Trójkąt wiedzy

Jan Kozłowski

Różne bywają trójkąty: sferyczny, równoramienny, małżeński, weimarski, bermudzki. Jest też i „trójkąt wiedzy”. Samych tylko „trójkątów wiedzy” jest klika, każdy o różnych znaczeniach. Ten dziś najbardziej znany to przeciwieństwo bermudzkiego: „bermudzki” wsysa, „wiedzy” wylewa (ma być zorganizowaną erupcją inwencji).

Koordynacja trójkąta wiedzy to ekwilibrystyka, równie trudna jak zarządzanie trójkątem małżeńskim: podobnie jak w tym ostatnim, każdy element – badania naukowe, kształcenie i innowacje – próbuje zdominować pozostałe, a utrzymanie między nimi równowagi wymaga umiejętności prestidigitatora.

Dyfuzja idei

Koncepcja „trójkąta wiedzy” podkreśla potrzebę zintegrowanego podejścia do badań, innowacji i edukacji z naciskiem na uczelnie jako ośrodki tworzenia wiedzy. Nowość koncepcji polega na podkreśleniu nie tylko równoważności badań, nauczania i innowacji, lecz przede wszystkim konieczności rozwijania powiązań pomiędzy nimi w sposób świadomy i całościowy, także formalny. Ze swej natury koncepcję tę odnosi się najczęściej do szkół wyższych; podejście to bywa jednak stosowane także w instrumentach polityk oraz działaniach władz lokalnych i regionalnych. Ogniwem wiążącym dydaktykę i innowacje może być przedsiębiorczość, a ogniwem łączącym wszystkie te typy działalności – wykłady profesorów mających za sobą praktykę w przemyśle. Celem trójkąta wiedzy jest to, aby wpływ interakcji był większy niż suma indywidualnych wpływów badań, nauczania i innowacji, takich jak artykuły naukowe, patenty, absolwenci lub osoby zatrudnione na lokalnym rynku pracy. Działanie w duchu idei trójkąta to dbałość, aby badania, dydaktyka i innowacje stanowiły nieustanne wzajemne źródło zasilania, a także ukierunkowanie ich wszystkich na rozwój otoczenia, najczęściej miejskiego, lokalnego lub regionalnego. Dobrą ilustracją skuteczności trójkąta są uczelniane start-upy, zakładane albo przez studentów i alumnów, albo też z ich znacznym udziałem.

Wg bazy WorldCat po raz pierwszy pojęcie „trójkąt wiedzy” w sensie badań, kształcenia i innowacji pojawiło się w roku 1995 (Wolfgang L. Grichting, The Knowledge Triangle and Australian Universities , „Education and Society”). Dla Grichtinga każdy wierzchołek trójkąta określał inną fazę w cyklu życia wiedzy: jej wytworzenie, transmisję i aplikację. Autora interesowały proporcje, wg których szkoły wyższe poświęcały się każdemu typowi działań; pomijał kwestie synergii pomiędzy nimi. Z czasem staną się one osią koncepcji.

Wigoru temu pojęciu nadała Unia Europejska. „Trójkąt wiedzy” stał się podstawą powołania Europejskiego Instytutu Technologicznego (2006). EIT miał zasypywać luki dzielące edukację, naukę i innowacje, aby rozwiązać europejski „paradoks innowacji”: tyle znakomitych badań, a tak mało praktycznych efektów. Z każdym rokiem „trójkąt” zajmował coraz więcej miejsca w unijnych dokumentach (np. ERA Green Paper 2007; Ljubljana Process 2008; Bologna Process 2009; Europe 2020 Flagship Initiative Innovation Union 2010; EU Innovation Union Competitiveness Report 2011; A Reinforced European Research Area Partnership for Excellence and Growth 2012; State Of The Innovation Union Report 2014 itd.). Z postulatu i narzędzia analizy „trójkąt” stał się jedną z osi polityki naukowej i innowacyjnej.

