Równanie w dół
W październikowym numerze „Forum Akademickiego” ukazał się artykuł Profesora Andrzeja Jajszczyka z AGH, byłego i pierwszego dyrektora Narodowego Centrum Nauki, pod tytułem Czy polska nauka może dogonić świat? . Z większością argumentów i recept „jak to zrobić lepiej”, by dogonić świat (jak to pisze Pan Profesor), w pełni się zgadzam. Jednakże prof. Jajszczyk proponuje: „uważam, że przy ograniczonych środkach lepsze byłoby w przypadku NCN skorzystanie przez Radę z ustawowej możliwości stosowania priorytetów i ogłaszanie konkursów w wybranych dyscyplinach, zmieniając zapewne co jakiś czas ich zestaw”. Według mnie jest to najgorsza z możliwych recept, a jej jedynym skutkiem może być doprowadzenie do stanu, w którym nauka polska nigdy nie będzie mogła dogonić świata. Jak pisze Profesor Jajszczyk, i słusznie, grantowe rozwiązania we Francji i w Niemczech dają wyniki „wyraźnie gorsze od tych, które mają naukowcy pracujący w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii”.
śmiem twierdzić, że jest tak dlatego, że np. w Niemczech większa część środków finansowych pozostających w gestii Deutsche Forschungsgemeinschaft (DFG), niemieckiego odpowiednika NCN, jest właśnie przeznaczona na finansowanie badań priorytetowych i ogłaszanie konkursów w wybranych dyscyplinach: „collaborative research centers” (die Sonderforschungsbereiche (SFB) i programy priorytetowe (die Schwerpunktprogramme). W praktyce jest to wsparcie finansowe dla jednej lub dwóch dojrzałych i ekstremalnie dużych grup, która potem „rozdają” przyznane przez DFG fundusze czasem nawet do kilkunastu, małych i bardzo przeciętnych grup (środki te wystarczają na zatrudnienie jednego postdoka, stypendium dla 1-2 doktorantów i trochę na wydatki związane z prowadzeniem badań). Czyli jest to typowe „socjalistyczne podejście” do nauki. System ten w Niemczech doprowadził do kryzysu badań naukowych na uniwersytetach i już od roku 2005 podejmowane są różne środki zaradcze, zmierzające do zmniejszenia szkód powodowanych przez ten system.
W systemie amerykańskim agencjami finansującymi badania podstawowe są National Science Foundation (NSF) i National Institute of Health (NIH), a większość funduszy na badania jest przeznaczana na finansowanie projektów indywidualnych. Statuty tych organizacji specjalnie chronią wysokość funduszy przeznaczanych na tę podstawową ścieżkę finansowania badań w USA, tzn. przez indywidualne granty, jak np. Research Project (R01) grants w NIH.
Jeżeli NCN naprawdę nie chce marnować społecznych pieniędzy, powinno wzorować się na zasadach amerykańskich i tych, które stosuje European Research Council: tylko granty indywidualne, a jedynym kryterium ich otrzymania jest poziom naukowy projektu! (ERC funding principles: Excellence is the sole criterion for selection; there are neither thematic priorities, nor geographical quotas for funding). W pierwszym konkursie, ogłoszonym w 2007 r. przez nowo utworzoną ERC, liczba aplikacji przekroczyła kilkakrotnie wszelkie przewidywania, tak że tylko 3% złożonych projektów otrzymało finansowanie („Nature” 453, 975-976 (2008)). Ten niespodziewany sukces ERC przypisano właśnie temu, że w Europie potrzebna była taka agencja. Jest ona kontrastem dla skostniałych narodowych agencji grantowch w „starych” krajach EU (jak np. DFG), które z latami obrosły programami priorytetowymi, kolaboratywnymi etc., etc. Programy te w praktyce są „równaniem w dół”, a w polskich warunkach byłyby niewybaczalnym marnowaniem i tak dalece niewystarczających środków.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.
Problem z programami priorytetowymi polega też na tym, że tworzą się zamknięte grupy finansowania, a osoba spoza grupy ma minimalne szanse na uzyskanie grantu. To jest prosty sposób na stworzenie oligarchii naukowej i multi-grantowych kierowników "do wynajęcia".