiego: dużo było śpiewu, uśmiechu i żartu na co dzień, poza pracą i podczas pracy”. Tadeusz otrzymał wychowanie w duchu katolickim, jednak – wyjaśniał (Jak zacząłem filozofować, jak filozofuję i jak innym radzę to czynić , 1958) – „Etyka, jaką mi wpajano, w zasadzie jest wspaniała, chciałbym ją zachować na całe życie. Metafizyka, której mnie uczono, jest fikcją. Nie mogę jej przyjąć”.
Po nauce gimnazjalnej i zdaniu matury jako ekstern – w Parnawie (Estonia 1906), bowiem bojkotowano nauczanie w Warszawie – próbował studiów filozoficznych na UJ (jako wolny słuchacz) i architektonicznych na politechnikach we Lwowie i Darmsztadzie. Na trwałe wybrał studiowanie „filozofii ścisłej” pod kierunkiem Kazimierza Twardowskiego na Uniwersytecie Lwowskim (1907-1912). W czasie studiów skupiał się na lekturach i pracy w Kółku Filozoficznym – „nie brałem żadnego udziału w swarach politycznych, choć trzymałem się bliżej postępowców”. Doktorat uzyskał na podstawie pracy Utylitaryzm w etyce Milla i Spencera (1915). Po powrocie do Warszawy zdobył dyplom „nauczyciela domowego” – nauczał łaciny w Gimnazjum Mikołaja Reja, a na kursach prywatnych wykładał filozofię i logikę.
W roku 1918 Kotarbiński podjął na Uniwersytecie Warszawskim wykłady, po roku otrzymał Katedrę Filozofii jako profesor nadzwyczajny, a od 1929 – zwyczajny. W latach 1918-1933 był aktywny dydaktycznie, prowadził ogółem 16 kursów, 15 seminariów i 9 proseminariów, zróżnicowanych tematycznie. W roku ak. 1929/1930 był dziekanem Wydziału Humanistycznego. W latach 1930-1932 publikuje liczne artykuły w piśmie „Racjonalista”. Wychodzi poza problemy filozoficzne ku problemom społecznym. Kotarbiński angażował się czynnie przeciw antysemityzmowi, zwłaszcza w postaci „getta ławkowego”. Przewodniczył Sekcji Szkół Wyższych Związku Nauczycielstwa Polskiego (1937-1939).
Kotarbiński wypracował własny system – etykę niezależną – zwaną też „etyką realizmu praktycznego, etyką spolegliwego opiekuna. Niezależną (…) dlatego, że dla jej uzasadnienia nie ma powodu sięgać po argumenty do innych źródeł, jak tylko do ocen emocjonalnych, wyrobionych w stosunkach międzyludzkich. Niepotrzebne są tu doktryny o przetrwaniu pozazgonnym ani takie czy inne teorie na temat stosunku ducha do materii (…). Realizm praktyczny polega nie tylko na tym uwolnieniu się (…) lecz także na liczeniu się w postulatach z ograniczonością możliwości i z hierarchią wartości względów, wedle których człowiek rozumny winien dokonywać wyboru dróg własnego postępowania” (Obraz rozmyślań własnych , 1965). Postawa spolegliwego opiekuna implikuje – dodawał – „odwagę, dobre serce, prawość, wytrwałość w trudach, dyscyplinę wewnętrzną”. Etyka ta „uznaje zasadniczą istotną tożsamość głosu sumienia we wszystkich społecznościach (…) wedle skali «czcigodne – haniebne»”. Przy tym podtrzymywał Kotarbiński swoisty ahistoryzm.
W ramach filozofii uprawiał logikę, którą interpretował jako naukę o nauce. Tą drogą przeprowadzał awanse uniwersyteckie: „wszedłem na katedrę filozofii niejako po stopniach logiki”. W 1929 roku Kotarbiński opublikował obszerne dzieło Elementy teorji poznania, logiki formalnej i metodologji nauk . Z myślą o dydaktyce przygotował Kurs logiki dla prawników (opublikowany jako podręcznik w 1951). Kotarbiński przejął od Stanisława Leśniewskiego system logiki formalnej, dopełniając ją „problemem walki z hipotezami pochodzenia językowego”. Tu sformułował (1929) własny system reizmu : „starać się, o ile możności, doprowadzać wypowiedzi oznajmujące do takiej postaci, by nie było w nich innych nazw, jak tylko nazwy rzeczy, czyli ciał fizycznych lub cząstek fizycznych. Osoby uważa się przy tym za rzeczy, rzeczy doznające”. Reizm to nie „realizm” lecz „konkretyzm” (somatyzm).
Jako przedmiot głównej specjalizacji filozoficznej Kotarbiński wymieniał prakseologię – naukę o sprawnym działaniu. Koncepcję tę przedstawił w Szkicach praktycznych. Zagadnienia z filozofii czynu (1913). Wprowadził nazwę „prakseologia” w 1923 roku, ujmując problem szerzej, jako Czyn (1934), zaś w całej pełni w formie Traktatu o dobrej robocie (1955). Etyka dopełniała prakseologię – obok sprawności działania Kotarbiński umieszczał dzielność, a sprawność łączył z godziwością.
