Wojewódzcy, Kieżunowie, Gieysztorowie
Profesora Witolda Kieżuna spotkałam wiele lat temu i miałam przyjemność prowadzić z nim rozmowę dla Polskiego Radia – o prakseologii, której jest w Polsce ojcem, a także o przewidywanych wtedy następstwach rozwoju nauki. Pamiętam, że jego wypowiedzi śmiałością mocno działały na wyobraźnię (chyba także słuchaczy). Niedawno przeczytałam wywiad-rzekę Roberta Jarockiego z profesorem i ta lektura przekonała mnie, że trzeba poświęcić uwagę temu szlachecko-inteligenckiemu, szeroko rozgałęzionemu, litewskiemu rodowi, dlatego że obfituje w życiorysy modelowe dla historii obu warstw, pełne dramatycznych, poruszających i zaskakujących zdarzeń.
Wybitny przedstawiciel rodu – profesor Aleksander Gieysztor, rozmówca wywiadów, jakie publikowałam – był moim szefem w Zamku Królewskim, gdzie dał mi azyl na pięcioletni czas „pozadziennikarski” w stanie wojennym.
* * *
Po kądzieli pan profesor Kieżun ma tradycję sięgającą XI wieku, kiedy to Bolesław Krzywousty wysłał Jana z Góry z misją pokojową do niemieckiego cesarza Henryka V. Ten sprawił się bardzo dobrze i otrzymał od księcia Bolesława herb Habdank (wiąże się z tym rodzinna legenda). Na Litwie przodkowie osiedli prawdopodobnie w XVII wieku, będąc rodem znaczącym w życiu publicznym. Na akcie elekcyjnym Władysława IV widnieje podpis Jana Habdank Wojewódzkiego, a elekcję Augusta III podpisał Szymon, senator Rzeczypospolitej.
Wątek akademicki sięga także daleko w przeszłość. Paweł Jan Habdank Wojewódzki był absolwentem Akademii Krakowskiej i doktorem filozofii. W roku 1669 opublikował rozprawę o św. Bonawenturze. W kolejnych pokoleniach młodzi ludzie poświęcali się zwykle naukom przyrodniczym.
Medycyna, wojsko, wileński dom
W opisie bitwy pod Grunwaldem, odnalezionym przez profesora Aleksandra Gieysztora, wymieniony jest wśród dowódców oddziałów litewskich Wytautas Kieżunas, prawdopodobnie protoplasta dzisiejszego ekonomisty i prakseologa. Bliżsi przodkowie, notowani w dokumentach XVII-wiecznych, są już spolonizowanymi Kieżunami herbu Jezierza.
Dziadek przyszłego uczonego był urzędnikiem pocztowym w Gruzji, a po rewolucji 1905 roku został dyrektorem poczty i telegrafu na cały teren Kaukazu, gdzie znalazł się przymusowo po dwudziestoletnim zesłaniu w Tomsku za udział w powstaniu styczniowym. Zamieszkał najpierw w Groznym, później w Tyflisie (Tbilisi).
Ojciec, Witold senior, urodził się w roku 1892 na Kaukazie. Medycynę studiował w Dorpacie, działając aktywnie w studenckiej korporacji „Polonia”. Podczas pierwszej wojny światowej pełnił lekarską służbę na krążowniku „Oleg” i jako potrzebny załodze ocalał z rzezi po opanowaniu okrętu przez bolszewików, którzy wcielili go do Marynarki Wojennej Armii Czerwonej. Krążownik zatopili Brytyjczycy w tajnej akcji w 1919 r. Witold Kieżun senior znów szczęśliwie ocalał, by zdezerterować z wojskowego szpitala w Rewlu (Tallin) i przedostać się do niepodległej Polski. Dopiero po zwycięstwie Polaków w wojnie 1920 roku osiadł w Wilnie jako lekarz tamtejszego garnizonu. Syn zapamiętał go, jak codziennie rano wyjeżdżał konno do pracy.
Wojskową tradycję wzbogacił znacząco stryj prof. Kieżuna – Jan, również urodzony na Kaukazie, znakomity lotnik (jeden z pierwszych asów) i dyplomata, który pełnił funkcję zastępcy attaché lotniczego przy carskiej ambasadzie w Paryżu. Za udział w wojnie bolszewickiej otrzymał order Virtuti Militari, a po pokoju ryskim został dowódcą Pierwszego Pułku Lotniczego Wojska Polskiego.
W tradycję medyczną wpisała się też matka, Leokadia z Bakunów, udając się z rodzinnego majątku na Wileńszczyźnie do Szwajcarii, żeby studiować medycynę z zamiarem poświęcenia się stomatologii. Korepetycje z łaciny pobierała u rosyjskiego nauczyciela Włodzimierza Iljicza Uljanowa, który niebawem miał się stać złowrogą postacią historyczną.
