Powołanie, zawód, kariera
Uczestnicy spotkania rozpoczęli rozważania od umiejscowienia uczonego w środowisku akademickim i otoczeniu społecznym.
O pracowniku naukowym jako członku społeczeństwa, obywatelu i polityku mówił prof. Miłowit Kuniński . W hierarchii prestiżu społecznego profesor znajduje się wciąż wysoko, na drugim miejscu, tuż za strażakiem. Jednak Polacy odwracają się od zawodów inteligenckich, a „misja inteligencji została w jakimś sensie dopełniona”. Obniżenia prestiżu profesorów prof. Kuniński upatrywał m.in. w uleganiu modom metodologicznym, co dotyczy przede wszystkim humanistów, a także w przyjmowaniu roli medialnych celebrytów. Referent omówił relacje między rolą pracownika naukowego i obywatela, pokazując skrajne postawy: z jednej strony konformizmu, z drugiej buntu młodych. Naukowcy występują w roli ekspertów popierających rozwiązania administracyjne (czasem bezkrytycznie), podczas gdy postawa obywatelska wymagałaby krytycznej oceny. Jako przykład budzącej się w środowisku naukowym refleksji prof. Kuniński podał Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej. Przechodząc do kwestii zaangażowania politycznego uczonych, podkreślił konflikt między rolą społeczną profesora i polityka. Z pierwszą wiąże się konieczność uzasadniania głoszonych tez, z drugą skuteczność, umiejętność przekonywania. Łączenie tych funkcji niesie zatem negatywne skutki.
Prof. Zbigniew Stawrowski próbował odpowiedzieć na pytanie, kim jest jako naukowiec. Każdy powie, że uczony to szczególnie wzniosłe powołanie, tymczasem dopiero połączenie powołania i zawodu prowadzi do napięcia. Trzeba mieć świadomość owego napięcia i próbować pogodzić oba nastawienia. Z powołaniem wiążą się: bezinteresowne pragnienie poznania, wspólnotowość oraz relacja mistrz – uczeń jako droga inicjacji adeptów. Natomiast sfera zawodowo-instytucjonalno-prawna, w której uczony jest pracownikiem, powinna mieć charakter służebny. Dzięki niej naukowcy mogą realizować powołanie. Jej zadaniem jest nie szkodzić, a wspierać, zapewnić właściwe warunki zewnętrzne. Często bywa jednak inaczej. „Ignoruję absurdalne przepisy – mówił prof. Stawrowski – staram się nie mnożyć nonsensów”. Jako drogi wyjścia z pułapki instytucjonalnej wymienił próby budowania niezależnej instytucji naukowej (przykład Instytutu Myśli Józefa Tischnera) oraz tworzenia przyjaznej przestrzeni instytucjonalnej na poziomie kraju.
Prof. Andrzej Kajetan Wróblewski mówił o dziedzinach, w których istotny jest problem zespołowości, i o publikacjach wieloautorskich takich zespołów. Podał przykład artykułu z dziedziny fizyki, podpisanego przez 5154 autorów z 416 instytucji. Praca ta liczyła 33 strony, w tym 9 stron treści i 24 strony nazwisk. Takie publikacje powstają w zespołach pracujących na detektorach cząstek elementarnych ATLAS czy CMS, działających w CERN. Zespoły te funkcjonują podobnie jak korporacje (rozbudowany, wielopoziomowy schemat organizacyjny). Każda praca, która wychodzi z takiego zespołu, musi przejść przez wszystkich współpracowników. Przy czym każdy z nich, a nie tylko jeden czy dwóch liderów, jest ważny. Ostatnio nagrodę za eksperymenty neutrinowe otrzymało 1377 fizyków uczestniczących w pięciu eksperymentach, co pokazuje, że ich wkład traktowany jest równo. Jak zauważyć jednego z tysięcy naukowców? W fizyce wysokich energii powstało memorandum na temat pracy megazespołów. Są w nim zalecenia, by każdy członek grupy był widoczny, brał udział w komitetach, prezentował wyniki w imieniu zespołu, mógł być wewnątrz zespołu nagradzany itd. Zjawisko wieloautorstwa będzie szybko rosnąć – mówił prof. Wróblewski. Trzeba przywrócić rolę ocen eksperckich, bo oceny punktowe i cytowania tracą w tym przypadku sens.
