Odebranie habilitacji w Lublinie
Temat sprawy i nierzetelnego dorobku naukowego byłego profesora KUL, ks. dr. hab. n. teol. Stanisława Tymosza, gościł na łamach „Forum Akademickiego” już dwukrotnie. Pierwszy raz trzy i pół roku temu (patrz: Uczelniane miłosierdzie , FA 7-8/2012), kiedy opisałem (za publikacją prof. Wacława Uruszczaka Z takim sposobem uprawniania nauki zgodzić się nie można! w „Studiach z Dziejów Państwa i Prawa Polskiego”) popełnienie czternastu plagiatów przez ks. Tymosza, ówczesnego kandydata na profesora belwederskiego. Przedstawiłem też dzieje uczelnianego postępowania dyscyplinarnego, w którym rzecznik dyscyplinarny, dr hab. Krzysztof Motyka, zażądał jedynie kary nagany, zaś Komisja Dyscyplinarna pod przewodnictwem ks. prof. dr. hab. Augustyna Eckmanna przychyliła się do tego, uważając, że mimo tylu udowodnionych plagiatów jest to kara wystarczająca. Tym samym ks. Tymosz mógł nadal pełnić funkcję kierownika Katedry Historii Źródeł Kościelnego Prawa Polskiego na Wydziale Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji KUL oraz być skarbnikiem prestiżowego Towarzystwa Naukowego KUL, którego prezesem, nawiasem mówiąc, był ks. Eckmann (sic!), przewodniczący Komisji Dyscyplinarnej. Trzeba też dodać, że już po ujawnieniu czternastu plagiatów (w recenzji prof. W. Uruszczaka, napisanej na prośbę CK w postępowaniu profesorskim ks. Tymosza, które miało miejsce w 2009 r.), Rada Wydziału i jej ówczesny dziekan, ks. prof. Antoni Dębiński, ponownie w 2010 r. otworzyli drugie postępowanie profesorskie, które dzięki kolejnym pozytywnym recenzjom o mało co nie zakończyłoby się sukcesem. Przerwał je ówczesny rektor, ks. prof. Stanisław Wilk, który dowiedziawszy się o tej skandalicznej sprawie z listu prof. Uruszczaka, wszczął postępowanie dyscyplinarne.
Kolejny raz sprawa ks. Tymosza została opisana trzy lata później (patrz: Plagiaty księdza Tymosza , FA 7-8/2015). Podano tam, że we wrześniu 2013 r. sędzia Agnieszka Kołodziej z Sądu Rejonowego Lublin-Zachód umorzyła postępowanie karne o naruszenie praw autorskich wobec ks. Tymosza z powodu niskiej szkodliwości społecznej. Uznała jednak za bezsporny fakt popełnienia plagiatu w monografii profesorskiej Ewolucja kościelnego prawa polskiego w świetle kodyfikacji do XIX wieku . Wyznaczyła jednocześnie roczny okres próby i zobowiązała oskarżonego do uiszczenia sumy 4100 zł opłat sądowych. Mimo publicznego apelu w „Gazecie Wyborczej” prokurator Marzena Świderska-Czochra nawet nie złożyła wniosku o uzasadnienie wyroku, zaś adwokat w tej sytuacji wycofał swój! Proces o plagiat był relacjonowany przez lubelską prasę i wywołał oburzenie opinii publicznej, dlatego ks. rektor Antoni Dębiński z początkiem roku akademickiego 2013/2014 wypowiedział zatrudnienie ks. dr. hab. S. Tymoszowi za porozumieniem stron i zapowiedział kres tolerancji wobec plagiatów i plagiatorów. Co więcej, po dalszych kilku artykułach prasowych i moim publicznym apelu oznajmił, że powoła komisję do sprawdzenia dorobku przedhabilitacyjnego ks. Tymosza.
Komisja rektorska
Jesienią 2013 r. rektor powołał na przewodniczącą komisji dr hab. Marzenę Dyjakowską, prof. KUL, zaś na członków: kierownika Katedry Prawa Sądowego, dr. hab. Waldemara Bednaruka, prof. KUL, z tej samej katedry, dr. hab. Andrzeja Szymańskiego z Uniwersytetu Opolskiego oraz ks. prof. Edwarda Góreckiego z Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Ten ostatni zrezygnował po kilku miesiącach z powodu ostrego konfliktu interesów, bowiem był wcześniej entuzjastycznym recenzentem dorobku ks. Tymosza zarówno w przewodzie habilitacyjnym, jak i w drugim postępowaniu profesorskim. Ks. rektor Dębiński jako recenzent wydawniczy książki profesorskiej ks. Tymosza też powinien wyłączyć się z tej sprawy.