Witolda Kieżuna poznała w Druskiennikach, gdzie oboje odbywali praktyki studenckie w 1913 roku. W tym samym roku odbył się ich ślub, ale burzliwe wojenne losy nie raz rozdzielały małżonków, nie raz, jak wiemy, niosły zagrożenie życia głowie świeżo założonej studenckiej rodziny. Żona kontynuowała studia w Kijowie, uzyskując tam dyplom w 1916 roku. Medycynę wybrała też jej młodsza siostra Janina z Bakunów Dokontowa. W II Rzeczypospolitej była lekarzem szpitala psychiatrycznego w Kochanówku pod Łodzią.
Po zamieszkaniu w polskim Wilnie, kiedy urodził się pierworodny syn Zbigniew, pani Leokadia Kieżunowa zajęła się domem i pracą społeczną. Domem – otwartym – było duże mieszkanie przy Placu Katedralnym, gdzie co czwartek przyjmowano gości, ale i poza tym bywały spotkania wileńskiej inteligencji: ludzi z uniwersytetu, władz miasta, kręgów artystycznych. Przychodził spokrewniony z Kieżunami wojewoda wileński Władysław Raczkiewicz, późniejszy prezydent Polski na obczyźnie, bywali Cezaria i Stefan Ehrenkreutzowie – on profesor prawa, później rektor, ona pracująca naukowo na uniwersytecie, których syn Andrzej przyjaźnił się z Witoldem juniorem. Często koncertowano, jako że były w tym kręgu talenty muzyczne.
Matka przyszłego profesora była wiceprzewodniczącą Związku Pracy Obywatelskiej Kobiet, organizującego akcje charytatywne i szkoleniowe, zwłaszcza dla ubogiej młodzieży, oraz doroczny bal w dniu imienin marszałka Piłsudskiego. Jej wrażliwość społeczna miała jedno ze źródeł w młodzieńczej przyjaźni z Janką Kupałą, białoruskim rewolucjonistą, rychło przez rewolucję bolszewicką pożartym jej dzieckiem, naprawdę polsko-litewskim szlachcicem, który nazywał się Jan Łucewicz i był wujem Witolda Kieżuna.
Warszawa, Magdulka… dwa nurty
Po przedwczesnej śmierci ojca, a przedtem starszego brata, przyszły profesor ekonomii znalazł się w roku 1931 w Warszawie, gdzie matka miała wsparcie u mieszkającej tam rodziny i po uciążliwych formalnościach uzyskała pracę stomatologa w Mińsku Mazowieckim, dokąd dojeżdżała.
Wakacje spędzał w Magdulce (folwark Dolny Horodziej), niewielkim majątku wujostwa Leonii z Bakunów i Władysława Gieysztorów koło Nieświeża. Odbywały się tam liczne wielopokoleniowe zjazdy rodzinne (co roku w imieniny gospodarza), kiedy to dyskutowano o sytuacji międzynarodowej, w latach 30. naznaczonej faszyzmem i komunizmem obserwowanym na sąsiedniej Białorusi. Z rozmowy z Robertem Jarockim widać wyraźnie, jak głęboko i mocno to młodzieńcze uczestnictwo w wymianie myśli o sprawach najważniejszych, doświadczenie współżycia narodów, religii, kultur – w epoce przed zaprogramowaną jako wspólne zadanie, naturalną ich integracją – uformowało umysł i postawę Witolda Kieżuna wobec świata.
Maturę zdał wiosną 1939 roku, a zaraz po wybuchu wojny podjął działalność konspiracyjną, ucząc się jednocześnie w Szkole Budowy Maszyn i Elektrotechniki (dawniej Wawelberga i Rotwanda), uzyskując dyplom technika-inżyniera w roku 1942. Zaraz potem rozpoczął studia prawnicze na tajnym Uniwersytecie Warszawskim.
Drugim nurtem życia była służba podziemnemu państwu polskiemu: praca w Komendzie Głównej AK (co było także udziałem kuzyna Aleksandra Gieysztora), walka w pułku „Baszta” później „Gustaw”. Mieszkanie młodego człowieka stało się wtedy składem broni. Powstanie warszawskie było heroicznym epizodem życia przyszłego prakseologa. Wyszedł zeń z krzyżem Walecznych i orderem Virtuti Militari. W marcu 1945 roku, aresztowany w Krakowie przez NKWD, trafił do łagru w Krasnowodsku, skąd wypuszczono go na mocy amnestii, skrajnie wyczerpanego. Po kolejnym uwięzieniu przez UB kontynuował studia prawnicze, teraz na UJ, kończąc je w roku 1949. W tym też roku został członkiem Stronnictwa Demokratycznego.
Po wojnie życie Witolda Kieżuna nie przestało biec dwoma współzależnymi, jednak odrębnymi, nurtami. W 1964 roku zrobił doktorat w SGPiS, pięć lat później habilitację. W roku 1975 uzyskał tytuł profesora. Ze stanowiska kierownika Zakładu Prakseologii PAN władze partyjne usunęły docenta Kieżuna, później jednak zajmował analogiczne stanowiska na UW i w Akademii Nauk. W latach 70. wykładał problematykę zarządzania i administracji w Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR, co robił w przeświadczeniu, że nowych władców Polski trzeba uczyć efektywnego gospodarowania krajem, a bez obawy o przekroczenie granic kompromisu, gdyż te niegdysiejszy współorganizator Rewolucyjnego Komitetu Destalinizacji miał jasno wytyczone.
