Co z tą polską humanistyką?

Jan Kozłowski

Humanistyka to coś znacznie więcej niż badania humanistyczne: i z powodu jej funkcji społecznych, i ze względu na to, że tworzenie wiedzy humanistycznej składa się z wielu ogniw, z których tylko jednym są badania naukowe.

Łatwiej ocenić stan prowadzonych w Polsce badań humanistycznych niż tej szeroko pojętej humanistyki. Polska humanistyka jest „wsobna”, hermetyczna i zaściankowa, grzmią jedni. Choć nasze dzieje są tak ciekawe, kto rozjaśnia je światu jak nie Daniel Beauvois, Richard Butterwick, Norman Davies, Timothy Snyder, Marci Shore? Nie jest wcale aż tak źle, mówią oponenci. Choć powoli, pozycja polskich badań i ich widoczność w świecie poprawia się.

Mimo że bibliometria jest gorszym narzędziem oceny badań humanistycznych niż np. fizyki i choć ocenia ją tylko z jednej perspektywy, międzynarodowego wpływu badawczego, pomijając ważny dla nich wpływ pozabadawczy, oferuje ona jedyne uznane w świecie miary. Analizy bibliometryczne przeprowadzone na podstawie aplikacji Scival pokazują, że stan prowadzonych w Polsce badań humanistycznych jest lepszy niż sądzą pesymiści, ale gorszy niż uważają optymiści; przede wszystkim, jest bardzo zróżnicowany.

Rzeczywiście udział badaczy z afiliacją polskich instytucji w światowej produkcji nauki w 1% najwyżej cytowanych publikacji na świecie (crème de la crème) jest bardzo wysoki w przypadku językoznawstwa (2,83%) oraz archeologii (2,43%). Jest jednak niższy niż np. w przypadku chemii i technologii procesowej (5,73%), matematyki dyskretnej i kombinatoryki (4,76%) czy demografii (3,57%). Tylko językoznawstwo przekracza średnią krajową, gdy idzie o wskaźnik udziału publikacji z afiliacją polskich instytucji w światowej produkcji nauki (1,60% wobec 1,31%; wskaźnik dla filologii klasycznej wynosi 1,25%). Odsetek publikacji z afiliacją polskich instytucji napisanych wspólnie z autorem z zagranicy jest wysoki dla muzeologii (56,2%) oraz archeologii (33,5%).

Jak poprawić jakość i rozszerzyć wpływ polskiej humanistyki, a w szczególności badań humanistycznych?

Humanistyka i badania humanistyczne

Opis natury i funkcji to nie tylko obowiązkowy dodatek retoryczny tekstu o stanie i zadaniach humanistyki: taki opis ma znaczenie jako punkt orientacyjny zmian. Charakter i funkcje najczęściej określa się przez oczekiwania – czego humanistyka uczy, do czego zachęca, co ujawnia, wspiera i pobudza (poszukiwania sensu, rozumienia zjawisk, zadawania pytań, krytycznego myślenia, kreatywnego myślenia, oglądania problemu z różnych perspektyw, cnót obywatelskich, empatii wobec odmienności, poczucia piękna, sztuki czytania, pisania i przemawiania). Inny sposób to wskazanie wartości, jakie powinna krzewić. Humanistyka ma być zatem dobrem samym dla siebie, a prócz tego powinna mieć wartość społeczną (wzmacnianie spójności społecznej, pomoc w rozstrzyganiu złożonych kwestii etycznych), kulturalną (pamięć i dziedzictwo kultury), edukacyjną, ekonomiczną (np. media, turystyka, przygotowanie studentów do podejmowania różnych zawodów), polityczną (formułowania programów), innowacyjną (kwestie motywacji, współpracy i działania to kluczowy składnik innowacji i przedsiębiorczości), medyczną, poznawczą (myślenie krytyczne), osobistą (rozwój duchowy), a wreszcie badawczą.