Pojęcie „trójkąta wiedzy” z dokumentów i działań Unii przeskoczyło do Nordyckiej Rady Ministrów (2011), a stamtąd do OECD (2014) – to właśnie Skandynawowie zgłosili pomysł na projekt badawczy OECD nt. realizacji idei „trójkąta” w uniwersytetach. W roku bieżącym Mario Cervantes i Richard Scott opublikowali raport koncepcyjny Emerging Policy Issues in the Knowledge Triangle (OECD), z którego tu gęsto korzystam.

Przed połową lat 90. zwrotu „trójkąt wiedzy” używano w studiach nad Platonem, a także w tarocie, lingwistyce oraz badaniach nad podejmowaniem decyzji. Z perspektywy czasu przeskok znaczeniowy jest zrozumiały. Od roku 2005 liczba tekstów w różnych językach odwołujących się do pojęcia „trójkąta wiedzy” stale rośnie (Google, Google Scholar, Google Books, WorldCat). Zbadanie ich rozkładu w czasie, przestrzeni oraz pod względem tematyki byłoby ciekawym przyczynkiem do historii dyfuzji idei. Pewne jest, że najważniejszym dyfuzorem była Unia oraz że „trójkąt” rozlał się szeroko po świecie w publikacjach (artykuły, portale), jako temat polityk, strategii i misji, jako nazwa instytucji (np. nasz rodzimy Pomorski Trójkąt Wiedzy), na wszystkich możliwych poziomach (od miejskiego po międzynarodowy) oraz we wszystkich sektorach: rządu, biznesu, organizacji non profit oraz uniwersyteckim. Ten ostatni zdecydowanie przeważa.

Nowe użycie zwrotu „trójkąt wiedzy” sygnalizowało chęć zerwania z ideą humboldtowskiego uniwersytetu, łączącego dydaktykę z badaniami. Było ono współczesne z narodzinami idei potrójnej spirali łączącej uniwersytety, przedsiębiorstwa i władze rządowe (1993) oraz koncepcji „uniwersytetu przedsiębiorczego” (1998). Wszystkie te idee z kolei nie pojawiłyby się, gdyby nie wcześniejsze przełomy w myśleniu, takie jak upowszechnienie idei „synergii”, „refleksyjnego praktyka” (1983) oraz „nieliniowego modelu innowacji” (1986). Przede wszystkim źródłem językowej rewolucji była ewolucja praktyk: nie tylko narastanie funkcji uniwersyteckich, określanych w wieku XX jako „trzecia misja”, ale także zacieśnianie sieci badawczo-innowacyjnych na lokalnych i międzynarodowych rynkach.

Trójkąt w uczelniach

Uczelnie różnią się między sobą pod względem wielkości, misji, strategii, funkcji, dyscyplin, struktury, źródeł finansowania oraz otoczenia – gospodarczego, politycznego, prawnego. Ważne jest też ich środowisko instytucjonalne, np. działalność Agencji Rozwoju Regionalnego. Różnice dotyczą także zakresu i kierunku trzeciej misji, która może obejmować zaangażowanie w życie lokalnej społeczności, konsultacje i doradztwo, transfer technologii, rozwijanie przedsiębiorczości wśród studentów, wkład do uczenia się przez całe życie, budowę start-upów itd.

Skoro uczelnie tak różnią się między sobą, nie mniej zróżnicowane pozostają ich relacje w „trójkątach wiedzy”. Uczelnie przodujące w badaniach i doskonałości naukowej to niekoniecznie te, które rozwijają umiejętności techniczne i zarządcze użyteczne w lokalnej gospodarce.

W ostatnich latach różne trendy zmieniły na świecie funkcje badań, dydaktyki i innowacji. Pozauczelniane publiczne instytuty naukowe włączano do uczelni, przekształcano kolegia lub politechniki w uniwersytety badawcze, poszerzano autonomię uczelni, dokonywano decentralizacji polityk innowacyjnych, polegających na poszerzeniu misji i narzędzi działania regionalnych agencji rozwoju. W ostatnich dziesięcioleciach uczelnie odebrały publicznym instytutom badawczym rolę „hubów” badań, przedsiębiorczości i innowacji.