Gdy okazało się, że Komisja znalazła sporo plagiatów w dorobku oraz monografii habilitacyjnej, rektor powołał 19 lutego 2014 r. dr. praw Grzegorza Tylca do pełnienia funkcji eksperta ds. naruszenia własności intelektualnej. Przekazano mu osiem prac skażonych zapożyczeniami z czternastu publikacji, które wchodziły w skład podoktorskiego dorobku ks. Tymosza (w tym monografię habilitacyjną). Dr Tylec po ich analizie sporządził 30 marca 2014 r. własną opinię, która miała znaczny wpływ na ostateczną opinię trzyosobowej Komisji Rektorskiej. Ekspert uznał, że jeśli prawa autorskie do książek i prac, z których ks. Tymosz dosłownie przepisywał obszerne fragmenty, wygasły – to nie ma naruszenia praw autorskich i dorobek jest „OK”! Stwierdził też, że nie zajmował się licznymi autoplagiatami w pracach ks. Tymosza, bowiem nie stanowi to naruszenia prawa autorskiego. Dr Tylec nawet nie wspomniał, że według prawa praca habilitacyjna opierająca się na czyichś materiałach badawczych (archiwalnych) i ustaleniach, jest niesamodzielna i nie może być podstawą przewodu habilitacyjnego.
Opierając się na opinii dr. Tylca, Komisja Rektorska uznała 16 kwietnia 2014 r. , że mimo wielu mankamentów i jawnych naruszeń prawa w pracach zaliczonych do dorobku samej monografii nie można na podstawie opinii dr. Tylca zarzucić naruszenia praw autorskich, stąd zdaniem komisji nie powinno się wznawiać habilitacji ks. S. Tymosza.
Wznowienie habilitacji
Opinię końcową Komisji Rektorskiej wraz z opinią dr. Grzegorza Tylca uniwersytet przesłał do przewodniczącego Centralnej Komisji i stosowne pismo z 22 maja 2014 podpisał prorektor ds. nauki, o. prof. dr hab. Andrzej Derdziuk. Kiedy niedawno otrzymałem jego skan, ze zdziwieniem stwierdziłem, że w piśmie – wbrew stanowisku komisji, ale zgodnie z rzetelnością naukową – zażądano wznowienia przewodu habilitacyjnego ks. Tymosza ze względu na uprawdopodobnienie, że stopień został nadany na podstawie dorobku powstałego z naruszeniem prawa i dobrych praktyk naukowych. I chyba to nie był przypadek, że w kilka dni później ten rzutki, 52-letni profesor teologii moralnej z zakonu kapucynów złożył nieoczekiwaną rezygnację z funkcji prorektora, aby „poświęcić się pracy naukowej, dydaktycznej i duszpasterskiej”.
Prezydium Centralnej Komisji 15 grudnia 2014 r. wznowiło habilitację ks. Tymosza mimo przeciwnej recenzji ks. prof. Grzegorza Leszczyńskiego (członka CK!), który wzorem adiunkta Tylca nie uważał, aby była taka potrzeba z powodu „niewielkiej nieuczciwości naukowej” i przecież zgodnego z prawem przewodu habilitacyjnego. Z winy Biura CK (które ma duże braki kadrowe, a olbrzymią liczbę napływających, krótkoterminowych spraw) postanowienie o wznowieniu dotarło na KUL z pięciomiesięcznym opóźnieniem. 19 maja 2015 r. Rada Wydziału na wniosek dziekana, ks. dr. hab. Piotra Stanisza, powołała trzech recenzentów. Na jesieni przyszły recenzje.
