Wady i zalety
Z punktu widzenia uczelni anulowanie konkursu może budzić uzasadniony żal, gdyż poczyniły one pewne działania, żeby realizować projekty i poniosły w związku z tym koszty. Natomiast z punktu widzenia racjonalności wydawania środków publicznych decyzja jest słuszna, ponieważ ten konkurs spowodował szereg negatywnych efektów. Przeznaczono olbrzymie środki, docelowo 100 mln zł, na jedno, stosunkowo niewielkie zadanie, jakim jest kontrola prac systemami antyplagiatowymi. Te środki nie mogły być przeznaczone na przygotowanie uczelni do kontroli antyplagiatowej, czyli przygotowanie odpowiednich baz lokalnych, ale miały być wydane bądź na zakup licencji, bądź na stworzenie własnych systemów. Jaki był tego skutek rynkowy? Gdy znalazły się pieniądze, pojawiło się ileś firm oferujących programy antyplagiatowe, włączyły się też uczelnie, które chciały uzyskać środki na stworzenie własnych systemów. To rozchwiało cały, dopiero tworzący się rynek programów antyplagiatowych. Co więcej, w dłuższym okresie generowałoby to dodatkowe koszty, gdyż wielość programów oznacza problemy z ich skutecznością. Trzeba by zacząć wydawać pieniądze na ich audyt. Mielibyśmy rynek programów niecertyfikowanych, o których jakości i skuteczności nic nie wiadomo.
Zdaję sobie sprawę, że rozwiązanie proponowane przez ministerstwo, czyli stworzenie jednego, centralnego programu antyplagiatowego, może być źle przyjęte przez firmy, które już oferują tego typu produkty. Uważam jednak, że kontrola jakości kształcenia, w tym jakości prac dyplomowych, jest zadaniem państwa. A jeden ogólnopolski program może zapewnić kontrolę i porównywalność. Dobrze by było na przykład, gdyby Polska Komisja Akredytacyjna dysponowała tym samym narzędziem, jakim się posługują uczelnie. Wtedy nie byłoby zarzutów dotyczących wyników kontroli.
Oczywiście, uniwersytety zbudowały własny Otwarty System Antyplagiatowy, który już funkcjonuje na kilkunastu uczelniach, i, jak sądzimy, ma wiele zalet. Dlatego jeśli ministerstwo ogłosi konkurs na stworzenie jednego programu antyplagiatowego, na pewno weźmiemy w nim udział.
Uważam, że powinien istnieć rynek wielu narzędzi informatycznych do kontroli autentyczności prac dyplomowych, a także naukowych. To jest kwestia wzajemnej kontroli publikacji. Warto zauważyć, że w wielu krajach funkcjonują bezpłatne, ogólnie dostępne narzędzia tego typu, natomiast w Polsce ich brakuje.