Zmiany i różnicowanie się źródeł finansowania uczelni oddziałuje – w zależności od jej charakteru i otoczenia – na poziom i powiązania pomiędzy ogniwami trójkąta. Zmiany są szybkie i głębokie – obejmują m.in. wzrost znaczenia:

– finansowania konkursowego kosztem dotacji statutowych,

– subsydiów władz regionalnych,

– środków biznesu,

– źródeł zagranicznych,

– funduszy organizacji non profit, takich jak fundacje,

– darowizn zamożnych absolwentów,

– dochodów własnych (sprzedaż patentów, licencje itd.),

a także pojawienie się finansowania sieciowego (crowdfunding).

Coraz bardziej zróżnicowana staje się polityka innowacyjna, która obejmuje m.in. takie instrumenty, jak ulgi podatkowe dla firm współpracujących z uczelniami, branżowe programy doktoranckie, praktyki studenckie w przedsiębiorstwach, vouchery innowacji do zakupu przez MSP badań lub usług doradczych, programy typu amerykańskiego SBiR, partnerstwo publiczno-prywatne. Instrumenty te obejmują także wspieranie: umów badawczych pomiędzy uczelniami a przemysłem, zmian prawa własności intelektualnej, uniwersyteckich spin-offów, biur transferu wiedzy, inkubatorów biznesu, mobilności pracowników i studentów lub też elektronicznych platform współpracy.

Podkreśla się jednak że – mimo iż polityki innowacyjne bardzo rozbudziły znaczenie „trzeciej misji” uczelni – nadal są one budowane z perspektywy liniowego modelu innowacji, a zatem od badań do innowacji, a nie od innowacji do badań i edukacji, a stamtąd znowu do działalności innowacyjnej.

Polityka trójkąta wiedzy

Polityka wspierania trójkąta wiedzy na poziomie uczelnianym czy rządowym nie jest łatwa, bo polega na balansowaniu różnych celów, zadań i funkcji w stale zmieniającym się środowisku. Wzorce, które sprawdziły się w pewnych krajach lub uczelniach, niekoniecznie powodują te same skutki w innych miejscach.

Brak na ogół polityk rządowych, których celem jest pobudzenie sprzężeń pomiędzy badaniami a edukacją. Badania, kształcenie i innowacje, jeśli nawet są obszarami kompetencji jednego ministerstwa, z reguły nie tylko podlegają różnym departamentom, ale także działają na podstawie odrębnych ustaw i rozporządzeń, co utrudnia wprowadzanie rozwiązań łamiących istniejące pomiędzy nimi podziały. Wyjątkiem jest Szwecja, która w ustawie o szkołach wyższych oficjalnie uznała trzecią misję. Na szczeblu rządowym odpowiednią instancją do koordynacji badań, dydaktyki i innowacji są rady ds. innowacji.

Od realizacji trzech (oddzielnych) misji do zarządzania (zintegrowanym) trójkątem wiedzy jest daleka droga. W niektórych krajach oddzielne regulacje i kanały finansowania dla każdej misji utrudniają koordynację działań na rzecz trójkąta. Tradycyjny system decyzyjny, oparty na wewnętrznej organizacji (rektor, senat, wydziały) i uwzględniający zewnętrzne ramy (prawo, akredytacje), może faworyzować jedną misję kosztem pozostałych. W szczególności dotyczy to takich ograniczeń, jak warunki realizacji grantów, kryteria finansowania statutowego lub zapisy w kontraktach.

Nastawienie badaczy na zysk (np. przez konsultacje), jeśli nie jest ujęte w odpowiednie ramy, może zmniejszać ich zainteresowanie badaniami i dydaktyką. Odwrotnie, nacisk uczelni na doskonałość badawczą, mierzoną liczbą publikacji i cytowań, może gasić ich zainteresowanie nauczaniem i innowacjami. Przeciążenie dydaktyką, szczególnie gdy głównym źródłem finansowania uczelni są albo opłaty studentów, albo finansowanie rządowe oparte na liczbie studentów, zmniejsza zapał nauczycieli akademickich do badań i innowacji. Badacze zaangażowani w problemy (społeczne lub rynkowe) lokalnych społeczności nieraz przedkładają zadania krótkoterminowe nad realizację celów długofalowych. Koordynację uczelnianej polityki „trójkąta” dodatkowo utrudnia zróżnicowanie źródeł finansowania, wskaźników dokonań oraz praktyk ewaluacyjnych.