Stopnie i tytuły
Sesja druga dotyczyła kariery naukowej w aspekcie stopni i tytułów, dlatego też do poruszenia najistotniejszych tematów Polska Akademia Umiejętności zaprosiła członków Prezydium Centralnej Komisji do spraw Stopni i Tytułów. Przewodniczący CK, prof. Antoni Tajduś , mówił o problemach, z którymi na co dzień styka się Komisja. Jednym z nich jest „nadmiar prawa”. Kilkakrotne zmiany ustawy o stopniach naukowych, dokonywane w ostatnich latach, wywołują liczne kłopoty proceduralne, szczególnie w przypadku odwołań, gdy sprawy poszczególnych osób procedowano wg różnych wersji ustawy. Prof. Tajduś zwrócił uwagę na swoistą bezradność CK wobec przejawów obniżenia jakości habilitacji. Od kiedy bowiem decyzje oddano radom wydziałów, CK straciła wpływ na nadawanie habilitacji. Inną sprawą jest niedokładność pracy komisji habilitacyjnych. Zdarza się, że ich członkowie nie znają ustawy lub nie otrzymują kompletu informacji na temat habilitanta. Bywa też, że dziekan odbiera recenzję napisaną niezgodnie z zasadami, a przecież płaci autorowi, więc mógłby jej nie przyjąć. Była też mowa o turystyce habilitacyjnej, która znikłaby, gdyby uściślić umowy międzypaństwowe ze Słowacją i innymi krajami, zawęzić je do drogi naukowej. W obecnych umowach zrównano bowiem z naszą habilitacją oba słowackie tytuły: naukowy i pedagogiczno-naukowy. Z tej drugiej ścieżki korzystają amatorzy łatwizny. Wystąpienie prof. Tajdusia oparte było na przygotowanym przez CK dokumencie, będącym obszerną propozycją zmian w ustawie o stopniach i tytule. Ustawę tę trzeba napisać na nowo, podkreślił przewodniczący CK.
Z pewnością są uczeni, którzy rzetelnie napisali habilitacje obronione na Słowacji, zauważył prof. Tomasz Borecki . Jednak problem jest poważny, niektóre polskie uczelnie zatrudniają obecnie dużą grupę naukowców po ułatwionych habilitacjach. Reakcja na umowy ze Słowacją powinna być natychmiastowa. Co do ustawy o stopniach, prof. Borecki sugerował powrót do wersji z 2003 roku. Mówił też o patologiach w radach wydziałów i nierzetelnych recenzjach prac habilitacyjnych, gdy masę wyliczonych mankamentów podsumowuje się pozytywną konkluzją.
Prof. Hubert Izdebski , sekretarz Centralnej Komisji, przedstawił cząstkowe wyniki ankiety skierowanej do członków CK. Jej tematem były m.in. poziom nowej habilitacji, powstawanie nowych dyscyplin, trudno dających się odróżnić od innych, wymagania bibliometryczne (czy mają one mieć tylko pomocniczy charakter?) i inne sprawy, których nie będę tu szerzej omawiał z uwagi na to, że niezwykle ciekawy materiał owej ankiety prof. Izdebski obiecał przedstawić naszym czytelnikom we własnym artykule.
W dyskusji padło kilka istotnych propozycji. Prof. Jan Woleński postulował, by w przypadku różnicy zdań między recenzentami rada wydziału zapraszała habilitanta przed swoje oblicze. Zaproponował też ograniczenie liczby stanowisk profesorskich i opracowanie portretu socjologicznego środowiska naukowego. Prof. A.K. Wróblewski podsunął myśl, by podnieść poziom naukowy, pozostawiając prawo doktoryzowania wyłącznie uczelniom. Prof. Andrzej Białas, prezes PAU, skrytykował praktykę konkursów na stanowisko adiunkta – to profesor powinien decydować, kto pracuje w jego zespole.
Niemałe zaskoczenie wzbudziła wypowiedź rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, prof. Marka Krawczyka , który opowiedział o zróżnicowaniu kryteriów ubiegania się o stopnie i tytuły naukowe na poszczególnych wydziałach swej uczelni. Różnice dotyczą liczby wymaganych punktów za publikacje, liczby publikacji i innych wskaźników. Kryteria na wydziałach WUM są ostrzejsze niż ogólne, a rady wydziałów zapraszają habilitanta, który przed głosowaniem ma możliwość przedstawienia swojego dorobku naukowego w bezpośrednim wystąpieniu. WUM nie przyznaje też stanowiska profesora nadzwyczajnego osobom niemającym tytułu profesora.