Jak widać, mało jest dziedzin nauki tak mocno osadzonych, uzależnionych i oddziałujących na zewnętrzną rzeczywistość duchową i społeczną, jak humanistyka. To stwarza polityce wobec badań humanistycznych zasadniczą trudność; jak wyważyć w jej ocenie kryteria wewnętrzne (mierzone liczbą publikacji i cytowań) oraz zewnętrzne (niemierzalne); jak wyważyć ocenę samych tylko badań oraz ocenę nauczania, upowszechniania, powiązań, oddziaływania? Ostatnie pytanie dotyczy powiązań badań humanistycznych z wykorzystywaniem ich wyników w pracy bibliotecznej, muzealnej, archiwalnej, konsultacyjnej, wystawienniczej, popularyzacyjnej.

Humanistyka to coś znacznie więcej niż badania humanistyczne także z tego względu, że – możliwe, że także w większym stopniu niż w przypadku innych dziedzin nauki – badania humanistyczne to tylko jedno z ogniw w długim łańcuchu wzajemnych powiązań. Badacze nie mogliby prowadzić badań, gdyby nie bibliotekarze, muzealnicy, kustosze, kuratorzy, archiwiści, kolekcjonerzy, edytorzy, rękopiśmiennicy, starodrucznicy, dokumentaliści, bazodanowcy, programiści, analitycy danych, a często także statystycy, matematycy i specjaliści innych dziedzin. Powiązania ich można by przyrównać do „łańcucha pokarmowego” (z badaczami na czele, przetwarzającymi opracowane przez innych dane i informacje), lub też, trafniej, do gospodarczego „łańcucha wartości”. (Prawda, „łańcuch pokarmowy” biologa też jest imponujący: mieszczą się w nim laboranci, praktycy, rzemieślnicy, technicy, kosmonauci, zwierzęta doświadczalne, pacjenci i zwłoki poddawani obróbce rentgenowskiej, ultrasonograficznej, cyfrowej).

Najlepiej jednak wykorzystać jako punkt wyjścia koncepcję „interaktywnego systemu innowacji”.

Sens porównań sprowadza się do tego, że systemu tworzenia humanistycznej wiedzy nie da się usprawnić ulepszając tylko jedno z jego ogniw. To, podobnie, stawia przed polityką wyzwanie: jak rozszerzyć pole działania interwencji na rzecz humanistyki, tak aby objęła ona nie tylko – tradycyjnie – samych badaczy, lecz także inne składniki systemu?

Pytanie to z kolei narzuca następne. Jeśli zgodzimy się z opinią, że ideał pełnego leseferyzmu w nauce, przedstawiony w artykule Michaela Polanyi’ego The Republic of Science (1962), powinien zostać uzupełniony przez elementy rządowego sterowania, powstają pytania, jak zapewnić najlepszy – nie tylko dla badaczy, lecz także „interesariuszy” i społeczeństwa – mechanizm wyboru priorytetów polityki wobec humanistyki?

Jak wiadomo, Polanyi dowodził, że uczeni dokonujący swobodnie wyboru problemów badawczych oraz rozwiązujący je wyłącznie na podstawie osobistego sądu to najlepszy tryb rozwoju badań naukowych. W późniejszych latach wielokrotnie ograniczano radykalizm tego postulatu. Podnoszono zatem, że podatnicy – zarówno reprezentowani przez parlament, jak i przez obywateli – muszą mieć wpływ na badania finansowane przez rząd. Badacze, reagujący tylko na wskaźniki jakości (liczba publikacji i cytowań) oraz na wymogi kariery i wyrazy środowiskowego uznania, niekoniecznie wybierają te metody, tematy i obszary badawcze, które są najlepsze z punktu widzenia „dobra publicznego”. Procesy organizacyjne w nauce nie są wolne od patologii trapiących wszystkie organizacje: badacze kierują się własnym interesem, popadają w „zależność od szlaku”, działają po „linii najmniejszego oporu”, cierpią na „myślenie grupowe”, działają zgodnie z zasadą „utopionego kosztu”, czyli nie zawsze porzucają ślepe ścieżki badawcze, gdy mogą liczyć na dalsze finansowanie itd. Instytucje naukowe działają zgodnie z „prawem Parkinsona”. Do tego dochodzą patologie swoiste dla środowiska naukowego: mandarynizm, klientelizm i syndrom „wieży z kości słoniowej”.

Funkcje humanistyki

Aby odpowiedzieć na pytanie o mechanizm wyboru priorytetów, wróćmy jeszcze do kwestii funkcji humanistyki. Tradycyjnie, za Alvinem Weinbergiem, wyróżnia się funkcje wewnętrzne i funkcje zewnętrzne badań naukowych; wśród funkcji wewnętrznych – wpływ badań na pole badawcze, w jakim jest prowadzone oraz wpływ badań na sąsiednie, dalsze i dalekie pola, dyscypliny i dziedziny nauki.

Wpływ badań w ramach pola badawczego (nawet gdy badania inicjują nowy obszar) jest najbardziej oczywisty. Mniej rozumiany jest (zamierzony lub nieplanowany) wpływ na inne pola i dyscypliny. A pod tym właśnie względem humanistyka wykazuje coraz więcej trwałych powiązań. Np. neurobiologia to dyscyplina na styku biologii, kognitywistyki oraz tradycyjnej humanistyki: psychologii i filozofii. Kognitywistyka z kolei to dyscyplina na pograniczu psychologii poznawczej, neurobiologii, filozofii umysłu, sztucznej inteligencji, lingwistyki oraz logiki i fizyki. Genetyka i nanotechnologia sięgają po humanistykę, aby rozstrzygnąć problemy prawne i etyczne, a także kwestie ich społecznych następstw oraz publicznej akceptacji. Sens bioetyki zawarty jest w samej nazwie.

Nie mniej powiązań wykazuje humanistyka ze światem zewnętrznym (bezpośrednio lub w połączeniu z oddziaływaniem innych dyscyplin). Obszary powiązań można by często opisywać jako humanistyczne „badania stosowane”, a nawet „prace rozwojowe”. Wymieńmy kilka najważniejszych typów wkładu humanistyki do rozwiązywania kluczowych kwestii społecznych (za Humanities World Report 2015 i innymi źródłami): Globalne wyzwania, takie jak zmiana klimatu, migracje, starzenie społeczeństw. Ochrona dziedzictwa narodowego. Przemysły i usługi kreatywne (wystawy i muzea, reklama, architektura, rynek sztuki i antyków, rzemiosło, design, moda, film, gry video, muzyka, sztuki wykonawcze, rynek wydawniczy, oprogramowania, radio i telewizja, turystyka; humanistyka jako wkład np. do Wiedźmina , książek, gier i filmu). Sztuka (badania historyczne i psychologiczne nad sztuką). Zdrowie – humanistyka zdrowia to stosowanie dyscyplin humanistycznych, wśród nich antropologii, psychologii i filozofii, do rozstrzygania zagadnień zdrowia i dobrostanu (np. ludzi starych). Edukacja (nauka obywatelska; publiczna humanistyka, czyli działania organizacji rządowych, pozarządowych i lokalnych społeczności angażujących ludzi do inicjatyw ukierunkowanych na dziedzictwo, kulturę, tradycję, filozofię i sztukę). Polityka (rozpoznanie postaw i wartości społeczności będących obiektem interwencji). Polityka miejska oparta na wiedzy (evidence-based urban policy) korzysta nie tylko z dorobku nauk społecznych, lecz także (czasami) humanistyki. W Warszawie to program „Dane po Warszawsku” realizowany z funduszy NCBR przez Urząd Miasta Stołecznego Warszawy i fundację „Stocznia”, w Łodzi analiza danych miejskich sporządzana przez matematyków i socjologów na potrzeby urbanistyki. Inżynieria (np. wkład do projektowania dóbr konsumpcyjnych).