Recenzja I – pozytywna
Zdaniem ks. prof. Wiesława Wenza, kierownika Katedry Prawa Kanonicznego i Prawa Wyznaniowego Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, w dorobku naukowym ks. Tymosza są defekty, ale „w jego twórczości naukowej nie spotykamy całościowego i zupełnego przejęcia cudzej własności intelektualnej”. Aczkolwiek są udokumentowane przypadki naruszenia dobrych obyczajów i uczciwości naukowej, to pozostałe części zdefektowanych prac oraz opracowania autorskie ks. Tymosza wykazują, że posiada on zdolność do naukowo-twórczego dialogu. Jego twórczość w pracach bez defektu jest wartościowa. Zawłaszczenia, których się dopuścił, stanowią zawsze tylko część jego opracowań. Recenzent stwierdził również: „mam świadomość powstałej na uczciwości badawczej skazy braku wiarygodności w zakresie stosowanej metodologii i uszanowania dorobku innych uczonych, niemniej jednak uważam, że pozostały zbiór osiągnięć należy zakwalifikować i uznać jako istniejący i znaczący wkład Autora w rozwój dyscypliny prawa kanonicznego. Z kolei monografia autorska jako dzieło osobiste wyczerpuje wszystkie warunki ustawowe. Praca posiada pewne podobieństwa, których nie da się wykluczyć, kiedy autorzy korzystają z tych samych źródeł i pracują na tym samym materiale badawczym”. Jednak „większość tekstów potwierdza pracowitość i sumienność badawczą”, stąd ks. prof. Wenz opowiedział się za utrzymaniem stopnia, nie znajdując wystarczająco mocnej przesłanki wznowienia.
Recenzja II – pozytywna
Drugi recenzent, którym był dr hab. Leszek Ćwikła z Wydziału Zamiejscowego Prawa i Nauk o Społeczeństwie KUL w Stalowej Woli, stwierdził, że z szesnastu publikacji po doktoracie, siedem nie spełnia warunku oryginalności, bowiem oparte są na pracy doktorskiej. Trzy dalsze publikacje naruszają prawo autorskie i są plagiatami. Kolejne trzy publikacje są krótkie, mają liczne braki bibliograficzne i ze względu na publikację w „Zamojskim Informatorze Diecezjalnym” należy je uznać za prace popularnonaukowe.
Z pozostałych dwie znalazły się w książkach pokonferencyjnych, zaś ostatnia w czasopiśmie „Prawo, Administracja, Kościół”. Do tego należy doliczyć trzydzieści recenzji i sprawozdań, co świadczy o tym, że habilitant śledzi bieżące piśmiennictwo.
Oceniając całościowo dorobek habilitacyjny, recenzent stwierdził, że habilitant „w kilku pracach nie wykazał się rzetelnością badawczą i można mieć wątpliwości odnośnie [do] oryginalności podjętej tematyki. Nie jestem w stanie stwierdzić, na ile uchybienia te są zamierzone. Na korzyść ks. Tymosza przemawia fakt, że w przypisach wskazuje [on] literaturę przedmiotu (…). Nie mamy tu do czynienia z przywłaszczeniem w całości cudzego utworu, ale raczej inspirowaniem się cudzym utworem. Być może autor nie miał świadomości, że w takim przypadku trzeba to udokumentować. W związku z powyższym uważam, że nie można zupełnie negować wartości recenzowanych publikacji ks. St. Tymosza (poza trzema, w których stwierdzono plagiat), ani twierdzić, że dorobek naukowy jest niewystarczający, chociaż nie sposób nie zauważyć, że liczebnie jest on raczej skromny”.
Dalsze dziewięć stron recenzji poświęcono omówieniu 549-stronicowej monografii habilitacyjnej Recepcja reformy trydenckiej w działalności kanoniczno-pastoralnej Wacława Hieronima Sierakowskiego w latach 1740-1780. Studium historycznoprawne . Recenzent doszukał się braku recenzenta wydawniczego, wielu drobnych błędów literowych na stronach tej monografii, mnóstwa błędów rzeczowych, przekręceń tytułów cytowanych pozycji itp. Stwierdził też, że autor nie wykazał się rzetelnością badawczą i w rozprawie występują nierzetelne przejęcia z innych książek. „Jednak sformułowane powyżej uwagi krytyczne nie deprecjonują całkowicie recenzowanej rozprawy habilitacyjnej. Ponieważ dr Tylec uznał, że w rozprawie habilitacyjnej ks. Tymosz nie naruszył prawa autorskiego, to jej lektura skłania do ogólnej pozytywnej oceny, przede wszystkim pod względem merytorycznym, gdyż jest to studium spełniające wymogi pracy naukowej, posiadające walory poznawcze. Podsumowując, recenzent uznał, że dorobek naukowy ks. Tymosza w pewnej części powstał z naruszeniem prawa, w tym praw autorskich lub dobrych obyczajów w nauce, jednak pozostała część dorobku, niebudząca takich zastrzeżeń, jest wystarczająca do nadania stopnia naukowego”.
