Żuławscy
Dlaczego w cyklu poświęconym rodzinom, w dziejach których dominowała praca naukowa, umieszczam opowieść o takiej, gdzie przeważa nad nią twórczość artystyczna?
W czasach gdy formowała się w Polsce inteligencja jako warstwa znacząca społecznie, gdy nieco później stawała się elitą wpływającą na treść dążeń niepodległościowych, a jeszcze później na kształt państwa już niepodległego – uczeni i artyści stanowili integralne środowisko myśli, jaka znajdowała odmienne formy wyrazu – przy tożsamym pojmowaniu zadań – kierujące się identycznymi regułami postępowania. Wspólny był etos tej warstwy, przekazywany pokoleniom, w których zainteresowania i pasje się różnicowały.
Jerzy – pierwszy
Prekursor literatury fantastycznonaukowej ma rodowód typowy dla większości polskich inteligentów. Urodził się w r. 1874 w Rzeszowskiem, dzieciństwo spędził w rodzinnym majątku Młynne pod Limanową, a do szkoły realnej (średniej) pojechał do Krakowa.
W wieku lat osiemnastu rozpoczął studia filozoficzne na politechnice w Zurychu, by je kontynuować w latach 1895-1898 na uniwersytecie berneńskim, uzyskując doktorat (1897). Pisał stamtąd do ojca: „Wczoraj w sobotę miałem odczyt w seminarze filozoficznym. Prof. Stein powiedział, że odczyt ten jest najlepszy ze wszystkich w tym roku i że otrzymam za niego pierwszą nagrodę. Ucieszyło mnie to bardzo i pośpieszam podzielić się z Ojcem tą wiadomością”. W domu rodzinnym młodego filozofa i jego rodzeństwa ceniono wiedzę oraz ambicje jej zdobywania, bywali tam często i licznie ludzie nauki i przedstawiciele młodopolskiej awangardy.
Następny etap biografii Jerzego Żuławskiego jest również typowy dla tego pokolenia Polaków, wykształconych na zagranicznych uniwersytetach – uczył w gimnazjach w Jaśle (było tam wówczas grono śmiało myślących o ojczyźnie nauczycieli) oraz Krakowie.
Od roku 1902 poświęcił się literaturze, dzieląc czas i energię między twórczość pisarską i alpinizm oraz taternictwo, w których miał wiele sukcesów wspinaczkowych, ale także zasługę natury społecznej, tj. współtworzenie Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Zamieszkawszy w roku 1910 w Zakopanem, które w epoce zaborów było „czwartą częścią Polski” cieszącą się większą wolnością, Jerzy Żuławski stworzył w swojej willi „Łada” miejsce spotkań tuzów ówczesnej bohemy, głębokich dyskusji i narodzin nowych prądów artystycznych. Bywali tam: Kasprowicz, Tetmajer, Staff, Witkacy…
Autor powieści – ta najbardziej znana Na srebrnym globie , tłumaczona na kilka języków, inspirowała następne pokolenia autorów science fiction, wśród nich Stanisława Lema – opowiadań, dramatów, wierszy, esejów, paru książek popularnonaukowych, uprawiał także publicystykę, pisując o aktualnych sprawach literatury oraz kultury na łamach „Życia”, „Chimery”, „Krytyki”, „Młodości”, „Słowa Polskiego” i innych czasopism.
Podczas I wojny światowej walczył w Legionach i służył Sprawie piórem, redagując pismo „Do broni”. Z roku 1914, kiedy był komisarzem Polskiej Organizacji Narodowej, pochodzi znany wiersz Jerzego Żuławskiego Do moich synów , którego strzępki pamiętam z dzieciństwa: „Synkowie moi, da nam to Bóg,/że spadną wreszcie kajdany z nóg…”. Spełnienia tych słów nie doczekał, zmarł na tyfus w 1915 roku.
