Cyfrowy wariant humanistyki

Grzegorz Filip

Na SWPS powstało internetowe narzędzie do badania zrozumiałości polskiego tekstu. Nazywa się Jasnopis (www.jasnopis.pl/aplikacja), a opracował je zespół lingwistów, psycholingwistów i informatyków pod kierunkiem prof. Włodzimierza Gruszczyńskiego (projekt badawczy OPUS, finansowany przez NCN). „Jasnopis jest narzędziem informatycznym – podają jego twórcy – które potrafi zmierzyć zrozumiałość tekstu, wskazać jego trudniejsze fragmenty i zaproponować poprawki”. I rzeczywiście: wklejamy tekst w okienko, klikamy „analizuj” i po kilkunastu sekundach mamy wynik. Sprawdziłem. Mój artykuł okazał się „jasny i zrozumiały dla każdego Polaka”, inny był już trudniejszy, „zrozumiały dla ludzi wykształconych”. Zaznaczone zostały zbyt długie zdania i fragmenty zdecydowanie trudniejsze od reszty, a rzeczowniki i czasowniki wyraźnie dominowały nad przymiotnikami.

Humanista otrzymuje dziś niespotykane dotąd narzędzia, dzięki którym poszerza pole eksploracji. Zdigitalizowane zasoby i otwarty dostęp do nich umożliwiają podjęcie badań, które bez tych nowinek byłyby utrudnione lub wręcz niemożliwe. Humanistą cyfrowym jest nie tylko badacz używający cyfrowych narzędzi, to także tradycyjny humanista, któremu po prostu zmienił się przedmiot badań. Społeczeństwo się usieciowiło, powstała sztuka nowych mediów, wyłonił się więc nowy przedmiot badań humanistyki. Rolą humanisty jest teraz szukanie heurystyk i metafor określających współczesną rzeczywistość.

Największe konsorcjum

Lubelski ośrodek humanistyki cyfrowej, kierowany przez prof. Andrzeja Radomskiego, organizuje coroczne konferencje konsorcjum naukowego polskiej humanistyki DARIAH-PL. Ostatnia, pn. Badanie tekstów, obrazów i dźwięku , odbyta 26-27 listopada 2015 na UMCS w Lublinie, zbiegła się z przyjęciem Polski do DARIAH-ERIC, najważniejszego międzynarodowego porozumienia w obszarze humanistyki cyfrowej. Rodzi to nowe perspektywy współpracy polskich instytucji naukowych z europejskimi, współtworzenia międzynarodowych grup roboczych, ubiegania się o środki europejskie oraz możliwości międzynarodowej wymiany zasobów danych. Nasz kraj zapłaci składkę członkowską, która wyniesie ok. 30 tys. euro rocznie, jak informuje dr Dariusz Drewniak z MNiSW, przedstawiciel Polski w Zgromadzeniu Ogólnym DARIAH-ERIC.

Polskie konsorcjum liczy 18 instytucji, w tym 10 największych polskich uczelni, siedem instytutów PAN i Biblioteka Narodowa. „Jesteśmy największym w Polsce konsorcjum humanistycznym – powiedział na konferencji prof. Aleksander Bursche, przewodniczący rady DARIAH-PL – a zarazem jednym z największych, obok niemieckiego, wchodzących w skład DARIAH-ERIC. Nie doświadczamy rzekomego kryzysu humanistyki w Polsce. Owszem, dostrzegamy kryzys jej finansowania, ale nie jest to tylko polski problem. Chcemy się z nim zmierzyć. To jeden z celów powstania DARIAH-PL”.

Tematyka lubelskiego spotkania humanistów objęła: narzędzia pracy i metodologię cyfrowego humanisty, refleksje teoretyczne nad humanistyką cyfrową, przykłady projektów realizowanych przez cyfrowych humanistów, wreszcie tematykę edukacji humanistycznej w dobie cyfrowej. Poniższe uwagi po części będą miały charakter przywołania niektórych idei, które się na tej konferencji przewijały, po części zaś mojej refleksji na kanwie tych idei. Pokażę też w skrócie kilka przedstawionych projektów.