Recenzja III – negatywna
Ostatnim recenzentem był dr hab. Józef Koredczuk, prof. UWr., profesor prawa wyznaniowego z Instytutu Państwa i Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego. W 29-stronicowej recenzji bardzo dokładnie przeanalizował publikacje ks. Tymosza, uznając, że siedem dotyczyło tematyki poruszanej w rozprawie habilitacyjnej i cztery z nich intensywnie w niej użyto bez odpowiedniego zaznaczenia w tekście. W rozprawie habilitacyjnej użyto też kilkudziesięciokrotnie, często w sposób naruszający prawa autorskie, akapitów z książki ks. prof. Józefa Krętosza Archidiecezja lwowska obrządku łacińskiego w okresie józefinizmu (1772-1815) , wydanej w Katowicach w 1966. Te kompilacje nic nowego nie wniosły do habilitacji. Tak samo nadużyto i naruszono prawa autorskie z książki ks. Juliana Atamana, wielokrotnie transformując zawarty w niej tekst oraz te same jednostki archiwalne, przy czym brak jest jakiegokolwiek ustosunkowania się do tych faktów. Podobne transformacje (parafrazy) tekstu są pobrane z innych prac i miejsca te są dokładnie wskazane w recenzji.
Podsumowując, prof. Koredczuk stwierdził, że habilitant dopuścił się wielu autoplagiatów (przejęć z własnych tekstów) i plagiatów. W rozprawie habilitacyjnej jest znaczna liczba zapożyczeń oraz mnóstwo parafraz z innych publikacji, co powoduje, że monografia jest kompilacją i nie wnosi nic nowego do stanu wiedzy w dyscyplinie. Dodatkowo dorobek naukowy jest mierny, stąd recenzent wnioskuje, aby uchylić uchwałę o nadaniu stopnia doktora habilitowanego z 18 X 2003 r., wraz z odmową nadania wspomnianego stopnia we wznowionym postępowaniu. Jego nadanie trzynaście lat temu odbyło się na podstawie dorobku powstałego z naruszeniem prawa, w tym praw autorskich oraz dobrych obyczajów w nauce, zaś rozprawa habilitacyjna nie stanowi znacznego wkładu w rozwój dyscypliny naukowej.
Odebranie stopnia
Posiedzenie Rady Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji odbyło się 19 stycznia 2016 r. i wzięło w nim udział trzech recenzentów. Wszyscy członkowie rady otrzymali wcześniej e-mailowo kopie recenzji. Dziekan Stanisz przedstawił powody, dla których wznowiono postępowanie habilitacyjne i argumenty, na które ma odpowiedzieć Rada Wydziału. Dalsze szczegóły prawne zaprezentował adiunkt, dr Jerzy Parchomiuk, który jest sędzią WSA w Lublinie, podkreślając m.in., że postępowanie wznowieniowe toczy się na podstawie aktualnych przepisów. Później głos zabrali recenzenci, którzy powtórzyli swoje wnioski z przedstawionych recenzji. Każdy z nich jednoznacznie stwierdził, że w dorobku habilitacyjnym naruszono prawo autorskie i dobre praktyki naukowe. Dwóch jednak uznało, że pozostały dorobek spełnia wymogi ustawowe i wnioskowało o utrzymanie habilitacji. Trzeci zaś jasno przedstawił, że w obecnym postępowaniu nie ocenia się wartości pracy habilitacyjnej, tylko fakt naruszenia praw autorskich lub dobrych praktyk naukowych. Stwierdzenie tego skutkuje, jego zdaniem, unieważnieniem habilitacji, bez wglądu w to, czy pozostała część, która nie jest „skażona” plagiatem lub zapożyczeniem, ma jeszcze jakąś wartość samą w sobie. Monografia została wprost naszpikowana licznymi przejęciami, których jest kilkaset. Stwierdził, że gdyby podawał dokładną konkordancję, to jego recenzja musiałaby liczyć ponad sto stron. Stopień powinien więc być unieważniony.