W latach 80. wykładał na uniwersytetach w USA i Kanadzie, a także pracował z ramienia ONZ w Burundi, pomagając tworzyć tam nowoczesną administrację. Od roku 1980 jest profesorem Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie.
Ta sama kresowość
Przed Unią Lubelską Gieysztorowie byli litewskimi kniaziami z własnym herbem (Gieysztor). Po powstaniu styczniowym, jak większość rodów w zaborze rosyjskim, zostali pozbawieni dóbr ziemskich, co dotknęło dowódcę powstania na Litwie, Jakuba. W małych majątkach, jakie im zostały, w na ogół skromnych dworach mieszkali inteligenci uprawiający ziemię niejako zawodowo, jak Władysław Gieysztor, właściciel Magdulki. Przedtem, skończywszy szkołę kolejnictwa, był maszynistą pociągów ekspresowych w carskiej Rosji, co przynosiło spore dochody.
W latach dwudziestych ubiegłego wieku założył w Magdulce ośrodek szkoleniowy nowoczesnej produkcji rolnej z bogatym parkiem maszynowym, gdzie prowadzono eksperymentalne uprawy oraz hodowle, organizował prezentacje najnowszych technik gospodarowania ziemią.
Pięcioro dzieci Władysławostwa Gieysztorów zdobyło wyższe wykształcenie. W pokoleniu, które dorosło w niepodległej Polsce, pojawili się uczeni międzynarodowej miary. Obok Witolda Kieżuna wybitną postacią tego nurtu tradycji był jego nieco starszy kuzyn, towarzysz wakacyjnych dysput – Aleksander Gieysztor.
Urodził się w Moskwie, dokąd przodkowie wywędrowali z ziem zaboru rosyjskiego w r. 1916, a od 1921 mieszkał z rodzicami w Warszawie. W roku 1937 ukończył studia na Wydziale Historycznym UW. Kontynuował je na tajnym Uniwersytecie, gdzie również wykładał, uzyskując w r. 1942 doktorat.
Wojenny epizod biografii młodego historyka wypełniła intensywna działalność konspiracyjna w Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK, gdzie został jednym z szefów, potem walka w powstaniu warszawskim.
Po wojnie drodze naukowej towarzyszyła zawsze aktywność na szerszym polu potrzeb społecznych. W roku 1849 został profesorem, będąc wcześniej adiunktem w państwowym Instytucie Historii Sztuki i Inwentaryzacji Zabytków. Historia sztuki była przez całe życie drugą, obok historii Polski średniowiecznej, pasją profesora, co miałam okazję obserwować, pracując w Zamku Królewskim pod jego dyrekcją.
Własna praca badawcza toczyła się w kontekście troski o warunki rozwoju nauki w Polsce, o jej miejsce w badaniach międzynarodowych o swobodę myśli krępowaną w powojennych warunkach. W 1964 roku podpisał list intelektualistów przeciwko cenzurze.
Aleksander Gieysztor był członkiem czynnym PAU i rzeczywistym PAN, a dwukrotnie – 1980-1984 i 1990-1992 – pełnił funkcję prezesa Akademii. Instytutem Historycznym UW kierował w latach 1955-1975. W roku 1975 został członkiem Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego, później, do r. 1991, był jego pierwszym dyrektorem. Z pięciolecia mojej tam pracy pamiętam jego troskliwą pieczę nad szczegółami urządzania tego „muzeum majestatu Rzeczypospolitej”.
Niepodobna wymienić wszystkich zajmowanych przez profesora stanowisk i pełnionych funkcji ani sytuacji, gdy angażował się w sprawy publiczne, jak obrona represjonowanych opozycjonistów, zabiegi o prawdziwy obraz powstania warszawskiego, który władze usiłowały fałszować. Trudno opisać krótko dorobek naukowy i wymienić uczniów, a wychował ich duży zastęp. Pośród licznych odznaczeń profesora jest order Orła Białego.
Rodzinną uczoną tradycję wzbogaciła znacznie żona, Irena z Czarneckich Gieysztorowa – demograf-mediewista i historyk Mazowsza, autorka wielu fundamentalnych badań źródłowych i pionierskich publikacji.
* * *
Polskie rody na Litwie były wielorako skoligacone i powiązane stosunkami towarzyskimi, często przyjaźnią trwającą przez pokolenia. Szybko stawały się rodami inteligenckimi, nie zapominając szlacheckiej przeszłości, kojarząc zasady i rytuały wyniesione z dworów z tym, czego wymagała praca w zdobywanych zawodach i życie w mieście. Patriotyzm, mocno ugruntowany w warunkach kresowego sąsiedztwa oraz życia w mnogości kultur, pozwalał w odmienionych warunkach ustrojowych po wojnie otwierać się na to, co nowe – czujnie, ale i z wiarą, że jasno określone kompromisy pozwolą przezwyciężyć, a przynajmniej złagodzić narzucone zło.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.