Czym jest humanistyka cyfrowa

Czy nie jest ona łatwym narzędziem prowadzenia badań, a przy okazji drogą do przypodobania się biznesowi dla humanistów, którzy mogą wreszcie „doskoczyć” do ministerialnych wymagań ułożonych pod kątem nauk ścisłych? Efektowne wizualizacje wyników badań świetnie się prezentują na konferencjach, ale czy zawsze mają wartość poznawczą? Wspomina się przecież o zagrożeniach związanych z przekonaniem, że „dane mówią same za siebie”. A może rzecz w tym, że nowe technologie wkroczyły w chwili, gdy mieliśmy już oswojone stare narzędzia, do których jesteśmy przekonani i przyzwyczajeni? Może nasi następcy nie będą już rozróżniać między tym, co cyfrowe i niecyfrowe, bo cyfrowość stanie się normalną częścią rzeczywistości, także humanistycznej? Wydaje się czasem, że humaniści mogą być podatni na fascynację światem komputerów, baz danych i sieci, bo być może bardziej niż inni narażeni są na ryzyko infekcji egzotyką tych narzędzi. Inna sprawa to poczucie wyczerpania (metod, środków, idei) obecne w humanistyce od pewnego czasu. Stąd otwierające się przed humanistami perspektywy cyfrowe są nadzieją na nowe otwarcie. Interdyscyplinarność cyfrowych projektów mogłaby się zresztą rzeczywiście przyczynić do przewietrzenia humanistycznych korytarzy.

Kompetencje cyfrowego badacza

Interdyscyplinarność, otwartość na kulturę sieci, projekty oparte na zdigitalizowanym materiale kulturowym – wszystko to rodzi nowe wyzwania. Jakie umiejętności są potrzebne, by tworzyć humanistykę cyfrową? Przy projektach pracują ludzie różnych specjalności, informatycy, graficy, graficy 3D, programiści, historycy, historycy sztuki, archeolodzy, socjolodzy. Podstawową umiejętnością jest więc znalezienie wspólnego języka. Humaniści nie muszą znać języków programowania, lecz powinni rozumieć uwarunkowania pracy informatyków i na odwrót. Już na wczesnym etapie studiów adepci informatyki i humanistyki mogliby korzystać ze wspólnych zajęć, uczestniczyć we wspólnych projektach. Ważna jest też po prostu umiejętność współdziałania, zdolność budowania mostów między środowiskami, przełamywania podziału na dwie kultury.

Do tworzenia humanistyki cyfrowej konieczne jest ciągłe poszerzanie kompetencji, nadążanie za zmianą narzędzi, które dynamicznie się rozwijają. Niektórzy humaniści cyfrowi poprzestają bowiem na pewnym etapie, znalazłszy sobie własny ogródek, i nie posuwają się dalej. Z drugiej strony istnieje przecież niebezpieczeństwo intelektualnego wyjałowienia w pogoni za technologią i gadżetami, zagubienia sensu i celu badań.

Na konferencji zwrócono uwagę, że do kompetencji humanisty powinna należeć umiejętność interpretacji danych cyfrowych. Powinno się choć na tyle rozumieć procesy cyfrowe, by wiedzieć, co się otrzymało i w jakim stopniu wyniki mogą być zależne od uwarunkowań związanych z kodem czy z użytą platformą. Wspominano, że warto się orientować, jakie narzędzia są dostępne i tworzyć ich zestawy do wykorzystania we własnej pracy.

Humanistom cyfrowym przystoi myśleć o edukacji, zajmować się nieco przewidywaniem przyszłości, myśleć o zakresach kompetencji, które będą potrzebne do funkcjonowania w cyfrowej rzeczywistości. Nowe nie zawsze jest lepsze. Wykorzystywana dziś szeroko w szkolnictwie tablica multimedialna utrwala np. stare nawyki bierności uczniów.

Przykłady projektów cyfrowych

Na UMCS powstało Centrum Badawczo-Rozwojowe e-Humanistyka, powołane do komercjalizacji badań z zakresu nauk humanistycznych i sztuki. Jego dyrektor, prof. Jan Pomorski, przedstawił podczas konferencji wideoreferat, w którym mówił o całkiem nowej sytuacji humanistyki w czasach, gdy stworzyliśmy rzeczywistość cyfrową, a więc staliśmy się demiurgami: „obok bytu powstał e-byt, co zmieniło ontologię i musi zmienić całą naszą epistemologię”. „Internet pozwala nam lepiej zrozumieć naszą naturę, to, ku czemu zmierzamy” – mówił. Pomorski od kilku lat aktywnie działa w obszarze neuroscience. We współpracy z prof. Rafałem Ohme stworzył interaktywne narzędzie badawcze i-code, które pozwala zaprojektować i prowadzić online niezwykle złożone badania humanistyczne z wykorzystaniem metodologii czasów reakcji.

Dr hab. Piotr Celiński wybiega poza linearność tekstu naukowego. „Nie musimy się posługiwać wielkimi słowami: «rewolucja, nic wcześniej nie było…». Czasem warto spojrzeć sobie samemu przez ramię i zastanowić się, o ile to, co jest dzisiaj, jest funkcją tego, co było kiedyś”. Badacz przedstawił własne eksperymenty na temat tego, jak można by na nowo pisać i interpretować tekst. Próby myślenia o tekście wielowarstwowym i otwartym podejmowano od bardzo dawna. Książka papierowa spłaszczyła nasze wyobrażenia do postaci czarnych liter na białej kartce. Możliwy jest tekst, który staje się bazą danych i tak jest traktowany przez odbiorców i przez autora. „Tekst możliwy oznacza coś, co Umberto Eco nazywa szaleństwem katalogowania, a ja bym dopowiedział: tagowania, budowania metawiedzy, osadzania w innych kontekstach i innych bazach danych. (…) Nie wystarczy tekst napisać – mówił Celiński – trzeba jeszcze dorobić do niego poziom metainformacji, za pomocą którego on się wklei w istniejące środowisko cyfrowe”.

Dr Jan Kozłowski zaprezentował z kolei śmiały pomysł utworzenia platformy badawczej, która umożliwiłaby uczonym analizę dużych zbiorów danych. Poświęcony temu tematowi artykuł autora (wraz z licznymi komentarzami czytelników) publikowaliśmy w numerze 12/2015 pt. Humanistyka oparta na danych .

Rozumienie

Podczas panelu prof. Radomski zadał pytanie o rozumienie: czy humanistyka cyfrowa jest zdolna do rozumienia człowieka? Czy jest tylko rodzajem statystyki, która umie liczyć i wizualizować, mając problem z rozumieniem działań ludzkich – i dlatego spotyka się ze sceptycznym odbiorem. Odpowiadano, że same wystąpienia konferencyjne pokazały, iż analiza danych zassanych z sieci pomogła zrozumieć różne zjawiska, tak więc humanistyka cyfrowa może być dobrym narzędziem badań naukowych. Ale stosując te narzędzia trzeba pamiętać, że taką samą analizę krytyczną można wykonać na samych narzędziach i zastanawiać się, dlaczego je stosujemy. „Był taki głośny tekst Kate Crawford i Dannah Boyd Six Provocations for Big Data – mówił dr hab. Mirosław Filiciak – w którym autorki pokazywały ryzyko zachłystywania się humanistyką cyfrową, polegające na tym, że jeśli zmieni nam się cała definicja wiedzy, jeśli zaczniemy myśleć o nowych narzędziach w ten sposób, że np. liczby mówią same za siebie, albo że to nie jest tylko narzędzie, lecz całkiem nowa logika, to doprowadzi nas to do szeregu nowych nieporozumień, a nie do lepszego rozumienia”.

Nie powinniśmy utożsamiać humanistyki cyfrowej tylko z badaniami ilościowymi, narzędzia cyfrowe możemy też wykorzystywać w badaniach jakościowych. Czy humaniści cyfrowi to dziwolągi i chcą się odróżnić od innych humanistów, czy tylko częściej korzystają z pewnych narzędzi? – pytano raczej retorycznie w dyskusji.

Książka elektroniczna i partyzanci

Humaniści cyfrowi preferują inne sposoby przedstawiania swoich dociekań niż tradycyjna narracja pisana, zawarta w książce czy artykule. I tu pojawia się krytyka, bo nowe narracje zderzają się z przekonaniem, że książka elektroniczna „to nie jest żadna książka”, że infografika to rodzaj gadżeciarstwa. Blokuje to upowszechnianie się humanistyki cyfrowej – zauważył prof. Radomski. Dyskutanci raczej bagatelizowali ten problem, mówiąc, że nie stykają się z niechęcią do swych badań i nowych narzędzi. Doceniali nielinearność i hipertekstowość narracji cyfrowej, możliwość interakcji odbiorców, nie chcąc jednocześnie odrzucać tradycyjnego, linearnego toku upowszechniania wiedzy.

Na konferencji nie zabrakło także przemyśleń na temat ogólnej sytuacji humanistyki pośród innych nauk. Piotr Celiński, autor książki elektronicznej, na którą powoływało się wielu uczestników spotkania, wysnuł refleksję osobistą, która może być podsumowaniem tego tekstu. Powiedział tak: „Fatalną koniecznością, w którą wszyscy jesteśmy uwikłani, jest konieczność, do której zmusza nas system polityczno-edukacyjny państwa – daliśmy się obuć w wyścigi z naukami ścisłymi. Cały czas czujemy na sobie ich oddech, nie potrafimy walczyć o własną tożsamość. Nasza robota nigdy się nie przełoży jeden do jednego na punkty zdobywane w naukach ścisłych, na czasopisma, granty, finansowania, kontakty z biznesem. Mamy do zrobienia coś przeciwnego, mamy rozwalać tamte systemy, a nie utwierdzać je. Przeżycie humanistyki jest przeżyciem partyzanckim. Jeśli się pogodzimy uczciwie z tym, że taka jest nasza rola i będziemy «walczyć po lasach» – ja się piszę”. 