Ale bywa też odwrotnie, powiązanie badań z dydaktyką oraz badań ze środowiskiem biznesowym może otworzyć badaczom oczy na problemy realnego życia. Powiązania uczelni z kolegiami zawodowymi (w Polsce – z państwowymi szkołami zawodowymi) mogą wzmocnić te ostatnie, gdy idzie o znajomość nowych technologii i szkolenie w umiejętnościach innowacyjnych.

Dobre zarządzanie „trójkątem” to kwestia znajomości nowoczesnych praktyk przywództwa i zarządzania, a także umiejętności poruszania się w szerszym otoczeniu uczelni (klastry, wyższe szkoły zawodowe, agencje rozwoju regionalnego, instytuty pozauczelniane, agencje rozwoju regionalnego, firmy, planowanie miejskie, inicjatywy budowy „inteligentnych miast”). Nie zawsze otoczenie to znają profesorowie kierujący uczelnią, którzy czują się jak u siebie w domu na własnym polu badań, ale obco w świecie instytucji miejskich i regionalnych.

Główny problem w zarządzaniu trójkątem wiedzy na poziomie uczelni to znajomość podziału kompetencji oraz takie sterowanie uczelnią, aby jej poszczególne funkcje współgrały ze sobą. Zarządzanie trójkątem to tak, jak – na poziomie polityk resortowych – zarządzanie „Policy Mix” (czyli pakietem programów i instrumentów): należy się starać, aby instrumenty się uzupełniały, a nie wypierały, aby dominowała synergia, a nie silosy.

Z kolei główny problem na poziomie rządowym to przełamanie silosowości resortów i departamentów i zaproponowanie rozwiązań wspierających łączenie ze sobą badań, edukacji i zewnętrznego zaangażowania (innowacji). I rząd, i uczelnie muszą zbadać, jakie istnieją bariery dobrego zarządzania oraz jakie rozwiązania organizacyjne i menedżerskie najlepiej sprzyjają pobudzaniu dobrych powiązań w ramach trójkąta. Jak się okazuje, notowany w ostatnich latach w wielu krajach wzrost autonomii uniwersyteckiej może być zarówno szansą i bodźcem dla uczelnianej „polityki trójkąta”, jak i barierą („dryft akademicki”). W niektórych krajach dobrym rozwiązaniem jest oparcie rządowego finansowania uczelni na umowach uwzględniających postulaty dotyczące uczelnianego „trójkąta” oraz jego powiązań z lokalnym systemem innowacji.

Jako przykłady inicjatyw „trójkąta” przytacza się: Wspólnoty Wiedzy i Innowacji Europejskiego Instytutu Technologii, Tech Accelerator Hub w regionie Waterloo (Kanada), sieci platform innowacyjnych w regionie Tampere (Finlandia), sieci przedsiębiorczości w różnych regionach Holandii, niektóre uniwersytety: czeskie (np. praski Uniwersytet Chemii i Technologii), estońskie (np. Tartu), a prócz tego niektóre uczelnie greckie, hiszpańskie, japońskie, koreańskie, niemieckie, norweskie, portugalskie, rosyjskie, szwedzkie i węgierskie.

Trójkąt a sprawa polska

Z perspektywy polskiej podejście „trójkąta wiedzy” jest jednocześnie trudne i potrzebne.

Jest trudne, bo „trójkąt” najłatwiej krystalizuje się w krajach najbardziej rozwiniętych. Nie jest to jedyna struktura, która stosunkowo łatwo i samoistnie wyłania się w krajach rozwiniętych, po przekroczeniu pewnego progu PKB na głowę oraz udziału w gospodarce naukochłonnych branż, a znacznie wolniej, z oporami i koniecznością odgórnego „pchnięcia”, w krajach mniej zaawansowanych. Podobnie jest np. z klastrami.