Parafrazując powiedzenie Clemenceau, że „wojna jest sprawą zbyt poważną, by ją pozostawiać generałom”, można powiedzieć, że i rozwój humanistyki to kwestia, której nie powinno się pozostawiać samym naukowcom w dziedzinie humanistyki; inni interesariusze: bibliotekarze, muzealnicy, animatorzy kultury, designerzy, analitycy polityki, politycy sektorowi, zainteresowani obywatele itd. też powinni zabrać głos w debacie.

Wielka humanistyka to wielcy humaniści; nie mając wpływu na szczęśliwe przypadki narodzin nowych Brücknerów i Kołakowskich, polityka i zarządzanie mogą jednak sprawić, że wrodzone talenty wybiorą właśnie badania humanistyczne jako pola swych życiowych karier oraz że w tych badaniach osiągną one pułap swoich możliwości. Wielka humanistyka to także wielkie pytania, ambitne projekty, autorytety i ich uczniowie, rzetelność i niechęć do bylejakości; samymi tylko środkami polityki, bez oddolnej presji, nie stworzy się ani wartościowej humanistyki, ani wartościowych badań.

Sześć recept

Czekając na ewaluacje stanu humanistyki oraz istniejących instrumentów jej wspierania (jest gotowa ewaluacja NPRH) oraz na debatę publiczną z udziałem wszystkich zainteresowanych, jakie można by – biorąc pod uwagę wszystko, co zostało przedtem powiedziane – zaproponować nowe rozwiązania, poprawiające jakość i rozszerzające wpływ polskiej humanistyki, a jednocześnie takie, które nie wzmacniałyby pewnych pól kosztem innych i miały znaczenie dla wszystkich aktorów humanistyki, a nie tylko naukowców?

Dzisiejsze polskie i międzynarodowe dyskusje nad sposobami podniesienia jakości i wpływu humanistyki środkami polityki naukowej nieodmiennie krążą wokół sześciu pojęć, które są jednocześnie hasłami recept: umiędzynarodowienie, interdyscyplinarność, humanistyka cyfrowa, otwarty dostęp, infrastruktura, ewaluacja. Podkreśla się, że wszystkie one wspomagają się wzajemnie.

Umiędzynarodowienie

Nauka, także i nauki humanistyczne, stale umiędzynaradawiają się: istnieje coraz więcej międzynarodowych źródeł finansowania, programów, projektów badawczych, sieci współpracy, rozszerza się wymiana studentów i naukowców. Publikuje się coraz więcej miar umiędzynarodowienia nauki i uczelni. Umiędzynaradawiają się czasopisma, porzucając języki narodowe na rzecz angielskiego. Uważa się, że umiędzynarodowienie humanistyki podnosi jej jakość (chociaż może obniżyć wpływ krajowy) wskutek tego, że – podobnie jak w produkcji przemysłowej – znacznie szerszy rynek międzynarodowy jest znacznie mniej pobłażliwy od krajowego. Warunkiem umiędzynarodowienia jest dobra znajomość angielskiego. Książki lepiej pisać od razu po angielsku niż je tłumaczyć, gdyż przetłumaczone „są jak z innego świata, z innego imaginarium, i w przekładzie wyglądają jak ryby wyjęte z wody” (dr Henryk Hollender). Sądzę, że istniejące instrumenty, takie jak wsparcie przekładów polskich książek na języki obce, a także popieranie umiędzynaradawiania czasopism oraz udziału Polski w międzynarodowych organizacjach humanistycznych (np. CLARIN, DARIAH), mogłyby zostać uzupełnione o jeszcze jeden instrument, wzorowany na grantach Holenderskiej Organizacji Badań Naukowych (NWO) udzielanych w ramach programu „Umiędzynarodowienie w Humanistyce”. Celem holenderskich trzyletnich dotacji jest ułatwienie współpracy pomiędzy krajowymi a zagranicznymi zespołami, wydziałami i instytutami. Pieniądze mają być przeznaczone na sieci badawcze, organizację spotkań i wymianę osobową w ramach projektów badawczych finansowanych z innych źródeł. Dotacja wynosi od 25 tys. do 75 tys. euro. NWO finansuje nie więcej niż 75%, maksymalnie 50 tys. euro. Pozostałą część budżetu (przynajmniej 25%) ma wnosić co najmniej dwóch zagranicznych partnerów.