Juliusz – podjęte dzieło
Średni z trzech synów-adresatów poetyckiego proroctwa, urodzony w 1910 roku Juliusz, odwzorował niemal dosłownie ojcowską biografię – wszechstronnego człowieka pióra, z nieco tylko odmiennym rozłożeniem akcentów. W dziele Z domu – zawierającym listy, dokumenty, wspomnienia i komentarze do „przydługiej teraźniejszości” – zapisał istotę społecznej ewolucji swojej rodziny, jaką świadomie wybrał protoplasta wykształconych i twórczych Żuławskich. „Dziadek – dobry gospodarz, hodowca koni, które wszyscy synowie z obowiązku ujeżdżali od najwcześniejszych lat – zdecydował się na rzecz całkiem z punktu widzenia perspektyw historycznych rozsądną, chociaż podówczas na pozór szaloną: zaczął sprzedawać ziemię po kawałku, aby pomóc synom i córce w studiach i podróżach zagranicznych, aż wreszcie wyzbył się wszystkiego. Ryzykowną i dramatyczną tę sprawę ujął mój ojciec w literackiej refleksji Z domu ojców napisanej w 1897 – w roku swojego doktoratu”.
Autor tych zdań studiował już w wolnej Polsce, na Politechnice Warszawskiej, dziedzinę „między nauką i sztuką” – architekturę. Nie został jednak architektem, debiutując w roku 1933 poematem Marcin w miesięczniku „Droga”. Trzy przedwojenne lata, 1936-39, spędził w Wielkiej Brytanii, będąc korespondentem czasopism „Polonia” i „Odnowa”, by wrócić na front, rychło znaleźć się w niewoli i resztę lat wojennych przebyć w oflagach. Tam mają źródło teatralne zainteresowania i sceniczna twórczość Juliusza Żuławskiego. Na deskach jenieckich scen wystawił m.in. Cień Alcybiadesa i Sprawę o. Piotra .
Tuż powojenne lata spędził w „tymczasowej stolicy”, Łodzi, kontynuując ten wątek biografii jako kierownik literacki Teatru Powszechnego oraz szef działu krytyki teatralnej tygodnika „Kuźnica”. Przeniósłszy się do Warszawy, przez dwa lata (1950-51) prowadził analogiczny dział w „Nowej Kulturze”, skąd zapamiętałam jego frapujące młodych polonistów recenzje ze stołecznych, kultowych, jak dziś mówimy, spektakli.
Juliusz Żuławski, poza twórczością poetycką i nowelistyczną, której ma sporą bibliografię, zapisał się w historii literatury tłumaczeniami, przede wszystkim angielskich oraz amerykańskich klasyków: Byrona, Shelleya, Wilde’a, Longfellowa i innych, ale także redagowaniem wydań zbiorowych i wyborów pism tego kręgu pisarzy. Na pograniczu literatury i badań literackich trzeba pomieścić zbeletryzowane biografie Byron nieupozowany (1964) i Wielka podróż Walta Whitmana (1972). W ojcowskiej schedzie przejął poczucie odpowiedzialności za kształt życia umysłowego, za niełatwe w powojennej rzeczywistości międzynarodowe kontakty kulturalne. W r. 1978 został prezesem polskiego Pen Clubu.
Wawrzyniec – humanista w górach
Najmłodszy syn Jerzego Żuławskiego, Wawrzyniec, urodzony w roku 1916, był humanistą z wykształcenia – muzykologiem, który komponował, ale pełnił też funkcje akademickie jako profesor w Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie, a także w Łodzi.
Wychowany w zakopiańskim domu od wczesnej młodości uprawiał górskie wspinaczki, nierzadko z braćmi albo kuzynami. W tatrzańskim dorobku ma szereg pierwszych przejść na trudnych szlakach i szybko uzyskaną znaczącą pozycję w gronie najlepszych taterników.