Jeśli wczytamy się w ideę „trójkąta wiedzy”, zauważymy, że uznaje ona tylko jedną formę innowacji – tę opartą na badaniach i kształceniu na poziomie wyższym. Wyklucza natomiast, a przynajmniej spycha w cień, jej inne formy – innowacje oparte na doświadczeniu, „nauce przez praktykę”, innowacje związane z zakupem zagranicznej technologii itd. Jak dotąd źródłem polskiego wzrostu dochodu narodowego i wydajności pracy są – w przeważającej mierze – innowacje tego drugiego rodzaju. Polska gospodarka jest innowacyjna, ale nie w sensie wprowadzania na rynek własnych technologii (lub też, biorąc pod uwagę umiędzynarodowienie technologii, technologii o narodowym wkładzie). Polscy badacze też bywają innowacyjni, ale często ich wynalazki – patentowane przez koncerny – zwiększają wskaźniki patentowe państw, w których znajdują się ich siedziby.

Polskie społeczeństwo nadal cechuje się rozziewem między „wiedzą a działaniem”, „sferą produktywną a sferą intelektualną”, „kapitałem ekonomicznym a kapitałem kulturowym”. Pisało o tym wielu, od Stanisława Brzozowskiego po Tomasza Zaryckiego. To niedopasowanie przejawia się także w obszarze szkół wyższych, zorientowanych bardziej na dyscypliny niż na rynki pracy (z zastrzeżeniem, że tempo zmian technologicznych utrudnia kształcenie dla przyszłości). Stąd też specjalne znaczenie w Polsce podejścia „trójkąta wiedzy” jako pomostu między episteme i praxis, a także koła zamachowego gospodarki, w coraz większym stopniu opartej na badaniach naukowych.

Ideę trójkąta realizują „węzły wiedzy i innowacji” Europejskiego Instytutu Technologicznego, w których biorą także udział polskie uczelnie (KIC Inno-Energy, E-KNOT Europejski Trójkąt Wiedzy o GNSS, Food4Future).

Jak dotąd jedyną międzyuczelnianą instytucją polską noszącą w nazwie „trójkąt wiedzy” jest Pomorski Trójkąt Wiedzy (P3W). W ramach tego trójkąta powołana została celowa spółka InnoBaltica Sp. z o.o. z udziałem Samorządu Województwa Pomorskiego, Samorządu Miasta Gdańska, Samorządu Miasta Gdyni oraz uczelni: Uniwersytetu Gdańskiego, PG i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Wokół inicjatywy skupione zostały też dwa parki naukowo-technologiczne: Gdański Park Naukowo-Technologiczny i Pomorski Park Naukowo-Technologiczny.

W przedsięwzięcia podejmowane w ramach P3W zaangażowane są przedsiębiorstwa lub ich grupy (np. Polpharma, Lotos, PGNiG, ENERGA czy Pomorski Klaster ICT). Inicjatywy dotyczą takich wyzwań rozwojowych kraju, jak: starzenie społeczeństwa i choroby cywilizacyjne, polityka miejska i społeczeństwo informacyjne, badania nad Bałtykiem i jego wykorzystaniem wraz z polityką morską kraju, gaz łupkowy oraz bezpieczeństwo energetyczne.

Nie potrzeba jednak nazwy, aby realizować podejście trójkąta. Bodaj najlepszym wzorcem dla uczelni jest krakowska Akademia Górniczo-Hutnicza, numer jeden w rankingu „Perspektyw” w kategorii innowacyjności.

Studiując strukturę AGH, widzimy jak niesłychanie uczelnie odeszły od dawnej prostej struktury: rektor – dziekani – wydziały (nie więcej niż kilka), zamknięci w „wieży z kości słoniowej”. Dziś uczelnie, szczególnie AGH, to bardzo złożony i szybko zmieniający się, otwarty na otoczenie konglomerat coraz ściślej sprzężonych ze sobą zadań, funkcji, organizacji. Silosy w AGH przełamywane są trochę odgórnie, trochę przez misję uczelni, trochę przez instytucje pomostowe, trochę przez „unie personalne”, trochę przez horyzontalne zadania, a trochę przez życie: korytarze i bufety to także dobre miejsce do łamania silosowości.