Tematem niekorzystnych zjawisk w kształceniu doktorantów zajął się prof. Sylwester Czopek . Mówił o dynamice popularności studiów doktoranckich (największą uzyskują nauki społeczne), o motywacjach podejmowania tych studiów i o wadliwości regulujących je przepisów. Prawo nie precyzuje uzyskania doktoratu jako wyraźnego celu studiów doktoranckich, a praca naukowa i doktorat nie występują w efektach kształcenia KRK. Wielu doktorantów rezygnuje z ukończenia studiów III stopnia, stąd tendencja do przyjmowania nadmiaru kandydatów, którzy i tak się wykruszą. Stypendia dla doktorantów mogą się kumulować, najsprytniejsi z nich osiągają więc uposażenie doktora habilitowanego.
W dyskusji głos zabrał prof. Zbigniew Błocki, dyrektor NCN, i przypomniał, że wielu doktorantów nie ma stypendium i trzeba to zmienić. Brak stypendium powinien być wyjątkiem.
Przyczyny kryzysu
W ostatniej turze wystąpień uczestnicy debaty zajęli się etapami kariery naukowej i przyczynami kryzysu w tej mierze. Prof. Maciej Żylicz , prezes FNP, powołując się na badania Marka Kwieka (UAM), pokazał, jak wśród nauczycieli akademickich maleje chęć uprawiania nauki. Młodzi polscy badacze, przeciążeni dydaktyką, poświęcają na badania 14 godzin tygodniowo, podczas gdy w krajach UE przeznacza się na nie 20-25 godzin. Tylko 18% młodych polskich naukowców chce przede wszystkim uprawiać naukę. Barierą jest zamknięty system. FNP reaguje na tę sytuację selekcjonowaniem najlepszych bez użycia współczynników („sadza ekspertów do czytania wniosków”). Reaguje też projektem utworzenia dziesięciu międzynarodowych instytutów, w których będzie można tworzyć zespoły badawcze na zupełnie innej zasadzie niż dotąd. „W przyszłości habilitacja powinna być zamieniona w międzynarodowy konkurs na stanowisko profesora nadzwyczajnego przeprowadzany przez uczelnie. Tytuł naukowy powinien być zlikwidowany” – powiedział prof. Żylicz.
Bardzo krytyczny obraz stanu nauki przedstawił prof. Zbigniew Błocki , opierając się na liczbie „polskich” prac w najlepszych czasopismach, liczbie grantów ERC, obecności Polaków w najważniejszych ośrodkach naukowych na świecie, wreszcie na rankingach. Główną przyczyną, stwierdził, pozostaje model kariery naukowej (brak konkurencyjności i mobilności, niskie wymagania, skomplikowana struktura stopni i tytułów, zaburzona relacja mistrz – uczeń, niekompatybilność z nauką światową). System, który nie zmusza do ambitnych celów, potrzebuje przemodelowania, a nie ciągłej kosmetyki. Wymaga więc zniesienia habilitacji, ograniczenia liczby stanowisk profesorskich, wymuszenia mobilności, rezygnacji z demokratycznego zarządzania uczelnią. Prof. Błocki podkreślił, że są to jego własne postulaty.
Nie byłoby dyskusji o karierze naukowej, gdyby nie pojawił się temat recenzji, które są przecież paliwem kariery, choć bywa, że stają się piaskiem w jej trybach. O kryzysie recenzowania naukowego, obserwowanym nie tylko w naszym kraju, mówił prof. Grzegorz Węgrzyn , prorektor UG. Przypominał, że recenzje to opinie, a nie decyzje, są ważne, ale nie decydują. W ocenie dorobku naukowego pełnią taką rolę jak opinie biegłych w sądzie. Dobra recenzja winna być wnikliwa, merytoryczna, terminowa, zawierać uzasadnienie sądów i konstruktywne uwagi. Nie może nieść w sobie złośliwości i uwag personalnych, nie powinna być streszczeniem pracy. Prof. Węgrzyn zatrzymał się nad tym, czego wymaga dobra recenzja od recenzenta. I stąd pewnie wynikają problemy z pozyskaniem recenzentów (by zapewnić dwie recenzje, trzeba zapytać 10 osób – jedna na pięć się zgadza). Mówił też o obawach przed napisaniem recenzji negatywnej i unikach, jakie są wtedy stosowane.
III Debata Polskiej Akademii Umiejętności zgromadziła grono niezwykle kompetentnych dyskutantów, reprezentujących wiele dziedzin nauki i różne instytucje (CK, FNP, NCN, rektorzy). Materiały ze spotkania będą publikowane.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.