Interdyscyplinarność

Badania interdyscyplinarne (wewnątrz humanistyki oraz w połączeniu z innymi dyscyplinami) niosą ze sobą taką możliwość, że będą bardziej od wąskodyscyplinowych nowatorskie co do tematów i metod, że będą miały większy rozmach i będą w większym stopniu synoptyczne oraz oparte na metodach porównawczych. Interdyscyplinarność zakłada znajomość przynajmniej dwóch pól badawczych lub dyscyplin; to z kolei, podobnie jak biegła znajomość dwóch języków, oferuje szansę dostrzegania różnic i porównywania różnych perspektyw poznawczych. Szczególną platformą interdyscyplinarności są badania nad złożonością oraz badania nad takimi wieloaspektowymi zagadnieniami, jak myśl, ciało lub życie. W Polsce koniecznie trzeba wesprzeć działania na rzecz studiów uniwersyteckich i badań o charakterze interdyscyplinarnym (zob. Jerzy Axer, Marek Wąsowicz, Reguła czy wyjątek. Interdyscyplinarność w polskich uniwersytetach , Warszawa 2015). Jak dotąd w Polsce to właśnie ośrodek humanistyki jest inicjatorem i promotorem interdyscyplinarnych rozwiązań prawno-organizacyjnych.

Humanistyka cyfrowa

Humanistyka cyfrowa łączy dorobek tradycyjnej humanistyki z narzędziami teleinformatyki: hipertekst, wizualizacja danych, eksploracja danych, statystyka, badania nad tekstem, mapy cyfrowe, publikacje on-line. Jest to – jak podkreśla Maciej Maryl – nie tyle dyscyplina, ile ruch i podejście, w którym chodzi nie tyle o określony zestaw zagadnień badawczych, ile o nowe badania, metody, narzędzia, technologie, informacje. Humanistyka cyfrowa jest nie tylko z natury „międzydyscyplinowa” (łączy prace badaczy kultury, statystyków, informatyków, archiwistów, dokumentalistów), lecz także bardziej otwarta na inne dyscypliny z dziedziny humanistyki, nauk społecznych oraz „nauk twardych”. Ruch humanistyki cyfrowej preferuje nietradycyjne formy komunikacji, takie jak warsztaty, „THATCampy” i „niekonferencje”, przez co łatwiej przenika mury akademickie. Cyfryzacja łączy się najczęściej z otwartym dostępem. Ważne zadania to: tworzenie cyfrowych narzędzi badawczych, za pomocą których można prowadzić badania na materiale cyfrowym (np. w AntiCone, T-Pen, TAPoR, image plot); dofinansowanie nowych typów w pełni już cyfrowych, multimedialnych i interaktywnych projektów (np. Rome Reborn, British History Timeline, Scholasticon, Lublin 2.0); wspieranie nowatorskich kierunków studiów – wdrażających młodych ludzi do uczestnictwa w kulturze cyfrowej (np. humanistyka 2.0 na UKW w Bydgoszczy czy technologie cyfrowe w animacji kultury na UMCS).