Wojna przerwała niemal całkowicie spotkania z górami; był żołnierzem AK, walczył w powstaniu warszawskim. Po jej zakończeniu przyszedł czas wspinaczek poza Tatrami i pasmo sukcesów alpinistycznych. Towarzyszyła temu żywa działalność na rzecz rozwoju wysokogórskiej turystyki, ruchu wspinaczkowego i jego bezpieczeństwa. Brat Juliusz, wielokrotny towarzysz mniej odległych wycieczek, nocnych rozmów – w szałasie lub namiocie – zapisał we wspomnieniu: „latem 1957 roku Wawrzyniec – podówczas prezes ZAiKS-u i równocześnie prezes Klubu Wysokogórskiego – będąc na międzynarodowej konferencji Agencji Autorskich w Paryżu, wybrał się na jeden dzień do Chamonix, aby dokonać inspekcji działającego tam w tym czasie obozu alpinistów polskich. Trafił na tragedię – zaginięcie w górach swego przyjaciela, kierownika obozu, a to przerodziło się w jego własną tragedię. Bo wziąwszy natychmiast udział w poszukiwaniach zaginionego – co przeciągnęło się na cały tydzień wyczerpujących i daremnych wysiłków – on sam zginął pod szczytem Mont Blanc du Tacul strącony lawiną seraków do głębokiej szczeliny w lodowcu, która spłynie w dolinę po osiemdziesięciu latach” (Juliusz Żuławski, Z domu , Warszawa 2016).
Wawrzyniec Żuławski był także, zgodnie z rodzinną tradycją, pisarzem. Pozostawił zbiory reportaży, książki dokumentujące dzieje taternictwa – Tragedie tatrzańskie , Skalne lato , ale także wiele recenzji muzycznych. Pasji obcowania z górami, obecnej w życiu wielu rodzin inteligenckich szczególnie na przełomie dwu poprzednich stuleci, kiedy była sposobem ucieczki od udręk narodowej niewoli, zarazem substytutem ich pokonywania, nadał organizacyjne podstawy i wyznaczył trendy rozwojowe.
Marek i inni – sztalugi, kamera
Pierworodny syn autora fantastycznonaukowej trylogii, urodzony w 1908 roku Marek, pozostając w kręgu humanistów i artystów, obrał inną niż ojciec i bracia dziedzinę twórczości. W 1935 roku wyjechał z Polski na stałe, by dwa lata później osiąść w Londynie. Wczesne jego prace zaliczano do nurtu postimpresjonizmu, po wojnie recenzenci przypisali mu własny styl, charakterystyczny dla licznych martwych natur, ale cechujący także kompozycje figuralne – uproszczone o zgaszonych barwach.
W rodzie Żuławskich twórczość plastyczna splotła się z akademickim statusem, kształceniem adeptów tych sztuk, co zawsze oznacza sprawowanie mecenatu, tj. otaczanie ucznia przez mistrza indywidualną opieką oraz inicjację artystyczną w kręgu własnych kanonów, z ambicją i staraniem o to, by uczeń do owych kanonów dodał własne piętno.
Takie role pełnili krewni głównego protoplasty, Jerzego, z pokolenia jego synów: Jacek i Hanna, z domu Jasińska, Żuławscy. Ona współtworzyła gdańską Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych, gdzie w 1950 roku została profesorem, sama uprawiając rzeźbę i ceramikę, a także malarstwo ścienne. Jest autorką polichromii kamienic na Starym Mieście w Warszawie i Gdańsku. Jacek Żuławski, również profesor tej uczelni, która w niełatwym okresie przed pierwszą „odwilżą” cieszyła się opinią bardziej niezależnej od innych szkół artystycznych, główny autor polichromii na gdańskiej Starówce, malował portrety, martwe natury, sceny figuralne.
W następnych pokoleniach pojawili się adepci Dziesiątej Muzy – niedawno zmarły wybitny, oryginalny i kontrowersyjny reżyser Andrzej Żuławski oraz jego syn Xawery. Każdej z wymienionych tu osób należy się uwaga badaczy zwracających uwagę na osobliwości losów polskiej inteligencji. W biografiach Żuławskich mamy wszystkie charakterystyczne odmiany pełnionej przez przedstawicieli tej warstwy służby – w warunkach niewoli państwowej i w warunkach zniewolenia narodu – w szeregach legionów, w kształtowaniu opiniotwórczych środowisk kulturalno-artystycznych, rozwijaniu międzynarodowych kontaktów, w kształceniu młodych.
* * *
Można przypuszczać, że dalsze dzieje różnych gałęzi rodu będą się toczyć na tym polu, gdzie rozwijają się razem i przenikają wzajemnie kultura i nauka. To ważny wzór w czasach niepokoju, jaki budzi rozdzielenie „dwu kultur”, jak to określają badacze, co nieuchronnie uboży i kulturę artystyczną, i naukę.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.