W sprawach osobistych Tadeusz Kotarbiński przeciwny był pouczeniom etycznym, nie uważał się nawet za „drogowskaz”. Z pierwszą żoną, Wandą Magdaleną de domo Baum, miał dwóch synów, jeden z nich za młodu popełnił samobójstwo. Miłością życia Kotarbińskiego stała się jego asystentka, Dina Sztajnbarg, która w czasie wojny musiała ukrywać swe pochodzenie – przyjęła nazwisko Kamińska. Po wojnie, w rok po śmierci pierwszej żony, Kotarbiński zawarł z Janiną Kamińską związek małżeński.
W czasie wojny Kotarbiński angażował się w tajne nauczanie, wykorzystując mieszkanie w domu profesorskim przy ulicy Brzozowej. Jak wspominał Henryk Hiż, w każdą niemal niedzielę rano odbywały się zebrania, „na których dyskutowało się głównie zagadnienia filozofii postaw społecznych”. Podczas konspiracyjnych wykładów Kotarbińskiego – co odnotował Jerzy Pelc – „nie królowała tu pamięć, erudycja, maestria słowa, lecz adekwatność sformułowań i maestria myśli”. Wygnany z domu podczas Powstania Warszawskiego Kotarbiński osiadł przejściowo w Radomiu, gdzie kontynuował konspiracyjne nauczanie. Po zakończeniu działań wojennych Kotarbiński trafia do tworzącego się Uniwersytetu Łódzkiego. Rolę rektora pełnił od 3 lipca 1945 roku, tocząc ideowe spory z marksistami i Józefem Chałasińskim. Pełnił też funkcję prezesa Łódzkiego Towarzystwa Naukowego (1946-1965). W 1946 roku został (w drugim głosowaniu) członkiem korespondentem PAU, w TNW działał jako członek zwyczajny od 1929 roku. Nie zerwał związku z Uniwersytetem Warszawskim, do którego powrócił na pełny etat w 1951 roku. Kierował Katedrą Logiki – tylko pod taką nazwą komuniści dopuszczali odmienne od marksizmu przekonania filozoficzne. Od 1948 do 1978 roku prezesował Polskiemu Towarzystwu Filozoficznemu. Potrafił, zabiegając o środki na Zjazd Filozoficzny, czekać grzecznie na korytarzu ministerialnym aż urzędniczka znajdzie dla niego czas. Najwyższą godność – prezesa Polskiej Akademii Nauk – osiągnął w wyniku zmian politycznych 12 stycznia 1957 roku. Nie był w stanie odmienić biurokratycznego systemu PAN, stał się obiektem manipulacji. Tadeusz Pszczołowski, uczeń Profesora, oceniał (Wspomnienie o Tadeuszu Kotarbińskim , „Ruch Filozoficzny”, nr 4 1982/83): „W latach 1957-1963 przez dwie kadencje pełnił z wyboru funkcję prezesa PAN. Niestety wtedy nie stanął do walki o odbiurokratyzowanie naszej nauki, o sprawną organizację Akademii. Dał się obezwładnić przytłaczającymi obowiązkami reprezentacyjnymi, nie potrafił odmówić zaproszeniom do udziału w licznych uroczystościach”. Może wyjaśnia to aforyzm Profesora: „Żyjemy w stanie chronicznej dezorganizacji z powodu chronicznej reorganizacji robionej dla wprowadzenia racjonalnej organizacji”. W Akademii Kotarbiński założył Pracownię Ogólnych Problemów Organizacji Pracy, którą kierował w latach 1959-1961.
Przeszedł wtedy na przymusową emeryturę, jednak nie zaprzestał poszukiwań naukowych. Zyskał powszechnie autorytet moralny, na co składała się odwaga cywilna, bezkompromisowość oraz niezależność od sytemu władzy komunistycznej, mimo realnej oceny jej siły i mimo własnych postępowych poglądów. Maria Ossowska pamiętała, że Kotarbiński – jak sam mawiał – „lubił grać solo”. Unikał więc zbiorowych protestów, a publicznie – przed i po wojnie – krytykował każdą władzę rządzącą się przymusem. Pozostawił trwałe ślady swej obecności w debatach Klubu Krzywego Koła. Jak wspominał Pszczołowski, Kotarbiński „z roku na rok stawał się coraz bardziej bezradny, bezwładny, niesprawny w mowie i piśmie. W 95-lecie urodzin jeszcze siedział w fotelu, w parę miesięcy później już leżał”. Zmarł 2 października 1981 roku w okresie, który zapowiadał upadek systemu. Jego żona Janina podczas posiedzenia nadzwyczajnego Senatu UŁ (3 IV 1986) przypomniała, że możemy „mówić o przedłużaniu życia po śmierci w pewnym, metaforycznym, przenośnym sensie. W tym sensie żyjemy tak długo, jak długo ktoś o nas myśli i pamięta”.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.