Otwarta nauka

„W erze cyfrowej: komputerów i Internetu każda działalność wiedzotwórcza (jest to pojęcie szersze od nauki) ma charakter globalny (sieć przecież nie zna granic), zespołowy (zbiorowa globalna inteligencja), jest nastawiona na szerokie spektrum odbiorców (każdy, kto ma dostęp do sieci), antyelitarna (każdy może przecież publikować i prowadzić badania mając dostęp do otwartych danych i narzędzi) i tracą na znaczeniu recenzje, punkty, listy filadelfijskie itp.” (prof. Andrzej Radomski). Podobnie jak umiędzynarodowienie, zapewnianie otwartego dostępu do publikacji, danych, „notesów badawczych” oraz przemyśleń publikowanych na blogach, sprzyja nie tylko widoczności badań, lecz także krajowej i międzynarodowej współpracy badawczej oraz rozwijaniu powiązań z zainteresowanymi humanistyką spoza kręgów naukowych. Otwarcie się na świat, szczególnie gdy dokonane w dobrej angielszczyźnie, zapewnia odgłos i oferty współpracy, a ponadto stwarza możliwość poznania feedbacku międzynarodowego środowiska i wejścia w światowe sieci. Otwiera zatem szansę podnoszenia wartości i wpływu badań.

Infrastruktura

Ten nieodzowny składnik pracy badawczej obejmuje infrastrukturę fizyczną (np. obiekty muzealne i kartoteki), cyfrową (repozytoria, biblioteki cyfrowe, bazy danych), e-infrastrukturę (sieci urządzeń komputerowych) oraz metainfrastrukturę (formaty metadanych, standardy, interoperacyjność). Każda dziedzina posiada sobie tylko właściwą infrastrukturę, choć wiele infrastruktur (np. biblioteki, sieci komputerowe) służy wielu lub wszystkim dyscyplinom. Najważniejsze zadania to dokończenie digitalizacji całego dotychczasowego dorobku kulturowego i historycznego, a w tym retrokonwersja katalogów i inwentarzy bibliotek, archiwów i muzeów państwowych. Inne zadania to budowa nowej infrastruktury komunikacyjnej (np. dofinansowanie nowych typów czasopism czy wydawnictw, już w pełni multimedialnych).

Ewaluacja

Badacze humaniści są na całym świecie najbardziej ze wszystkich badaczy oporni wobec ewaluacji, szczególnie tej opartej na wskaźnikach ilościowych. Istnieją rozmaite formy i metody ewaluacji; istnieje ewaluacja dziedzin nauki (np. ewaluacja prowadzonych w danym kraju badań humanistycznych, przeprowadzona przez zagranicznych uczonych, oparta na wizytacjach, studiowaniu dokumentacji oraz na analizach bibliometrycznych), a także ewaluacja naukowców, zespołów naukowych i instytutów. Buduje się wskaźniki dla humanistyki, użyteczne nie tyle jako podstawa decyzji finansowych, ile pomoc w samoocenie. Ewaluacje potrzebne są do diagnoz, a te do stawiania problemów oraz tworzenia programów zmian. Przygotowując instrumenty polityki, trzeba pamiętać nie tylko o ich różnorodności (programy sektorowe, takie jak np. w Polsce Narodowy Program Rozwoju Humanistyki, są tylko jednymi z wielu możliwych), lecz także o innych – niepolitycznych – aktorach zmian: samym środowisku humanistycznym, oddolnych ruchach kręgów naukowych (Obywatele Nauki, Akademicki Klub Obywatelski im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego), rynku oraz społeczeństwie (w wielu polach badawczych zainteresowanie odbiorców ma duże znaczenie dla rozwoju określonej problematyki).

Ewaluacja powinna mieć układ odniesienia – albo kraje porównawcze, albo cele i zadania zapisane w strategiach, programach i instrumentach. Dlatego też tak dobrą rzeczą byłaby (oddolna) strategia rozwoju humanistyki – jako inicjator debaty, punkt krystalizacji opinii, pomoc w polityce wobec humanistyki, podstawa późniejszych ewaluacji.

Dr Jan Kozłowski, Departament Strategii Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego
Prof. prof. Dominik Antonowicz, Jan Fazlagić, Henryk Hollender, Andrzej Radomski, Katarzyna Ślaska i Marcin Zarod przesłali mi ciekawe uwagi, za które bardzo dziękuję i które starałem się uwzględnić; za błędy odpowiadam sam.