Po tym zabrał głos dziekan Stanisz i przedstawił list ks. Tymosza w odniesieniu do treści recenzji, które mu udostępniono. Habilitant podziękował wszystkim recenzentom za wnikliwą ocenę jego dorobku. Stwierdził, że „za wady przeprasza, ale na błędach należy się uczyć i je stopniowo redukować”. Polemizował jedynie z recenzją prof. Koredczuka, „który wytykając błędy nie chciał zauważyć pozytywnej strony dorobku naukowego. M.in. całościowego opracowania działalności abpa Sierakowskiego, wniosków badawczych podsumowujących wszystkie wywody. Pracy nie należy traktować jako historyczną, ale kanonistyczną, która zwraca uwagę na rozwój instytucji prawa kanonicznego, a Recenzent nie jest kanonistą i z pewnością jest mu trudno zrozumieć istotę reformy przeprowadzonej przez arcybiskupa oraz jego wkład i osiągnięcia w uporządkowanie spraw kościelnych. (…) Natomiast wskazane mankamenty dotyczą raczej niedoskonałej metodologii i nie przesądzają o wartości merytorycznej przedstawionej reformy trydenckiej”.
W dyskusji dyskutanci roztrząsali różne możliwości prawne, które by ewentualnie polepszyły los ks. Tymosza i to, że w stosunku do starych prac nie naruszono praw autorskich, bo one już wygasły. Rozważania te przerwał dr hab. Andrzej Herbet, komentując, że prawo autorskie wygasło też i do dzieł Chopina, ale nikomu nie przyjdzie do głowy zaaprobować pracę kogoś, kto tę muzykę teraz przedstawi jako swoją. Podobne stanowisko zajął dr hab. Jacek Widło, wtedy dyskusja została zamknięta i przystąpiono do tajnego głosowania. W pierwszym rada najpierw uchyliła własną uchwałę z 18 lutego 2003 r. o nadaniu stopnia doktora habilitowanego nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego. W głosowaniu wzięły udział 34 osoby: za uchyleniem głosowało 20, przeciw 12, a dwie wstrzymały się od głosu. W drugim etapie głosowano nad nadaniem stopnia doktora habilitowanego w postępowaniu wznowieniowym. Za nadaniem opowiedziało się 13 osób, przeciwko nadaniu 20 osób, zaś wstrzymała się jedna osoba.
Od tych uchwał ks. Tymosz będzie mógł się odwołać do Centralnej Komisji. Obecnie jest on proboszczem małej parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego w Ulhówku, w powiecie tomaszowskim, w diecezji zamojsko-lubaczowskiej. Pełni też funkcję sędziego w tamtejszym Sądzie Biskupim w Zamościu (biskup diecezjalny: ks. dr Marian Rojek).
Komentarz
To bardzo smutna i zawstydzająca sprawa. Plagiator był prawie do końca członkiem Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej, skarbnikiem Towarzystwa Naukowego KUL oraz dyrektorem Instytutu Prawa Kanonicznego. Został „ukarany” w aksamitnych rękawiczkach. Usunięto go z uniwersytetu dopiero po wszczęciu postępowania karnego z urzędu.
Zdaję sobie sprawę, że w instytucjach hierarchicznych jest bardzo trudno przeciwdziałać błędnym czy nierzetelnym decyzjom zwierzchników bez narażania się na konsekwencje, ale zawsze można zrezygnować z urzędu, gdy to działanie kłóci się z naszym sumieniem i poglądami. Publicznie więc chciałbym podziękować ojcu prof. Andrzejowi Derdziukowi, byłemu prorektorowi ds. nauki.
Doceniam też kroki obecnego dziekana, ks. dr. hab. Piotra Stanisza, bo zdaję sobie sprawę z nacisków i podzielonych opinii wśród wydziałowej profesury. Uważam, że w prowadzeniu obecnego wznowienia popełniono jednak błąd prawny. Może on doprowadzić do unieważnienia postępowania przez WSA/NSA, gdyż recenzentów i całą komisję habilitacyjną powinna powołać Centralna Komisja – zgodnie z nowymi przepisami, które się stosuje w obecnie przeprowadzonych przewodach. Jednak przewidzieć wyroki sądowe jest tak samo trudno jak pogodę!