Aby przedstawić, w jaki sposób trójkąt wiedzy wpisał się w działalność uczelni, potrzeba by pewnie dynamicznego modelu z wieloma zmiennymi. Nie potrafię tego: zamiast modelu – kilka ważnych instytucji tego systemu:

Strategia AGH zakłada połączenie kształcenia i innowacyjności. Uczelnia ma duże tradycje w zakresie współpracy z biznesem z racji m.in. swojego profilu (górniczo-hutniczy) – jednym z elementów jej utworzenia była współpraca nauki z przemysłem i praca na rzecz przemysłu.

Krakowskie Centrum Innowacyjnych Technologii INNOAGH Sp. z o.o. Centrum, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością ze 100-proc. udziałem AGH, działa od kwietnia 2010. Jest quasi funduszem inwestycyjnym uczelni, którego celem jest doradztwo i wsparcie dla pracowników naukowych zainteresowanych zakładaniem innowacyjnych przedsiębiorstw tworzonych dzięki własności intelektualnej powstającej na uczelni, oraz inwestowanie w takie przedsiębiorstwa, głównie poprzez wnoszenie aportem praw do patentów, know how, lecz także gotówki. Centrum nie posiada własnego parku technologicznego, współpracuje natomiast z parkami regionalnymi, głównie Krakowskim Parkiem Technologicznym Sp. z o.o., w którym uczelnia posiada mniejszościowe udziały.

Firmy odpryskowe, które rozwinęły się pod skrzydłami INNOAGH, m.in. EMBETECH – przedsiębiorstwo prowadzące działalność w zakresie IoT (Internet of Things) i IIoT (Industrial Internet of Things). Przedmiotem działalności spółki jest między innymi produkcja oraz sprzedaż urządzeń elektronicznych i oprogramowania.

Centrum Obsługi Projektów AGH ułatwiające realizację projektów w AGH. Centrum zajmuje się obsługą projektów naukowych, badawczych i edukacyjnych finansowanych ze źródeł zewnętrznych: krajowych, unijnych oraz międzynarodowych.

Projekt KIC InnoEnergy – połączenie dydaktyki (2 i 3 stopień) i innowacyjności oraz potrzeb przedsiębiorstw. Tematy prac doktorskich są ustalane wspólnie z biznesem (firmy wskazują problemy, które chcą rozwiązać, zaś uczelnia określa, na ile mogą być przedmiotem dociekań naukowych ze względu na tzw. dysertabilność). Aktywność KIC jest przedmiotem działania odrębnej spółki. AGH współpracuje także w KIC Raw Materials. Współpracuje m.in. z: KGHM (geologia i metale nieżelazne), Tauron (energetyka – współpraca w ramach KIC), przemysłem budowlanym, sektorem IT. Laboratoria firm w AGH: CISCO na wydziale informatyki, KGHM na wydziale geologii. Akademicki Inkubator Przedsiębiorczości. Uczelnia ma rygorystyczne zasady w zakresie naboru studentów, aby podnieść jakość przyszłych studentów organizowane są tzw. kursy roku zerowego (program ADAPTER). AGH współpracuje ze szkołami średnimi (Krakowska Chmura Edukacyjna i Małopolska Chmura Edukacyjna – we współpracy z IBM). Uczelnia wykorzystuje teren po Hucie Sendzimira w Krakowie (przekazany przez ArceloMittal) pod park naukowo-przemysłowy, którego celem jest wsparcie start-upów. AGH działa też w związku krakowskich uczelni.

Nigdy nie jest tak dobrze, aby nie mogło być lepiej. Moi rozmówcy w AGH zwrócili uwagę, że dla rozwinięcia w AGH „trójkątnego podejścia” potrzeba kilku istotnych korekt. System uczelniany jest zbyt sztywny; potrzeba zmian w ocenie parametrycznej; zbyt duże są obciążenia dydaktyczne, 210 godzin rocznie, trudno więc bez zmniejszenia pensum pogodzić dydaktykę i innowacyjność.

Dr Jan Kozłowski, Departament Strategii Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego