Zegar – nie tylko na pokaz

Piotr Müldner-Nieckowski

Technologie rozwijają się błyskawicznie i we wszystkich możliwych kierunkach, mierzenie czasu stało się tyleż precyzyjne, co dostępne od urodzenia, i to za grosze, a mimo to zegary i zegarki wciąż mogą być i są przedmiotami pożądania. Popytu na czasomierze nie likwidują ani komputery, ani telefony.

Po pierwsze zegarki często są rodzajem biżuterii. Nie bez powodu sklepy z precjozami łączą branżę jubilerską z zegarmistrzowską. Nawet popularne megasklepy internetowe typu Allegro czy eBay mają zegarki w jednym bloku z pierścionkami i naszyjnikami. Niektóre modele kosztują tyle co samochód, i to niekoniecznie ze względu na mechanizm, bo ten może być wręcz tani, ale na bardzo drogą obudowę, solidność i dokładność wykonania. Kosztowna jest też trwałość. Jeśli mechanizm jest wyposażony w funkcje wymagające ogromnych nakładów technicznych (przy minimalnych rozmiarach), to i cena niebywale rośnie. Na światowym szczycie znajdują się niesłychane komplikacje zegarkowe Patek Philippe, mające polski rodowód, ale i cenę niebotyczną. Można jednak mieć znakomity czasomierz za pół darmo, trzeba tylko poszukać.

Po drugie: człowiek, aby zrozumieć zmiany rzeczywistości, historię, teraźniejszość i przyszłość, młodość, starość, narodziny i śmierć – zastosował parametr opatrzony nazwą „czas”, i doprowadził do tego, że ów nieistniejący czynnik zaczął wszystkim rządzić. Ba, udało się wmówić Ludności Ziemi, że czas można mierzyć i że liczeniem jego jednostek zajmują się zegary napędzane prądem elektrycznym (na przykład zmagazynowanym w baterii) lub energią kinetyczną (zgromadzoną na przykład w sprężynie albo ciężarku). Ludzie wierzą, że obrót wskazówek na tle tarczy zegara jest tym samym, co upływ czasu. Nie zauważają, że czas nie przestaje płynąć, kiedy wskazówki się zatrzymają. To nikogo nie dziwi, bo wiadomo, że można wymienić baterię, nakręcić sprężynę lub podciągnąć ciężar do góry i czas zaczyna płynąć tak, jak płynął, wszystko się porządkuje i nie ma strachu, że nastąpił koniec świata. Wmówiono ludziom też i to, że czas zegarowy ma ściśle wyznaczone przez jakąś wielką władzę jednostki, to znaczy godziny, minuty, sekundy, dziesiąte i setne części sekundy, których niezwykła dokładność ujawnia się wtedy, kiedy na przykład mierzymy stoperem czas trwania biegu na sto metrów. Gotowanie jajka na miękko czy odliczanie pieczenia ciasta francuskiego nie musi być tak dokładne, nic się nie stanie, jeśli skrócimy albo wydłużymy. Tu minuta jest elastyczna, ale bieg jest dużo precyzyjniejszy, trwa nie tylko sekundy, ale i setne sekundy. Zawsze! Nikogo nie razi to, że godziny czy sekundy nie mają żadnego odniesienia do rzeczywistości, bo wszyscy jakoś sobie ten nieobecny związek wyobrażają. Obwód tarczy zegara można podzielić na trzysta albo tysiąc odcinków i też będzie dobrze, wskazówki będą się obracały, a my będziemy liczyć jednostki odczytywane z takiej tarczy jak z każdej innej. Jednostki są też zmienne, inne w zimie, a inne w lecie. Dzień może trwać całą dobę, czyli dwadzieścia cztery godziny, może też go nie być wcale, a żeby tego doświadczyć, wystarczy pojechać na dłużej do Skandynawii. Tam będzie to oczywiste bez spoglądania na zegarek. Można wyjść w hipotetyczny poniedziałek hipotetycznie wieczorem na ryby, siedzieć bez przerwy nad brzegiem morza, zjeść dziesięć zabranych z sobą obiadów, a słońce cały czas będzie jak o wschodzie. Zrobi się czwartek, ale który?

Jest jeszcze: po trzecie. To, co znajduje się wewnątrz zegarka – mechanizm. Od kilkudziesięciu lat większość zegarków ma werk elektroniczny (zastosowany po raz pierwszy w 1972 r.), w którym drgania rezonatora kwarcowego o stabilnej częstotliwości powodują jednostajne obracanie się odpowiednich kół napędzających wskazówki lub kontrolowane przez procesor wyświetlanie cyfr. Najdroższe zegarki świata są jednak mechaniczne. I takie są najbardziej przyjazne. Ba, słodkie, kochane. Z takimi zegarkami chce się być, spać, oglądać mecze, chodzić na pokazy mody i kąpać się. Takie zegarki słychać. Jeśli są wysokiej klasy, to mają dekiel przezroczysty i widać, jak kółko balansu z idealną miarowością obraca się raz w lewo, raz w prawo. Dzieje się tak za pomocą sprytnego połączenia umieszczonej w balansie sprężynki zwanej włosem, z wychylną kotwicą i napędem przenoszonym ze sprężyny. W zegarku automatycznym zobaczysz także naciągający sprężynę rotor, który obraca się pod wpływem ruchów twojego ciała. Miarowość obrotu kół zębatych można uzyskać także dzięki rytmicznemu ruchowi wahadła, a napęd dobywa się z wiszącego na łańcuchu obciążnika lub ze sprężyny, jak to się widuje w dużych zegarach. Trudno się dziwić, że człowiek, który lubi swoje zegary, przestaje się zastanawiać, czy czas istnieje. Skoro wskazówki się obracają i wskazują tak zwaną godzinę, minutę i sekundę, to czy w ogóle warto sobie tym zawracać głowę? Jeśli kot właśnie wyszedł przez okno na myszy, psa zabrała żona do parku, to tobie zawsze zostaje jeszcze zegar. A może są to dwa, trzy zegary? Każdy inny, z inną duszą? Z kurantem, który co godzinę wygrywa „Jeszcze Polska nie zginęła…”.

e-mail: www.lpj.pl