Sprawa dziekana Justyńskiego
Jak poinformowała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, 7 marca 2016 r. policja zatrzymała w godzinach rannych przed domem w Toruniu dziekana Wydziału Prawa i Administracji UMK. W kajdankach, samochodem więziennym przewieziono go do Gdańska, gdzie postawiono mu zarzuty naruszenia praw autorskich w jego książce profesorskiej (patrz: FA 7-8/2013). Dziekan nie przyznał się do winy i odmówił wyjaśnień. Został zwolniony do domu z obowiązkiem stawiania się raz w tygodniu w lokalnej komendzie policji. Należy przypomnieć, że rektor Andrzej Tretyn na początku lutego br. zawiesił prof. Tomasza Justyńskiego w prawach nauczyciela akademickiego.
Zdaniem prokuratury tak drastyczna akcja została spowodowana unikaniem przez dziekana stawiennictwa u prokurator prowadzącej dochodzenie poprzez nieodbieranie wezwań. Z kolei oskarżony poinformował na swoim blogu, że grudniowe wezwanie przyszło na pocztę z opóźnieniem, zaś pod koniec stycznia br. w dniu uzgodnionej telefonicznie wizyty w prokuraturze poczuł się źle i z objawami kardiologicznymi został przyjęty na 3 dni do szpitala. Wypisano go z 14-dniowym zwolnieniem poszpitalnym. Uważa, że ponieważ maszynopis jego książki wpłynął do Wydawnictwa Wolters Kluwer 23 stycznia 2011 r., to ewentualne ściganie go za plagiat przedawniło się równo 5 lat później. Dlatego podejmowane wszelkie kroki prawne są olbrzymim nadużyciem i z tego powodu złożył skargę do Prokuratora Apelacyjnego. Zdaniem dziekana, również uczelniane postępowanie dyscyplinarne jest przedawnione, zaś rektor Tretyn zawiesił go, aby uniemożliwić mu ubieganie się o fotel rektora, do czego się skłaniał...
Prokurator odpowiedział, że nowe przepisy, które weszły w lutym 2015 r. wydłużyły okres przedawnienia o dalsze 5 lat, jeśli wcześniej zaczęto prowadzić postępowanie „w sprawie”. Trwa ono od listopada 2012 r., a opóźnienie wywołane było koniecznością wielomiesięcznego oczekiwania na tłumaczenia książki z niemieckiego, jak również pobytem osoby pokrzywdzonej w Nowym Jorku, co uniemożliwiało jej przesłuchanie.
Zapewne w niedługim czasie prokuratura złoży akt oskarżenia do sądu i wtedy poinformujemy Czytelników o dalszych szczegółach i rozwoju tej niecodziennej sprawy.
Wyjaśnienie
W marcowym numerze „Forum akademickiego” (3/2016) red. Marek Wroński opisuje wznowione postępowanie habilitacyjne ks. S. Tymosza. W artykule „Odebranie habilitacji w Lublinie” autor stwierdza, że przekazując – jako prorektor ds. nauki i rozwoju – opracowaną na KUL w tej sprawie dokumentację do Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów wnioskowałem o wznowienie postępowania habilitacyjnego „wbrew stanowisku komisji”. Autor sugeruje jednocześnie, że był to powód mojej rezygnacji z pełnienia funkcji prorektora: „I chyba to nie był przypadek, że w kilka dni później ten rzutki, 52-letni profesor teologii moralnej z zakonu kapucynów złożył nieoczekiwaną rezygnację z funkcji prorektora”. Stwierdzenia te mogą prowadzić czytelnika do nieprawdziwych wniosków.
W związku z powyższym informuję, że wszystkie działania w opisywanej sprawie były podejmowane przeze mnie w pełnym uzgodnieniu z rektorem KUL, ks. prof. Antonim Dębińskim. Wyjaśniam jednocześnie, że moja prośba o zwolnienie z pełnienia funkcji prorektora została złożona 12. maja i nie była w żaden sposób związana z opisywanym przez red. Wrońskiego tematem. Po zakończeniu pełnienia funkcji prorektora ds. nauk i rozwoju nadal jestem pełnomocnikiem rektora KUL ds. projektów infrastrukturalnych i ściśle współpracuję z władzami uczelni. Wszelkie opublikowane przez autora w tym zakresie przypuszczenia są nieuprawnione i nieprawdziwe.
o. prof. Andrzej Derdziuk OFMCap